Ciekawostki Historyczne

W 1633 roku pod Smoleńskiem armia moskiewska starła się z polskimi rycerzami. Gdy husarze dopadli przeciwnika w otwartym polu, znów udowodnili swą przewagę.

Rok po bitwie kłuszyńskiej, a 97 lat po utracie Smoleńska przez Litwinów, miasto to ponownie znalazło się w granicach Wielkiego Księstwa Litewskiego. Zdobyte w 1611 r. na Moskalach, przyznane Rzeczypospolitej rozejmem dywilińskim (ten miał obowiązywać od 3 stycznia 1619 r. do 3 lipca 1633 r.), już wkrótce musiało być bronione przez Litwinów i Polaków.

W roku 1632, korzystając z bezkrólewia w Polsce (Zygmunt III Waza zm. 30 kwietnia 1632 r.), łamiąc wciąż obowiązujący rozejm, liczna armia moskiewska pod dowództwem Michaiła Szeina ruszyła odbijać to, co utracił ów wódz dwie dekady wcześniej. Utracił, gdyż to właśnie on dowodził obroną Smoleńska w latach 1609–1611. Armia, jaką wiódł Szein, daleko odbiegała od tej, którą dysponował dwie dekady wcześniej.

W piechocie siła

Bolesne porażki, jakie od czasów Stefana Batorego żołnierze moskiewscy ponosili w starciach z rycerstwem polskim i litewskim, pchnęły w końcu Moskali do reform wojskowych. Wzorowano się przy tym na wojskach zachodnioeuropejskich z ich pikinierami i muszkieterami, a nade wszystko z rydlami i motykami do kopania ziemnych przeszkód, które ochraniały żołnierzy przed kawa­lerią polską i litewską.

Efekty tej modernizacji były imponujące. Ale i Rzeczpospolita nie zasypiała gruszek w popiele. Mając za sobą świeże doświadczenia wojny ze Szwedami (w 1629 r. zawarto z nimi rozejm w Starym Targu), zdawano sobie sprawę, że nowy rodzaj wojny wymaga większej liczby piechoty. Gdy więc tylko obrano nowego króla, a został nim Władysław, syn Zygmunta III Wazy, szczególny nacisk położono na zaciągi piechurów.

Gdy więc tylko obrano nowego króla, a został nim Władysław, syn Zygmunta III Wazy, szczególny nacisk położono na zaciągi piechurów.fot.Maciej Szczepańczyk/CC BY 3.0

fot.Maciej Szczepańczyk/CC BY 3.0 Gdy więc tylko obrano nowego króla, a został nim Władysław, syn Zygmunta III Wazy, szczególny nacisk położono na zaciągi piechurów.

Rozpoczęta w 1632 r. wojna o Smoleńsk trwała do roku 1634, kiedy to armia Szeina skapitulowała. Główną rolę odegrała w niej piechota, gdyż:

Pola żadną miarą stawić [Moskwicini] nie chcą i nie myślą. Ale tylko pod armatą przy fortelach swoich stoją, a wyciągnąć się dalej nie dadzą, jeno póki ich armata zasłania; zgoła z nimi trzeba po niderlancku wojować i approsze robić, i kopać, i ryć, jak Gustaw [Adolf] czynił.

Do kopania aproszy, przedzierania się przez fortele w postaci na przykład kobylic, do wojowania sposobem niderlandzkim potrzebna była piechota. Z tego też względu udział husarii w trakcie tej kampanii był ograniczony.

Czytaj też: Połonka 1660. Zapomniany triumf

Zobacz również:

Bez husarii ani rusz

Co jeszcze nie znaczy, że była ona nieprzydatna. Jej wartość bojową wciąż oceniano bardzo wysoko. Potwierdza to na przykład świadectwo z 17 października 1633 r.:

[…] ten kapitan lejtnant [w służbie moskiewskiej], widząc woysko iezdne, bardzo się mu dziwował y powiedział, zesmy niczym nie straszni Moskwie iako temi płatnikami, iako oni usarza zowią, y iako oni w obozie nieprzyiac.[iela] na nic barziey nie respectowali, iako na usarza naszego, p[owi]edaiąc, ze o insze woysko łacnoby sie beli kusieli [uderzyliby na nie]; y gdy mu powiedziano, ze to ieszcze nie wszytka iazda, bo ich częsc z hetmanem koronnym w pierwszym pułku poszła, powiedział, ze takim woyskiem mozecie nieprzyiac.[iela] zniesc i pusc az pod stolicę [Moskwę].

Tekst stanowi fragment najnowszej książki Radosława Sikory „Niezwykłe bitwy i szarże husarii”, która ukazała się właśnie nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

Tekst stanowi fragment najnowszej książki Radosława Sikory „Niezwykłe bitwy i szarże husarii”, która ukazała się właśnie nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

Właśnie dzięki wysokiej wartości bojowej husarii już sama jej obecność wpływała na sposób postępowania nieprzyjaciela, co skrzętnie odnotowało jedno z polskich źródeł:

Roty usarskie nie potykały się, bo i patrzeć z dala nie mógł na nie nieprzyjaciel, zaraz z pola uciekła Moskwa, skoro się ku nim pomknęli usarze.

