Ciekawostki Historyczne
Starożytność

Najgorsi wodzowie starożytnego Rzymu

Niechęć. Rywalizacja. Wygórowane ambicje. A czasem po prostu kompletna bezmyślność. Historie tych rzymskich wodzów dowodzą, że nawet najlepsze wojsko sobie nie poradzi, gdy na jego czele staje nieodpowiedni człowiek. A jeszcze gorzej, gdy są to dwie osoby - teraz już wiemy, że nieszczęścia naprawdę chodzą parami.

 

Rzym podbił ogromne terytorium. Utrzymanie go i powiększanie oznaczało ciągłe wojny, zarówno zaczepne, jak i obronne. Wodzowie imperium odnosili spektakularne sukcesy… i równie spektakularne porażki. Kto zasłużył na miejsce w niechlubnym rankingu najgorszych dowódców, walczących w imieniu Wiecznego Miasta?

Lucjusz Emiliusz Paulus i Gajusz Terencjusz Warron

Rzym przez kilkaset lat rywalizował z Kartaginą o dominację w basenie Morza Śródziemnego. Kolejne wojny przyniosły w końcu zwycięstwo metropolii z Półwyspu Apenińskiego, choć wydaje się, że miał w tym udział łut szczęścia. Szczególnie, jesli uważnie przeanalizuje się serię klęsk poniesionych przez legiony w trakcie drugiej wojny punickiej: Rodan i Trebia w 218 roku przed naszą erą, Jezioro Trazymeńskie rok później…

Ale to bitwa pod Kannami w roku 216 przed naszą erą została zapamiętana jako klęska absolutna. Jak przekonują Max Cary i Howard Hayes Scullard w „Dziejach Rzymu”:

W 216 roku wszakże Rzymianie sami ułatwili nieprzyjacielowi zadanie. Zamiast zgodnie z rzymską praktyką spokojnie przeanalizować sposób prowadzenia wojny przez przeciwnika i dostosować do niego swe własne metody postanowili – nie bacząc na większe umiejętności militarne Kartagińczyków – dokonać zmasowanego ataku piechoty i doprowadzić do bezpośredniego starcia obu wojsk.

80 tysięcy legionistów dowodzonych przez konsulów Lucjusza Emiliusza Paulusa i Gajusza Terencjusza Warrona stanęło naprzeciw 50 tysięcznej armii Hannibala. Wódz Kartagińczyków wygrał jednak dzięki genialnej taktyce. W centrum ustawił słabsze wojska, a najlepsze oddziały skierował na skrzydła. Tym samym wciągnął Rzymian, którzy wymierzyli główne uderzenie na środek, w śmiertelną pułapkę. Imperium straciło 70 tysięcy żołnierzy, a 6 tysięcy trafiło do niewoli. Straty Kartagińczyków wyniosły zaś zaledwie 7 tysięcy ludzi.

Nieprzemyślana taktyka i wzajemne animozje dowódców doprowadziły do klęski. Paulus zginął na polu bitwy.fot. John Trumbull/domena publiczna

Nieprzemyślana taktyka i wzajemne animozje dowódców doprowadziły do klęski. Paulus także zginął na polu bitwy.

Taktyka obrana przez pochopnych konsulów okazała się tragiczna w skutkach. Nie pomógł im z pewnością fakt, że bardziej niż na pokonaniu wroga skupiali się na wzajemnej rywalizacji o względy senatu i uznanie współobywateli. W efekcie ponieśli haniebną klęskę. I zapłacili za to. Paulus zginął na polu bitwy, a Warron wprawdzie uszedł z życiem, ale jego pozycja w senacie chyba nie mogłaby być gorsza. Przynajmniej przez pewien czas, bo później piastował znowu stanowiska polityczne, a senatorzy wyrazili mu nawet podziękowania „za wiarę w Republikę”…

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Gnejusz Maliusz Maksymus i Kwintus Serwiliusz Cepion

