Kiedy Stalin wydał na kogoś wyrok, nie było ucieczki. Jego siepacze ścigali ofiarę do upadłego – nawet jeśli ukryła się na drugim krańcu świata. Wyjątkowo dotkliwie przekonał się o tym Lew Trocki, którego macki byłego kolegi z partii bolszewickiej dosięgły aż w Meksyku. Bynajmniej nie była to szybka i bezbolesna śmierć.
Historyk, prof. Edmund Malinowski twierdził, że: „między Trockim a Stalinem była taka różnica jak między Lucyferem a Belzebubem”. I miał przy tym wiele słuszności.
Lew Trocki (a właściwie Lejba Dawidowicz Bornsztejn) był jednym z ojców założycieli ZSRR. Ukończył z wyróżnieniem szkołę realną im. Św. Pawła w Odessie. Ten ulubieniec bolszewików błyskawicznie piął się po szczeblach kariery. Wrócił do Rosji, kiedy wybuchła rewolucja lutowa 1917 roku. Sam Lenin pisał o nim, że jest on najzdolniejszym człowiekiem w Komitecie Centralnym. Przewodniczący Piotrogrodzkiej Rady Delegatów Robotniczych i Żołnierskich, komisarz ludowy (minister)spraw zagranicznych. 4 września 1918 jako komisarz spraw wojskowych i marynarki wojennej stanął na czele Rewolucyjnej Rady Wojennej. Brał udział w tworzeniu Armii Czerwonej. Przed 1927 rokiem opublikowano 30 tomów dzieł komunistycznego ideologa.
Trafiła kosa na kamień
Jednak po śmierci Lenina ta sielanka w partii bolszewickiej z dnia na dzień się skończyła. Lew Trocki wdał się w konflikt ze Stalinem i popadł w niełaskę. Najpierw odsunięto go od sprawowanych funkcji i usunięto z Biura Politycznego, aż wreszcie „za działalność kontrrewolucyjną” zmuszono do emigracji i został pozbawiony obywatelstwa.
Przez Ałma-Atę trafił do Turcji (jedynego kraju, który zgodził się go przyjąć), a następnie do Norwegii i Francji. Ostatecznie Trocki wylądował aż w Meksyku. Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że odesłanie wroga na przeciwległy kraniec świata wystarczy Stalinowi. Przywódca ZSRR w kwestii pozbywania się swoich przeciwników działał bezkompromisowo. Trocki Lew i tak mógł mówić o szczęściu, bo przeżył kilkanaście lat dłużej niż inni członkowie opozycji.
Zresztą ideolog nie szczędził sił i środków, by nawet na odległość zajść Stalinowi za skórę. Pod skrzydłami liberalnego meksykańskiego prezydenta Lázara Cárdenasa del Río prowadził kampanię przeciwko wodzowi ZSRR, krytykując go za zdradę ideałów rewolucji październikowej i wynaturzenie istoty państwa radzieckiego. Publikował krytyczne teksty, otwarcie komentował bieżące wydarzenia i założył IV Międzynarodówkę, która za cel wyznaczyła sobie walkę ze stalinizmem.
Musiał zdawać sobie sprawę, że swoimi działaniami sam kręci na siebie bicz. Jak relacjonuje patolog sądowy Philippe Charlier:
Wciąż go jednak śledzono. 24 maja 1940 doszło do zamachu na jego życie. Grupa uzbrojonych mężczyzn oddała sto strzałów w stronę posiadłości Trockiego, nie raniąc go jednak. (…) Od tamtej pory Trocki już nigdzie nie czuł się bezpieczny. Zaczął wieść pustelniczy żywot. Zamknął się w domu w Coyoacán, strzegli go miejscowi policjanci i ochroniarze opłacani przez amerykańskich przyjaciół.
Rewolucja zjadła własne dziecko
Te środki ostrożności na niewiele się jednak zdały. Kilka miesięcy później, 20 sierpnia, agent NKWD Ramón Mercader, który od jakiegoś czasu kręcił się po rezydencji Trockiego, próbując – zresztą, jak się okazało, skutecznie – zdobyć jego zaufanie (w tym celu wdał się nawet w romans z jedną z jego współpracownic, Sylvią Ageloff), zdołał podejść na tyle blisko eksrewolucjonisty, że zdołał uderzyć go w tył głowy przemyconym pod ubraniem… potężnym czekanem.
Lew Trocki, pracujący akurat nad biografią Stalina, niczego się nie spodziewał. Philippe Charlier opisuje:
Obaj mężczyźni od kilku minut znajdowali się w zamkniętym gabinecie Trockiego, kiedy nagle dobiegł stamtąd skowyt bólu. Trocki właśnie usiadł za biurkiem, kiedy przestępca uderzył go tępą łopatką czekana. Natalia Siedowa, partnerka Rosjanina, słysząc krzyk, nadbiegła, zbliżyła się do rannego i zobaczyła, jak leży on zakrwawiony na podłodze. Broń wbiła się głęboko w prawe ciemię, ale Trocki wciąż żył.
