Arkady Fiedler, Wanda Rutkiewicz czy Maria Skłodowska-Curie to jedni z najbardziej rozpoznawalnych polskich odkrywców świata przyrody, sportu czy nauki. Jednakże nadal pozostaje wielu nieznanych szeroko w naszym kraju nazwisk Polaków rozsławionych w świecie i zasłużonych dla dobra ludzkości. Sprawdź, czy kiedykolwiek o nich słyszałeś.
Nasi rodacy wspaniale zapisali się na kartach historii, choć dziś często o nich zupełnie nie pamiętamy. Czy znasz tych słynnych odkrywców?
Król orchidei
Józef Warszewicz, mimo że nie był naukowcem, tylko ogrodnikiem, to jego dokonania na rzecz botaniki są imponujące. Przywiózł do Europy kilka tysięcy okazów, z czego kilkaset stanowiły rośliny nieznanych gatunków.
Warszewicz swoją przygodę z botaniką rozpoczął od studiów przyrodniczych na Uniwersytecie Wileńskim, które w niedługim czasie musiał porzucić ze względu na kłopoty finansowe. Wówczas zdobył posadę ogrodnika w Ogrodzie Botanicznym w Wilnie. Wszelkie plany życiowe Warszewicza pokrzyżował wybuch powstania listopadowego.
Po powstańczej klęsce Warszewicz przedarł się lasami do Prus, krótki czas pracował jako ogrodnik w Wystruci, a następnie w berlińskim Ogrodzie Botanicznym, gdzie swoją pracą w latach 1840-1844 przyciągnął uwagę naukowców. Został zaproszony do udziału w ekspedycji, mającej na celu odnalezienie i przywiezienie z Ameryki Środkowej na Stary Kontynent nieznanych gatunków roślin i zwierząt.
Morska wyprawa rozpoczęła się 5 grudnia 1844 roku, a pierwszym celem była Gwatemala. Po dotarciu na miejsce niemal wszyscy uczestnicy zmarli na żółtą febrę. Przeżył jedynie Józef Warszewicz i lekarz. Warszewicz postanowił kontynuować pracę w pojedynkę. W ciągu pięciu lat przebył dżunglę Hondurasu, Kostaryki, Nikaragui, Panamy i oczywiście Gwatemali. Nie była to jego ostatnia ekspedycja naukowa.
Dzięki wyprawie polskiego botanika Europa wzbogaciła się o kilka tysięcy roślin tropikalnych, w tym trzysta nowych odmian orchidei, wówczas niezwykle uwielbianych na naszym kontynencie. Wiele odmian orchidei zostało nazwanych jego nazwiskiem. Ponadto Józef Warszewicz dokonał innych odkryć – jak choćby nowy gatunek ptaka o nazwie czarnobłysk peruwiański (Dives warszewiczii). Po zakończeniu swoich ekspedycji do Ameryki otrzymał liczne propozycje pracy w Anglii czy Prusach, jednakże wybrał Ogród Botaniczny w Krakowie.
Polski odkrywca Indii
Gaspar da Gama urodził się prawdopodobnie około 1450 roku w żydowskiej rodzinie w Poznaniu. Gdy miał 10 lat wraz z krewnymi przenieśli się do Włoch, następnie Jerozolimy, aż w końcu osiedlili się w Egipcie. Około 1470 roku przybył do Indii, gdzie żył pośród żydowskiej społeczności, żeglował i zajmował się handlem przez 30 lat przed dotarciem Portugalczyków drogą morską.
W 1498 roku Vasco da Gama dopłynął do Indii, gdzie spotkał się z chłodnym przyjęciem, szczególnie ze strony arabskich kupców, którzy do tej pory jako jedyni zajmowali się handlem między Indiami a Europą. 23 września 1498 roku Vasco da Gama wracając do Portugalii zacumował w pobliżu wyspy Angediva na Morzu Arabskim i wówczas, jak zapisał to kronikarz:
Zjawił się jakiś człowiek, lat około czterdziestu, który mówił dobrze po wenecku. Ubrany był w płótno, miał piękny turban na głowie, miecz u pasa. Zaledwie wyskoczył na ląd, uściskał serdecznie komendanta i kapitanów, opowiedział nam, że jest chrześcijaninem z Zachodu i we wczesnej młodości przybył do tego kraju. Obecnie znajduje się w służbie pewnego szlachcica mauretańskiego.