Ponad wiek po bitwie pod Kannami, w 105 roku przed naszą erą Rzymianie odnotowali na swoim koncie jeszcze jedną gigantyczną przegraną, która była wynikiem ewidentnych błędów dwóch dowódców. Konsul Gnejusz Maliusz Maksymus i prokonsul Kwintus Serwiliusz Cepion wyprawili się przeciwko germańskim plemionom Cymbrów i Teutonów… i sekretnie rywalizowali o „zaszczyt” pokonania barbarzyńców. Paweł Rochala w tekście „Imperium u progu zagłady” tak wyjaśnia panujące między nimi stosunki:

Przydzielając identyczne zadania obu wodzom, senat popełnił jeden zasadniczy błąd – nie wziął pod uwagę, że obaj panowie bardzo się nie lubią. Nikt nie sądził, że osobiste animozje okażą się dla nich ważniejsze od bezpieczeństwa ojczyzny. Rozwój dalszych wypadków wskazywał, że wybierając tych ludzi na konsulów, lud rzymski nie tylko zaniedbał sprawę ich wzajemnych relacji, ale również nie wziął pod uwagę ich walorów umysłowych i doświadczenia wojskowego […].

Na problemy nie trzeba było długo czekać. Najpierw Cepion nie chciał uznać zwierzchnictwa Maksymusa, który zastąpił go na stanowiska konsula w Galii Zaalpejskiej. Obaj wodzowie prowadzili osobne armie – silne, ale kiepsko zarządzane. Próby łagodzenia sporu nie zdały się na nic. Paweł Rochala przekonuje:

Dla wszystkich stało się jasne, że wprawdzie pod Arausio w dwóch obozach warownych znalazły się dwie bardzo silne armie rzymskie, ale obie dowodzone są przez wyjątkowo tępych i niekompetentnych, a w dodatku oczadziałych chęcią przodownictwa za wszelką cenę wodzów, którym nie można ufać.

Warus dał się wciągnąć w pułapkę, w wyniku której zginęło 20 tysięcy legionistów.fot.Johann Heinrich Tischbein/domena publiczna

Warus dał się wciągnąć w pułapkę, w wyniku której zginęło 20 tysięcy legionistów.

Skutkiem starcia pod Arausio, do którego doszło 6 października 105 roku przed Chrystyusem, było całkowite unicestwienie blisko 80 tysięcznej armii – a właściwie, dwóch armii. Już wkrótce po bitwie do czekającego na wyniki wyprawy Rzymu dotarły wieści, że legioniści zostali rozbici, a jeńców wieszano na pobliskich drzewach.

Marek Licyniusz Krassus

Marek Licyniusz Krassus był prawdziwym mężem stanu, bystrym przedsiębiorcą i utalentowanym politykiem. Przez wiele lat łudził się jednak, że będzie także genialnym wodzem. Jego nadzieję częściowo sprawdziły się w 71 roku przed naszą erą, gdy udało mu się stłumić wrogie Rzymowi powstanie Spartakusa, choć trzeba pamiętać, że osiągnął to głównie unikając bezpośredniej konfrontacji.

Zwycięstwo nad niewolnikami nie zaspokoiło jego ambicji. Jako namiestnik Syrii w 53 roku przed naszą erą Krassus wyprawił się na Partię, państwo od lat wrogie Rzymowi. Nie wziął tylko pod uwagę, że dysponuje kiepskim zapleczem militarnym. Co gorsza, nie słuchając rad swojego sztabu, szybko skierował wojska w głąb Mezopotamii. Jego legiony zostały otoczone przez świetną jazdę przeciwnika pod Karrami. Zmuszono je do odwrotu – już bez dowódcy, bo ten zginął podobno w trakcie próby negocjacji z Sureną, wodzem partyjskim.

Krassus zginął z ręki Partów. Jego głowę i ramię wykorzystywano jako rekwizyty w teatrze.fot.Lancelot Blondeel/domena publiczna

Krassus zginął z ręki Partów. Jego głowę i ramię wykorzystywano jako rekwizyty w teatrze.

