Ciekawostki Historyczne

Przypalanie, wyrywanie włosów i paznokci, miażdżenie genitaliów oraz palców, rany zadawane wszystkim, co tylko wpadło w ręce. Chociaż brzmi to jak sceny z horroru, tak wyglądały realia życia byłych AK-owców w powojennej Polsce

Władze ludowe nazwały ich bandytami i zgotowały im po wojnie piekło. Mjr Wiktor Herer, naczelnik wydziału śledczego w MBP, w 1948 roku powiedział o żołnierzach wyklętych: „zadaniem naszym jest nie tylko zniszczyć was fizycznie, ale my musimy zniszczyć was moralnie w oczach społeczeństwa”. Pod przykrywką „walki o utrwalenie władzy ludowej” pozbywano się ostatnich obrońców niepodległej Polski.

Leżą zabici: Kazimierz Torbicz "Kazik" (z lewej) i Edward Taraszkiewicz "Żelazny" (z prawej). W środku siedzi Stanisław Marciniak "Niewinny", skazany na karę śmierci, zamordowany wraz z Józefem Domańskim "Łukaszem" 12 stycznia 1953 r. w więzieniu na Zamku w Lublinie (fot. domena publiczna).fot.domena publiczna

Leżą zabici: Kazimierz Torbicz „Kazik” (z lewej) i Edward Taraszkiewicz „Żelazny” (z prawej). W środku siedzi Stanisław Marciniak „Niewinny”, skazany na karę śmierci, zamordowany wraz z Józefem Domańskim „Łukaszem” 12 stycznia 1953 r. w więzieniu na Zamku w Lublinie (fot. domena publiczna).

Dla członków Armii Krajowej wyzwolenie spod okupacji niemieckiej nie oznaczało wolności – wspominał Maksymilian Jarosz, partyzant AK, Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. – Szybko się dowiedzieliśmy, że Armia Czerwona rozbraja żołnierzy AK i kieruje ich do ośrodków mobilizacyjnych Wojska Polskiego. Część została internowana w obozie na Majdanku. Wielu NKWD wywoziło do ZSRR albo mordowało na miejscu. Akowcy nie wiedzieli, co robić. Ci, którzy nie polegli z bronią w ręku, byli więzieni i katowani miesiącami, by następnie – w pokazowych procesach – usłyszeć wyrok śmierci.

W czasach stalinowskiego terroru w więzieniach, aresztach tymczasowych czy obozach pracy zmarły dziesiątki tysięcy ludzi. Część nie przeżyła ciężkich warunków, innych zamęczono brutalnymi przesłuchaniami. Oprawcy zmieniali życie swoich ofiar w piekło. Po ogłoszeniu wyroku skazującego na trzykrotną karę śmierci katowany miesiącami Witold Pilecki powiedział: „Ja już żyć nie mogę (…), mnie wykończono. Bo Oświęcim to była igraszka”. Na egzekucję szedł skrajnie wyniszczony – miał połamane oba obojczyki i żebra, uszkodzone kręgi szyjne i powyrywane paznokcie.

Nigdy nikogo nie biłem

Historyk Ryszard Terlecki w książce Miecz i tarcza komunizmu, poświęconej historii bezpieki, podkreśla, że na początku, jeszcze w czasie trwania wojny, tortury stosowane przez bezpiekę nie były zbyt wyrafinowane: „Podstawową metodą wymuszania zeznań od aresztowanych było bicie – bezlitosne, bezwzględne bicie, często do utraty przytomności, czasem aż do śmierci”.

Ława oskarżonych w procesie Witolda Pileckiego. Pilecki był jedną z ofiar UB (fot. domena publiczna).fot.domena publiczna

Ława oskarżonych w procesie Witolda Pileckiego. Pilecki był jedną z ofiar UB (fot. domena publiczna).