Niespodziewanym gościem był sam Gaspar, który pod przykrywką udzielenia pomocy, chciał zweryfikować stan załogi i samego uzbrojenia, a także poznać zamiary Portugalczyków. Vasco zorientował się w poczynaniach Gaspara i rozkazał go uwięzić, w międzyczasie poznając, jak wartościowego jeńca udało mu się pochwycić.
Dowiedział się, że Gaspar posługiwał się kilkoma językami, był biegły w handlu i nawigacji statków. Po dotarciu do Portugalii Vasco da Gama powziął decyzję o uwolnieniu więźnia, jak i zdecydował się na adopcję i ochrzczenie Gaspara. Od tego momentu Gaspar nosił nazwisko da Gama.
Sukces Vasco da Gamy sprawił, że król Manuel I Szczęśliwy zapowiedział kolejną ekspedycję. 9 marca 1500 roku wyruszyła wyprawa do Indii z Gasparem na pokładzie. Wiatr skierował morską flotę zamiast w kierunku Wysp Zielonego Przylądka, to w stronę Ameryki Południowej, a dokładniej dzisiejszego Porto Segura.
Dzięki temu przypadkowi Gaspar stał się pierwszym Polakiem, który dotarł do Brazylii. Gdy wyprawa dotarła szczęśliwie do pierwotnie zaplanowanego celu, została założona przez Portugalczyków, dzięki wpływom Gaspara da Gamy w Indiach, pierwsza faktoria na tych ziemiach, a w lipcu 1501 roku Portugalczycy wrócili do Lizbony z ładunkiem ponad 60 ton przypraw.
Podczas kolejnej wyprawy odnieśli dalsze sukcesy handlowe, które zawdzięczali szerokim kontaktom Gaspara. Gaspar da Gama był sławny w całej Portugalii, a sam król Manuel I w dowód jego zasług przyznał Gasparowi tytuł kawalera dworu królewskiego.
W 1510 roku słuch o nim zaginął. Wśród historyków istnieją dwie sprzeczne hipotezy zgonu Gaspara. Jedna mówi o naturalnej śmierci w Lizbonie w wieku 60 lat, a druga o kresie jego życia podczas walk o port Kalikat w Indiach.
Polka w puszczach Parany
Michalina Isaakowa to entomolożka i Polka, która samotnie wybrała się na wyprawę do południowoamerykańskiej puszczy. Mimo jej ogromnej odwagi i licznych sukcesów, dziś mało kto pamięta o tej bohaterce. Juliusz Isaak, mąż Michaliny, zbierał wartościowe i rzadkie okazy przede wszystkim chrząszczy i motyli. Swoją pasją zaraził żonę, która pomagała mu przy opiece nad kolekcją owadów.
W 1923 roku Michalina po śmierci Juliusza rozpoczęła prowadzenie samodzielnych prac entomologicznych. Mimo, iż nie posiadała żadnego wykształcenia kierunkowego, całkowicie oddała się swojemu hobby i postanowiła wyruszyć w samotną wyprawę do Ameryki Południowej.
W latach 1926-1928 Michalina Isaakowa eksplorowała tereny brazylijskiego stanu Parana. W swej pracy nigdy nie dawała za wygraną, chociaż spotykała na swojej drodze wiele przeciwności w postaci ataków dzikich zwierząt, bandyckiej napaści czy nabawienia się poważnego w konsekwencjach udaru słonecznego.
Isaakowa była podziwiana i przyjmowana serdecznie przez osadników zamieszkujących terytoria znajdujące się na jej mapie podróży. Podczas swojej przygody opanowała sztukę konnej jazdy czy strzelania z karabinka. Zakwaterowanie w czasie poszczególnych etapów ekspedycji miała zapewnione w polskich domach w Brazylii. Michalina Isaakowa wspominała sytuację Polaków, którzy emigrowali do Ameryki Południowej:
Nie podzielali […] moich zachwytów nad pięknością przyrody, narzekali natomiast na trudną uprawę roli, upały i klęski. Spowszedniały im te cudne widoki, te góry śliczne… […] Stosownie do wygłaszanych przez nich poglądów, można ich […] podzielić na dwie kategorie. Jedni, pochodzący z dawnej służby dworskiej, utrzymują, że im tutaj lepiej, posiadanie obszernych gospodarstw imponuje im; tacy nie myślą wcale o powrocie do kraju. Reszta zaś to dawni gospodarze, posiadający kiedyś własny kawałek ziemi w Polsce, żałują oni, że się pozbyli ojcowizny, wyjeżdżając za przykładem innych za morze, mile wspominają kraj i marzą, aby choć na starość wrócić i złożyć kości w ziemi ojczystej.