Jego bolesna agonia miała potrwać jeszcze 26 długich godzin. W tym czasie lekarze ze szpitala Creuz Verde próbowali bez rezultatów uratować mu życie. Jako pierwszy – jeszcze na miejscu zamachu – przebadał go doktor Wenceslau Dutrem (wynalazca erotilu, poprzednika viagry). Postawił nader optymistyczną diagnozę – stwierdził jedynie paraliż prawej ręki i niekontrolowane ruchy lewej strony ciała. Na jego obronę, Lew Trocki jeszcze wtedy był w stanie mówić, a nawet żartować (gdy golono mu głowę w szpitalu śmiał się, że w końcu udało mu się znaleźć fryzjera…).
Na salę operacyjną trafił po trzech godzinach od ataku. Chirurdzy wykonali trepanację czaszki o wymiarach pięć na pięć centymetrów. Usunęli roztrzaskane kawałki kości i oczyścili brzegi rany. Ich wysiłki były jednak próżne. Na tym etapie obrzęk mózgu był już tak duży, że narząd wysuwał się przez otwór. Lekarze oceniali, że jego szanse wynoszą 9 do 10 – że umrze.
Śmierć wrogom klasy robotniczej
Następnego dnia w południe na głowie Trockiego pojawił się ogromny krwiak. Jego los był już wówczas przesądzony. W karcie choroby lekarze zanotowali: „Stan krytyczny. Temperatura 38 st. V. Puls 140/min. Częstotliwość oddechów 41/min. Ciśnienie tętnicze na prawej ręce 78/68”. Nie było wątpliwości, że pacjent kona.
„Nie zabijajcie go! Niech powie kto go nasłał” – miał jeszcze zawołać tuż przed śmiercią, choć z dokumentacji medycznej wynika, że po operacji już się nie obudził.
Zmarł wieczorem 21 sierpnia 1940 roku. Zdaniem Philippe’a Charliera nie musiało tak być – gdyby chirurdzy zdecydowali się na bardziej inwazyjną trepanację (na przykład kraniotomię, polegającą na zdjęciu połowy kości głowy, która zmniejszyłaby ciśnienie i być może pozwoliłoby uniknąć powstania krwiaka podtwardówkowego), Trocki mógłby przeżyć. Z drugiej strony trudno powiedzieć, jakie byłoby to życie po tak rozległym urazie mózgu…
A co stało się z zabójcą ojca ZSRR? Mecader został natychmiast aresztowany. Znaleziono przy nim list, który miał usprawiedliwić jego czyn, na wypadek, gdyby on sam zginął w trakcie swej misji. Zawierał on zaledwie jedno zdanie:
„Jestem przekonany, że z czasem nie tylko partia, ale i historia potwierdzą słuszność postanowienia, które powziąłem, zabijając zawziętego wroga klasy robotniczej.”
I faktycznie – przynajmniej partia przyznała mu rację, odznaczając go orderem i tytułem Bohatera Związku Radzieckiego…
Bibliografia:
- P. Charlier, Sekrety dawnych zbrodni, Esprit 2016.
- Lew Trocki – wielki przegrany, Polskie Radio (dostęp: 26.08.2020).
- B. M. Patenaude, Trocki Upadek rewolucjonisty, Wydawnictwo Dolnośląskie 2010.
KOMENTARZE (6)
Tak skończył swój marny żywot Lejba Dawidowicz Bronsztejn ,używający „Ruskiego” nazwiska Lew Dawidowicz Trocki. Ten Żydowski zbrodniarz dostał to na co zasłużył. Jednak aksjomat że „Rewolucja pożera swoje dzieci „,jest faktem.
No i? Wyżyłeś się już w swoim antysemityzmie? Teraz sobie podaj rękę ze Stalinem, w końcu on Żydem akurat nie był…
Jakkolwiek „marny” nie byłby jego żywot, to on pozostanie w historii i choćby jako hasło w encyklopedii. Pomijając zupełnie jego czyny, życiorys czy ocenę jako człowieka – nijak się masz do niego, anonimie z internetu, o którego zejściu zapewne dowie się tylko rodzina. Trochę umiaru w ocenianiu większych od siebie. Choćby zbrodniarzy i kanalii…
Jakich większych od siebie??? To niby miał być wielki człowiek??? To Hitler tez w takim razie. Lecz się piewco komunizmu. Albo jedź do Korei północnej.
Antysemitą nie jest ten kto nie lubi Żydów ,tylko ten kogo Nienawidzą Żydzi. Co to ma być yamata ,uważasz się anonimie za Japonczyka ? Czy masz jakąś manie prześladowcza w temacie żydów ? Twoi rodacy w wielu państwach zaleźli za skórę ,miejscowej ludności.
„Natalia Siedowa, partnerka Rosjanina” – Trocki był Rosjaninem ?,
Stalin był zbrodniarzem, lecz uratował Rosjan przed likwidacją narodu przez dużo gorszych zbrodniarzy takich jak Bronstein-Trocki. By zatrzymać rzezie zapoczątkowane przez Trockiego, Lenina, Jeżowa, Jagodę itp – Stalin musiał się ich pozbyć i zrobił czystkę – by zakończyć ludobójstwo. Dlatego Stalin jest nawet podziwiany w Rosji, za zapoczątkowanie normalizacji.