Ciekawostki Historyczne

Przebiegły podstęp, związek z martwą kobietą i pospieszne małżeństwo z podstawioną zamiast niej zastępczynią. Drugie małżeństwo Kazimierza Wielkiego było więcej niż nieporozumieniem. Król dał z siebie zrobić zupełnego głupca.

„Ponieważ nadmiernie używała życia, dlatego też dość znamiennym i strasznym losem z tego świata zeszła”. Tak śmierć pierwszej małżonki króla Kazimierza Wielkiego komentował krakowski dominikanin imieniem Traska. Więcej o okolicznościach zgonu władczyni, Anny Giedyminówny, nie wiadomo. Śmierć w wieku niespełna trzydziestu lat zaskoczyła męża i dworzan. Nie wydaje się natomiast, by przepełniła ich smutkiem.

Adelajda Heska na szkicu Jana Matejkifot.domena publiczna

Adelajda Heska na szkicu Jana Matejki

Z małżeństwa z litewską księżniczką nie urodził się żaden syn, a królowa nie cieszyła się szacunkiem poddanych. Jej zgon został chyba nawet powitany z pewną ulgą. Przed monarchą otwarła się droga do bardziej korzystnego politycznie związku i do potomstwa koniecznego, by przedłużyć ród.

Sąsiedzka pomoc

Był rok 1339 i król myślami znajdował się nie w Polsce, ale na Rusi Czerwonej. Rozpoczynał właśnie starania mające doprowadzić do podboju tej zamożnej krainy graniczącej od wchodu z Małopolską. Nie miał głowy do swatów, a i nie chciał – w obliczu wojen na wschodzie – nastąpić nikomu na odcisk, wybierając nieodpowiednią połowicę.

Z siostrą, potężną królową Węgier Elżbietą Łokietkówną był dogadany, że ta pomoże mu, na ile będzie trzeba. Wielką niewiadomą pozostawali jednak rządzący po sąsiedzku Luksemburgowie. Wpływowa i zamożna dynastia zawiadująca Czechami i ostrząca sobie zęby na tron cesarski. Niby sojusznicy, ale – tylko czekający na pierwsze potknięcie króla Polski.

Kazimierz Wielki na obrazie Leopolda Löfflera.fot.domena publiczan

Kazimierz Wielki na obrazie Leopolda Löfflera.

Niczym sępy, zaczęli krążyć nad krakowskim dworem. W 1340 roku do polskiej stolicy zawitał nie jeden, ale dwóch czeskich królewiczów. Proponowali, że pozbawią Kazimierza kłopotu i sami załatwią mu odpowiednie małżeństwo. Tak się składało, że Karol – przyszły cesarz, a na tym etapie margrabia Moraw, współrządzący Czechami z niedomagającym ojcem – miał starszą siostrę, która właśnie owdowiała. Była w wieku podobnym, co Aldona w chwili śmierci i wypadało ponownie wydać ją za mąż.

Sytuacja zdawała się idealna: zamiast dalej patrzeć wilkiem na sąsiada, można było połączyć konkurujące rody korzystnym stadłem. Kazimierz uległ namowom.

Zobacz również:

Serdeczni sojusznicy

Szorstka przyjaźń z Luksemburgami zaprowadziła go w 1341 roku prosto do Pragi. I z uwagi na nią robił teraz dobrą minę do naprawdę kiepskiej gry. Już w pierwszej chwili powinien był się spostrzec, że coś jest nie w porządku. Był koniec czerwca, a czeska stolica grzała się w promieniach letniego słońca. To nie była jeszcze ta Praga, którą znamy dzisiaj.

Hradczany powstaną dopiero za sprawą wspomnianego Karola (IV), podobnie jak olbrzymi pałac na szczycie wzgórza – dzisiaj uważany za najrozleglejszą średniowieczną rezydencję na świecie i z tym tytułem wpisany do Księgi rekordów Guinnessa.

Kazimierza powitano nie w przepastnej gotyckiej siedzibie, ale w zmurszałym, pamiętającym czasy bytności Bolesława Chrobrego zamczysku. Wjazd do stolicy odbył się z przewidzianą obyczajem pompą. Monarchę witał jego kolega po fachu, czterdziestopięcioletni władca Czech, Jan Luksemburski. Był obecny też nieznacznie młodszy od Kazimierza i coraz bardziej rwący się do władzy następca tronu Karol. Kogoś wyraźnie jednak brakowało. Naprzeciw Piastowi nie wyszła kobieta, którą przyjechał poznać i poślubić – Małgorzata Luksemburska.

Popiersie Jana Luksemburskiego z katedry św. Wita w Pradze

Popiersie Jana Luksemburskiego z katedry św. Wita w Pradze

Zanim Kazimierz opuścił Wawel, zapewniono go, że panna młoda czeka w domu swego ojca. Była księżna Dolnej Bawarii pochowała męża, uporządkowała swoje niemieckie sprawy i ponoć już w kwietniu stawiła się w Pradze. Teraz jednak nigdzie nie było jej widać. Gospodarze obsypali Kazimierza odpowiednimi darami, zaprowadzili go do najlepszych kwater, zapraszali na zabawy i uczty. Kiedy jednak ten zaczął dopominać się spotkania z przyszłą żoną, zaproponowali przejście do kancelarii i… podpisanie przedślubnych dokumentów.

Rozmowy ślepca z analfabetą

Możemy się domyślać, że podsunięto mu pokryty nieczytelnymi wywijasami pergamin, którego dotąd nie widzieli ani król, ani jego doradcy. Kazimierz wytężał wzrok, mrużył oczy, przysuwał do siebie i oddalał pismo. Wszystko na marne – łacinę znał na tyle, że rozumiał w najlepszym razie co drugie czy co trzecie słowo. Był, co zaświadcza raczej pewne źródło, analfabetą. Być może pierwszym na polskim tronie od czasów Bolesława Chrobrego.

Mógł oczywiście poprosić o przerwę w negocjacjach i naradzić się z towarzyszącymi mu w podróży urzędnikami. Nie wiadomo, czy tak zrobił, a jeśli nawet, to chyba nie poświęcił na analizy dokumentu zbyt wiele czasu. Może duma nie pozwoliła mu głośno przyznać, że nie potrafi czytać. A może raczej jego czujność uśpił stan mężczyzny zasiadającego po przeciwnej stronie stołu. Król Jan także nie był w stanie odczytać traktatu. Nie dlatego jednak, że nie znał liter.

Już ojca i wuja czeskiego władcy trapiła ciężka, dziedziczna wada wzroku. Obaj widzieli słabo, ale dopiero u Jana schorzenie uderzyło z całą siłą. Pomimo interwencji najlepszych lekarzy już w wieku czterdziestu lat kompletnie stracił zdolność widzenia, zaskarbiając sobie tym samym przydomek Jana Ślepego.

Karol IV Luksemburski

Karol IV Luksemburski

Narady toczyły się między analfabetą i ślepcem. Równowaga była jednak czysto pozorna. Królowi Czech asystował przecież jego syn Karol – wszechstronnie wykształcony intelektualista, biegle władający nie tylko językiem czeskim i łaciną, ale też niemieckim, francuskim i włoskim. Jeśli ktoś w ostatniej chwili zmienił zapisy umowy małżeńskiej, to właśnie on.

Umowa silniejsza od śmierci

Korekty z pozoru były drobne. Traktat powtarzał ustalone zawczasu, zresztą dość służalcze zobowiązania. Kazimierz gwarantował, że nie zerwie „związku i węzła miłości, wspólności i wierności”, a swoich partnerów, Jana i Karola, będzie „we wszystkim jak ojca własnego i brata rodzonego słuchać i przeciwko wszystkim wrogom im pomagać”.

Co się w takim razie zmieniło? Ano tyle, że tekst traktatu wielokrotnie, wprost do znudzenia powtarzał, iż wszystkie jego zapisy mają obowiązywać także w wypadku śmierci panny młodej. I to nawet gdyby do tej śmierci doszło… jeszcze przed zawarciem małżeństwa. Kazimierz zgodził się również, że aby nie naruszać zawartego paktu, nigdy w przyszłości nie wstąpi w nowy związek bez zasięgnięcia rady Karola.

Zapewnienie wydawało się pustym frazesem. Panna młoda nie miała przecież jeszcze nawet trzydziestu lat i mogła spokojnie przeżyć Kazimierza. Czeszka w poprzednim małżeństwie urodziła już jednego syna i polski król liczył, że także jego rychło obdarzy męskim potomstwem. Nie chciał przeciągać sprawy i jeszcze bardziej opóźniać wyczekiwanego spotkania. Zaprzysiągł traktat na Ewangelię i nakazał przywiesić przy nim odcisk swej pieczęci.

Pogrzeb zamiast wesela

Teraz zostawało już tylko urządzić ceremonię zaślubin. Zamiast zaprosin na wesele Kazimierz dostał jednak… zawiadomienie o planowanym pogrzebie. Jak się okazało, Małgorzata ciężko zachorowała niedługo po przyjeździe do Pragi. Żyła jeszcze, gdy Kazimierz wkraczał do miasta, ale wyzionęła ducha na dwa dni przed tym, jak zawarto uroczysty traktat, mający obowiązywać dożywotnio i niezależnie od losów małżeństwa. I tylko polskiemu królowi nikt, rzecz jasna, o tym zgonie z wyprzedzeniem nie powiedział. Nie chciano przecież psuć mu wycieczki…

Niezależnie czy była to obietnica, czy też raczej groźba, Karol sumiennie dotrzymał danego słowa. Zobowiązał się, że będzie służyć radą nowemu przybranemu bratu, gdyby ten zapragnął kiedyś ponownie się ożenić. On akurat wiedział, że to „kiedyś” nastąpi bardzo prędko. Ciało Małgorzaty jeszcze nawet nie wystygło, Kazimierz zaś nie zdążył opuścić Pragi, a już podsunięto mu nową narzeczoną: liczącą sobie około siedemnastu lat dziewczynę imieniem Adelajda.

Hesja na mapie XIV-wiecznych Niemiec

Hesja na mapie XIV-wiecznych Niemiec

Luksemburgowie ręczyli za nią w tym samym stopniu co za własną siostrę i córkę. Nie dało się jednak ukryć, że między dwiema kandydatkami na królewską żonę zachodziły zasadnicze różnice. Małgorzata należała do jednej z najpotężniejszych dynastii na kontynencie. A Adelajda? Ona nie była potomkinią czeskiego władcy. Nie była nawet jego krewną.

Kandydatka drugiego sortu

Pochodziła ze środkowych Niemiec, z jednego z dziesiątek małych kraików wchodzących w skład poszatkowanej niczym ser szwajcarski Rzeszy. Była córką Henryka II zwanego Żelaznym. Mężczyzna ten posiadał godność landgrafa Hesji. Był władcą, ale w najlepszym razie trzeciorzędnym. Nie był ani dobrze skoligacony, ani zamożny, ani nawet szczególnie utalentowany. Nie miał silnej armii, a granice jego państwa przebiegały setki kilometrów od granic Polski.

Jeśli z czegoś znano go w ówczesnej Europie, to tylko z tego, że był damskim bokserem. Uchodził za gwałtownika, a żona, której stale uprzykrzał życie, porzuciła go i wróciła do własnych rodziców. Została mu jeszcze córka, o której mówiono, że do najbardziej urodziwych księżniczek Rzeszy zdecydowanie nie należy.

Adelajda Heska na szkicu Jana Matejki

Adelajda Heska na szkicu Jana Matejki

Jan Długosz kompromisowo i z dozą niespotykanej wręcz u niego kultury stwierdził, że „piękniejszą była ona z cnót niż z urody”. Tatuś wielki miał problem z tym, by wydać ją za mąż. Rycerz gotowy zakochać się w brzydkim kaczątku nie nadchodził, a polityczne małżeństwo nie wchodziło w rachubę. Henryk Żelazny był spłukany i zwyczajnie nie mógł sobie pozwolić na opłacenie oczekiwanego przez swatów posagu.

Impas trwał tak długo, aż z pomocą przyszli mu Czesi, szukający idealnej – przynajmniej we własnej opinii i w kontekście własnych interesów – kandydatki na żonę dla polskiego króla.

Nierówny układ

Teraz sprawy potoczyły się już ekspresowo. Kazimierz, chyba nie do końca świadomy podstępu, zgodził się na wszystko, byle utrzymać w mocy sojusz ze swoją nową, przybraną „rodziną”. Ślub odbył się w Poznaniu 29 września 1341 roku. Tego samego dnia koronowano Adelajdę na polską królową. Jeśli czegoś zabrakło, to tylko… umowy ślubnej. Ojciec panny młodej i kawaler ustalili warunki ustnie, co wypadałoby uznać za zupełny ewenement.

Może na braku pisemnego kontraktu zaważył pośpiech, a może po prostu Kazimierz wiedział, że lepiej nie obnosić się z profitami, jakie załatwili mu życzliwi Czesi. Intercyzę spisano po cichu, już po weselu. To była farsa, nie zaś dokument godny szanującego się monarchy. Henryk Żelazny nie tylko nie obiecał zięciowi pomocy zbrojnej w razie wojny, ale jeszcze ściął wysokość posagu do żenująco niskiej kwoty. Zgodził się wypłacić Kazimierzowi sto dwadzieścia tysięcy srebrnych groszy. Mniej już by się chyba nie dało. Dla porównania: gdy za kilka lat polski król wyda za mąż swoją drugą córkę, Kunegundę, zapewni jej posag cztery razy wyższy. I to wciąż będzie kwota plasująca go w gronie względnych sknerusów.

Kazimierz Wielki na szkicu Jana Matejki.

Kazimierz Wielki na szkicu Jana Matejki.

Do związku z Adelajdą Kazimierz już na starcie sporo dopłacił. Zgodnie ze starą tradycją następnego dnia po nocy poślubnej obsypał oblubienicę drogimi prezentami. Wręczył jej złoto, srebro, a do tego zapisał całą ziemię sandomierską „ze wszystkimi przynależnymi jej zamkami, wsiami, miastami, ze wszelkimi prawami, zaszczytami, wolnościami i innymi przynależnościami”. Aby zapewnić małżonce właściwy standard życia, zagwarantował jej też roczne dochody w wysokości trzydziestu tysięcy srebrnych groszy.

Tym samym posag Adelajdy został zrównoważony przez hojnego męża już po czterech krótkich latach. Albo raczej zostałby, gdyby Henryk Żelazny nie wypiął się szybko na wszelkie zobowiązania. Niemiecki kombinator wyjechał z Poznania, szczęśliwy, że w domu będzie mieć jedną gębę mniej do wykarmienia. Jeśli obiecane sto dwadzieścia tysięcy monet kiedykolwiek istniało, to przejadł je lub przehulał. A posagu nigdy nie wypłacił. A samo małżeństwo nie przyniosło królowi ani szczęścia, ani prestiżu, ani najważniejszego: dzieci. Adelajda szybko bowiem okazała się bezpłodna.