W trakcie bitwy zginęło 20 tysięcy legionistów. 10 tysięcy dostało się do niewoli, a jedynie 10 tysięcy zdołało się uratować. Ciało Krassusa zostało zbeszczeszczane: jego głowę i prawą rękę odcięto i użyto ich jako rekwizytów w teatrze. A sytuacja na Wschodzie już nigdy nie była taka sama. Dopiero teraz Rzymianie zdali sobie sprawę z tego, że z potęgą Partów naprawdę należy się liczyć.

Publiusz Kwinktyliusz Warus

Czasem można zatrzymać zwycięski pochód nawet największej armii. Wystarczy, że na jej czele postawi się kogoś takiego, jak Publiusz Kwinktyliusz Warus. Ten mianowany namiestnikiem Germanii polityk zupełnie nie rozumiał istoty swojego urzędu. Między innymi przez swoje pochopne decyzje fiskalne doprowadził w 9 roku naszej ery do wybuchu antyrzymskiego powstania, na którego czele stanął Arminiusza.

Przekonany o swoich zdolnościach, Warus dał się następnie zwabić do Lasu Teutoburskiego, gdzie jego legioniści zostali zaatakowani przez siły wroga. Gdy zobaczył, że wpadł w pułapkę, popełnił samobójstwo, pozostawiając swoich ludzi na pastwę okrutnych wrogich plemion. Blisko 20 tysięcy legionistów zostało wyrżniętych w pień.

Bitwa przez wielu kronikarzy nazywana była „Clades Variana”, czyli „rzeź Warusa”. „Trudno oprzeć się wrażeniu, że z czynów Warusa jakiej by dziedziny nie poruszyć, wyziera bezmyślność” – komentuje Rochala. Jedno jest pewne. Cesarz August w kolejnych latach trzymał się kurczowo granicy Renu i ani myślał o dalszym poszerzaniu granic państwa.

Flawiusz Juliusz Walens

Kolejną spektakularną porażkę wojska rzymskie poniosły pod Adrianopolem, tym razem na skutek wybujałych osobistych ambicji samego cesarza. Walens, rządzący we wschodniej części imperium, wyruszył w 378 roku na wyprawę przeciwko Gotom. Spieszyło mu się – chciał zwyciężyć jeszcze przed przybyciem na miejsce współrządzącego z nim Gracjana. Nie zachował odpowiedniej ostrożności – zaufał informacjom zwiadowców, że siły wroga liczą tylko około 10 tysięcy ludzi. Rzucił więc swoje 60-tysięczne wojsko, zmęczone i spragnione po całym dniu marszu, do ataku.

W Lesie Teutoburskim zginęło 20 tysięcy rzymskich legionistów. Arminiusz triumfował.fot.Otto Albert Koch/domena publiczna

W Lesie Teutoburskim zginęło 20 tysięcy rzymskich legionistów. Arminiusz triumfował.

Szybko przyszło mu pożałować pochopnego kroku. Skuteczny kontratak jazdy gockiej sprawił, że Rzymianie zostali pozbawieni wsparcia swoich konnych oddziałów. Wkrótce Goci zacieśnili pole walki i stłamsili także rzymską piechotę. Walens zginął na miejscu, a niemal cała jego armia uległa zagładzie. Tak porażkę Walensa podsumowują historycy Max Cary i Howard Hayes Scullard:

 Cesarstwo Wschodniorzymskie nie doświadczyło ani poważniejszych wojen domowych, ani ciężkich inwazji. Najbardziej krytyczny okres przeżyło po 378 roku, gdy współcesarz Walens poległ na polu bitwy z Gotami.