Michalina Isaakowa do Polski wróciła z niebagatelnym bagażem zawierającym 15 tysięcy egzemplarzy owadów, a wśród nich niespotykane okazy motyli, chrząszczy czy modliszek. Kolekcję Michaliny można było podziwiać podczas licznych wykładów i wystaw, w czasie których opowiadała o swych samotnych i niezwykłych podróżach po Ameryce Południowej.
Isaakowa widząc, jaką popularnością cieszą się jej spotkania entomologiczne, postanowiła napisać książkę podróżniczą „Polka w puszczach Parany”. Wstęp do tego dzieła napisał sam Arkady Fiedler, wówczas już znany i ceniony podróżnik:
W południowej Brazylii, w latach 1928–29, natrafiałem często w polskich koloniach na ślady dziwnej kobiety. Samiuteńka przyjechała z Polski, przez dwa lata żyła w Paranie i tuż przed moim przyjazdem do Ameryki wróciła do kraju. Niewiasta uzbrojona w niebywałą odwagę szła sama między obcych ludzi, przebywała wśród Indian i dzikich kabokli, wdzierała się w mroczną puszczę, tam gdzie nawet uzbrojony mężczyzna szedł niechętnie, i polowała gorliwie przez cały czas na najosobliwszą i najciekawszą zwierzynę, jaką stworzyła przyroda południowoamerykańska: na owady, a głównie na motyle. […] Zdobyła wspaniałą kolekcję groteskowych chrząszczy, okrutnych modliszek, dziwacznych szarańczy i przecudnych motyli, niektóre o rozpiętości naszej kuropatwy […]. Gdy zwiedzałem okolice, w których niedawno działała, byłem świadkiem ciekawego zjawiska, jak pamięć o niej przeistaczała się w legendę o sympatycznej i dzielnej „łowczyni motyli”.
W 1936 roku rozpoczęła drugą wyprawę na terytorium Ameryki Południowej. Niestety rok później Michalina Isaakowa zniknęła bez wieści, a ciało dzielnej polskiej entomolożki nigdy nie zostało odnalezione. Najprawdopodobniej straciła życie podczas podróży czółnem przez rzekę Ukajali.
Michalina Isaakowa, Józef Warszewicz czy Gaspar da Gama to zaledwie początek listy wybitnych postaci. Powinniśmy być dumni, z tego jak wielu polskich podróżników i odkrywców, zapisało się złotymi zgłoskami w historii świata. Naszym zadaniem jest tę pamięć o ich dokonaniach należycie pielęgnować.
Bibliografia:
- M. Isaakowa, Polka w puszczach Parany, Wydawnictwo CM 2011
- J. Łenyk-Barszcz, P. Barszcz, Poza horyzont: polscy podróżnicy, Wydawnictwo Zona Zero 2016
- I.P. Magidowicz, Historia poznania Ameryki Środkowej i Południowej, PWN 1979
- M. Mickiewicz, W. Mickiewicz, Słownik odkrywców i zdobywców – Ameryka Łacińska, Oficyna Wydawnicza „Atena” 1996
- M. Pilich, P. Pilich, Wybitni polscy odkrywcy i podróżnicy, Wydawnictwo Muza 2018
- S. Zieliński, Mały słownik pionierów polskich kolonjalnych i morskich, Instytut Wydawniczy Ligi Morskiej i Kolonialnej 1933
KOMENTARZE (3)
ten Gaspar to jeszcze lepszy „Polak” niż Olisadebe. Ab jakiegoś czasu wszelkiej maści media trąbią o polskich „sukcesach” Już niemal dorównujemy radzieckim uczonym
Zaraz, zaraz, czy Gaspar da Gama i Michalina Isaakowiczowa (lub Issakowiczowa – w artykule oba nazwiska występują naprzemiennie) to nie byli przypadkiem Żydzi z Polski? Dlaczego ten fakt się ukrywa?
Deblu przecież wyraźnie napisali że da Gama był żydem, a o Michaline tego nie napisali bo żydówką nie była.