Wybrana bibliografia:

  1. J. Bieniak, „Litterati” świeccy w procesie warszawskim z 1339 roku [w:] Cultus et cognitio: studia z dziejów sredniowicznej kultury, Warszawa 1976.
  2. Kiryk F., Wielki król i jego następca, Krajowa Agencja Wydawnicza 1992.
  3. Klápště J., The Czech Lands in Medieval Transformation, Brill, Leiden–Boston 2012.
  4. Kurtyka J., Odrodzone Królestwo. Monarchia Władysława Łokietka i Kazimierza Wielkiego w świetle nowszych badań, Societas Vistulana, Kraków 2001.
  5. Wyrozumski J., Kazimierz Wielki, Ossolineum, Wrocław 2004.
  6. Singer, Blindness and Therapy in Late Medieval French and Italian Poetry, Boydell&Brewer, Woodbridge 2011.
  7. Śliwiński B., Kronikarskie niedyskrecje, czyli życie prywatne Piastów, Marpress, Gdańsk 2004.
  8. Śliwiński J., Mariaże Kazimierza Wielkiego. Studium z zakresu obyczajowości i etyki dworu królewskiego w Polsce XIV wieku, Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Olsztynie, Olsztyn 1987.
  9. Świeżawski E.S., Esterka i inne kobiety Kazimierza Wielkiego [w:] tegoż, Zarysy badań krytycznych nad dziejami, historiografią i mitologią, t. 3, Warszawa 1894.
  10. Weygand Z., The Blind in French Society from the Middle Ages to the Century of Louis Braille, Stanford University Press, Stanford 2009.

KOMENTARZE (148)

Skomentuj Jean Meslier Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sowa

Jakoś nie wierzę człowiekowi który psuje do Michnikowej Gazety Wyborczej i Lisowej Na Temat. Historią łatwo manipulować zwłaszcza mało znaną i kiedy głównym celem jest walka opozycji z obecną partią rządzącą.

    mnb

    W takim razie nasuwa się pytanie, co ty tutaj w ogóle robisz na tym portalu? Proponuję go opuścić i nie wracać

      Bartosz W.

      A ty to niby kim jesteś, że będziesz ustalał kto ma pisać, a kto nie? Portal jest otwarty dla wszystkich wolą samej redakcji, powinna o tym pamiętać i liczyć się z konsekwencjami.

        Sławek

        Ruś Czerwona nie została przez Kazimierza podbita, a połączona z Koroną wskutek umowy o dziedziczenie z księciem halicko-Włodzimierskim, nota bene dalszym kuzynem Kaziemirza III. Tyle w temacie informacji.

        Bartosz W.

        Tak fajnie to nie było. W praktyce Ruś została jak najbardziej podbita (ewentualnie odbita/obroniona) przez Kazimierza. Było tak ponieważ pomimo umowy z Bolesławem Jerzym do spadku po nim zgłosili się inni chętni, głównie książę litewski Lubart (były szwagier Kazimierza) i Tatarzy. W tym kontekście umowa o dziedziczeniu zawarta między Piastami zeszła na drugi plan, ale oczywiście dawała królowi polskiemu teoretycznie najlepszą podstawę do roszczeń.

      Mariusz

      Kodziarska logika przez ciebie przemawia

    Bartosz W.

    Z pewnością zadawanie się z tymi panami i ich pisemkami/portalami, choćby nawet pośrednio, chwały nie przynosi (ale dochody już tak), w końcu Michnik czy Lis to zadeklarowani antypolacy, a sympatie i antypatie partyjne nie mają tutaj nic do gadania. To jest stwierdzenie faktu, na który ci ludzie dali aż nadto świadectw swoimi żywotami. Niestety dla autora każdy może przeczytać tekst i wyciągnąć własne wnioski, które powinny być dość jednoznaczne już na podstawie samej tendencyjnej i zajadłej formy z jaką pisze o Kazimierzu Wielkim. Same rzekome negatywy, a nawet jak niby wymienia jakieś pozytywy to i tak na siłę stara się dowalić raz jeszcze… przecież to jest zwyczajnie niepoważne, zupełny brak obiektywizmu, nawet PRÓBY bycia obiektywnym. Do tego oczywista motywacja, która jest natury czysto biznesowej, a z „poszukiwaniem prawdy historycznej”, że tak to patetycznie nazwę, nie ma nic wspólnego. W końcu skandale i kontrowersje, choćby wyssane z palca i bzdurne najlepiej się sprzedają. Możemy nad tym ubolewać, ale takie są niestety fakty.

      Bosch Heronimus

      Głupiś, ot i tyle.

Donald Tusk

Jakoś nie wierzę ludziom z Wyborczej. Trochę inaczej to wyglądało.

    Bartosz W.

    Hehe, fajny masz nick (a może to naprawdę pan, panie przewodniczący:)), a co do artykułu to faktycznie jego poziom jest niski, łagodnie rzecz ujmując.

Bartosz W.

I jak zwykle napierdzielanka na oślep w nieszczęsnego Kazimierza. Szanowny Panie Janicki, to już przestaje być śmieszne, a zaczyna powoli robić się żenujące. Pół biedy by było gdyby pan naprawdę tego króla zwyczajnie nie lubił, proszę bardzo, nie ma musu by lubić kogoś kto od ponad 600 lat nie żyje, a każdy ma dodatkowo własne preferencje, ale do jasnej ciasnej, panu zależy tylko na wzbudzeniu jak największych, najbardziej skandalicznych kontrowersji i napędzenie sobie w ten sposób klientów na zakup pańskiej ostatniej książki. Nie chce pana atakować personalnie, ale taka praktyka u historyka jest zwyczajnie niesmaczna. Promocja powinna mieć swoje granice i poza nie nie wykraczać. „Dał z siebie zrobić zupełnego głupca”, no naprawdę, co to ma niby być? Reszta tekstu utrzymana w mocno tendencyjnym tonie, niemal tak, jakby autor był naocznym świadkiem opisywanych wydarzeń i był dopuszczony przez ich uczestników do konfidencji. Jeszcze jedno, prosiłbym o wykazanie tego „raczej pewnego źródła” na analfabetyzm Kazimierza, bo w bibliografii artykułu takowe nie figuruje, ba, nie figuruje żadne źródło, a jedynie same opracowania. Stwierdzenie, że Kazimierz był „pierwszym analfabetą na tronie od czasów Chrobrego” pozostawiam bez komentarza, bo są pewne granice, których nie przekraczam. Podsumowując kiepsko, naprawdę kiepsko, a już myślałem, że po artykule o „Aldonie” gorzej już być nie może… niestety miliłem się.

    Sowa

    Bartoszu moim zdaniem autor ma jakąś obsesje na punkcie Kazimierza Wielkiego bo jego liczne artykuły o Kazimierzu aż kipią od goryczy a opisuje w nich jedynie negatywne opowieści. Tak, opowieści bo trudno je nazwać inaczej jak jedynie subiektywnymi opowiadaniami i to raczej wyssanymi z palca.
    Swoją drogą jak wielkim trzeba być wrogiem Kazimierza żeby nazwać analfabetą założyciela Akademii Krakowskiej? Notabene bodaj drugiej w Europie. I jak wielkim trzeba być ignorantem żeby nie dostrzegać licznych zalet dla Polski jego rządów. W końcu nie bez powodu otrzymał przydomek „Wielki”. Ale jak wiemy wrogów Polski ci u nas dostatek.

      Bartosz W.

      Moim zdaniem to nie żadna obsesja, bo jak już napisałem to byłoby z dwojga złego lepsze, a już na pewno uczciwsze, a po prostu cyniczne zagrywki mające służyć jako swoisty „naganiacz” potencjalnych nabywców ostatniej książki pana Janickiego. Ot taki marketing. Nie popieram takich praktyk i będę je krytykował. Co innego jeśli autor nie byłby historykiem z wykształcenia, ale jest nim, tak więc będę go oceniał tak jak historyka, a nie pisarza powieści. Tym bardziej, że jego książki mają też niby charakter historyczny, a nie powieścio-historyczny.

      Co się tyczy Akademii Krakowskiej to faktycznie była ona drugą uczelnią wyższą w Europie środkowej. Kazimierz ustąpił pierwszeństwa tylko Karolowi Luksemburskiemu, a wyprzedził przede wszystkim swojego siostrzeńca Ludwika Andegaweńskiego.

      Co do jego ewentualnych braków w wykształceniu to samo ufundowanie uczelni nie ma tutaj większego znaczenia, bo nawet monarcha niewykształcony mógł dostrzegać potrzebę rozwoju edukacji (chociażby Karol Wielki, inicjator tzw. renesansu karolińskiego w nauce i kulturze, który nie potrafił pisać i czytać). Problemy są natomiast dwa. Po pierwsze sprawa wykształcenia Kazimierza to śliski temat, udowodnienie jednej lub drugiej hipotezy „ponad wszelką wątpliwość” jest raczej niemożliwe. Także historycy różnie tą kwestię oceniają, często jej w ogóle nie poruszają z prozaicznego powodu braku pewnych informacji. W takich okolicznościach wolą nie konfabulować lub bawić się w wróżenie z fusów. I tutaj dochodzimy do drugiego problemu. Mianowicie pan Janicki nie tylko pisze o analfabetyzmie Kazimierza jak o bezsprzecznym fakcie w 100% udowodnionym i potwierdzonym, ale jeszcze sposób w jakim o tym pisze i w jakim kontekście pozostawiają wiele do życzenia. Najogólniej mówiąc nie sposób pozbyć się wrażenia, że owe powtarzane do znudzenia stwierdzenia, utrzymane w zajadłej i zarazem kpiącej formie, mają zbudować w niemającym odpowiedniej wiedzy czytelniku obraz Kazimierza jako, kolokwialnie mówiąc, zwykłego tępaka, przygłupa, pół-debila wręcz, w dodatku konfrontując go z postaciami takimi jak starsza siostra czy w tym przypadku Karol Luksemburski, oboje przedstawieni są przecież jako „intelektualiści” (pomijam, że to jakieś nieporozumienie), pan autor pokazuje palcem: „O, tutaj macie prawdziwie wybitne osoby, nie to co ten kretyn Kazimierz pseudo-wielki, co to nawet pisać i czytać nie potrafił”. Wszystko to w imię naganiania potencjalnych nabywców książek, bo przecież mamy obiecane, że prawdziwie smakowite kąski dostaniemy właśnie tam, prawda?

      W gruncie rzeczy nie ma się czym podniecać, postać wielkiego króla broni się sama swoim dorobkiem, co zgodnie podkreślali kronikarze tak współcześni Kazimierzowi, jak i późniejsi, a także praktycznie wszyscy uznani historycy zajmujący się tym tematem i w ogóle epoką jako taką. Coś jednak czuję, że niedługo może minąć moda na „skandalistów”. Niejaki Zychowicz już się ostatnio zaorał swoją książką o Wyklętych, inni powinni się więc pilnować.

        Sowa

        Pisanie wyssanych z palca sensacyjnych historyjek i głoszenie jako fakty historyczne to dla normalnego człowieka trochę dziwna reklama a bardziej antyreklama dla książki historycznej. Są to bardziej opowieści fikcyjne dla ludzi szukających właśnie takiej fikcji dla wsparcia antypolskiej nagonki i próbie ośmieszania narodu. Gorzej jeżeli na taką książkę trafi niczego nie świadomy czytelnik który na dodatek sam nie potrafi analizować faktów i je oceniać. Taką bzdurą przyjętą tutaj za fakt historyczny bez głębszej analizy może być np. opowieść Jana Długosza o urodzie lub jej braku Adelajdy Heskiej, bo niby jakim cudem w tamtych czasach o czyjejś urodzie może się wypowiadać człowiek urodzony kilkadziesiąt lat po śmierci Adelajdy? Na podstawie filmow, zdjec, których nie znano? Może urodziwa była a może nie, tego jednoznacznie nie wiadomo a ponadto uroda to zawsze ocena subiektywna. Takie bzdurne argumenty przytaczane przez historyka świadczą albo o celowej manipulacji albo nie fachowości autora jako historyka.
        Tak czy siak zamieszczane antypolskie artykuły w antypolskich gazetach jasno dowodzi jaki jest cel autora,którego trudno w tym przypadku nazwać historykiem.
        Szkoda czasu na dalsze pisanie pod tymi wypocinami autora.

        co jest

        Może jakieś konkrety? Bo napisać kilka pustych hasełek typu „bo historią to łatwo manipulować” albo „współpracujesz z nielubianymi przeze mnie ludźmi, więc na pewno kłamiesz”, to każde dziecko potrafi. Autor podał źródła, wy – nie. A na tym chyba polega merytoryczna dyskusja, żeby podawać argumenty oraz ich źródła, a nie przekomarzać się na poziomie podstawówki (na ten moment wasze komentarze wyglądają tak: ja nie lubię dzieciaka z drugiej ławki, a ty z nim siedzisz, więc też cię nie lubię, o!).

        Nasz publicysta | Anna Dziadzio

        Drogi „co jest” dziękujemy za wpis. Niestety mało kogo przekonuje powoływanie się i bazowanie na źródłach historycznych. Zarzuty kłamstwa pojawiają się po prostu, tak samo jak nasza rzekoma współpraca z pewnymi środowiskami. Jak to mówią „głową muru nie przebijesz”, ale cieszymy się, że mamy i takich czytelników, którzy z miłą chęcią czytają nasze teksty. Pozdrawiamy :)

Jean Meslier

Wielkie Polaki wyraziły „świente” oburzenie bo ktoś ośmielił się napisać coś o Kazimierzu Wielkim nie po ich narodowo-katolickiej myśli. Proponuję wam opuścić w takim razie ten portal i nie zaśmiecać go swoimi wysrywami. Nie wiem, zamknijcie się w jakiejś stodole i zaprószcie ogień, czy coś

    Bartosz W.

    A teraz kretynie przeczytaj to co napisałeś raz jeszcze, powoli i dokładnie, zwłaszcza końcówkę, i spróbuj zastanowić się nad sensem swojego wygłupu, o ile jesteś oczywiście do tego zdolny, w co jednak szczerze wątpię. Jesteś po prostu kolejnym „oświeconym” szczeniakiem (jeśli nie wiekowo to umysłowo na pewno) walącym w „ciemnogród katolicki”. A gdzie ktoś coś pisał o religii „inteligencie”? Co to w ogóle ma wspólnego z tematem? Czasami zastanawiam się czy przypadki tobie podobne to bardziej kwestia kliniczna, czy też zwykła głupota. Mam dla ciebie radę w twoim stylu panie „francuz”, jak ci się nie podobają cudze wiadomości, to ich nie czytaj, a już z całą pewnością powinieneś się zamknąć w kwestiach, których ewidentnie nie rozumiesz. Ja na ten przykład nie jestem zainteresowany twoją miałkością umysłową, więc z łaski swojej zachowaj ją dla siebie. A jeśli jesteś takim cwaniakiem, że chcesz kogoś uciszać bądź palić po stodołach, to mogę ci podać namiary do mnie, przyjedziesz i spróbujesz nie uciszyć. Jeśli zaś nie, to na przyszłość nie pozuj na głupiego cwaniaczka i lepiej zamilknij.

      Jean Meslier

      […] Komentarz został usunięty ze względu na występowanie wulgaryzmów.

        Bartosz W.

        Tak się zwracasz do swojej matki czy co? Wybacz, ale nie interesują mnie wasze wzajemne relacje.

        Małgorzata

        No gościu pojechałeś po bandzie…pokazałeś swój poziom intelektualny…samo dno!!!! A słownictwo chyba z najlepszej szkoły…pewnie fakultetów dla ciebie zabrakło.WSTYD!!!!!!!!! Widać Polacy lepiej kształcenie skoro w wypowiedziach nie ma steku wyzwisk jak u ciebie.Zastanów się nad edukacją z j.polskiego!!

        Jean Meslier

        Ale […] pocisk, nie wiem jak ja się po tym pozbieram xD

        Komentarz został poddany edycji. To nie miejsce na używanie przekleństw.

    Bartosz W.

    Dawaj mały dawaj, i nigdy nie przestawaj. Dawno nie miałem takiej frajdy. Poproszę o więcej.

Bartosz W.