Choć w historii Rzymu zdarzali się źli dowódcy, warto podkreślić, że w swojej długiej historii imperium nie poniosło wielu upokarzających przegranych. Może to świadczyć o klasie i jakości kształcenia w fachu wojennym. Przywódcy Wiecznego Miasta potrafili też przyznać się do porażki. Jak podaje Andrzej Graczkowski, naczelny wódz, stojący na czele wojska, w chwili klęski zamiast szkarłatnego płaszcza przywdziewał szary. „Po niepowodzeniach na froncie z Partami Krassus i Antoniusz zamiast wodzowskiej purpury zażądali czarnej szaty” – referuje.

Inspiracja:

Inspiracją dla powstania artykułu stała się fabuła książki Gerainta Jonesa Krwawy las (Rebis 2019) – opowieść o rzymskich legionistach, którzy stoczyli batalię na śmierć i życie ze zbuntowanymi Germanami.

Bibliografia:

  1. Max Cary, Howard Hayes Scullard, Dzieje Rzymu, PIW 1992.
  2. Andrzej Graczkowski, Armia rzymska, Wydawnictwo Adam Marszałek 2009.
  3. Maciej Piedgoń, Krassus polityk niespełnionych ambicji, Towarzystwo Wydawnicze Historia Iagellonica 2014.
  4. Paweł Rochala, Imperium u progu zagłady, Bellona 2007.
  5. Paweł Rochala, Las Teutoburski 9 rok n.e., Bellona 2011.
  6. Nigel Rodgers, Rzymska armia, Bellona 2009.
  7. Janusz Sikorski, Zarys historii wojskowości powszechnej, Wydawnictwo MON 1972.

Zobacz również

Starożytność

Co jedli rzymscy legioniści?

Rzymscy legioniści rzekomo nigdy nie buntowali się z głodu. Czy faktycznie? Starożytne menu zdecydowanie nie zachęca...

1 czerwca 2024 | Autorzy: Andrzej Fiedoruk

Starożytność

Bitwa pod Carrhae

Marek Krassus zamarzył o podbiciu Partów. Rzeczywistość okazała się brutalna. Zamiast kąpieli w chwale spotkała go hańbiąca klęska.

30 stycznia 2023 | Autorzy: Tomek Sowa

Starożytność

Sykariusze – żydowscy asasyni

Mordowali w biały dzień, w gwarnych miejscach. Ofiary zabijali zakrzywionymi nożami – tzw. sica. Po wszystkim odchodzili niezauważeni. Tak działali sykariusze.

3 lipca 2022 | Autorzy: Marcin Moneta

Starożytność

Rzeź bezbronnych. Dlaczego trzecia wojna punicka… nie była wojną

Wojny punickie to jeden z najważniejszych konfliktów starożytnego świata. Kartagina nie tylko przeciwstawiła się Rzymowi, ale niemal doprowadziła do upadku rodzącej się potęgi. I właśnie...

5 września 2021 | Autorzy: Anna Jankowiak

Starożytność

Kot o dziewięciu ogonach i hiszpański osioł, czyli kary cielesne w wojsku

„Armia składa się po większej części z próżniaczych i bezczynnych typów. Bez stałego nadzoru dowódcy, ta machina szybko ulega rozpadowi” – mawiał Fryderyk Wielki. I...

14 kwietnia 2021 | Autorzy: Piotr Dróżdż

Starożytność

Ukrzyżowanie, ukamienowanie, rzucenie lwom na pożarcie. Jak mordowano pierwszych chrześcijan?

Starożytny Rzym nie był najlepszym miejscem do życia dla chrześcijan. Od samego początku padali ofiarą prześladowań ze strony przeciwników religijnych i władców imperium. Metod zabijania...

18 czerwca 2019 | Autorzy: Michał Procner

KOMENTARZE (3)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zbigniew L

Z perspektywy czasu można różnie oceniać ówczesnych wodzów. W przypadku Warrusa dużą rolę odegrała pogoda podczas bitwy.Podobnie zresztą jak podczas pogromu Wielkiej Armady w 1588 lub nieudanej inwazji mongolskiej na Japonię.Warrus został zdradzony przez Arminiusza, który prawie do końca udawał lojalnego Rzymianina. Facet miał po prostu pecha. Zaś co do decyzji fiskalnych i nałożenia podatków na Germanów, to była to po prostu norma. Wystarczy poczytać Nowy Testament i narzekania na poborców podatkowych tzw. celników tamże.

