Nie miał żadnego doświadczenia bojowego. Nie ukończył wojskowej szkoły inżynierskiej. Nie znał nawet języka angielskiego. Jak to możliwe, że amerykański Kongres niemal od razu powierzył mu zadanie budowy rewolucyjnych fortyfikacji?
Tadeusz Kościuszko, nie widząc dla siebie w Polsce żadnych perspektyw, jesienią 1775 roku wyjechał do Drezna, gdzie bezskutecznie próbował uzyskać etat w armii saskiej. Później postanowił powrócić do Francji, licząc, że tam znajdzie zatrudnienie. Wieści zza oceanu zmieniły jednak jego plany. Na fali rewolucyjnego entuzjazmu, który dotarł także do Europy, zdecydował o zaciągnięciu się do armii amerykańskiej.
Uczynił to przede wszystkim z przyczyn ideowych. Wierzył głęboko w ideały oświeceniowe i pragnął przyczynić się do uzyskania przez brytyjskie kolonie niepodległości. Jednocześnie chciał się jednak także sprawdzić na polu walki – jego wykształcenie pozostawało jedynie teoretyczne. Nie bez znaczenia był i fakt, że w nowo tworzonych amerykańskich siłach zbrojnych inżynierowie byli poszukiwani – Polak mógł więc oczekiwać, że ze swoimi kwalifikacjami otrzyma stosunkowo wysokie stanowisko oficerskie.
Decydujący test
Do Ameryki Kościuszko dotarł w sierpniu 1776 roku, a więc miesiąc po ogłoszeniu Deklaracji Niepodległości. Postanowił zaoferować swoje usługi dowódcy Armii Kontynentalnej – George’owi Washingtonowi. Jednak zanim się z nim spotkał, trafił przed oblicze Benjamina Franklina, który wówczas koordynował działania w zakresie zapewnienie bezpieczeństwa Pensylwanii.
To na prośbę tego ostatniego David Rittenhouse – polityk z Pensylwanii, astronom i twórca pierwszego amerykańskiego teleskopu – sprawdził kompetencje polskiego oficera. Zachwycony jego umiejętnościami, niemal natychmiast polecił go do prac na rzecz Pensylwańskiego Komitetu Bezpieczeństwa. W efekcie już 30 sierpnia Kongres Kontynentalny przydzielił Kościuszkę do Departamentu Wojny Stanów Zjednoczonych, do prac przy fortach.
Był to sukces, a jednocześnie ogromny awans, niemożliwy gdziekolwiek indziej. Kościuszko, choć utalentowany, był przecież zupełnie nieznany. Nie miał doświadczenia bojowego, nie ukończył wojskowej szkoły inżynierskiej, nie posługiwał się nawet językiem angielskim! Amerykanie nie mieli jednak wyboru.
Francuski inżynier, pułkownik Gilles Jean Marie Rolland Barazer de Kermorvan, który miał opracować plan fortyfikacji i zabezpieczeń Filadelfii, gdzie obradował Kongres, nie potrafił podjąć konstruktywnej współpracy z władzami. A tymczasem Brytyjczycy pokonali siły amerykańskie pod Long Island i zajęli Nowy Jork. Washington został zmuszony do odwrotu do Pensylwanii. Kościuszko był jedyną nadzieją rewolucjonistów.
Sytuacja była poważna. Gdyby wojska brytyjskie generała Williama Howe’a dotarły do Filadelfii przed przygotowaniem fortyfikacji, ich atak mógłby spowodować zajęcie miasta. Byłby to ogromny cios dla walczących o wolny kraj Amerykanów.
Pierwsze zadania
Kościuszko wraz z Benjaminem Franklinem od razu wzięli się do pracy. Polak, na rozkaz Washingtona, zaczął od wzniesienia fortu Billingsport. Brak materiałów i presja czasu spowodowały jednak, że trzeba było zrezygnować z pierwotnych planów. Zbudowano ostatecznie niewielką redutę ze stanowiskiem na 5 dział. Następnie młody inżynier skutecznie ufortyfikował rzekę Dalaware.
To z jego rozkazu w dno rzeki wbito palisady, które ograniczały swobodę ruchu brytyjskich okrętów. Zamaskował też stanowiska ogniowe i zabezpieczył pozycje amerykańskie przed desantem od strony wody przez linie kozłów hiszpańskich. Następnie zbudował jeszcze dwa forty obronne: fort Mercer, usytuowany od strony New Jersey, i fort Mifflin od strony Pensylwanii. Co więcej, by ułatwić ostrzał Brytyjczyków, rozkazał powycinać wszystkie drzewa z okolicznych sadów, które natrafiały na linię ostrzału.
Budowa filadelfijskich umocnień zajęła ponad pół roku. Od października 1776 roku do kwietnia 1777 roku Kościuszce pomagał francuski oficer artylerii, Charles Noel Romand de Lisle. Efekt ich prac zachwycił Amerykanów. Polaka uznano za najzdolniejszego inżyniera w wojsku amerykańskim! Nic dziwnego, że już 18 października 1776 roku został mianowany pułkownikiem inżynierii w Armii Kontynentalnej.
***
O tym gdzie krył się sekret sukcesów naszych największych wodzów przeczytacie w książce „Polscy bogowie wojny”. Powyższy tekst stanowi fragment rozdziału poświęconego Tadeuszowi Kościuszce.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.