Do Sowa

Przykład takiego nie mającego wiedzy czytelnika, który dodatkowo reaguje ślepą agresją w kierunku krytykantów swojego guru masz podany jak na tacy w osobie niejakiego „Jean Meslier”, typowego wojującego ateisty, odnoszącego się z pogardliwą wyższością do „głupich polaczków”. Na szczęście taki margines kulturowo-umysłowy nie będzie pouczał i ustawiał po kątach normalnych ludzi. Najlepiej ochrzaniać (coby nie byli za cwani i nie czuli się zbyt pewnie), a potem ignorować taki element.

    Jean Meslier

    Mam nadzieję, że Izrael podbije wasze […] polskie miasta i odbierze wam nieruchomości, które zgrabiliście Żydom i nie chcecie oddać.

    Komentarz został poddany edycji ze względu na występowanie wulgaryzmów.

      Bartosz W.

      Jesteś takim zrytym kretynem, że nawet prowokować nie umiesz… żal mi ciebie biedny, pokręcony, skrzywdzony przez los (a może i ludzi?) człowieczku.

        Jean Meslier

        To ty i tobie podobni prowokujecie to, że dostajecie po kuli z mausera tudzież pepeszy. Ale dzisiaj jest już lepiej, dziś się z was tylko śmieją.

    Bartosz W.

    A w domu wszyscy zdrowi?

      Jean Meslier

      Twoja matka jest zdrowa, przyznaję

Bartosz W.

Panie Janicki, gratuluję obrońcy (może to wierny czytelnik książek?). Tak jak nie raz już ostrzegałem, poprzez takie tendencyjne artykuły hoduje się nową warstwę chamskich bezmózgowców… o przepraszam, przecież to śmietanka intelektualna GazWybu i innych tego typu… niech więc będzie chamskich bezmózgowców w śmietanie. Jak tak dalej pójdzie to zostanie wam na stronie sam taki margines. Nic tylko pogratulować niewątpliwego sukcesu edukacyjnego.

    Jean Meslier

    Polakatolik to antyteza moralności, godności, mądrości, sprawności i znaczenia. Jesteście pogardzanymi na świecie białymi murzynami Europy, Meksykiem Europy. Każdy was wytyka palcami. Każdy jebie na dwie zmiany a wy tylko umiecie żałośnie zawodzić do najświętszej panienki. Banda biedaków, kołtunów i nieudaczników. Nawet wasze kobiety wami gardzą i wolą być w objęciach czarnoskórego Mokebe. I tak od setek lat bez zmian. Nawet mi was nie żal. A jak cię boli dupa, bo przeczytałeś trochę prawdy, to radzę ci znaleźć sobie solidną gałąź.

      Bartosz W.

      To raczej tobie przydałaby się gałąź, a raczej kij, którym porządnie powinno przetrzepać ci plecki, może wtedy byś zmądrzał. Naprawdę dzieciaku, twoi rodzice powinni ograniczyć ci dostęp do komputera, przełożyć przez kolanko i nastrzelać w tyłek, bo robisz się zbyt bezczelny. W necie każdy „anonimowy” i z tego powodu mocny, co nie? Rozumiem, masz wielkie kompleksy, chcesz poczuć się lepiej, ale wybrałeś do tego naprawdę żałosną drogę.

      Redakcji raz jeszcze gratuluję fanów. Niedługo naprawdę osiągnięcie poziom dna waszej sieci partnerskiej z Der Onet, Gazeta.de i FoxWeek’a. Tylko tak dalej.

        Jean Meslier

        Grozisz mi kołtunie? Spróbuj szczęścia, to dostaniesz gazem po oczach. Dzieciakiem to ty jesteś, mentalnym. T[…]. A Polska BĘDZIE ateistyczna, czy ci się to łajzo podoba czy nie. W młodym pokoleniu jest +15% ateistów, szyyybko doganimy Zachód xD Taka będzie przyszłość tego kraju – normalna. Wyplenimy was szybciej, niż zdążycie się obejrzysz. Boisz się, bo podświadomie przeczuwasz zmianę. Zachód i Azja nie oparły się sekularyzacji, mała Polska tym bardziej nie jest w stanie. Więc się z tym pogódź, […].

        Komentarz został poddany edycji ze względu na groźby o charakterze karalnym.

Bartosz W.

Normalnie przytułek dla chorych umysłowo się tutaj otwiera. Najpierw fanatyczna feministka, która wszędzie widzi „mizoginów” (czyżby urojenia paranoidalne?), a teraz totalny świr, żałosny wielbiciel linii polityczno-ideologicznej Adama Szechtera i zapewne gorący zwolennik „świeckiego państwa” poddanego kolonizacji muzułmańskiej… Ale przynajmniej jest się z czego pośmiać. Takich oszołomów powinno się wystawiać w zoo jako atrakcję, odnaleźliby się tam.

    Jean Meslier

    No to […] stąd, […] jak ci nie pasuje. Ja wiem, że wy katole się uwielbiacie […] z buciorami wszędzie, gdzie was nie chcą, a szczególnie do kobiecych macic, ale widzisz, ja nie przesiaduję na waszym prawackim ścieku. Widocznie to ty jesteś masochistą i pacjentem zakładu. A i nadstaw drugi policzek tak jak uczyła cię tego twoja religia, jeżeli tego nie zrobisz to nawet nie masz prawa się nazywać katolikiem. Taka prawda. A GW nawet w łapach nigdy nie miałem, żałosny pajacu. Wypad stąd

    Komentarz został poddany edycji, ze względu na występowanie wulgaryzmów.

      Bartosz W.

      Nie jesteśmy u ciebie więc nie będziesz nikogo wyganiał ani zapraszał, naucz się trochę elementarnych zasad kultury, o ile nie przerośnie cię to zadanie. Aaa… zwolennik protestów „czarnych macic”, jak widzę? Mogłem się tego domyśleć. Ty też dreptałeś jak redaktor Blumsztajn z transparentem mającym hasło idealnie pasującym do każdego faceta: „Pie***** nie rodzę”? Nie bój się, tobie to na pewno nie grozi, wiesz… biologia. Wiem, trudne słowo, ale prawdziwe.

      I jak widzę wzorem każdego ateusza, tudzież „gimboateisty” jak kto woli, masz oczywiście najwięcej do powiedzenia w sprawach kościelnych i religijnych w ogóle… naprawdę, wasza ignorancja jest tak wielka, że nie zdajecie sobie zupełnie sprawy z faktu bycia ignorantami. Nie wiem, czy rozpatrywać to jako błogosławieństwo czy też klątwę…

      PS. Zabawiaj mnie dalej swoją głupotą, nalegam.

        Jean Meslier

        […]. mam więcej pojęcia o tej twojej palestyńskiej religii niż ci się wydaje. Ty kurwa widzu, fanie, bo łagodnym barankiem z pewnością nie jesteś […].

        Komentarz został poddany edycji, ze względu na występowanie wulgaryzmów i gróźb o charakterze karalnym.

    Jean Meslier

    A psującego monetę (myślisz, że za co stawiał te słynne mury?) i gwałciciela w jednej osobie Kazimierza Małego […], skoro nie umiał zadbać o dynastię i kraj. Widać od wieków nie umiecie się zająć tym krajem. Dlatego na niego nie zaslugujecie. Polskość to nienormalność i zniknięcie Polski będzie dobre przede wszystkim dla Polaków.

    Komentarz został poddany edycji ze względu na występowanie wulgaryzmów.

      Bartosz W.

      Od razu widać, że wiedzę historyczną, a właściwie pseudo-historyczną czerpiesz tylko z portalików takich jak ten tutaj. O tym właśnie mówiłem, piszą tendencyjnie, zbyt często podchodząc pod głupoty bądź bzdury, szukają na siłę taniej sensacji i w ten właśnie sposób hodują przyszłych analfabetów historycznych. Potem takim jak ja brakuje siły do tłumaczenia czegokolwiek tej zgrai tumanów. A tobie zalecam przestać ograniczać się do takich miejsc jak to tutaj i zacząć czytać porządne książki. Żebyś się jednak nie przepracował na początek to zalecam zacząć od jakiegoś porządnego podręcznika licealnego. Może jeszcze nie jest dla ciebie zbyt późno.

      Jeszcze raz gratulacje dla redakcji za działalność „edukacyjną”, szczególne podziękowania dla pana Kamila Janickiego. Widzi pan teraz, co robi tym nieszczęśnikom z mózgu?

        Jean Meslier

        Może od razu gościa niedzielnego […] mędrku? Ty sobie lepiej wytłumacz co tu robisz konserwatywna [..]. A podręczniki licealne widać że czy czytasz bo łykasz tylko ich propagandę i politykę historyczną, jak spermę Kaczyńskiego i Glempa

        Komentarz został poddany edycji, ze względu na występowanie wulgaryzmów.

Anonim

ludzie, wiēcej kultury

    Jean Meslier

    Czasami trzeba dosadnie, by ktoś zrozumiał, szczególnie, gdy naruszamy tabu.

      Bartosz W.

      Taa, ty to naruszyłeś „tabu” nie ma co. A wiesz w ogóle biedaku, co to słowo znaczy, czy też napisałeś je bo fajnie brzmi? Poważnie pytam.

        Jean Meslier

        […], kojarzenie waszych „wad” narodowych z katolicyzmem to tabu więc doskonale wiem o czym mówię, w przeciwieństwie do ciebie kołtunie. I nie, to ty jesteś katolickim biedakiem, nie ja.

        Komentarz został poddany edycji, ze względu na występowanie wulgaryzmów.

    Bartosz W.

    Jacy „ludzie”? Przecież to tylko jeden zachowuje się jakby go wypuścili z psychiatryka. W sumie powinno być mi go szkoda, ale jest zbyt chamski by wzbudzać szczerą litość.

      Jean Meslier

      Nadstaw drugi policzek albo zarobisz w niego butem

        Bartosz W.

        To propozycja z tym butem? Pisałem już, podam ci namiary na miejsce spotkania, przyjedziesz i porozmawiamy na spokojnie i z pełną kulturą. No chyba, że to ty chcesz wyznaczyć miejsce? Mi to bez różnicy, byle nie za granicą, nie mam ochoty na dyskusję ze „zmywak-manami”. A może robisz w kebabie u muzułmanina? Zresztą to twoja sprawa, ale patrząc na poziom twojej frustracji to chyba powinieneś pomyśleć o zmianach, bo ewidentnie nienawidzisz swojego życia, a te szalone odpały to desperacka próba odreagowania. To prawdopodobnie utrzymuje u ciebie minimalne pozory zdrowia psychicznego.

      Jean Meslier

      To was należy zamknąć w psychiatryku za waszą wiarę w brednie

        Bartosz W.

        Czyli jednak komuch, to oni z lubością wsadzali niewygodnych do „psychuszek”. Świetnie się zdekonspirowałeś, gratuluję. To w sumie tłumaczy też wściekłą nienawiść do Kazimierza, w końcu to czerwoni usiłowali go zgonić za swojego złotego okresu w latach 40 i 50.

        Bartosz W.

        Znowu nie załapałeś, no ale w końcu jesteś imbecylem, więc w sumie nie jest to dziwne. A takiego cwaniaki zgrywałeś.

        Co ty tak z tymi Żydami? Masz jakiś fetysz czy coś? To da się leczyć, zobaczysz. Już nie będziesz widział wszędzie Żydów, tak jak i białych myszek.

        „Wersalski bękart”? Znakomicie Towarzyszu Przygłupie! Towarzysz Mołotow byłby dumny gdyby wiedział, że jego nauki są wciąż żywe i przekazywane w „czerwonych dynastiach” z pokolenia na pokolenie.

Astra

Jak to się mówi – kozak w necie, p… w świecie, nie rozumiem czemu Bartosz zniżasz się do poziomu tego biednego, smutnego chłopca i odpowiadasz na jego marne zaczepki.

    Jean Meslier

    Marny to jest ten wasz gównokraj na arenie międzynarodowej i wy razem z nim, czyściciele niemieckich kibli i dup starych SSmanów

      Bartosz W.

      Czyżbyś właśnie opisał swój własny zawód? Nareszcie! Już się bałem, że zabraknie ci na to odwagi. Czekamy na kolejne zwierzenia.

        Jean Meslier

        You must be fun at parties

        Astra

        Jaki zawód, przecież to dziecko, które czeka, aż mama w końcu pozwoli mu opuścić piwnicę… I jestem protestantką, gwoli ścisłości, monotematyczny trolliku.

        Bartosz W.

        Dla tego osobnika to chyba nie ma znaczenia czy ktoś jest katolikiem, protestantem czy prawosławnym. Wszyscy jesteśmy „wyznaniowymi podludźmi”.

        Jean Meslier

        Protestanci przynajmniej stworzyli cywilizację, więc nie, ma to dla mnie znaczenie, ty polakatoliku

        Jean Meslier

        …co nie zmienia faktu, że protestantyzm został rozłożony przez ateizm na łopatki xD W Europie już was nie ma, istniejecie chyba tylko w USA, Korei Południowej czy innej Afryce xD

    Bartosz W.

    Ależ nie, ja się nie zniżam! Przecież właściwie jedyne co robię to punktuje jego kolejne wynurzenia rodem z zakładu bez klamek. Wiem, może się to widać dziwne, ale sprawia mi to frajdę, jest zwyczajnie śmiesznie. Może faktycznie jest ze mną coś nie tak, ale nic na to nie poradzę, to jest takie zabawne.

    Ponadto mam też inny, poważniejszy cel. Mam mianowicie nadzieję (pewnie naiwną i daremną), że do redakcji i zwłaszcza pana Janickiego coś wreszcie dotrze, jakich nam tutaj „pasjonatów historii” hodują. Dlatego ciągnę tego przychlasta za język, żeby się odzierał z resztek ludzkiej godności. Może przejrzą wtedy na oczy. Chociaż przyznaję, że zaczyna mnie męczyć jego impotencja umysłowa.

      Jean Meslier

      Tak, jest coś z tobą nie tak – dajesz z siebie kolejne prawackie […] i inny bełkot na portalu, którego nie lubi z nawet. I zamknąć to należy ciebie za wiarę w gusła. Ty […] nawet niczego nie jesteś w stanie punktować bo jesteś na to zwyczajnie za tępy a udajesz wielce mądrego. Tym swoim durnym stylem zdystansowanego […] intelektualisty się tylko ośmieszasz xD

      A ja man nadzieję, że przestaną wreszcie tutaj puszczać te prawackie narodowo-katolickie […] pis niemalże każdym artykułem. Tak bardzo nienawidzicie tego portalu, że aż nie możecie się powstrzymać od przelewania waszych […] myśli.

      […]. O godności polakatolików nawet nie będę wspominał, bo wy obok godności nawet nigdy nie staliscie. Widać to szczególnie za granicą – wszystkie nacje trzymają się razem, […]. A potem do kościółka w niedziele. To nic, że za chwilę się zeszcza na chodnik obok po pijaku, bo i takie przypadki były. Więc to wy się odzieracie z godności czy w kraju czy poza nim. A impotentem to lepiej ty bądź i nie miej dzieci. […]. Skończ już pisać ty i tobie podobni tutaj. Znajdźcie sobie swój portal i tam go zaśmiecajcie swoją polityką historyczną. Amen.

      Komentarz został poddany edycji, ze względu na występowanie wulgaryzmów.

Bartosz W.

Chyba pora wynosić się z tej małpiarni. Ten portal oficjalnie zaczyna sięgać dna.

    Jean Meslier

    No nareszcie, niech Pan Profesor wraca już na swoją katedrę […] stosowanej

    Komentarz został poddany edycji, ze względu na występowanie wulgaryzmów.

