Wybrał współpracę z Niemcami, by ratować rodzinę. Ramię w ramię z nazistowskimi żandarmami wsadzał mieszkańców getta do wagonów, które wiozły ich na śmierć. Zbyt późno przekonał się o tym, że obietnicom okupanta nie można ufać...
Calek Perechodnik do Żydowskiej Służby Porządkowej w Otwocku zaciągnął się w lutym 1941 roku. Kierowała nim jedna myśl: stworzyć takie warunki, aby jego żona i córka mogły przetrwać. Kariera policjanta była jedną z niewielu, które dawały nadzieję na lepszy los.
Początkowo praca ta nie wydawała się niczym karygodnym. Stworzenie tak zwanej Jüdischer Ordnungsdienst pod koniec 1940 roku było wszak dziełem żydowskiej administracji getta. Jej zadaniem było wspomaganie Judenratu w utrzymywaniu porządku w coraz bardziej zatłoczonych dzielnicach. „Lepiej przecież być rządzonym przez własnych braci niż oprychów z SS czy Gestapo” – przekonuje w książce „Żydzi 2. Opowieści niepoprawne politycznie” dziennikarz Piotr Zychowicz.
„Każdy przede wszystkim chciał sam z rodziną przeżyć wojnę…”
Praktyka pokazała niestety, że odemani, jak nazywano funkcjonariuszy Służby Porządkowej, byli szczególnie narażeni na demoralizację. Praca ta dawała możliwość szybkiego wzbogacenia się. Łapownictwo szybko stało się wśród policjantów powszechne. Nierzadko zdarzały się też przypadki ich nieludzkiego wręcz okrucieństwa wobec pozostałych mieszkańców gett.
Tak naprawdę sytuacja Żydów z Ordnungdienst skomplikowała się jednak dopiero na początku 1942 roku. To wtedy przywódcy III Rzeszy podjęli decyzje dotyczące ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej. A ponieważ sami nie byli w stanie zorganizować wywózki przedstawicieli znienawidzonego narodu z gett… zwrócili się do Służb Porządkowych. W Warszawie nakazali policjantom dostarczać każdego dnia określoną liczbę rodaków na Umschlagplatz.
Takie samo zadanie dostał Perechodnik. On i jego współpracownicy z Służby mieli zapędzić na plac mieszkańców otwockiego getta. Akcję zaplanowano na 18 sierpnia 1942 roku. Aby skłonić żydowskich funkcjonariuszy do posłuszeństwa, Niemcy obiecali im, że ich rodziny i oni sami nie zostaną wywiezieni. Odbierano to w gruncie rzeczy jako darowanie życia. „Żandarmeria wpoiła w Żydów przekonanie, że wyjście z getta jest równoznaczne z wyrokiem śmierci” – wspominał później policjant.
Jak wielu innych, Calek zdecydował się przyjąć tę ofertę. „Wytworzyła się taka atmosfera, że każdy przede wszystkim chciał sam z rodziną przeżyć wojnę, samemu żyć, dobrze żyć i jak najmniej własnych rzeczy sprzedać” – wspominał po latach. Tymczasem, jak pisze Zychowicz:
Ufny w niemiecką gwarancję bezpieczeństwa Perechodnik nie próbował ukryć żony i dziecka. Przeciwnie, sam zaprowadził je na plac. Anna i Alusia znalazły się w tłumie oczekujących na deportację, a uzbrojony w pałkę Calek wraz z niemieckimi żandarmami pilnował porządku
Żądza przeżycia
Szybko okazało się, że wiara w niemieckie obietnice jest śmiertelną pomyłką. „Niemiecki oficer kierujący wywózką oświadczył żydowskim policjantom, że ich żony pojadą razem z resztą mieszkańców getta. Jeden z policjantów zaczął płakać, większość jednak była tak zdumiona, że nie mogła wydusić z siebie nawet słowa” – referuje Zychowicz.
Jak zachowali się funkcjonariusze? Większość, w tym sam Calek, nie zareagowała. „Instynkt samozachowawczy, żądza przeżycia były silniejsze niż obowiązki wobec własnych rodzin” – oceniał później gorzko. Zdarzały się jednak także przypadki bohaterstwa. Odeman Willendorf złożył odznakę i oświadczył, że będzie towarzyszył swojej rodzinie.
Ale okrucieństwo Niemców na tym się nie skończyło. Po tym, jak wpędzili policjantów w rozpacz, nagle zaproponowali im nowe wyjście z sytuacji. Oznajmili, że mogą oni uratować swoje żony i dzieci, pod warunkiem, że… pomogą załadować pozostałych Żydów do wagonów!
Czy ja jestem mordercą?