    Anonim

    Wiarrus nie przegrał przez warunki pogodowe tylko przez swoją głupotę ,uwierzył w bajki opowiadane mu przez Arminiusza. Na otwartym terenie Rzymianie wygrali by z Arminiuszem i jego plemiennymi oddziałami bez trudu. Przegrali tylko dlatego że Warrus dał się wciągnąć w zasadzkę w zalesionym ,pofaldowanym terenie ,gdzie Legiony ne mogły wykorzystać swojej przewagi w uzbrojeniu i taktyce. Rozbici na małe grupy Rzymianie przegrali. Tylko małej grupie udało się wrócić za Ren.

      niepoprawny politycznie

      Wg Swetoniusza decydująca była tutaj słynna klęska lolliańska z 16 r. p.n.e. Otóż zadali ją Germanie (z plemion Tencteri, Usipetes i Sigambri – podaję łacińską bo polska pisownia nie przypadła mi do gustu) namiestnikowi Galii Markowi Lolliuszowi „Paulinusem” zwanego, dodajmy klęskę po raz pierwszy na taką skalę i na terenie rzymskim (galijskim) – nie swoim.
      Lolliusz był najbogatszym Rzymianinem tamtych czasów, kazał sobie by to podkreślić postawić ogromny posąg circa 5 m wysokości mierzący, by to podkreślić. Także obok Agrypy, był on najlepszym przyjacielem cesarza Octaviana Augusta.
      Co ciekawe zasadzki w czasie tej ww. bitwy, zastawiły na siebie obie strony. Germanie zwabili jazdę rzymską w miejsce zalesione, ta jednak po krótkiej aczkolwiek krwawej walce, zaczęła pozorować ucieczkę wyciągając na otwarte pole atakujących, gdzie ukryte legiony uderzyły na rozpędzonych Germanów. Doszło do zażartej walki na otwartym polu ale Rzymianie walcząc w rozerwanym szyku w pojedynkach jeden na jednego, okazali się – ku wielkiemu zaskoczeniu Lolliusza, wyraźnie gorsi od germańskich wojowników, którzy byli w tym przypadku tylko nieznacznie liczniejsi od legionistów. Wojska Lolliusza przegrały zatem z kretesem, poniosły kompletną klęskę: V legion stracił nawet swego orła… Dlaczego wygrali Germanie?
      „Określenie „germański” dosłownie tłumaczy się jako „człowiek z włócznią”, ponieważ włócznia była najczęściej używaną bronią…” przez wojowników z za Renu. Jak pisze P. Rochala w „Imperium u progu zagłady”, opanowali oni do perfekcji technikę walki tą bronią. Była to najczęściej zresztą jedyna broń najlepszych wojowników germańskich, niepotrzebne – wręcz przeszkadzały – były im oszczepy i miecze.
      Wg Swetoniusza bitwa ta była decydująca dla klęski w lesie teutoburskim (tej ale i wielu następnych), Germanie bowiem zrozumieli, że jeśli tylko rozerwą rzymskie szyki…
      Biedny Paulinus zaczął popadać w kompletną niełaskę, został uznany za najgorszego wodza w dotychczasowej historii Rzymu. Do tego „nieznani sprawcy” zniszczyli jego posąg – do dzisiaj zostały się po nim jedynie wielkie stopy… Na dodatek „podpadł” jeszcze Tyberiuszowi przywłaszczając cichaczem należne mu trybuty i próbując skłócić go z Gajuszem Cezarem drugim następcą Octawiana. A Tyberiusz, jak zwykle się „nie certolił” w takich przypadkach – zmusił go – Paulinusa, najprawdopodobniej do samobójstwa, które ten popełnił na progu nowej ery…

      P.S. Ten mój komentarz poświęcam pamięci profesora A. Krawczuka.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.