Sowa

To właśnie dla takich antypolskich trolli jak jean pisze autor. Niestety jean pokazał również prawdziwe oblicze wielu ateistów. Z treści tych wulgarnych wypocin można wywnioskować że jean choć pisze po polsku to polakiem nie jest lecz szpiegiem działającym na zlecenie obcej nacji. W najlepszym przypadku jest kims na miare folksdojcza. Oczywiście nie jest również zbytnio rozgarnietym bo jeszcze nie zrozumiał że ateistyczny zachód którym się tak zachłysnął jest masowo tępiony przez muzułmanów a najlepiej widać to w Niemczech, Francji, Belgii, Szwecji itd. Wybijają ich jak kaczki i za chwilę zmuszą ich do przyjęcia ich wiary albo dostaną kulkę w łeb. Ale jak to mówią nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Chrześcijaństwo to ratunek dla zjednoczonej Europy przed najazdem islamu! Chrześcijaństwo istnieje ponad 2 tys.lat i ma się dobrze. Ateizm w Europie ma zaledwie 100 lat i już się wali ale żeby to zrozumieć trzeba mieć otwarty umysł a nie być zgożkniałym ignorantem zamkniętym na logiczne analizy faktów. Ale właśnie takich ludzi poszukują wrogie Polsce państwa bo oni idealnie nadają się na mięso armatnie do swoich rozgrywek politycznych. Ponadto jean jest taki rozjuszony bo tak naprawdę już nic nie może zrobić. Ich czas w Polsce minął bezpowrotnie. Wyobrażam sobie jak cierpi słuchając pana Gadowskiego o którym pisze i wcale mi go nie żal.
A teraz jeanie możesz się wywnetrzniac ja i tak jestem ponad tymi bredniami a czym więcej bluzgasz tym bardziej się pogrążasz i utwierdzasz mnie w tym co napisałem. Zresztą już bardziej zbłaźnić się nie możesz. Dno zawsze dnem zostanie. To tyle z mojej strony i nie licz na odpowiedzi bo z trollami się nie dyskutuje. Trolli się ignoruje!

    Jean Meslier

    Kolejny […] oswiecony mędrek. Konkretnie to jestem na usługach reptylian.
    Weź te swoje prawackie urojenia i idź z nimi w […] stąd z tego portalu. I przestańcie […] prawicowe tu trollować właśnie jak to robicie pod każdym artykułem.

    Nie […], to chrześcijaństwo przemija a ateizm tylko rośnie w siłę. Jakbyś rozmawiał z młodym pokoleniem a nie tradycyjnie miał je w dupie to byś wiedział jakie są tendecje. Ale po co. Lepiej słuchać propagandy gwałcicieli w sutannach i ruskiej na dokładkę. […]i gówno wiesz o świecie.

    Komentarz został poddany edycji, ze względu na występowanie wulgaryzmów.

Jarema

Miło się czyta światłe myśli i epitety Pana Jean Meslier. Widzę że przypisanie sobie francuskiego imienia i nazwiska ma na celu wypuklenie światowych poglądów i argumentów, Jestem pod wrażeniem. Myślę że Pan J. Meslier śmiało mógłby napisać jakiś artykuł który na interii byłby szeroko komentowany. Gratuluje monsieur ogromnej wiedzy i doboru właściwego słownictwa przy jakże wybitnej argumentacji swoich wybitnych wypocin intelektualnych. Au revoir

    Jean Meslier

    Profesorku, idź sobie poczytaj lepiej swoje biblijne wypociny. I nawet ci się nie chciało sprawdzić, kto to był Jean Meslier. I lepiej tego nie rób bo ci jeszcze kapcie spadną xD […]

    Portal historyczny to nie miejsce by obrażać innych.

    Bartosz W.

    Czyż nie? Typowy „prowincjonalny sznyt”, że tak powiem (z tym francuskojęzycznym nickiem i całą resztą). Myślał, ze mu to doda powagi i wiarygodności u „ciemnego luda”. Ot kolejny samo-nienawidzący się „polaczek” z górą kompleksów na punkcie zagranicy, nic nowego. Po to też go zresztą prowokowałem przez cały ten czas, żeby pisał więcej i więcej tych swoich odkrywczych tez i przemyśleń. Jak sam widzisz nasz „arbiter elegantiarum” nie zawiódł moich oczekiwań i sprostał im z nawiązką.

      Bartosz W.

      Opus Dei? Jak niby mają spiskować z masonami i Żydami, jak twierdzisz mocą swojego niezmierzonego autorytetu, skoro Opus Dei to ortodoksi katoliccy? Czy ty masz choć szczątkowe pojęcie o czym piszesz? Bo chyba nie bardzo.

      Jean Meslier

      I nawet autysto sarkazmu nie wyczuwasz. Słabe te twoje intrygi

      Bartosz W.

      Z takim oszołomstwem to nigdy nie wiadomo kiedy sarkazm, a kiedy urojenie lub wręcz czysty obłęd.

      Jean Meslier

      XDDD powiedział prawak xD wy jesteście pierwsi do szukania spisków i popadacie w tym w oszołomstwo i obłęd zupełnie jak komuniści, od których rzekomo tak bardzo się różnice. Ech, Wojciech, idź już lepiej spać, bo ten kielich po robocie ci chyba nie służy, i ta rola intelektualisty, którą odgrywasz ci nie wychodzi

Jarema

Ech, wiem kto to był ale sobie przed chwilą doczytałem żeby nie było wątpliwości. Monsieur- albo jesteś pod wpływem alkoholu lub innego środku albo (o zgrozo) to jest normalne u Ciebie. Ja znam trochę takich oświeconych co najchętniej swoje idee wzorowaliby na takich humanistach jak Robespierre i Lenin. Mam taką prośbę Bartoszu W- niech przyjaciel nasz popisze sobie trochę a my po prostu nie reagujmy bo to nie ma sensu. Jest taka zasada że ,, z d… się nie rozmawia bo wiadomo co zrobi” a jak nasz Francuzik się trochę porzuca i poprzeklina to mu się będzie lepiej spało. A własne zdrowie trzeba szanować.

    Jean Meslier

    Najlepiej byś zrobił ty i tobie podobni gdybyś stąd […] bo nie raz widziałem pod innymi artykułami jak jakaś narodowska […] z urazoną dumą napisała jakieś bzdury a potem redaktor musiał go prostować.

    Znalazł się […] wielki humanista że stosami i żelazna dziewicą polaczkowy […]

    Komentarz został poddany edycji, ze względu na występowanie wulgaryzmów.

    Jean Meslier

    A po za tym, co, myśleliście, że to kolejny kawałek zawlasczonej przez was przestrzeni publicznej, że przyjdziecie i ponarzekacie znowu po swojemu? A tu chuj. Zaczepiliscie mnie i zacząłem was w odpowiedzi bluzgać i mieszać z blotem. Musicie być nieźle zaskoczeni. Przyzwyczajajcie się. Nas będzie coraz więcej a was coraz mniej. Zbrodnie na dzieciach waszych sukienkowych dziewic już ujrzały światło dzienne a to dopiero początek. W produkcji jest polski „Spotlight” będzie się działo.

    Przegraliscie.

Jarema

hahaha Dobranoc misiu mały, mówi Ci mistrzu wspaniały. I nie omieszkaj czegoś nowego napisać bo mon Ami widzisz, otóż Rysiu Petru zakończył swoją karierę i nie mam się z kogo pośmiać. Ale wiesz- zwyzywaj tak konkretnie i najlepiej pogróż jak partia jakobinów i czekistów nakazuje. Ja idę teraz spać bo do pracy trzeba wstać, nieroby (albo ci co mają na póżniej) niech sobie wypisują po nocach ale jutro przed południem fajnie będzie sobie luknąć co tam światowcy w nocy popisali. Ale ja już chyba wiem o co chodzi- dziadku emeryturę Ci zabrali bo nie docenili Twojego wkładu w rozwój PRL i SB zarazem. A może mam do czynienie z jakimś synkiem który od dziadka SBka nie dostanie na nowe markowe porteczki. Ojej, współczuje ale w każdym razie człowieku- pisz, pisz i jeszcze raz pisz- będę miał się z czego pośmiać.Robiłem kiedyś przy winogronach we Francji więc
bonne nuit

Nasz publicysta | Anna Dziadzio

Szanowni Państwo to, co się tu rozegrało jest po prostu niedopuszczalne i aż trudne do określenia. Połowa komentarzy została poddana edycji, a jedna trzecia usunięta. Steki wyzwisk, wulgaryzmów poniżej jakiegokolwiek poziomu i fala nienawiści, jaka się tu wylała są zatrważające. Dziękujemy bardzo zarówno za takich Czytelników, którzy „bronią” nasz portal w tak karygodny sposób, jak i tych, którzy prowokują stosując nie merytoryczną krytykę tekstów, ale personalnie obrażając Autora tekstu. Jeśli chcą Państwo wylewać pomyje, frustracje i złości – prosimy tego nie robić na forum. Prowadzimy magazyn historyczny, gdzie naszym celem jest popularyzacja historii i jej przybliżenie jak największej ilości osób. Nie boimy się krytyki – zarzucają nam Państwo sensacje, ale sami nazwaliśmy nasz portal „CiekawostkiHistoryczne”. Bardzo się cieszymy, że jesteśmy czytani, że nasi czytelnicy komentują, kłócą się z nami, dyskutują. Na tym powinno to polegać. A nie na steku obelg i wzajemnym podsycaniu ich i prowokacji.

    co jest

    Jak dla mnie to moglibyście spokojnie usuwać komentarze nie odnoszące się do artykułu, ale do osoby go piszącej. Jakie znaczenie ma to, dla jakiej gazety ktoś pisuje artykuły? No litości. Wchodzę w komentarze, żeby przeczytać coś ciekawego, a tu najazd jakichś trolli i kłótnia z na szczęście usuniętymi wulgaryzmami. Jak z reguły można coś fajnego przeczytać w komentarzach, tak tutaj Bartuś z Sówką sobie zrobili swój plac zabaw, który dla mnie bynajmniej nie jest zabawny.
    Pozdrawiam i oby więcej merytorycznych dyskusji na portalu, a mniej podobnych śmieci.

    co jest

    Że tak jeszcze uzupełnię.
    Naprawdę uważam, że te piaskownicowe przepychanki powinny zostać usunięte. Zniesmaczają i zniechęcają do wizyt na portalu, a co najmniej do zaglądania do sekcji komentarzy. Jeśli czytelnik wchodzi zapoznać się z ciekawszą stroną historii, a widzi epopeję jakichś ptaszków i Bartusiów, to naprawdę odechciewa się powrotu. Być może Jean naprawdę dużo od siebie dodał, ale po edycji i sprzątaniu to nie jego komentarze rażą w oczy, ale kompletnie niemerytoryczne i po prostu bezczelne wypowiedzi tych dwóch osobników.

      logika się kłania

      „co jest” napisał „Autor podał źródła, wy – nie. A na tym chyba polega merytoryczna dyskusja, żeby podawać argumenty oraz ich źródła”.
      Bartosz W. zadał autorowi pytanie skąd informacja, że król Kazimierz był analfabetą (to istotny zarzut) – odpowiedzi nie otrzymał w artykule również nie podano źródła.
      Podawanie informacji, że jakoby Adelajda Heska była pozbawiona urody (bo tak napisał Jan Długosz) jest niemiarodajne gdyż J. Długosz urodził się kilkadziesiąt lat po śmierci A.Heskiej i nie mógł tego wiedzieć. Ponadto ten sam J.Długosz według innych źródeł mówi coś wręcz odwrotnego tz. że „jej mądrość szła w parze z urodą” ale autor publikacji wybiera te informacje które odpowiadają jego chęci ukierunkowania przekazu.

      „co jest” napisał „Jeśli czytelnik wchodzi zapoznać się z ciekawszą stroną historii, a widzi epopeję jakichś ptaszków i Bartusiów…”
      Powstaje pytanie kim jest „co jest” i kto dał mu prawo do prześmiewania, ubliżania i drwin z innych rozmówców? Czy ktoś prosił go o zdanie w temacie który go nie dotyczy?

      „co jest” napisał „Być może Jean naprawdę dużo od siebie dodał, ale po edycji i sprzątaniu to nie jego komentarze rażą w oczy, ale kompletnie niemerytoryczne i po prostu bezczelne wypowiedzi tych dwóch osobników.”
      Kompletnie niemerytorycznie względem artykułu i nie na temat to wypowiedział się „co jest”. Napisał kilka postów a w żadnym nie odniósł się ani jednym zdaniem do publikacji mimo iż zrobili to wielokrotnie obrażani przez niego Bartosz W. i Sowa.
      Więc kto jest tutaj bezczelny???

A...

Oj Kazimierz stał się ostatnimi laty modny, oj modny.

Właśnie kupiłem tegoroczną w zasadzie (nie) nowość (pierwsze wydanie bodajże w 2013. ale wówczas nie udało mi się zakupić) i zacząłem czytać: „Czasy Korona i kobiety, Król Kazimierz wielki bigamista”; I. Kienzler. Autorkę dotąd znałem jako pisarkę niezliczonych artykułów i książek o wieku XX., i to widać już na początku jej książki o „Wielkim”. Przykłada bowiem nagminnie obecne miary…
Typowe podejście dialektyczne już nie lewicowe a la Engels, a wręcz lewackie…
Oczywiście z tego „punktu widzenia” już na początku autorka swego bohatera wyraźnie mówiąc trywialnie: nie lubi.

Ja z kolei mimo tej lektury, trochę zmieniam swe krytyczne poglądy na temat tego króla. Przekonuje mnie do tego np. ponowna lektura opracowań profesorów K. Jasińskiego i szczególnie S. Szczura (tutaj, tego ostatniego autora, polecam: Historia Polski: Średniowiecze. 2002.), a także zdanie jednego z… mistrzów krzyżackich. Z tego co pamiętam chodzi o Winrycha von Kniprode, który w cztery oczy prowadził z królem rozmowy, więc zapewne wiedział co mówi- mówił.

Nie zgadzam się też z obwinianiem króla za nieudane negocjacje „matrymonialne” (nazywanie go głupcem w tym kontekście to nieporozumienie lub zła wola). Te – tj. negocjacje ww., prowadziło przecież praktycznie wyłącznie jego – zważmy niezwykle wysoko oceniane przez WSZYSTKICH historyków otoczenie. Być może już wówczas sformalizowane jako rada królewska. Taka po prostu była praktyka na wszystkich ówczesnych europejskich dworach, nie tylko piastowskim. Owszem władca miał ostatnie zdanie, ale czy najważniejsze?

Czy autor artykułu powyższego przekroczył granice prowokacji jako części „dozwolonego” marketingu swego „produktu”?
W każdym bądź razie ja widziałem już o niebo bardziej instrumentalne (i dodajmy mniej ciekawy językiem pisane) traktowanie historii i jej bohaterów. Np. w tej polskiej obecnej nauce (o) historii to nie mogę się pogodzić ze szczególnie obrzydliwymi pomówieniami, w tym znanych naszych historyków, wobec Mieszka I. Czego też… szczerze przeboleć nie mogę – i to może tyle – wystarczy z mojej strony na ten temat. No może jeszcze tylko zadam pytanie: Jak nisko ci panowie upadli w walce, no właśnie o co? O granty?

