W całym okresie dwudziestolecia międzywojennego Niemcy nie chcieli uznać zmian terytorialnych, dokonanych po zakończeniu I wojny światowej, nazywając decyzje Traktatu wersalskiego dyktatem wersalskim. Nie kryły też, że ich celem jest dążenie do zmian granic i powrót do sytuacji sprzed wojny. W ich opinii Polska była państwem sezonowym, niezdolnym do samodzielnego bytu.
Co do celów sytuacja nie zmieniła się po objęciu władzy w Niemczech przez Adolfa Hitlera. Dążył on bowiem do całkowitej zmiany porządku europejskiego, jaki ukształtował się po I wojnie. W jego koncepcji Niemcy mieli skierować się na wschód, by tam szukać dla siebie przestrzeni życiowej. Co ciekawe, wspominał w tym kontekście o Ukrainie i Rosji, ale do 1939 roku nie wymieniał Polski jako potencjalnego obszaru agresji. Być może zależało mu na pozyskaniu naszego kraju jako satelity Niemiec.
Normalizacja?
Tezę te zdawało się potwierdzać dość niespodziewane porozumienie z Polską zawarte w 1934 roku. Stało się to możliwe po oświadczeniu, że jest on gotów uregulować problemy z przeszłości z każdym, kto wyrazi taką wolę. Nowy przywódca Niemiec pokazywał w ten sposób światu swą pokojową twarz. Należy przy tym pamiętać, że w obu krajach władze musiały się liczyć z negatywnymi reakcjami swych społeczeństw. Dla Hitlera problemem była polityka rządów Republiki Weimarskiej i tradycyjne postrzeganie Polski jako części Niemiec. Ale także dla rządu w Warszawie, zmiana polityki wobec Niemiec nie była sprawą prostą.
Jak podkreślał stanowczo w rozmowie z niemieckim posłem Hansem von Moltke Józef Piłsudski:
(…) tysiącletnia nienawiść narodu polskiego do Niemców spowoduje wielkie trudności przy realizacji tej polityki. Polityka ta nie może być zatem oparta na podstawach uczuciowych, lecz na przesłankach czysto rozumowych.
Podpisana w dniu 26 stycznia 1934 roku deklaracja o niestosowaniu przemocy była więc nie tylko przełomem we wzajemnych stosunkach, ale i pewnym szokiem dla obu narodów. Następne lata stanowiły nową jakość we wzajemnych stosunkach.
O poprawnych relacjach świadczyły częste wizyty dygnitarzy faszystowskich w Polsce. Do rangi symbolu normalności urosły polowania Hermana Goeringa w Białowieży. Uspakajająco, co było swoistym ewenementem, działał także sam Hitler, który w rozmowie z polskim ambasadorem w Berlinie przekonywał, że Niemcy nie chcą wojny z Polską, gdyż nie posiada ona terenów niezbędnych dla tego kraju. Sugerował za to wspólną akcję przeciwko Rosji. Zapewniał przy tym, że oddzielający Prusy Wschodnie od Niemiec polski korytarz nie stanowi problemu, gdyż można go rozwiązać poprzez budowę specjalnej linii kolejowej i autostrady łączących Niemcy z Prusami Wschodnimi. Taka sugestia padła już w 1933 roku jednak Niemcy sugerowali, że problem może zostać podjęty za jakieś 15 lat.
„Polacy nie znają pojęcia pokoju za wszelką cenę”
Problem korytarza wrócił jednak zdecydowanie szybciej. Kolejne zdobycze Hitlera w Europie, w tym zwłaszcza zajęcie Czechosłowacji spowodowało zupełnie nową sytuację Polski, która, jak się wydaje, nie zauważyła w porę narastającego zagrożenia.
Pierwsze przecieki o kwestiach do rozwiązania wzajemnych stosunkach pojawiły się już pod koniec 1938 roku. W formie ultymatywnej wygłoszono je jednak dopiero wiosną 1939 roku. Hitler zażądał wówczas już wprost zgody Polski na przyłączenie Wolnego Miasta Gdańska do Niemiec a także zgody Polski na wybudowanie eksterytorialnej linii kolejowej i autostrady z Niemiec do Prus Wschodnich. Zapewniał przy tym, że Niemcy nie mają innych żądań od Polski.
W odpowiedzi polski minister spraw zagranicznych Józef Beck zadeklarował, że Polska od Bałtyku odepchnąć się nie da, dodając, że choć pokój jest rzeczą cenną, to jednak Polacy nie znają pojęcia „pokoju za wszelką cenę”. Sugestia była oczywista – Polska nie odda części swego terytorium bez walki. W poufnych rozmowach minister sugerował wprawdzie, że nie jest to jego wola, a stanowczy ton był niezbędny na potrzeby polityki wewnętrznej. Osłabiało to wymowę odpowiedzi i mogło sugerować, że Polska jest gotowa do ewentualnych negocjacji. Jest jednak wątpliwe, czy na tym etapie Hitlerowi zależało na takich negocjacjach.