Czytaj też: Broń husarii. Czym walczyli najlepsi polscy kawalerzyści?

A gdy wyszli w otwarte pole…

Mimo że husarze niewiele się pod Smoleńskiem nawalczyli, to jednak we wrześniu 1633 r. pokazali swoją klasę, rozbijając piechotę zachodnioeuropejską i moskiewską zachodnioeuropejskiego wzoru. Starcie najdokładniej opisał uczestnik tej wojny – Jan Moskorzowski:

Nie mając nieprzyjaciel nadzieje, aby mógł z tej strony, której litewskie wojsko pilnowało do swoich się przedrzeć, skradł się od Szehinowego taboru (…) i już był piechotę smoleńską z tego szańcu, w którym strzegli wyparł, kiedy go XJM. Pan Hetman Litewski [Krzysztof Radziwiłł], będąc na ten czas miejsca tego nie daleko, postrzegł, a nie mogąc tak prędko piechoty na piechotę [nieprzyjaciela] zemknąć, sam usarskie chorągwie (…) nań przywiódł, które lubo na doły i chrosty, i miejsca nierówne trafiły, jednak nieprzyjaciela primo impetu starły i onę dolinę trupy napełniły.

Zaporożcy mieli swój znaczący udział w pokonaniu armii rosyjskiejfot.Ilja Riepin /domena publiczna

Zaporożcy mieli swój znaczący udział w pokonaniu armii rosyjskiej

(Legło tych na placu ex confessione [z zeznań] samych nieprzyjacielskich języków 400 człeka), bo się za nimi naszy ku Dziewiczej górze byli zagnali i aż in conspectum [przed oblicze] jezdy nieprzyjacielskiej, która się jednak o usarza naszego kusić nie śmiała, przyszli.

Do starcia doszło na północnych przedpolach smoleńskich obwarowań, na wzgórzu oznaczonym na sztychu Hondiusa numerem 116 (Dariusz Kupisz zidentyfikował je jako Górę Pieczarską). Na nim to zgromadziła się armia moskiewska złożona z sześciu rot jazdy i kilkuset piechurów. Łącznie zapewne około 1 tys. żołnierzy.

Czytaj też: Upadek husarii. Co sprawiło, że najlepsza jazda Europy stała się bezużyteczna?

Porównanie sił

Ponieważ, jak pisał uczestnik tej kampanii: „Moskwy we wszystkich chorągwiach połowa spiśnika, a Niemcy wszyscy muszkietyrze”, i ponieważ źródła wspominają tylko o muszkieterach, to można się domyślać, że zdecydowaną większość piechoty stanowili najemni cudzoziemcy w służbie Moskali. Jan Moskorzowski zwie ich „potężnym regimentem ognistego ludu”.

Oprócz nich dostrzega również „z inszych regimentów przebranego ludu”, a ponieważ na sztychu oprócz muszkieterów widać także pikinierów, sądzę, że owe „inne regimenty” to pułki tak zwane sołdatskie, czyli piechota złożona z rekruta moskiewskiego, uzbrojona na wzór szwedzki i niderlandzki (stąd piki) i dowodzona przez oficerów zachodnioeuropejskich.

Przeciwko tej sile stanęły trzy chorągwie husarskie i jedna kozacka.fot.Wojciech Kossak/domena publiczna

Przeciwko tej sile stanęły trzy chorągwie husarskie i jedna kozacka.

Przeciwko tej sile stanęły trzy chorągwie husarskie i jedna kozacka. Wśród husarii były roty litewskie: wojewodzica nowogrodzkiego Tomasza Sapiehy oraz wojskiego mścisławskiego Jakuba Karola Madaleńskiego. Łączna etatowa liczebność tych czterech rot wynosiła około 480 koni. Rzeczywista liczebność Litwinów jest nieznana, choć musiała być znacząco niższa od etatowej, gdyż jak w tych dniach pisał kanclerz litewski Albrycht S. Radziwiłł,

przez ustawiczną pracę i narażanie się na niebezpieczeństwa, liczebność żoł­nierza litewskiego widocznie się zmniejszyła.

Pod koniec następnego miesiąca wojsko litewskie liczyło już tylko połowę stanu etatowego.

Czytaj też: Ile trzeba było zapłacić, aby zostać husarzem?