Pierwszym zadaniem, jakie musiał spełnić nowy funkcjonariusz przyjmujący się do służby w bezpiece, było uodpornienie się na dość brutalne widoki skatowanych, a następnie szkolenie z tak zwanego „twardego” bicia. Taką ścieżkę kariery przeszedł późniejszy dyrektor Departamentu Śledczego (IV) MBP Józef Różański, którego do podjęcia służby w resorcie bezpieczeństwa namówił znajomy. Szybko zasłynął on jako jeden z najokrutniejszych katów UB, choć o swoich początkach pisał:

Gdy rozpocząłem pracę w UB, sekcja śledcza już istniała. (…) Do chwili, gdy zostałem skierowany do śledztwa, nigdy nikogo nie biłem, nigdy nie myślałem o tym, by bić. Zastałem setki aresztowanych, tak jak to było w pierwszym okresie, bez żadnych dowodów. I tu po raz pierwszy zetknąłem się z biciem. Przy mnie bili i starzy towarzysze, i nowi, którzy przybyli przede mną.

Minister bezpieczeństwa publicznego Stanisław Radkiewicz powiedział po latach, że to Różański wprowadził w podległej mu jednostce śledczej metodę maltretowania aresztowanych i że „sam osobiście dopuszczał się szeregu czynów świadczących o zwyrodnieniu i sadyzmie”. Jedną z ofiar Różańskiego był Stanisław Kasznica, ostatni komendant główny NSZ. Jego siostra Eleonora widziała efekty ubeckich metod przesłuchiwania więźniów:

Brat miał na twarzy szramy po pobiciu i placki na głowie po wyrwanych włosach. Ręce miał już w porządku, ale wyrywali mu paznokcie. Mówił, że trzymali go zimą w celi z wodą po kolana, miał wybite zęby.

Zobacz również:

Aż do nieprzytomności

Tortury były stałym punktem programu przesłuchań. Aresztowanych żołnierzy wyklętych oprawcy bili i kopali, a gdy to nie przynosiło efektów, używali gumowych pałek, kolb karabinów, pasów z metalowymi sprzączkami czy pejczy. Wyrywali paznokcie, wybijali zęby, przypalali, razili prądem. Głodzili więźniów, przetrzymywali ich w wyziębionych celach, zmuszali do wielogodzinnego stania lub klęczenia, pozbawiali snu. Katowali ich zarówno fizycznie, jak i psychicznie.

Po takim potraktowaniu Hieronim Dekutowski pseud. „Zapora”, Cichociemny, szef Kedywu Inspektoratu AK Lublin-Puławy, w wieku 30 lat przypominał stojącego nad grobem starca. Zgarbiony i posiwiały, bez zębów i paznokci, ze śladami po złamaniach rąk, żeber i nosa. Śledztwo w jego sprawie trwało od 19 września 1947 roku do 1 czerwca 1948 roku i przez cały ten czas pastwili się nad nim ubeccy oprawcy:

Śledczy polecił najpierw napisać życiorys, następnie zadawał pytania. Kiedy więzień zamilkł, uderzył go w szczękę, co spowodowało oparcie więźnia o ścianę. Dalej okładał na oślep całe jego ciało, które więzień bronił biernie pięściami. Ból w głowie, wszystko wirowało dookoła. Po torturowaniu, krwawienie z nosa. Na tym jednak nie koniec. Gdy to nie pomogło, nastąpiło kopnięcie więźnia w kość goleniową. (…)

Znowu bicie palką gumową z metalowym zakończeniem w pięty – to podrażniało mózg. A kiedy już nic nie pomogło, wtedy na żądanie śledczego wtargnęli ubowcy uzbrojeni w kije. Powalili więźnia na podłogę, bicie, deptanie aż do nieprzytomności.

Hieronim Dekutowski (fot. domena publiczna)fot.domena publiczna

Hieronim Dekutowski (fot. domena publiczna)

Stanisław Maślanka ps. „Legenda”, akowiec i działacz podziemia antykomunistycznego w ramach WiN, czyli polskiej cywilno-wojskowej organizacji antykomunistycznej, tak wspominał ponad sześcioletni pobyt w ubeckim więzieniu:

Przez tydzień nie dostałem nic do jedzenia i byłem przesłuchiwany dzień i noc, na okrągło. Bili mnie, czym popadło. Tym, co akurat przesłuchujący miał pod ręką – dziurkaczem, linijką, otwartą dłonią. Gdy spadłem ze stołka, które UB przejęło w spadku po gestapo w Łodzi, ubowiec kopał mnie nogą. Ratowało mnie to, że pozwalano mi nocą wychodzić do ubikacji, gdzie piłem dużo wody. Inaczej bym nie przeżył.