A co do, używając eufemizmu, „chuligana”, który „nawiedził” tą stronę, to…
To posługuje się nazwiskiem wybitnego francuskiego byłego księdza Jeana Mesliera, wybitnego „ateusza” dla którego ja katolik, dodam człowiek prawicy, mam od lat wielu, naprawdę wielu, wielki, naprawdę wielki szacunek!!!
I kropka!!!
Natomiast do naszego rzeczonego „pogrobowcy” Mesliera szacunku ani na jotę to ja nie mam, bowiem niestety doskonale pasuje do niego ta sentencja Woltera: „Za mało jest prawdziwych Meslierów, a stanowczo za dużo łajdaków (…)”

Będąc lata temu w Lionie w restauracji…
Do naszego w 100 %. polskiego stolika podszedł Francuz w starszym wieku ubrany w świetnie skrojony chyba frak, z dwiema legiami honorowymi wpiętymi „w klapę”. Okazało się, że był to weteran obu wojen światowych. Gdy dowiedział się, że my jesteśmy z Polski, to oparł się rękami o stół i tak nas pozdrowił: Vive la Pologne! Ja oczywiście mając nieco „w czubie” po francuskim podawanym przy każdej okazji winie, krzyknąłem: Vive la France! Sędziwy Francuz spojrzał na mnie wymownie i skwitował to tak zmęczonym ale stanowczym głosem: Ne, non… France merde…
?!
Wtedy nie zgodziłem się z nim, stanowczo zaprzeczyłem, ale teraz, już dzisiaj po prostu wiem o co (i przy okazji m. in. o kogo) mu chodziło…

P.S. Przepraszam za emocje ale nie dano mi innego wyjścia.

    Bartosz W.

    Co do autora tekstu to tak, przekroczył granicę „promocji”, zresztą nie po raz pierwszy. Przecież wcześniej nieomal wprost oskarżył króla o mordercze zamiary wobec pierwszej żony co było, nie waham się użyć tego określenia, zwykłym kłamstwem, w najlepszym razie podłą insynuacją. Podłą, bo nikt nie zasłużył na bycie oskarżanym o co czego nie zrobił.

    „zważmy niezwykle wysoko oceniane przez WSZYSTKICH historyków otoczenie.”

    Dziwisz się, naprawdę? Przecież Kazimierza też oceniają jednoznacznie pozytywnie (przynajmniej jako władcę, to jakim był człowiekiem jest w tym kontekście bez znaczenia) praktycznie wszyscy znawcy tematu. Taki Kaczmarczyk określa go jako geniusza, inni też są raczej zgodni co do tego, że był król Kazimierz wybitną indywidualnością i silną osobowością. Nie wspomnę już nawet o również zgodnych opiniach krajowych i zagranicznych kronikarzy, tak współczesnych monarsze, jak i z wieków późniejszych. Ale nie! Wszyscy byli ciemnymi głupcami i nie wiedzieli co piszą. Na szczęście objawił się geniusz w osobie pana Janickiego, „młodego wilka” historiografii polskiej, który chętnie napisze nam historię na nowo i obali wszystkie „mity”. My prostacy powinniśmy zaś z wdzięcznością milczeć i broń Boże nie krytykować.

    „Np. w tej polskiej obecnej nauce (o) historii to nie mogę się pogodzić ze szczególnie obrzydliwymi pomówieniami, w tym znanych naszych historyków, wobec Mieszka I.”

    Możesz przybliżyć?

    Bartosz W.

    Aha i jeszcze jedno, piszesz, że nie możesz się pogodzić z „obrzucaniem obelgami” Mieszka I (nadal liczę, że rozwiniesz temat bo jestem naprawdę ciekawy o co konkretnie chodzi), ale z mającymi tutaj miejsce próbami wyszydzenia i skompromitowania, w dodatku również obrzucenia niegodziwymi pomówieniami (że planował zabójstwo swojej pierwszej żony Anny) i różnymi insynuacjami Kazimierza Wielkiego to już wszystko twoim zdaniem w porządku? Ale przecież zapomniałem, punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia, a sam napisałeś, że jesteś „krytycznie” nastawiony do tego króla:)

A...

Dokładny tytuł książki I. K. to: „Korona i kobiety. Król Kazimierz wielki bigamista.” Nie wiem skąd mi się w głowie „zakodował” pierwszy rzekomy człon tytułu. Ale skoro ne polecam…

    Bartosz W.

    Również nie polecam. Tej konkretnej pozycji co prawda nie czytałem, ale znam dobrze autorkę i jej styl. Więc wiem co mówię.

Sowa

Cyt „Szanowni Państwo to, co się tu rozegrało jest po prostu niedopuszczalne i aż trudne do określenia. Połowa komentarzy została poddana edycji, a jedna trzecia usunięta. Steki wyzwisk, wulgaryzmów poniżej jakiegokolwiek poziomu i fala nienawiści, jaka się tu wylała są zatrważające.”
Otóż to pani Anno, proszę jednak zauważyć, że moderowano czy usuwano komentarze wyłącznie jednego pismaka – niestety Waszego wulgarnego obrońcy. To smutne mieć takich czytelników-obrońców w swoim gronie. Ale czego się spodziewać po młodych ludziach skoro od dzieciństwa wpajano im niechęć do własnego narodu. Również trudno się spodziewać w ich ustach szlachetnego języka skoro nawet żona prezydenta Poznania (działacza PO) publicznie i na oczach dzieci na wiecu feministek przez mikrofon pluje jadem i wulgaryzmami jak z rękawa dając negatywny przykład młodym ludziom za co będzie (i słusznie) odpowiadać przed sądem. Niestety ale to dzisiejsza opozycja od lat stosuje właśnie taką falę nienawiści i antypolskości, którą również niestety w Waszych publikacjach dostrzegam i która bardzo często nie wiele ze znaną historią ma wspólnego. To bardzo przykre kiedy manipuluje się historią dla rozgrywek politycznych, zwłaszcza pisząc negatywnie o własnym narodzie i kraju. Niestety również takie działania dzisiejszych polityków opozycji obserwujemy aktualnie w tematyce Holokaustu.

Cyt „Prowadzimy magazyn historyczny, gdzie naszym celem jest popularyzacja historii i jej przybliżenie jak największej ilości osób.”
Skoro tak to proponowałbym jednak pozostać przy znanych faktach historycznych a nie na ich kanwie tworzyć swoją własną jedynie subiektywną „historię”. Przykłady nadinterpretacji w Waszych publikacjach można mnożyć i nie byłoby w tym nic złego gdyby nosiły one nazwę opowieści historycznych czy baśni. Czytając Wasze publikacje czytelnik odnosi wrażenie jakbyście co najmniej uczestniczyli w wydarzeniach z tamtych lat, tymczasem ogólnie znane są jedynie znikome informacje i to jeszcze w większości bez dowodów historycznych lub są to opowieści ludzi którzy takowej wiedzy posiadać nie mogą z różnych względów.
Ponadto, ówczesne zachowania czy wykształcenie trzeba odnosić do tamtych czasów a nie obecnych, gdyż to co dzisiaj jest dla nas niedopuszczalne czy nie zrozumiałe w tamtych czasach było naturalną koleją rzeczy. Historyk powinien wiedzieć, że czasy się zmieniają jak i określone standardy zachowawcze, czy kulturalne i według danych standardów ewentualnie oceniać tamtejsze zachowania. Analfabetyzm, gwałty, zdrady, tortury a nawet morderstwa były wtedy na porządku dziennym, choć dzisiaj jest to dla nas czymś negatywnym jednak wtedy nikogo one tak nie raziły jak dzisiaj.
Dla przykładu również dzisiaj są zwolennicy aborcji czyli morderstwa własnych dzieci, którzy nie uważają jej za czyn haniebny i niegodny istoty ludzkiej mimo iż naukowo zostało dowiedzione że płód ludzki jest istotą ludzką a różne są jedynie fazy rozwoju tego człowieka. W obecnych czasach w wielu krajach w zgodzie z prawem morduje się miliony nienarodzonych dzieci i tam wydaje się to naturalne, czy słuszne? Moim zdaniem nie, ale to historia i Bóg oceni te czyny na swój sposób. Jednak już z dzisiejszego punktu widzenia tych krajów gdzie aborcja jest ogólnie dostępna jasno wynika że te kraje borykając się z niżem demograficznym na skutek aborcji zmuszone były na otwarcie swoich granic a to przełożyło się na najazd muzułmanów, którzy teraz zaczynają przejmować kontrolę na tymi narodami. Jednak pamiętajmy, że to dopiero początek islamskiej inwazji i aż się boję pomyśleć co czeka taką Francję, Niemcy, Belgię czy Szwecję za kilkadziesiąt lat jak i całą Europę.

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Szanowny Panie Sowo, zostały usunięte komentarze obu stron. Te, które poddane zostały edycji rzeczywiście dotyczyły w większości jednego komentatora. Edycji podległy wulgaryzmy. Nie widzę powodu dlaczego trzeba by usunąć lub wyedytować komentarz, nawet krytyczny w stosunku do nas, jeśli nie zawiera ani obelg, ani wulgaryzmów, ani nie nawołuje do nienawiści. Gdy jednak pojawiły się niecenzuralne określenia po tej stronie – a pojawiły się – również musiały zostać usunięte. Pozdrawiam.

Barbara

Cyt. „Połowa komentarzy została poddana edycji…”
Niestety, komentarze nie zostały dokładnie edytowane. Pozostawiono wiele obrzydliwych wulgaryzmów. Jestem zniesmaczona, żałuję, że tu weszłam.
Nie wiem, co się dzieje z niektórymi ludźmi, dokąd zmierzamy?

    Bartosz W.

    Jak to co? Poza ogólnym schamieniem promowanym gorąco przez tzw. „elity” oraz „ludzi kultury” to dochodzi jeszcze fakt, że niektórzy jak widzą ostrzejszą krytykę pod kątem swoich idoli lub napisane coś niezgodnego z wizją, którą sami wtłoczyli sobie do głowy, to reaguje agresją. Wystarczy spojrzeć na momenty kiedy tamten osobnik pisał coś historycznego. Kropka w kropkę skopiowane tezy z tego portalu (np. Kazimierz Wielki jako gwałciciel-debil, Polacy jako mordercy Żydów). Człowiek uważający owe tezy za prawdę objawioną zobaczył moją i innego użytkownika krytykę (moim zdaniem w pełni zasłużoną, artykuł jest po prostu słaby i tendencyjny) i postanowił zaatakować w imię obrony świętości popieranej przez siebie linii i owej linii autorów. A dokąd to zmienia? Otóż obawiam się, że do rozpanoszenia się chamstwa i ciemnoty. Dlatego przestrzegam cały czas przed taką formą „popularyzacji” jaka się tutaj czasami odbywa, bo zwyczajnie robi podatnym jednostkom kisiel z mózgu, co mieliśmy nieszczęście zaobserwować w tym miejscu.

    Sowa

    Pani Barbaro obawiam się, że z taką samą sumiennością Redakcja moderuje wulgaryzmy z jaką przytacza i opisuje fakty historyczne. Niestety takie przyszły czasy że dzisiaj każdy może pisać co chce i jak chce byle przynosiło to zyski bez względu na zawartość, a czym więcej sensacji tym lepiej i jak widzimy nie jest dla autora ważne ile jest w tekście prawdy historycznej a ile fantazji literackiej. Proszę zauważyć że Redakcja wcale nie próbuje dochodzić do prawdy historycznej czy odnosić się do podważanych przez czytelników wątków (nie mówiąc już o korekcie) a zwyczajnie je pomija, to smutne. Z jednej strony słyszymy, że uwagi są cenne a z drugiej sa ignorowane i fantazja literacka dalej ma się dobrze. Również nie zmienna pozostaje negatywna narracja wzgledem Kazimierza a tak nie postępuje prawdziwy historyk. Tak się jednak dzieje kiedy ważniejsze jest własne subiektywne zdanie autora niż fakty historyczne a dlaczego tak jest? To pytanie pozostawię otwarte i niech każdy sam sobie na nie odpowie. Ja swoją odpowiedź już mam:) Pozdrawiam :)

      Bartosz W.

      Spokojnie, powstanie książka o innym przedziale czasowym to i z Kazimierza będzie można w końcu zejść. To tylko kwestia czasu. Natomiast jeśli poziom kolejnych artykułów o tym monarsze będzie nadal tak „wysoki” jak w powyższym, to zalecam zainteresowanym „bojkot” owych treści. Nie czytać i nie nabijać wyświetleń.

      Nasz publicysta | Anna Dziadzio

      Panie Sowo, dokładnie to samo możemy powiedzieć o „sumienności”, czy raczej logiczności myślenia niektórych komentatorów. Gdy usuwamy komentarze – zaraz pojawia się szereg obelg, że cenzurujemy, jak możemy usuwać, że zabijamy wolność słowa. To jak wyedytujemy zamiast usunąć, to okazuje się, że nasza moderacja nie jest sumienna. Takim sposobem ciężko dojść do konsensusu… Pozdrawiamy.

        Sowa

        Pani Anno, prawdą jest, że nie sposób wszystkich zadowolić i nawet wulgarnemu czytelnikowi może przeszkadzać, że zostały usunięte jego wulgaryzmy i zarzucać Wam cenzurę, ale…
        – po pierwsze, zasady pisania komentarzy powinien ustalać Regulamin Forum.
        – po drugie, dla zachowania minimum kultury wszystkie wulgarne słowa winny być cenzurowane i nie powinno być tak, że w jednym komentarzu wulgarne słowo jest usuwane a w innym już ten sam wulgaryzm lub inny pozostaje, bo zachodzi tutaj brak konsekwencji cenzora. Niestety z taką sytuacją mamy tutaj do czynienia i nadal w powyższych komentarzach niejakiego Jeana Mesliera takie wstrętne słowa nie zostały ocenzurowane mimo zwrócenia uwagi zgorszonej czytelniczki. Opisuje o tym internautka Barbara.
        – po trzecie, do Państwa decyzji pozostawiam (co powinien ustalać Regulamin Forum), czy powinny zostać usunięte całe wypowiedzi, które w oczywisty sposób i nagminny obrażają rozmówcę lub innego czytelnika czy też nie (czytelnika można również obrazić nie używając wulgarnych słów). Moim, oczywiście skromnym zdaniem pozostawienie takich komentarzy jest błędne a na dodatek obniżają wartość samego portalu/bloga, co w efekcie końcowym może skutkować, że czytelnik nie będzie miał więcej ochoty tutaj zaglądać (zwłaszcza obrażany).

        Pani Anno, żeby osiągać konsensus to przede wszystkim trzeba być rzetelnym i konsekwentnym w tym co się robi, jak i względem własnego Regulaminu, a tutaj tej konsekwencji niestety zabrakło.

        Nawiasem mówiąc, na Państwa stronę trafiłem pierwszy raz przypadkiem kilka dni temu. Przeczytana powyższa publikacja wydawała mi się niezwykle tendencyjna i dalece naciągana względem znanych faktów historycznych. Czytałem ją jak powieść a nie zbiór faktów czy nawet ciekawostek historycznych. Nawet ciekawostka historyczna powinna być faktem a nie życzeniem autora tekstu czy jego domysłem. Ponadto, czytając otrzymałem od autora podpowiedź jak mam odbierać postać historyczną co jest moim zdaniem niedopuszczalne w przekazach historycznych. To czytelnik na podstawie zebranych faktów historycznych sam powinien oceniać daną postać.

        Niestety, po przeczytaniu tylu agresywnych wulgaryzmów, również pod swoim adresem, jak i niekonsekwencji autora tekstu oraz Członka Redakcji jest mało prawdopodobne bym w przyszłości miał ochotę tutaj wracać. Pozdrawiam „Sowa”.

        Jean Meslier

        Te, cenzor, jeszcze ci zostało parę wulgaryzmów xD I w sumie to mogliście chociaż zostawić moje komentarze i je ocenzurować zamiast tak chamsko wywalać xD

        Bartosz W.

        Proste pytania do „francuza”:

        1. Kto pierwszy kogo zaatakował, znieważył i sprowokował bez żadnego powodu?

        2. Kto skierował groźby karalne (pozbawienia życia poprzez spalenie żywcem) pod adresem moim i użytkownika „Sowa”?

        Potrafisz na nie odpowiedzieć, czy też znowu poleci wiązanka pustych i bezwartościowych wulgaryzmów (odpowiedź jest raczej oczywista, ale spróbujmy)?