Zaskakujące, alternatywne rozwiązania
Wybuch konfliktu był już tylko kwestią czasu. I tu zaczyna się nasza opowieść o szukaniu alternatywnych rozwiązań. Władze w Warszawie z jednej strony szukały sojuszników, starając się ożywić stosunki z Francją. Toczono też rozmowy z Wielką Brytanią, zakończone ostatecznie gwarancjami brytyjskimi dla Polski. Zupełnie nieoczekiwanie władze polskie mogły jednak liczyć na przychylność z zupełnie nieoczekiwanej strony. Tym „sojusznikiem” były… faszystowskie Włochy.
Już zapowiedź zerwania traktatu polsko – niemieckiego dyktator Włoch Benito Mussolini przyjął z niepokojem, choć Włochy oczywiście zadeklarowały swą solidarność z Niemcami. Jednak rozmowa polskiego ambasadora w Rzymie z Galeazzo Ciano -włoskim ministrem spraw zagranicznych, wyglądała już trochę inaczej. Można powiedzieć, że dawał on wyraz sympatii Włochów do Polski i wyrażał troskę o przyszłość naszego kraju.
Tymczasem sytuacja komplikowała się coraz bardziej. Jak wspominał on w swych pamiętnikach „Wieniawa jest pesymistą, pewien jest, że wojna jest nieunikniona”. Po zakończeniu oficjalnej części spotkania obaj panowie rozmawiali szczerze jak przyjaciele. Ciano wyraźnie zaznaczył, że, w jego opinii, „cokolwiek się stanie, Polska zapłaci koszty konfliktu”. Niezbyt wysoko cenił przy tym zachodnich sojuszników Polski podkreślając, że żadna pomoc francusko – brytyjska nie jest możliwa, przynajmniej w pierwszej fazie wojennej i Polska zmieni się wkrótce w kupę gruzów. Podsumowując rozmowę z Wieniawą Ciano napisał:
Wieniawa przyznaje, że w wielu punktach mam rację, ale wierzy w ostateczne powodzenie… Obawiam się, że jego złudzenia podziela, niestety, wielka, zbyt wielka ilość Polaków.
Podczas innej rozmowy, dotyczącej żądań niemieckich Ciano niespodziewanie podsunął Polakowi rozwiązanie. Podzielając pogląd, że żądania niemieckie są tylko pretekstem sugerował grę na czas. Zaproponował mianowicie, by strona polska zgodziła się na to, by Niemcy przekopali tunel łączący Rzeszę z Prusami Wschodnimi. Tunel nie naruszyłby polskiej integralności terytorialnej, jednocześnie zgoda na jego powstanie byłaby wyrazem dobrej woli i szukania kompromisu. Był to oczywiście tylko przyjacielski gest ze strony Włocha w stosunku do cenionego Polaka.
Latem mogło się wydawać, że konflikt nieco zelżał, a Gdańsk nie stanie się przyczyną wybuchu wojny. Jednak przygotowania do niej trwały po obu stronach. W tej sytuacji Włochy nie mogły pozostać bezstronne i włoski ambasador w Londynie oświadczył, że jeśli Anglia jest gotowa bić się w obronie Polski, to Włochy wesprą Niemców.
Włosi byli jednak zaniepokojeni koncentracją wojsk niemieckich pod koniec lipca, które w ich opinii miały być przygotowaniem do uderzenia na Gdańsk w połowie sierpnia. Tymczasem Włochy nie były gotowe do wojny, kończyły się rezerwy finansowe i zapasy surowców dla gospodarki. Poza tym obawiały się, że lokalny konflikt może przerodzić się wojnę globalną. Stąd pomysł zwołania międzynarodowej konferencji dla rozwiązania konfliktu.
Starano się też hamować zapędy niemieckie. Podczas spotkania z Ribbentropem w Salzburgu Ciano, na polecenie Mussoliniego, nalegał, by Niemcy nie rozpoczynały konfliktu z Polską, gdyż może się on przerodzić w konflikt globalny, który będzie katastrofą dla całego świata.