Maślanka podczas pobytu w katowni UB zachorował na gruźlicę płuc i kości. Leżał w szpitalu więziennym w celi bez szyb zimą przy 25 stopniowym mrozie. „Mróz było widać na ścianach” – opowiadał po latach. Niemal amputowano mu rękę. Metody śledcze UB opisał po latach także inny były akowiec, walczący w Batalionie „Zośka” Stanisław Krupa:

Kazimierz Moczarski (fot. domena publiczna)fot.domena publiczna

Kazimierz Moczarski (fot. domena publiczna)

Kiedy moi oprawcy stwierdzili, że bicie już na mnie nie działa, sięgali po inny sposób. Wiązano mi ręce oraz nogi i sadzano na haku, w ten sposób, że plecami opierałem się o ścianę, a wyciągnięte, skrępowane nogi, opierano o taboret. Boże, cóż to za koszmarna tortura! Cały ciężar ciała spoczywa na centymetrowej grubości końcówce wbitego w ścianie i zagiętego – w pewnej odległości i pod kątem prostym – żelaznego haka. W dodatku sadzają cię tak, żebyś opierał się na kości ogonowej. Nawet niewielkie poruszenie powoduje, że hak wbija się w odbytnicę. Ile razy ja przy tej operacji mdlałem…

Zero taryfy ulgowej

Kazimierz Moczarski, kierujący Biurem Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK, osadzony w więzieniu mokotowskim przeżył aż 49 rodzajów tortur, które skrupulatnie wymienił w liście do Naczelnej Prokuratury Wojska Polskiego w Warszawie z 24 lutego 1955 roku. Był bity „gdzie popadnie” między innymi drutem, batem czy pałką gumową.

Dostawał najczęściej w czułe miejsca, takie jak podbródek, pięty, palce czy nasadę nosa. Wyrywano mu paznokcie i włosy z różnych części ciała, przypalano, kłuto, miażdżono palce. Tej ostatniej torturze poddano także Anastazję Rączkę, żonę starszego sierżanta Władysława Grudzińskiego „Pilota”, żołnierza z oddziału Mieczysława Dziemieszkiewicza „Roja”:

Osiłek podszedł, żelazną ręką ujął jej drobną dłoń i przycisnął coś metalowego do jej palców. Potworny ból miażdżonych opuszków spowodował, że zawyła jak zwierzę.

– Na razie wystarczy.

Osiłek puścił, ale ból poranionych palców nie minął.

Anastazja Rączka, żona starszego sierżanta Władysława Grudzińskiego „Pilota”, żołnierza z oddziału Mieczysława Dziemieszkiewicza „Roja” (fot. materiały prasowe wydawnictwa Znak Horyzont)

Anastazja Rączka, żona starszego sierżanta Władysława Grudzińskiego „Pilota”, żołnierza z oddziału Mieczysława Dziemieszkiewicza „Roja” (fot. materiały prasowe wydawnictwa Znak Horyzont)

Będąca wówczas w ciąży, którą ukrywała w więzieniu do dnia porodu, bita, głodzona i poniżana Anastazja nie dała się złamać ubekom ani torturami fizycznymi, ani psychicznymi. Gdy pokazano jej zdjęcie zmaltretowanego i odartego z ubrań ciała męża, zemdlała. Mimo zwątpienia, że uda jej się kiedykolwiek wyjść na wolność, starała się przeżyć dla siebie i córki, Helenki.

Zdołała uratować swoje dziecko z piekła stalinowskiego więzienia i przeżyć, aby opowiedzieć prawdę. Niezłomność i bohaterstwo jej oraz wielu innych kobiet, które ucierpiały z rąk komunistów, zostały docenione po wielu latach, gdy prezydent Lech Kaczyński odznaczył je Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Pośmiertny medal dla ojca odebrała także Helena.