Sowa

Czy szanowna Redakcja zrobi coś z tym trollem bez wychowania, który nie nauczył się w szkole jak prowadzi się w kulturalny sposób rozmowy i skutecznie go wyeliminuje z forum, czy może nadal będzie nie zdecydowana a nawet bezradna?
Jeżeli portal tego nie zrobi, to osobiscie zgłoszę sprawę do Prokuratury o zniesławienie a ona zwróci się do Państwa z prośbą o udzielenie stosownych informacji i zabezpieczenia dowodów w celu przeprowadzenia toku postępowania i odszukania sprawcy pomówień po adresie IP.

    Jean Meslier

    Wywalili moje komentarze czego ty jeszcze chcesz? XD

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Panie Sowo, wszystkie komentarze z wulgaryzmami zostały wyedytowany, a te bezpośrednio Panu grożące i Pana obrażające zostały usunięte. Pozdrawiam.

    Jean Meslier

    PIERWSI mnie obraziliście i zniesławiliście w odpowiedzi na mój OGÓLNY nie skierowany nawet bezpośrednio do was komentarz. Więc radzę przestać mnie straszyć, bo dowody na waszą winę znajdują się wyżej

      Jean Meslier

      Jakby cham Bartosz Waligrucha umiał napisać mi normalnie bez wyzwisk to by nie było tego wszystkiego. Zaatakowaliscie mnie a teraz mnie straszycie prokuraturą, bo, co prawda brutalnie, ale zacząłem się bronić, tak? Himalaje hipokryzji

        Jean Meslier

        A po za tym, w moją stronę ze strony katolików w internecie nie takie wyzwiska leciały i jakoś nikt nikogo nie zgłaszał

        Bartosz W.

        Zostałeś nazwany przeze mnie kretynem bo wypisywałeś kretynizmy (jakiś bełkot pozbawiony ładu i składu o „narodowo-katolickiej” wersji), czy to nie jest oczywiste? Dolicz do tego chamskie przymówki o poglądach, z którymi się nie zgadzasz, jako „wysrywach” i na koniec najważniejsze, czyli groźby pozbawienia życia poprzez spalenie. I mam gdzieś czy napisałeś konkretnie o kogo chodzi, każdy z połówką mózgu by się domyślił o kogo (o mnie i drugiego użytkownika). Zazwyczaj nie cisnę po internetowych głupcach tak mocno, ale ty ze swoimi pogróżkami przekroczyłeś wszelkie graniczne postawy godnej człowieka, więc i połajanka była odpowiednio mocniejsza. I na koniec powiem ci jedno, z twoich postów jasno wynika jedno. Mianowicie to, że jesteś nie tylko oszołomem, niezdolnym do prowadzenia normalnej dyskusji, i chamem, ale także tchórzem i hipokrytą. Rozpętałeś burzę przez swoje bezczelne chamstwo i groźby, a teraz próbujesz obarczyć odpowiedzialnością innych… jest to postawa godna pożałowania i pogardy zarazem.

        Jean Meslier

        Zostałeś nazwany przeze mnie kretynem bo wypisywałeś kretynizmy

        I ty się jeszcze dziwisz, że cię bluzgałem. Wariat

    Bartosz W.

    Rozumiem zdenerwowanie, ale nie powinieneś aż tak się unosić. Oczywiście ten osobnik niemal całkiem wprost groził nam śmiercią (nie licząc tej fali prymitywizmu, która wylała się później), ale on zwyczajnie nie jest wart tak silnych emocji i tym bardziej wchodzenia na drogę prawną. Zresztą co by to dało? W końcu to tylko internetowy troll. To jakiś nieszczęśnik nie potrafiący się odnaleźć w społeczeństwie (typowe dla osobowości anty-społecznej), miotający groźby i bluzgi w celu ukrycia własnych słabości i w celu dowartościowania… gdyby nie przesadne chamstwo, hipokryzja i tchórzostwo to nawet współczułbym tej skołatanej duszy.

      Nasz publicysta | Anna Dziadzio

      Szanowny Panie Bartoszu. Pan również nie jest bez winy. Często jako autorytet obraża Pan innych wzywając od kretynow czy deprecjonujac ich wpisy. Kazdy ma prawo do wlasnego zdania. A Pan nie ma monopolu na „prawdę historyczną”. Moze Pan przytaczac argumenty przeciwne, ale wyzywanie innych nawet bez wulgaryzmow nie świadczy o dojrzalosci. Sam dolal Pan oliwy do ognia i podsycal tę, prowadzoną na jakże niskim poziomie, wymianę zdań.

        Bartosz W.

        Zwykle tak ostro nie zaczynam, ale tamten osobnik pierwszy na dzień dobry wyskoczył z wyzwiskami i jakimiś dziwnymi aluzjami z paleniem (ludzi) w roli głównej (nie będę ukrywał, że to mnie sprowokowało). A „oliwy” dolewałem celowo, żeby tamten hmm… „człowiek” miał okazję się wykazać. No i chyba pani przyzna, że wykazał się tak wiedzą jak i kulturą osobistą. A pragnę jeszcze dodać, że tak jak ja nie mam monopolu na prawdę historyczną, tak państwo również go nie posiadacie. Co poniektórzy (nie będę wymieniał kto konkretnie, można się domyśleć) powinni bardziej o tym pamiętać.

        Jean Meslier

        Ciebie zwyczajnie prowokuje prawda o Jedwabnym, prawicowy bucu.

        Jean Meslier

        JA wyskoczyłem pierwszy z wyzwiskami?! DOWODY świadczą o tym, że to byłeś ty.

        Jeżeli ci się wydaje, że masz monopol na mówienie „prawdy” w tym kraju, to, no właśnie, wydaje ci się.

        Masz ból, że cię zbluzgałem? To dobrze. Wy w tym kraju bluzgacie każdego, kto choć trochę żyje inaczej, mówi inaczej i myśli inaczej. Nie mieliście i nie macie litości dla nikogo, nawet dla siebie nawzajem. Więc się nie dziw, że i ja nie mam. Jak od czasu do czasu dostaniecie po głowie, to nic się wam nie stanie, to tylko przywróci kosmiczną równowagę xD

        Bartosz W.

        Masz jakiś dziwny odbiór rzeczywistości. Gdzie ja niby napisałem, że poczułem się „dotknięty”? Nieszczęsny chłopcze-radarowcze. niebieski ptaszku, ktoś taki jak ty nie jest w stanie mnie obrazić. Do tego trzeba odrastać minimalnie od poziomu gruntu, a nie pełzać po glebie niczym zaskroniec. Albowiem ja na to co pełza nie zwracam uwagi.

        Po prostu nie pozwolę jakieś ofermie z problemami natury emocjonalnej kierować pogróżek w formie aluzji czy jakiejkolwiek innej pod adresem moim lub innych użytkowników. Normalnie takich jak ty powinna tępić moderacja, ale wygląda na to, że niestety przeceniłem możliwości tego portalu.

        Dalsza część twoich wypocin tylko potwierdza moją wcześniejszą hipotezę, że jesteś jakimś samo-nienawidzącym się Polakiem, prawdopodobnie emigrantem zarobkowym, który posiedział trochę na zmywaku i kolokwialnie mówiąc zgłupiał od tego doświadczenia. Wiesz kim prawdopodobnie jesteś? Otóż jesteś takim obcokrajowcem-wannabe. Bardzo chciałbyś stać się Niemcem/Anglikiem/Francuzem/kim tam byś chciał. To byłby zapewne najszczęśliwszy dzień twojego raczej smutnego (wskazuje na to skala bezmyślnej agresji) życia, ale mam dla ciebie przykrą wiadomość. Ty NIGDY nie staniesz się przedstawicielem którejkolwiek z tych nacji. Dla tamtych ludzi zawsze pozostaniesz „polaczkiem” tym bardziej wartym pogardy, że plułeś na własny naród byle się im przypodobać. Oni takimi ludźmi gardzą (taj jak Niemcy w pogardzie mieli folksdojczów, co to mając jednego niemieckiego prapradziadka lub praprababkę chcieli nagle zgrywać rodowitych nordyków) i jeszcze się o tym przekonasz. Zresztą do bycia tym „wannabe” nie musisz być wcale zmywak-manem. Może siedzisz cały czas tutaj, w kraju? W takim razie lepiej ogranicz tą nienawiść do własnego narodu (nie uciekniesz przed tym kim jesteś choćbyś się zapluł z nienawiści), bo nie wróże niczego dobrego twojemu zdrowiu psychicznemu, zresztą pierwsze objawy psychozy już są widoczne, potem będzie tylko gorzej. W każdym razie jesteś nędzną personą, niewartą dlaczego zainteresowania ze ze strony mojej czy kogokolwiek innego. Żegnam.

        Nasz publicysta | Anna Dziadzio

        Panie Bartoszu i właśnie o tym pisałam… Pan uważa, że obelga jest wtedy, gdy pojawia się wulgaryzm. A to nie prawda. Wyzywanie innych od kretynów, zaskrońców i innych ma taką samą wagę, a czasem nawet większą niż zwykłe przekleństwo. Prowokował Pan, jak sam pisze, aby dać się „wykazać” drugiemu komentatorowi, i jest Pan dumny z efektów? Niestety nie pokazuje Pan lepszego poziomu jeśli bawi Pana podsycanie wulgarnej wymiany zdań…

Jean Meslier

O zniesławienie? A wymieniłem cię chociaż z imienia i nazwiska?

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Szanowny Panie, proszę już skończyć, naprawdę. Głęboki oddech i uspokojenie dobrze zrobi wszystkim biorącym udział w tej „dyskusji”. Wulgaryzmy, z którymi Pan grubo przesadził – a i to mało powiedziane – zostały usunięte. Na przyszłość jeśli chce Pan komentować proszę to robić bez wyzwisk i grożenia innym, albo w ogóle nie zabierać lepiej głosu, jeśli ma to się skończyć jak w tym przypadku.

      Jean Meslier

      Nie mam zamiaru zabierać więcej głosu, jeżeli po napisaniu jednego komentarza, zostaję z miejsca wyzwany od kretynów i nie tylko przez jakichś fanatyków, a wy nic z tym nie robicie. Do niezobaczenia

        Nasz publicysta | Anna Dziadzio

        Szanowny Panie a co mamy wtedy zrobić prócz proszenia o brak obrażania się i prowadzenie merytorycznej dyskusji? Od kretynow i naszych Autorów wyzywaja bez skrupułów. Nie będziemy usuwać wszystkich komentarzy. Po co wtedy byłoby forum? A Pan z wyzwiskami i wulgaryzmami przesadził.

    Bartosz W.

    Groziłeś śmiercią poprzez spalenie.

      Jean Meslier

      Niby gdzie bo sobie nie przypominam.

      Jean Meslier

      „Nie wiem, zamknijcie się w jakiejś stodole i zaprószcie ogień, czy coś”

      TO jest według ciebie (specjalnie z małej) GROŹBA ŚMIERCI? XDDDD

      Widzę, że z rozumeniem ironii u ciebie (specjalnie z małej) słabo. Lecz się na autyzm

        Bartosz W.

        No teraz to jesteś cwany, „ironia”, dobre sobie. Nawet nie masz minimum odwagi cywilnej żeby się przyznać. A to czy bardziej pasuje „groźba” czy „aluzja” to kwestia trzeciorzędna nie mająca w praktyce znaczenia. Co do „leczenia się na autyzm” to wybacz, ale nie zniżam się do poziomu gimnazjalnego szamba, dawno z niego wyrosłem. Jednak to dobrze, że w praktyce przyznałeś się iż masz nie więcej niż 16 lat, to wiele wyjaśnia. Ciekawe, czy w realu też jesteś taki wyszczekany czy też raczej jesteś pierdołą robiącą za worek treningowy dla kolegów, co później musisz odreagowywać obrażając ludzi w internecie? I nie wysilaj się z odpowiedzią, to było pytanie retoryczne (jeśli wiesz co to znaczy).

        Jean Meslier

        Urojenia prawakoidalne ciąg dalszy. Gdybym ci napisał „spalę cię w stodole” to można by to uznać za groźbę, ale ty wolisz masturbować się rzekomą groźbą, chociaż z kontekstu jasno wynika, iż robię aluzję do Jedwabnego. Ale po co ja ci się w ogóle debilu tłumaczę. Reszty nawet nie będę komentował bo ona sugeruje że to właśnie tobie jeszcze nie wyrosło owłosienie na klacie xD

        Bartosz W.

        A co ma wspólnego Jedwabne z tematem artykułu cwaniaczku? Chyba coś ci się poważnie pomyliło pod kopułą.

      Jean Meslier

      Niezłe masz urojenia. Pewnie od chlania taniej wódy jak na prawdziwego Polaka przez wielkie P przystało. Z drugiej strony twoje absurdalne oskarżenia przypominają mi jakoś dziwne słynne procesy stalinowskie. Ale co się dziwić, w końcu Wyszyński był przecież Polakiem (dla was każdy o polskich korzeniach to nie Niemiec, Rosjanin czy Amerykanin, tylko oczywiście Polak xD), więc to typowe dla was, jak widać. Chociaż może to też wynikać z tego, że nie masz pojęcia czym było Jedwabne (wiadomo, to Niemcy, nie MYYY!), ale tak to jest, gdy się czyta tylko katechizm, a potem zgrywa dystyngowanego profesora, który zaczyna rozmowę od per kretynie xD Ty jesteś tak żałosny, że nawet nie chce mi się już hehe trollować. Sam się wystarczająco strollowałeś xD Nara

        Bartosz W.

        No tak, Jedwabne, dlaczego mnie to nie dziwi? Widzisz redakcjo? To między innymi wasze dzieło, a także waszych współpracowników/zwierzchników/zwisa mi to z „G***a Wyborczego” i „FoxWeek”. Mam nadzieję, że jesteście z siebie dumni.

        „(dla was każdy o polskich korzeniach to nie Niemiec, Rosjanin czy Amerykanin, tylko oczywiście Polak xD)”

        Mówisz chyba o sobie lub podobnych sobie głupcach. Ja osobiście mam gdzieś tych wszystkich „Londyńczyków” i tego podobne grupki. Nic mnie z nimi nie łączy i nie obchodzą mnie oni. Ani tym bardziej ich potomkowie jeśli idzie o ścisłość. Tacy z nich „Polacy” jak z ciebie człowiek inteligentny, czytaj inteligentny inaczej.

        Co do dystyngowania to nie trudno pozować jak ma się za adwersarza kogoś kto sam ma mniej dystyngowania i w ogóle godności od najgorszego, najbardziej obmierzłego żula jakiego można spotkać pod dworcem.

        Jean Meslier

        No i właśnie wyszły z ciebie (specjalnie z małej) typowe polskie kompleksy. Kto ma oczy ten widzi. Jesteś totalnie żałosny i nawet moje bluzgi nie mają do ciebie startu xD A Jedwabnym świadczy chociażby śledztwo IPN.

        Bartosz W.

        Taa… śledztwo w sprawie o popełnienie zbrodni przeprowadzone bez dokonania ekshumacji ciał ofiar rzeczonego przestępstwa… Czy ty kpisz czy o drogę pytasz? W sprawie Jedwabnego nie było żadnego śledztwa, była jego parodia i tylko człowiek pozbawiony rozumu lub zaczadzony tanią propagandą, nie posiadający podstawowej wiedzy w omawianym temacie, ewentualnie zwykły propagandysta (ciekawym do której grupy się zaliczasz?).