Włoski minister miał jednak świadomość, ze jego niemiecki partner nie mówi mu całej prawdy. Nie bardzo wierzył więc zapewnieniom niemieckim. Jak zanotował w swym pamiętniku:
Ribbentrop wyślizguje się za każdym razem, gdy go proszę o określenie bezpośrednich zamierzeń niemieckich. Nie ma spokojnego sumienia. Zbyt często kłamał na temat zamiarów niemieckich, dotyczących Polski, żeby się nie czuć nieswojo obecnie… Jego wola rozpętania konfliktu jest bezwzględna. Odrzuca wszelkie rozwiązania zdolne zadowolić Niemcy i uchylić jednocześnie konflikt zbrojny. Jestem pewien, że gdyby Niemcom dano więcej niż żądają, zaatakują mimo wszystko, bo po prostu opętani są przez demona zniszczenia.
Warto, by dziś zwolennicy polsko – niemieckiego sojuszu wsłuchali się w te słowa. Napisał je bowiem człowiek doskonale obeznany w kuluarach polityki niemieckiej. Włochy deklarowały powstrzymanie się od działań przeciwko Polsce. Wstrzemięźliwość w razie konfliktu z Polską zapowiedziały także Węgry. Wydarzenia te nie zmieniły niemieckich planów i w połowie sierpnia, po spotkaniu z Hitlerem, Ciano był pewien, że żadne argumenty nie powstrzymają Niemców od ataku na Polskę.
W jego opinii Hitler był pewien, że będzie to konflikt lokalny. Dodawał jednak, że wielka wojna musi zostać przeprowadzona w czasie, gdy on i Mussolini są jeszcze młodzi. Po powrocie do Rzymu Ciano zanotował:
Wracam do Rzymu z obrzydzeniem do Niemców, do ich wodzów i do sposobu ich działania. Oszukali nas i okłamali. A obecnie są w trakcie wciągania nas w awanturę, której nie chcieliśmy i która może skompromitować reżim i cały kraj. Dowiedziawszy się o agresji przeciwko Polsce naród włoski wstrząśnie się z oburzenia i zechce chwycić za broń przeciwko Niemcom.
Ciano sugerował też Mussoliniemu, by Włochy nie przyłączyły się do Niemiec przeciwko Polsce. Jednak, jak sam zanotował w dzienniku:
Reakcje Mussoliniego są sprzeczne. Z początku przyznaje mi rację. Potem oświadcza, iż honor nakazuje mu iść z Niemcami.
Mimo tego Ciano próbował także w kolejnych dniach buntować Mussoliniego przeciwko Niemcom, podkreślając, że to oni zerwali pakt, więc Włochy nie powinny mieć skrupułów w opuszczeniu Niemiec. Podczas spotkania z ambasadorem polskim w Rzymie Ciano przekonywał, że wie od swego ambasadora w Warszawie, że Polska chce się bić do ostatniego żołnierza, a kościoły są pełne modlących się o ratunek dla ojczyzny. Konkluduje jednak:
Ci ludzie będą jutro zmasakrowani przez żelazo germańskie, choć są zupełnie niewinni. Sercem całym jestem z nimi.
Według ministra także Mussolini był przekonany, że wojna wybuchnie, ale także, że Francja i Wielka Brytania wypowiedzą wojnę Niemcom. „Jeśli tego nie uczynią, poślę ultimatum do Banku Francji żądając zwrotu złota, czyli tego, co Francuzi najbardziej ukochali”. Jeśli wierzyć pamiętnikom, to Ciano jeszcze 21 sierpnia namawiał Mussoliniego do zerwania paktu z Niemcami:
Niech pan porwie ten pakt, niech go pan rzuci w twarz Hitlerowi, a Europa cała uzna w panu naturalnego przywódcę pochodu krzyżowego antyniemieckiego.
Szybko jednak zmienił zdanie, opowiadając się po stronie Niemiec. Co ciekawe, nie oznaczało to wrogości wobec Polski i Polaków. Po klęsce w wojnie obronnej we wrześniu 1939 r. tysiące Polaków udawało się do Francji, by tam dalej walczyć. A władze włoskie przymykały na to oko, udając, że wierzą że są to polscy turyści… Tunel nie okazał się więc dobrym pomysłem na rozwiązanie polsko – niemieckich problemów, za to przyjaźnie z okresu przedwojennego przetrwały.
Video: Czy mogliśmy zatrzymać Niemców w 1939 roku?
Bibliografia:
- Galeazzo Ciano, Pamiętniki 1939-1943, Warszawa 1991
- Historia dyplomacji polskiej t. IV 1918-1939, pod red. Piotra Łossowskiego, Warszawa 1995.
- J. Krasuski, Polityka zagraniczna Polski w latach 1919-1945, Poznań 2000
KOMENTARZE (14)
Jedyną szansą dla Polski w 39r był sojusz jaki Polsce i tzw. Zachódowi proponował Stalin, gdyby go posłuchano to wojny by nie było jednak tzw zachód systematycznie odrzucał tą propozycję ponieważ za wszelką cenę chciał skierować swego pupila Adolka na ZSRR nawet kosztem Polski.