Czy dziś można już mówić, że żołnierze wyklęci doczekali się sprawiedliwości? Niestety po prawie trzydziestu latach wolnej Polski wciąż na nią czekają. Wielu komunistycznych zbrodniarzy i oprawców nadal nie osądzono, wielu pogrzebanych byle gdzie ciał skazanych na zapomnienie bohaterów nie odnaleziono. Można jedynie mieć nadzieję, że ojczyzna, za którą walczyli, nie zapomni ich poświęcenia. Jak pisał Władysław Grudziński, w Balladzie o Roju, znalezionej przez ubeków w jego dokumentach: „Aby dał Bóg, by z trudów twych i nieprzespanych nocy, wyrosła Polska, wielka, wolna od zdrajców i przemocy…”

Bibliografia:

  1. Dla Niepodległej. Żołnierze Wyklęci 1944–1963, pod redakcją Dariusza Piotra Kucharskiego i Rafała Sierchuły, Społeczny Komitet Upamiętnienia „Żołnierzy Wyklętych” w Poznaniu, Poznań 2015.
  2. Koprowski M.A., Żołnierze wyklęci. Złapali go i dostał czapę, Replika, Zakrzewo 2015.
  3. Kowalski W., Bohaterowie z dołów śmierci, PWN, Warszawa 2016
  4. Śnieżko A., Żona wyklęta. Kobieta, która kochała żołnierza niezłomnego, Znak Horyzont, Kraków 2018.
  5. Terlecki R., Miecz i tarcza komunizmu. Historia aparatu bezpieczeństwa w Polsce 1944-1990, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007.
  6. Walicki R., Tortury w Polsce 1945–1955 i współcześnie, Książka i Prasa, Warszawa 2013.

KOMENTARZE

Skomentuj Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W tym momencie nie ma komentrzy.

Zobacz również

Zimna wojna

Miał zaledwie 16 lat, gdy został skatowany i zamordowany przez SB. Był najmłodszą ofiarą stanu wojennego

Chciał budować ruch oporu na miarę AK. Za działalność opozycyjną nastolatek został skatowany przez SB. Emil Barchański był najmłodszą ofiarą stanu wojennego.

27 stycznia 2023 | Autorzy: Marcin Moneta

Zimna wojna

Zupy z pasty do zębów i wszy pod pachami – tak żyli Żołnierze Wyklęci

„Oświęcim to była igraszka” – mówił o więzieniu komunistycznym Witold Pilecki. Rotmistrz, podobnie do tysięcy skatowanych i zamordowanych przez Sowietów, na własnej skórze poznał terror...

1 maja 2021 | Autorzy: Marcin Moneta

Zimna wojna

Te kobiety przeżyły najstraszniejsze rzeczy. Czy warto było kochać wyklętych?

Życie osób związanych z podziemiem niepodległościowym w komunistycznej Polsce nie było usłane różami. Za każdym rogiem czaiła się śmierć. Czy w takich czasach można było...

9 maja 2018 | Autorzy: Redakcja

Życie żony wyklętego usłane cierniami

Ta kobieta dla miłości przeszła piekło. Jedyną winą jej i jej ukochanego było to, że nie chcieli żyć w komunistycznym kraju i gotowi byli o...

21 kwietnia 2018 | Autorzy: Redakcja

Druga wojna światowa

Jak wyglądało życie kobiet, które związały się z żołnierzami wyklętymi? Poruszające historie o miłości i walce o Polskę

Ciągły strach, niepewność i tęsknota. Gdy ich mężczyźni znikali w leśnych ostępach, one musiały czekać. W każdej chwili spodziewały się najgorszych wiadomości, lub wściekłego łomotania...

14 marca 2018 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Zimna wojna

Trzech żołnierzy wyklętych z których naprawdę możemy być dumni

Oskarża się ich o nadużycia, morderstwa i akty bandytyzmu. Nie każdy żołnierz wyklęty zasługuje jednak na słowa potępienia. Ta trójka to prawdziwi bohaterowie. Tacy, o...

8 marca 2018 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.