        A co do „typowych polskich kompleksów” to widać wyraźnie, że jest nimi dla ciebie wszystko to co ci pasuje. Chyba dałem do zrozumienia, że zagranica nie jest dla mnie punktem odniesienia, prawda? Albo, że zwisa mi czy jakiś obcokrajowiec ma „polskie korzenie”. ponieważ mnie to zwyczajnie nie obchodzi? Otóż powtórzę po raz ostatni, może to do ciebie w końcu dotrze: Nie mam kompleksów wobec zagranicy, bo nie mam ku temu żadnych realnych podstaw. Wobec kogo mam mieć owe kompleksy? Tych ludków, którym muzułmanie wchodzą na głowy? Wprost przeciwnie, to ty je ewidentnie masz, wynika to jednoznacznie z twoich wypocin. Jak się z tym czujesz „typowy polaczku”? Ponadto mam gdzieś ludzi, którzy wyjechali stąd na stałe (nie tymczasowo do pracy) i usiłują być bardziej „tamtejsi” niż tubylcy. Uważam to bowiem za postawę iście żałosną, pozbawioną kręgosłupa i wazeliniarską. Teraz rozumiesz? Pewnie nie, ale co mi tam.

Anonim

pragnę zauważyć że Hradczany to osada leżąca u stóp Zamku praskiego czyli Hradu

Mini

Do Pana Bartosza. Skoro jest Pan zdecydowany obrażać i opluwać autorow tekstów i innych komentujących. Skoro aż tak bardzo mierzi Pana styl artykułów ich poziom formuła strony czy to gdzie pisuja autorzy to po co Pan tu zagląda czyta komentuje? Jakiś rodzaj masochizmu? Zwykła ludzka zazdrość o bądź co bądź dorobek pisarski? Czy tak po prostu lubi Pan opluwać ludzi? Leczy to Pana komplelsy sprawia że czuje się Pan lepszy? Co innego wyrażać swoje zdanie czy merytorycznie korygować błędy a co innego tak się zachowywać. To przykre ale poziomem nie wiele różni się Pan od wulgarnego mlokosa który ze wszystkich sił i jedynymi znanymi sobie sposobami wyraża opinie. To smutne bo gdyby zmienił Pan odrobinę podejście i zaczął konstruktywną krytykę Pana wpisy byłyby smaczne ciekawe i godne uwagi. Może autorzy portalu zechcieliby skorzystać z Pana rad bo niewątpliwie jest Pan osobą inteligentną a Pański styl jest dość poprawny. A tak wyszedł Pan na…. No cóż końcówkę kazdy dopisze sobie sam. Pozdrowienia dla redakcji

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Droga Mini, bardzo dziękujemy za pozdrowienia i również pozdrawiamy. Jesteśmy też wdzięczni za ten dojrzały wpis. Gdy próbujemy zwrócić uwagę, aby zamienić opluwanie na krytykę (i przestać ciągle wytykać naszym Autorom gdzie publikują…) to byłoby to dla nas bardzo cenne. A tak? No cóż, czytamy, odpowiadamy, staramy się reagować, moderować, ale efektów żadnych. Cieszymy się, że mamy tak dojrzałych Czytelników jak Pani.

      Bartosz W.

      Jak tak czytam te wzajemne słodzenia i „spijanie z dzióbków” to zaczynam się zastanawiać, czy przypadkiem tego typu wpisów nie piszą państwa znajomi, albo nawet sami koledzy i koleżanki z redakcji… Bo to, że co najmniej naiwni sympatycy to pewne na 101%. A ta pani może i jest „dojrzała”, ale na pewno niezbyt perceptywna. Od razu widać, że nie czytała dokładnie moich licznych wiadomości. Śmiem wątpić, czy w ogóle je czytała. Ogólnie marna prowokacja, bardzo słaba.

    Bartosz W.

    Bardzo nędzna prowokacja, żałosna wręcz. Jeśli to już wszystko co mają do zaoferowania tutejsi sympatycy (a może znajomi i koledzy?) to jestem dziwnie spokojny. Z takim niskim poziomem argumentacji i pseudo-polemiki oraz dennymi zaczepkami nie jesteście w stanie wgrać żadnej poważniejszej dyskusji, ale to już na szczęście wasz problem. Róbcie tak dalej, jeden już „odstrzelony” (mający dużo większą popularność Zychowicz), niedługo przyjdzie może czas na kolejnych „odbrązawiaczy” z bożej łaski.

    Ale na wypadek gdybyś jednak nie była prowokatorką, względnie napuszczoną na mnie znajomą/koleżanką/”psiapisułą”, tylko rzeczywistą, choć rozgorączkowaną, sympatyczką to wyjaśnię jedną rzecz:

    Marność twojej zaczepki polega na tym (poza naprawdę dennymi oskarżeniami), że ewidentnie nie czytałaś moich naprawdę licznych komentarzy, bo gdyby tak było nie napisałabyś cytuję:

    „To smutne bo gdyby zmienił Pan odrobinę podejście i zaczął konstruktywną krytykę Pana wpisy byłyby smaczne ciekawe i godne uwagi.”

    W moich wpisach nie brakowało konstruktywnej i merytorycznej krytyki (jakbyś przeczytała to byś wiedziała i nie pisała za przeproszeniem głupot), ale dałem sobie z nią z grubsza spokój kiedy dostrzegłem, że nie sensu się cokolwiek, nawet minimalnie, produkować. Wszystkie uwagi były kolokwialnie mówiąc „zlewane”, i to pomimo tego, że byłem wtedy grzeczny jak harcerzyk. Dalej powtarzały się dokładnie TE SAME błędy i uchybienia. Ileż można wałkować to samo? Nawet Święty (a nie pretenduję do tak wysokiej szarży) straciłby chyba cierpliwość i przynajmniej część zainteresowania, tak jak i ja straciłem. I żeby nie było, początkowo sądziłem, że to tylko takie głupie parcie na szkło, typowe niestety dla nurtu „popularyzatorskiego”, ale kiedy artykuły w pewnym konkretnym temacie (tym samym i tego samego autora) zaczęły się sypać jak z rękawa, jeden gorszy od drugiego, to niestety musiałem przejrzeć na oczy, że chodzi tutaj o zgoła poważniejszy problem. Na koniec co do tego czy moje wpisy są ciekawe… Otóż imaginuj sobie, że część komentujących uważa, że jak najbardziej, i mam prawdziwą przyjemność napisać, że przynajmniej większość z nich to albo osoby z pewną wiedzą (a nie kompletni laicy jacy się tutaj na ogół ekscytują), ale przynajmniej samodzielnie myślące, nie przyjmujące bezkrytycznie tego co przeczytały. I powiem pani coś jeszcze, w zaufaniu, otóż kilka razy dostałem nawet podziękowania i gratulację za swoje wysiłki tutaj. Wyobraża to pani sobie?

    PS. Jak tak bardzo chcesz wiedzieć po co robię to co robię i z tej palącej ciekawości nie możesz wręcz spać po nocach to pozwól, że cię oświecę. Robię tutaj to co robię dla zabawy. Wystarczy taka odpowiedź? Niestety musi bo innej nie odstaniesz. A co do tego na kogo według ciebie „wyszedłem” to zachowaj to z łaski swojej dla siebie. Nie interesuje mnie twoje zdanie w tej sprawie. Ani też to czy masz mnie za osobę taką a owaką.

Mini

Nie sądziłam, że mój wpis aż tak Pana zajmie że na swoją odpowiedź poświęci Pan aż dwa komentarze. I już spieszę z wyjasnieniem:
Po 1 to żadna prowokacja zwyczajne wyrażenie opini (gdyby nią była istotnie okazalaby się skuteczna bo zmusiła Pana do reakcji)
Po 2 istotnie nie czytałam wszystkich Pana wpisów jednak większość owszem. I skoro twierdzi Pan że konstruktywna krytyka pisana dla zabawy nie działała i dalej dla zabawy wylewa Pan pomyje na niemal wszystkie artykuły (piszę niemal bo wszystkich nie czytałam pod tymi ktore mnie interesowały Pana wpisy były w przewadze delikatnie mówiąc niesmaczne) to jest Pan niestety godny politowania. To smutne z jaka agresją odpowiada Pan każdemu kto Pana skrytykuje lub choćby nie zgadza się z Pana zdaniem (nigdy nie twierdziłam że artykuły tu zamieszczane są cudowne gornolotne czy objawiają najświętsza prawdę historyczną nie ze wszystkim się zgadzam co nie znaczy że muszę publicznie to sponiewierac. Po prostu jak mi się coś nie podoba lub się z tym nie zgadzam nie czytam nie psuje sobie nerwów)
Po 3 przykro mi że musi się Pan dowartosciowac w internecie i piać przed sobą że ktoś Panu pogratulował czy pochwalił. Kompleksy?
Po 4 nie jestesmy na Ty. Tyle miejsca poświęcił Pan aby uczyć swojego poprzedniego dyskutanta kultury i jak widać najtrudniej zastosować się do własnych rad.
Po 5 niech Pan aż tak dobrze o sobie nie myśli bo w żadnym razie nie spędza mi Pan snu z oczu nie jest Pan dla mnie ani zbyt zajmujący ani ważny
Po 6 przecież zachowałam dla siebie na kogo Pan wyszedł (bo nie sądzę by innych to szczególnie obchodziło) skoro tak bardzo to Pana wzburzylo to znaczy że sam o sobie zle Pan myśli co znów pokazuje problem kompleksów
I wreszcie po 7 portal jest konsekwentny w swoim stylu skoro widzi Pan że głową muru nie przebije to rozwiązanie jest proste zmienić lekturę założyć swoją stronę z artykułami historycznymi lub zrezygnować z lektury internetowej. Ah tak zapomniałam bawi to Pana. Skoro psucie nerwow sobie i innym jest dla Pana rozrywką to życzę Panu dobrej zabawy.
Ps. Już wiecej nie mam zamiaru wchodzić z Panem w polemikę widać nie ma z kim więc proszę darować sobie kolejne komentarze. Życzę dużo uśmiechu pogody ducha patrzenia na świat z przymrużeniem oka luzu pokory szczęścia i dystansu.
Pozdrowienia dla redakcji oraz wszystkich czytelników i komentujacych.
Buźka

    Bartosz W.

    1. Po tym co się tutaj ostatnio dzieje to nie mam już pewności, czy nie jest to jakaś para-akcja zorganizowana przez redakcję. Proszę wybaczyć, ale pani wypowiedź była kubek w kubek jak tekst innego typa. Te same bzdurne zarzuty o brak meteorytyki w moich zarzutach.

    2. Proszę sobie darować te tanie chwyty, na mnie one nie działają. Czytała pani większość moich wpisów? Proszę wybaczyć, ale to nawet nie było śmieszne. Niesmaczne? To proszę podać jakieś konkrety, cytaty. Czy dla pani krytyka tekstów, które skrytykowane być zwyczajnie muszą bo na to zasługują to „wylewanie pomyj”? Jeśli tak to faktycznie się nie dogadamy. Może dla pani „konstruktywna i smaczna” opinia to tylko taka, która słodzi panu autorowi? Proszę wybaczyć ,ale z takimi pomysłami rodem z sufitu to nie do mnie, może ktoś inny się skusi. Piszę zaś jak piszę, bo straciłem cierpliwość do tutejszej hipokryzji, oględnie mówiąc. Ponadto nie będę się przymilał do kogoś kto mnie zaczepia, i to zazwyczaj w sposób dość nędzny. Jak chce ten czy drugi zaczepki to proszę bardzo, nie zamierzam odmawiać, tylko niech później nie płaczą po kontach.

    ” I skoro twierdzi Pan że konstruktywna krytyka pisana dla zabawy nie działała i dalej dla zabawy…”

    A ten fragment można prosić po polsku? Tak to napisane, że trochę trudno zrozumieć o co w nim chodzi. Otóż początkowa „konstruktywna” krytyka była pisana poważnie, w dobrej wierze, ale wnet spostrzegłem, że to nic nie daje. Wręcz przeciwnie, było jeszcze gorzej niż wcześniej. Jakie miałem niby wyciągnąć z tego wnioski?

    3. Niech zgadnę, pani nigdy o takich pojęciach jak „sarkazm” i „ironia” nie słyszała? Nic w głowie nie świta? Absolutnie nic? No jak to tak? To niby ja jestem tym nikczemnym „ciemnym ludem”, co to ma siedzieć cicho i nabożnie dziękować za „wiedzę objawioną”, a adherenci owych „oświecaczy” takich banalnych podstaw nawet nie znają? Jestem doprawdy rozczarowany. Choć nie do końca zaskoczony.

    4. Jakiego znowu „dyskutanta”? Tamten osobnik na takie miano nie zasługuje. To po pierwsze. Po drugie zaś jeśli dla pani brak zwrotów grzecznościowych równa się stekowi żałosnych bluzgów, bezczelnych (i miejscami obrzydliwych) oskarżeń i nawet gróźb karalnych to gratuluję, naprawdę gratuluję podwójnych standardów.

    5. Jakoś mnie to nie smuci naprawdę… A ponadto odsyłam do punktu 3.

    6. Znowu ta zabawa w psychologa? Ta sama, zdarta do granic absurdu płyta? Naprawdę nie wiem co jest nie tak z niektórymi ludźmi, domorosłymi „ekspertami”. Usilnie starają się „wejść” do głowy i duszy drugiej osoby, której nawet przed sobą nie widzą. Oczywiście ponoszą przy tym jedną spektakularną, a czasami wręcz poniżającą, klęskę za drugą, a jednak wciąż chcą się w to bawić… Zarzuca mi pani „kompleksy”, ale to nie ja próbuję udawać, że jestem kimś kim nie jestem (w tym przypadku jakimś para-psychologiem). To jakiś rodzaj projekcji? A może to tylko takie hobby? Taki styl prowadzenia dyskusji? Jakkolwiek by nie było doradzałbym ze swojej strony zaprzestanie takich praktyk. Ja to ja, śmieszy mnie to, ale inni mogą nie być tacy wyrozumiali jak ktoś obcy będzie im chciał robić „psychoanalizę” w internecie i mogą się stać niemili. Z doświadczenia wiem, że wielu ludzi naprawdę źle na takie „analizy” reaguje. I żeby nie było to mówię raz jeszcze: mi to osobiście nie przeszkadza, jest nawet zabawnie. Po prostu z innymi osobami może być gorzej. Trochę się o tym rozwlekłem, ale chciałem trochę napisać o tym dziwacznym zjawisku „wysypu (pseudo)psychologów”. Ciekawe, skąd to się właściwie wzięło? Może pani mi powie?

    Taa… portal jest bardzo konsekwentny, jakoś nie miałem problemu zauważyć. A dam sobie z nim spokój jak będę tego chciał, dziękuję bardzo za troskę. I proszę sobie za dużo nie wyobrażać, ja nie psuję sobie tutaj nerwów. Doprawdy, jeszcze czego. Uśmiechu i „luzu” też mi nie brakuje (tego pierwszego całkiem sporo dostarczają mi tutaj). Co do polemiki to faktycznie, nie ma z kim bo nie podzielam pani opinii na sporne kwestie. Skąd ja znam tą metodę „polemiczną”? Lepiej nie będę pisał. Tak czy siak próżne nadzieje, nie przyjmę tego kierunku jako swojego.

    PS. A te wymuszone i nieszczere przeprosiny to nie powinny być napisane. Jeśli już kogoś przepraszać to z serca, a nie przez zaciśnięte zęby. Chyba, że to taki sarkazm, ale wcześniej pokazała pani, że nie rozumie tego gatunku, więc jakoś wątpię. No chyba, że użyty podświadomie.