Ej gnomie, w Polsce mamy w doopie te bzdury które piszesz:) Idź pokłoń się mumi na kremlu i nachlaj jak twoi ojcowie:)
Takie są fakty historyczne, ale Ty trolliku możesz tylko wyzywać bo wiedzy to zero. Odpowiem ci w twoim stylu, idź wykop swego idola Goebbelsa podziękuj że tak ci zrył beret i nie ćpaj jak twoi ojcowie z Einsatzgruppen
Kolejny wieszcz-idiota
Zapoznaj się z prawda i faktami to bzdur nie będziesz pisał. Celem Wall Street była następna wojna . Gb spłaciła USA kredyty II wojny dopiero kilka lat temu. Zajęcie Polski przez ZSRR jedynie opóźniłoby wojnę. Jedyną szansa było przymierze z Czechosłowacją z Sudetenlandem wtedy przy braku ingerencji Stalina wpierdol hitler miałby pewny. A i tak polscy wojskowi i politycy byli w prawdziwej rzeczywistości nastawieni ofensywnie , tylko nie wyszło z sojusznikami i kompetencją dowodzenia i logistyki
Estonia ,Łotwa i Litwa przystały na propozycję Stalina i armii Zdradzieckiej. Jak do nich Ruscy wlezli w 1939 to się wynieśli dopiero w 1991 ’,zasiedzieli się 52 lata ? Na Finlandię napadli w 1940 ,nawet Rumuni sojusznicy Hitlera oddali Ruskim – Besarabie w 1940. Tak wyglądały sojusze z Ruskimi.
Może Towarzysz Ruską Prawda napisze jaką była cena Stalina za tej „sojusz” ? Pół 2 RP ,tak jak później Rosja dzieliła się z Niemcami ? Czy wzięli by trochę mniej ? Podobno Rosja chciała „sojuszu” ,wiec dlaczego napadła od tylca na 2 RP ze swoim Niemieckim sojusznikiem Hitlerem ? Zapewne z ciężkim sercem zobowiązała się do tej napaści w pakcie Ribbentrop-Molotow. Rosja i Niemcy mają długą historię współpracy przeciw Polsce ,zaczęło się od 1772 – 1793 – 1795 – 1815 – 1939.
Zgubiłeś 1920/21.
jest prawda ,cała prawda i g…o prawda,jak powyżej………
Cwiczycie już w swoim kółku miłośników Gebelsa zik hajl?
Twoja prawda jest oczywiście najlepsza. Nie wiem tylko skąd masz tych miłośników Niemców? Jakieś ukryte fantazje masz na ten temat?
Hitler prawdopodobnie chciał wojny, natomiast narody Europy chciały za wszelką cenę wojny uniknąć. Wkraczając do Nadrenii Hitler był gotów wycofać się, gdyby tylko Francja i WB zareagowały, nic takiego się nie stało. Podobnie nie był przesądzony anshluss Austrii. Po oddaniu części Sudetów Czechosłowacji zagwarantowanie ochronę, znów fikcyjną. Nano się może powtórki Wielkiej Wojny, kiedy to WB włączyła się w awanturę w wyniku naruszenia neutralności Belgii. Inna sprawa, że rządy Sanacji doprowadziły do konfliktów z prawie wszystkimi sąsiadami (z wyjątkiem Rumunii).
Celem pierwszorzędnym Hitlera była Francja. Nie mógł on jednak zrealizować tego celu bez neutralizacji Polski – istniało duże prawdopodobieństwo, że po wybuchu konfliktu niemiecko – francuskiego, Polska wywiąże się ze swoich zobowiązań i zaatakuje Niemcy.
Po zajęciu Czechosłowacji wojna była już nie prawdopodobna ale pewna i wszystkie strony poza Niemcami dążyły tylko do opóżnienia jej wybuchu.
Szkoda, że nie zdecydowaliśmy się grać na czas. Gdańsk i tak nie był polski a roztrzygnięcie kwesti autostrady eksterytorialnej trochę by zapewne trwało ( nie mówiąc już o jej powstaniu)
Wydaję mi się że zaważyły tu między innymi wpływy do budżetu II RP z tytułu opłat celnych za przesył towarów z Prus Wschodnich do Rzeszy.
Jakieś przesłanki, że sralinowi też zależało na opóźnieniu wybuchu wojny?
Raczej niż kwestia utraty wpływów TRANZYTOWYCH (a nawet odwrócenia ich – czyli płacenia za płynięcie Wisłą) bano się, że to tylko wstęp i następny będzie jakiś kawałek Śląska, a to przy dopiero uruchamianym COPie byłoby już ewidentnym samobójstwem.