Masakra piechurów

Niestety nie ma zbyt wielu źródeł odnoszących się do tego starcia. Dodatkowe szczegóły można jednak znaleźć w diariuszu opracowanym przez Cele­wicza. Stwierdzono w nim:

Nasi ich gromić, bić, gonić poczęli i aż za most zagnali; w której utarczce p. wojewodzic nowogrodzki ze swoją chorągwią napadłszy na piechotę, o nią uderzył się i wielką w nich szkodę poczynił. Legło tam ze strony nieprzyjacielskiej do 500, z naszych jeden towarzysz zabity a kilku postrzelonych; koni dość napsowali.

Czyli potwierdza się informacja Moskorzowskiego o bardzo wysokich stratach nieprzyjaciela. Przy czym były to straty piechoty, gdyż jazda moskiewska uciekła, nie próbując stawić czoła husarzom. Skoro piechurów było kilkuset, a zginęło ich co najmniej 400, to oznacza, że mało który piechur zdołał ujść z tej masakry.

Odsiecz smoleńskafot.Juliusz Kossak/domena publiczna

Odsiecz smoleńska

Warto również zwrócić uwagę na znikome straty atakującej kawalerii. Jeden zabity towarzysz i kilku postrzelonych przy pewnych (bliżej nieokreślonych, acz zauważalnych) stratach w koniach kolejny raz potwierdzają, że skuteczność ognia broni palnej wciąż była niewielka, a piki nie były w stanie powstrzymać husarzy.

„Uciekli prędko”

Istnieje jeszcze jedno źródło opisujące te wydarzenia. W relacji wydanej w Toruniu w 1634 r. Henryk Chelchowski pisał:

poprawią się [Polacy w szańcu], gdy pan wojski [mścisławski] gdzieś z boku / z wojewodzicem nowogrodzkim kroku / chyżego śmiałym im sercem dodadzą: / Toż kulmi na wstecz Moskwę wyprowadzą.

Uciekli prędko, a nasi za nimi / gonili: tam się i z ludźmi swoimi / pan wojewodzic nowogrodzki śmiele / podkał z pieszymi: aż ich [pieszych] padło wiele.

Wszystko to pokazuje miedzioryt Hondiusa – jedno z bardzo nielicznych źródeł ilustrujących przełamanie pikinierów przez husarzy.

Rozbicie piechoty pikiniersko-muszkieterskiej kolejny raz świadczy o tym, że husaria w otwartym polu wciąż nie miała sobie równych. Jednak zarówno wojny ze Szwedami toczone w latach 20. XVII w., jak i właśnie wojna smoleńska w latach 1632–1634 pokazują, że na każdą formację można było znaleźć jakiś sposób. Jeśli w otwartym polu nie miało się szans, to nie należało w to pole wychodzić.

Źródło:

Tekst stanowi fragment najnowszej książki Radosława Sikory „Niezwykłe bitwy i szarże husarii”, która ukazała się właśnie nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

Polecamy  video: Stefan Czarniecki – bohater narodowy, krwawy dowódca i… pazerny hetman

KOMENTARZE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W tym momencie nie ma komentrzy.

Zobacz również

Nowożytność

Polskie Termopile. Ile prawdy, a ile mitu w „słynnym zwycięstwie husarii”?

Bitwę pod Hodowem z 1694 roku nazywa się czasem „polskimi Termopilami”. Ale – w odróżnieniu od Spartan – Polacy wyszli z nierównej walki obronną ręką.

21 sierpnia 2022 | Autorzy: Marcin Moneta

Nowożytność

Zdobycie Połocka. Wielki sukces Stefana Batorego

Car, przekonany o potędze własnej armii, żądał od Polaków ustępstw, na które nie mogli się zgodzić. Poważnym błędem cara było także niedocenie nowego króla, który...

19 kwietnia 2022 | Autorzy: Piotr Dróżdż

Nowożytność

Czy unia polsko-rosyjska była możliwa?

W XVI-XVII wiekach istniało wiele planów unii polsko-rosyjskiej. Oznaczało to, że na polskim tronie mógł zasiąść rosyjski car lub na rosyjskim – polski król.

31 stycznia 2022 | Autorzy: Violetta Wiernicka

Nowożytność

W tej bitwie husaria pokazała swoją prawdziwą potęgę.

Bitwa pod Połonką, rozegrana 28 czerwca 1660 roku, pokazała prawdziwą moc husarii. I dowiodła, jak skuteczna była husarska kopia. Ilu piechurów mogła przebić?

4 listopada 2021 | Autorzy: Radosław Sikora

Nowożytność

Król versus miasto, czyli wojna Stefana Batorego z... Gdańskiem

W kwietniu 1577 roku wojska Stefana Batorego starły się z armią wystawioną przez... Gdańsk. Co doprowadziło do tej kuriozalnej wojny króla z miastem?

28 października 2021 | Autorzy: Piotr Dróżdż

Nowożytność

Husaria. Największa duma polskiego oręża

To od serbskich najemników zaczyna się historia kawalerii, która z Rzeczypospolitej uczyniła imperium.

31 marca 2021 | Autorzy: Michael Morys-Twarowski

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.