Trudno się dziwić, że odemani, którzy już prawie żegnali się ze swoimi rodzinami, podjęli taką, a nie inną decyzję. Zaczęli bezlitośnie zaganiać rodaków do pociągu. Sami nawet zamykali drzwi wagonów na zasuwę. Perechodnik opisywał później, że pracowali w szaleńczym tempie. Byle tylko jak najszybciej zabrać najbliższych z placu. Ale – po raz kolejny – czekała ich straszliwa niespodzianka. Jak opowiada Zychowicz w książce „Żydzi 2. Opowieści niepoprawne politycznie”:
Była to oczywiście pułapka. Niemcy nawet przez chwilę nie zamierzali dotrzymać słowa. Gdy wszyscy Żydzi zostali już zapakowani do pociągów, żandarmi zdjęli z ramion karabiny i otoczyli funkcjonariuszy Służby Porządkowej. Mężczyźni w niemym przerażeniu musieli patrzeć, jak ich żony i dzieci są dołączane do transportu…
Żydowscy policjanci zostali jeszcze przez jakiś czas w getcie. Pomagali niemieckim żołnierzom wyłapywać ukrywających się na terenie dzielnicy mieszkańców. Prowadzili ich na posterunki, gdzie schwytani byli natychmiast rozstrzeliwani.
Perechodnik nie przeżył wojny. Udało mu się uciec z Otwocka i przedostać do stolicy. Walczył w powstaniu warszawskim, ale zginął wkrótce po kapitulacji miasta. Zdążył spisać swoją relację. Została opublikowana wiele lat później, w 1993 roku, pod tytułem „Czy ja jestem mordercą?”. Wywołała szok – bo dzisiaj nadal trudno odpowiedzieć na to pytanie.
Źródło:
Ciekawostki to kwintesencja naszego portalu. Krótkie materiały poświęcone interesującym anegdotom, zaskakującym detalom z przeszłości, dziwnym wiadomościom z dawnej prasy. Lektura, która zajmie ci nie więcej niż 3 minuty, oparta na pojedynczych źródłach. Ten konkretny materiał powstał w oparciu o:
- Piotr Zychowicz, Żydzi 2. Opowieści niepoprawne politycznie, Rebis 2018.
KOMENTARZE (27)
Znów powielany błąd „Ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej”. Świadczy to o braku historycznej wiedzy i dyletanctwie. Ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej było wprowadzone przez Hitlera w okresie między wojennym i oznaczało pozbycie się żydów z Niemiec. Na początku nie miało nic wspólnego z eksterminacją. Żydzi byli masowo przesiedlani na teren Izraela. W dodatku organizacje żydowskie współpracowały w tej kwestii z nazistami ( naziści – jak wiemy ścisłe przywództwo to była mieszanka Niemców i żydów).
Drogi Uczciesię, oczywiście mowa o „ostatecznym rozwiązaniu” była już wcześniej, ale to na konferencji w Wannsee zaczęto otwarcie mówić o eksterminacji – i do tego, a nie do wcześniejszych planów, odwołuje się ten fragment.
D.ozog.Tychy. Im
Synku, państwo Izrael powstało w 1947 roku, kiedy Hitler już od dobrych dwóch lat smakował piasku, albo – jeśli wierzyć niesprawdzonym pogłoskom – zakładał był już trzecią hodowlę bydła w Argentynie.
A „ostateczne rozwiązanie” (endgültige Lösung) przedyskutowano na tajnej konferencji w Wannsee w styczniu 1942 roku i upoważniono szefa Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy Richarda Heydricha do wykonania planu „totalnego rozwiązania” obecności Żydów. Ponieważ Heydrich był wysokiej rangi funkcjonariuszem SS, trudno przypuścić, żeby natychmiast potem zabrał się za częstowanie Żydów ciastkami i kupowanie im biletów na statek do Palestyny. Ze źródeł historycznych wiemy, że specjalnością SS była bezwzględność w mordowaniu ludzi – i takie właśnie było założenie „ostatecznego rozwiązania”.
Czy ja jestem mordercą? Na to pytanie jest bardzo prosta odpowiedź. Nie jest mordercą, jest zbrodniarzem.
Coś się nie zgadza.Wspomnienia Calka Perechodnika Istnieją pod tytułem „Spowiedź”
Zetknąłem się z nimi już w latach 70-tych ubiegłego wieku.
Drogi Cześku, tak – wspomnienia te sam Perechodnik nazwał „Spowiedzią”. Tytuł „Czy ja jestem mordercą?” jego relacja otrzymała w wydaniu z 1993 roku.
Dlatego Polscy przywódcy wraz z prymasem Hlondem w dniu 17 września 1939 rokspieprzyli przez Zaleszczyki do Rumuni zostawiając swoje owce i barany do pasienia dla bacy Hitlera i staina
Reklamowanie pseudohistoryka jakim jest Zychowicz jest na tym portalu conajmniej nieodpowiednie…
Zgadzam się całkowicie!
Pan Norbert to pewnie żyd,bo tylko w stylu żydowskim było podpisywanie paktów ugody,współpracy z Niemcami o czym boleśnie przekonali sami żydzi chcąc ratować własną skórę,no cóż Polacy doskonale wiedzieli że nie należy wierzyć Hitlerowi nie byli tak łatwo wierni i bojący się o siebie jak żydzi i dlatego wówczas polska nie podpisała tego paktu już nie mówiąc że oficjalnie przyłączyła by się do zbrodniczego narodu,nam Polakom nie pozwalał honor na to choć było wiadomo że zapłacimy za to najwyższą cenę czyli życie ludzkie,no cóż zyd nie jest gotowy do takich poświęceń,oni by nawet całowali diabła w ogon ( zresztą to robili bo czym był Niemiec w czasie ll WS?jak tylko diabłem) aby ocalić własną skórę ich nie było stać na taki heroizm a teraz próbują się wybielić i ich winy i zbrodnie przypisać innym,niech p.Norbert się zastanowi zanim napisze takie bzdury bo najłatwiej samemu zarzucać błędy drugiemu a swoją dupę chować po kątach .
Pseudoohistoryka…? Ejże… Pseudohistorykami nazwij też Łysiaka, Bieleckiego, Jasienicę, Wołoszańskiego, Szenica…. A ileż oni zrobili dla popularyzacji wiedzy historycznej….!? Mnóstwo!!!
Historia, a popularyzacja wiedzy to dwie zupełnie różne rzeczy. Jasienica to również pseudohistoryk. O Wołoszańskim i jego ,,teoriach,, nie wspominam. Nazwijmy jeszcze wybitnych komunistycznych historyków popularyzatorami wiedzy historycznej. W końcu też to robili, prawda? Choćby Miśkiewicz.
Tak. Jak mozna promowac osobe, ktora uwazala, ze najlepszy bylby pakt z 3 Rzesza…
Pakt z III Rzeszą był wtedy najbardziej racjonalnym rozwiązaniem, które mogli podjąć w tamtym okresie czasu polscy politycy. Za zabawy w honory i dumy narodowe zapłaciło polskie i żydowskie społeczeństwo. Być może, Ci drudzy uniknęliby tak strasznych strat, gdyby ten pakt zaistniał.
A kim ty jesteś, że oceniasz innych ? Może przedstaw swoja wersje, pewnie się wtedy pośmiejemy.
Jestem historykiem. Chętnie przedstawię ,,swoją wersję,,. Tylko czego?
Ktos podpowie czy to dobra książka ? Warto czytać ? Niektóre tego autora co najmniej dyskusyjne
Bez wyrobionego własnego zdania i posiadania wiedzy na ten temat radzę się nie zabierać za lekturę.
Rozumiem że ty już je masz. Znaczy: zdanie. Pewnie czytałeś Grossa, Grabowskiego i Engelking?
Zgadza się. Z niektórymi z nich miałem do czynienia jako, że obracam się w środowisku naukowym.
Pozdrawiam…
D.Ozog.Ktos napisał żeby nie osadza bo sami nie wiadomo jakbyśmy się zachowali w takiej sytuacji otóż Polacy wielokrotnie znajdując się takiej sytuacji przedkładali cudze życie nad własne( ukrywając żydów wiedząc że czeka ich za to śmierć,nastawiali własną pierś aby ocalić cudzą i wcale nie chodziło o najbliższych i były to bardzo częste wypadki) więc nie pisz takich rzeczy jakbyśmy się zachowali w takiej sytuacji,być może znazlo by się kilka osób z tobą włącznie ale nie wszyscy i tu jest roznica
Tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono.
Nie wiemy, jak my byśmy postąpili w takiej sytuacji.
… i nie wódź nas na pokuszenie.
Pamiętajmy, nie osądzajmy.
Zawsze osądzamy i wydajemy opinie, na tym polega ludzka świadomość i inteligencja. Dodam do tego, że mam moralne i etyczne prawo osądzać ludzi którzy mordują, gwałcą i denuncjują współplemieńców. Po to homo sapiens stworzył kodeks Hammurabiego i prawo rzymskie aby eliminować jednostki zbrodnicze i sadystyczne lub tak zdemoralizowane, że niezdolne do istnienia w społeczeństwie. Perechodnik to kanalia która się wybiela, idąc twoim tokiem rozumowania można wytłumaczyć Hitlera i Mao czy Stalina. Martwi mnie Muchor twoja kondycja moralna bo o autorce artykułu mam już wyrobioną opinię.
Takie moralitety zawsze pojawiają się kiedy piszę się prawdę o żydach i im podobnych.
Polacy narażali wiele razy życie kiedy ukrywali żydów a ci mają w swoim Talmudzie usprawiedliwienie, że mogą wydawać innych a nawet zabić innego żyda byle tylko siebie ocalić.
Taka jest różnica między Polakami a żydami zafałszowana na wszystkie sposoby od wielu lat przez żydowską propagandę.
Popieram zdanie przedmówców Anonima i Szechtera. Wybielanie kapo i donosiciela czy też kupowanie książki z której sprzedaży odnosi takie indywiduum jak Perechodnik korzyści jest moralnie naganne. Dokąd zmierzamy jako gatunek relatywizując zbrodnie?
Nie jestem anonimem w odpow.z dnia 23 lipca 2019 r.moje nazwisko to Ożóg.D.nie kryje się pod anonimem wyrażając swoje opinie bo byloby to wbrew temu co pisze.