Mini

Muszę dodać pewną korektę. W ferworze pisania zapedziłam się i użyłam sformułowania poniżej własnego poziomu słowa „widać nie ma z kim” są nie na miejscu i mogłyby Pana urazić dlatego je cofam i przepraszam za ich użycie. Każdy przedstawia jakąś wartość niestety na to kto i jaką najczęściej mamy znikomy wpływ.
Pozdrawiam,
Mini

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Droga Mini, dziękujemy, że mimo wszystko jest Pani naszą Czytelniczką i nie ucieka od komentowania, a także odpowiedzi. Nie będziemy się ustosunkowywać do zarzutów Pana Bartosza dotyczących redakcyjnej prowokacji, bo to chyba nie ma sensu. Cieszymy się, że czytają nas tacy ludzie jak Pani i dlatego będziemy „słodzić” i „spijać z dzióbków” czy co tam rodzi się w głowie Pana Bartosza, jeśli mamy ku temu powód. I gratulujemy, że potrafi Pani obdarzyć szacunkiem każdego, co widać nawet po formach grzecznościowych, które Pani używa, nie pozwalając sobie na „Ty”. Pozdrawiamy bardzo serdecznie.

      Bartosz W.

      No faktycznie okazała wielki szacunek, między wierszami sugerując, że jestem jakimś idiotą i człowiekiem co najmniej niezrównoważonym emocjonalnie (a może i psychicznie?). Jeśli taki jest państwa wzór kultury osobistej to naprawdę gratuluję standardów. Gorsze już chyba być nie mogą bo w grę wchodzi tutaj nie tylko atak personalny (poparty kłamstwami), ale i hipokryzja oraz obłuda. Potwierdza jednak pani moją opinię, że właśnie na takich czytelnikach wam tak naprawdę zależy. Pozbawionych własnego zdania i wiedzy, przyjmujących wszystko bezrefleksyjnie tak jak młode pelikany połykają ryby. Cóż… wasz cyrk to i wsze małpy. Jeszcze dodam, że zwłaszcza obłuda to jedna z najpodlejszych form jakie istnieją. Wolę być szczery i uchodzić za „chama”, niż zniżać się do czegoś takiego.

Suzugo

Po przeczytaniu wszystkich komentarzy, po raz pierwszy…….”szczęka mi opadła”…….?

    Bartosz W.

    Tak to już jest jak doskakuje do ciebie prymityw i prostak, pozbawiony choćby szczątkowej wiedzy na tematy, o których śmie się wypowiadać (to jedno z głównych przekleństw naszych czasów, nie wie, ale się wypowie i to w dodatku w prostacki sposób), a ty nie chcesz mu ustąpić od razu (bo niby dlaczego rejterować przed jakimś internetowym napinaczem z wyraźnymi problemami). Uznałem po namyśle, że lepiej jest go trochę usadzić w miejscu, coby się za bardzo nie dowartościował i sodówka nie uderzyła przesadnie do głowy. Taka działalność „wychowawcza”. Forma faktycznie pożałowania godna, ale to jednak mój oponent atakował na ślepo, a ja generalnie oddawałem kolejne ciosy. Przyznam jednak, że to było na swój pokrętny sposób zabawne i nawet zajmujące, patrzyć jak ten nieszczęśnik się pluje, i tak naprawdę nawet nie rozumie po co i dlaczego.

      Nasz publicysta | Anna Dziadzio

      Panie Bartoszu, brak szacunku jaki Pan okazuje innym Czytelnikom jest naprawdę poniżej jakiegokolwiek poziomu… Nam Pan nie musi, ale wyzywanie każdego kto ma inne zdanie od prymitywów i prostaków, w dodatku gdy oponent szanuje Pana, co widać po formach grzecznościowych, jest naprawdę smutne…

        Bartosz W.

        Boże Święty, ja nie pisałem o tamtej „Mini” (jak pani sugeruję, ciekawe na jełkiej podstawie?) tylko tamtym gościu, który groził mi pobiciem i walił na ślepo najgorszymi bluzgami i pomówieniami (że niby jestem potomkiem szmalcowników i sam jestem w jakieś bojówce mordującej Żydów czy coś takiego, nie mam zamiaru powtarzać lektury jego nędznych wypocin). Jakbym go spotkał „na żywo” to nie wiem, czy nie doszłoby do rękoczynów. Są pewne granice tolerancji dla gówniarstwa i ciemnoty i nawet ja, człowiek na ogół spokojny, też je mam. Natomiast tamta pani nie okazała mi tak naprawdę żadnego szacunku (jak pani fałszywie sugeruje). Jest za to obłudna i perfidna w swoim pisarstwie. Proszę wybaczyć, ale je cenię sobie szczerość bardziej od fałszywej pseudo-grzeczności z wyraźnym przekazem podprogowym. Innymi słowy gardzę fałszem i obłudą, a pani nie jest mi w stanie tego zabronić. I prosiłbym nie pisać kłamstw jak to atakuję brutalnie każdego kto się ze mną nie zgadza. Pod innym artykułem prowadzę ożywioną dysputę z panią, która posiada wiedzę na tema tego o czym pisze i jest naprawdę osobą na poziomie (a nie w państwa subiektywnej imaginacji). Jakoś się nie we wszystkim zgadzamy, a dyskutujemy w sposób cywilizowany i z szacunkiem… Może inni powinni z tego wziąć przykład zamiast starać się podlizać atakując „malkontenta”?

JA .

Przeczytałem wszystkie „dostępne” komentarze.
Ufff !
Do „Bartosz W.” –> mój RESPEKT !!! Do „Sowa” –> także.
Ale także podziękowanie dla absolutnie wszystkich uczestników „dyskusji”.
Niestety – znamienne (!) – autor nigdy nie zabrał głosu. A czy to nie jemu powinno zależeć na obronie swoich tez? Tym bardziej „zarzuty” pana Bartosza i innych stają się wiarygodne. Może gdzieś wyjechał?
Mam „żal” do pana Bartosza, że tak mało dowiedzieliśmy się o tym panu „zagorzałym ateiście”. Piszę poważnie. Człowiek, który kocha cały świat, wszystkich i wszystko – tylko serdecznie nienawidzi Kościoła Katolickiego i wszystkiego co z nim związane. Może napisałem zbyt sarkastycznie, ale takie postawy często spotykam w internecie a i coraz częściej w mediach. Skąd to szczere i nieskrywane uczucie? A może zapytam: za co?
Wracając do historii. Tak jak uważam, że sklepów i marketów powinno być jak najwięcej oraz powinny one być otwarte we wszystkie dni, tak też takich portali powinno być więcej i na każdym swoboda wypowiedzi. Dlaczego? Ja uczyłem się historii w PRL-u.
Dzisiaj widać prawdziwość słów: Historię piszą zwycięzcy. Prawdy dowiesz się od przegranych. Ale też to nasz papież (KATOLIK): „Naród, który nie zna swojej przeszłości, umiera i nie buduje przyszłości”.
A może jeszcze: „Tylko prawda was wyzwoli”.
Nie jestem humanistą ale człowiekiem „technicznym”.
Uważam, że wielkim błędem było kiedyś wyeliminowanie matematyki z matury ale błędem jest nadal kiepskie nauczanie historii. No i mamy taką „ciekawostkę historyczną” jak na „załączonym obrazku”.
Ten portal odwiedzałem już wcześniej i będę odwiedzał. Publikacji autora artykułu nie kupię, bo to oczywiste. Oczywiście zachęcam do dalszych wysiłków.
Na koniec.
1./ Szanowni administratorzy zróbcie coś z tłem Waszych stron, aby przypadkowe kliknięcie nie zmieniało aktualnie wyświetlanej strony.
2./ Szanowna redakcjo czy wśród Was znajdą się tacy, którzy opracują koszty stacjonowania wojsk radzieckich w Polsce po II WŚ? A jeżeli taki materiał już istnieje, czy mogę prosić o informacje?
3./ Szacunek za nie umieszczanie na tej stronie reklam. To prawdziwa zmora wielu portali, które nie rozumieją że ktoś ma np. limit bajtów.
4./ No i może jakieś rzeczowe opracowanie na temat aktualnego konfliktu polsko-żydowskiego? W wielu miejscach spotkałem wiele różnych informacji. Również na Waszym portalu pojawiły się ciekawostki w komentarzach.

Życzę dalszych artykułów i jeszcze więcej komentarzy. Bo przeważnie od nich zaczynam przeglądać strony internetowe. Oczywiście tam gdzie można komentować.

    Bartosz W.

    Co do tamtego opętanego nieszczęśnika to obawiam się, że nawet jakbym chciał się przymilić i coś z niego wyciągnąć to nie odniósłbym sukcesu. Przecież on na dzień dobry zaczął bredzić o jakiś kwestiach związanych z religią choć ani ja, ani nikt inny nawet słowem o tym nie napisał. Jak to inaczej nazwać jak nie patologiczną obsesją? Ostatnio pewna dziennikarka-celebrytka jadąc z innym tego typu człowiekiem (związanym z portalem, z którym także tutejsza redakcja jest powiązana, i tak oto krąg się zamyka) jego „taksówką” stwierdziła, że: „Kościół gwałci i morduję”. W takiej sytuacji normalny człowiek taki jak ja możne tylko bezradnie zapytać: „Czy jest z nami lekarz? A jak nie to może ksiądz-egzorcysta?”. Zresztą zaczynam myśleć, że to ci drudzy są potrzebni do tego typu przypadków. To już bowiem nie jest obłęd, ale chyba faktycznie opętanie.

    Dlaczego zaś tamten człowiek jest jaki jest? Może miał pecha i trafił na pseudo-księdza, zamiast na prawdziwego kapłana? Ja miałem w tej materii szczęście. Nie wszyscy, których znałem, byli oczywiście idealni, ale większość była naprawdę w porządku. A może ma po prostu łeb zryty propagandą serwowaną codziennie w pewnych określonych mediach? Obstawiam jednak to drugie. Objawy ma wręcz podręcznikowe.

    Co do pana autora to nie raz był proszony „do tablicy” i miał wszelkie możliwości ku temu, by kolokwialnie mówiąc „zgasić” tak mnie jak i innych oponentów (a udziela się jak najbardziej w komentarzach, więc nie jest argumentem, że z reguły tego nie robi). Ponadto prosiłem go co najmniej raz o podanie źródła/źródeł (nie opracowań, źródeł) do pewnego konkretnego stwierdzenia z jego artykułu (nawet nie tezy nie mówiąc o hipotezie badawczej), na co oczywiście do dzisiaj nie otrzymałem odpowiedzi. Nie chcę oczywiście mówić, że pan Janicki unika niewygodnych dla siebie dyskusji, ale tak to zaczyna niestety wyglądać. Zamiast tego zaczyna się robić tutaj na mnie pełzającą nagonkę jakim to nie jestem „czarnym ludem”, który robi to i siamto. W sumie to standard pewnych środowisk. Jak widzą, że cię nie przegadają to próbują podważyć twoją wiarygodność robiąc z ciebie oszołoma i chama… Trudno, ich sprawa, że nie potrafią tego załatwić inaczej.

    Co do nauki historii i popularyzatorstwa to zgoda, ale to ostatnie nie powinno się odbywać w taki sposób jak tutaj (nie w każdym przypadku oczywiście, zdarzają się teksty dobre i wartościowe, ale jest stanowczo za dużo chłamu). A już na pewno popularyzatorstwo nie powinno służyć głównie lansowaniu własnych pomysłów, stojących w kontrze do ustaleń wielu badaczy i nie mających wymaganej do tego podpórki naukowej. Tak to każdy sobie może, ale to nie pomoże, ale wręcz zaszkodzi, nawet bardzo zaszkodzi rozumieniu historii w naszym społeczeństwie. I taki jest mój główny problem.

JA .

JA –> Bartosz W.
Dziękuję za „zbyt obszerną” odpowiedź.
Polecam komentowanie innych artykułów . Dla mnie jest to ważne.
Warto to robić.
Mam szacunek do tego portalu . Chyba jako pierwsi zaczęli „popularyzować” historię.
Jaki był tego cel – nie osądzam.
Ale komentarze są dla mnie najważniejsze.
A „zabawa” z historią ociera się z „nadzwyczajną kastą ….”.
To nie jest takie łatwe. Chyba dlatego ten portal w swej nazwie zawiera : „ciekawostki”.
Ciekawostki , czyli co – taki współczesny plotek.pl?

Szanowny Panie Bartosz W.
Pana przykład powinien być ostrzeżeniem dla tych co chcą „z przymrużeniem oka” traktować naszą historię. A przecież to ona stanowi naszą zbiorową świadomość.
Proszę przyjąć moje dziękuję.
Bo czego nie zdołała zrobić komuna , to teraz …. .

    Bartosz W.

    Według mnie coraz bardziej zaczyna przypominać „Pudelka”, ale co ja tam wiem…

      Nasz publicysta | Anna Dziadzio

      Panie Bartoszu, jak widać Pan również nie gardzi słowami podzięki od innych naszych Czytelników, podobnie jak my. Również Pan za nie dziękuje i pozdrawia. To gdzie tu logika? Jeśli nie podoba się Panu nasz sposób popularyzowania historii oraz nasz cel, aby docierać z historyczną prawdą do jak największej ilości osób to nic niestety na to nie poradzimy. P.S. jeśli chodzi o dyskusję z „Kobietą” – zgadza się, jest bardzo ciekawa i z przyjemnością oddaję się lekturze. Pozdrawiam.

        Bartosz W.

        Z „historyczną prawdą”? Skoro tak pani twierdzi… nie będę polemizował.

CZEKISTA

CÓŻ ZA BUDUJĄCA INTELEKTUALNIE TUDZIEŻ MOCNO ŻENUJĄCA polemyka, panowie !!! dajcie znać jak już skończycie a może już skończyliście ???

    Jarema

    Przyjacielu, mam takie pytanie- wiesz że jest ustawa zabraniająca propagowania narodowego socjalizmu i komunizmu? nie to że chcę zaraz zgłaszać do prokuratury i tym podobne ale weż się człowieku zastanów jaki sobie nick wybierasz. To tak samo jakbyś się SSmanem nazwał.

      Bartosz W.

      Typ nie jest zbyt lotny, to widać. Po kilku miesiącach od zakończenia zorientował się co do tamtej pożałowania godnej gównoburzy.

Anonim

Nie kupie książki P.Janickiego

Anonim

Pal szesc Kazimierza..to stare dzieje.Ale to chamstwo ,ktore tu wylazlo z wiekszosci „oswieconych” jest nie do zaakceptowania przez nikogo kto ma choc odrobine przyzwoitosci.Mam tez zal do administracji ze „edytowala” zamiast wywalic ten nienawistny motloch na zbity leb.Zegnam …bo wiecej sie wizyta na tym chamowie nie pokalam.

Zobacz również

Średniowiecze

Śmierć Kazimierza Wielkiego. Wewnętrzny ogień, środki na przeczyszczenie i niebezpieczne rozrywki

Kazimierz Wielki nie słuchał nikogo. Ani wtedy, gdy przestrzegano go przed groźną rozrywką, ani w drodze powrotnej, gdy ranny zignorował wszelkie napomnienia dworzan i lekarzy.

25 czerwca 2018 | Autorzy: Kamil Janicki

Średniowiecze

Gdyby nie był królem, wykastrowaliby go albo ścięli. W jaki sposób Kazimierz Wielki został bigamistą?

Był rok 1356. Kazimierz Wielki wygnał właśnie swoją żonę, Adelajdę Heską i postanowił zawrzeć nowy związek. Ceremonia nie była huczna. Nie sproszono setek gości, nie...

27 maja 2018 | Autorzy: Kamil Janicki

Średniowiecze

Czy w średniowieczu były rozwody?

W świetle kościelnego prawa małżeństwa były nierozerwalne i dożywotnie. Od tej zasady znano jednak pełno wyjątków. Co trzeba było zrobić, by dostać rozwód w średniowieczu?

24 marca 2018 | Autorzy: Kamil Janicki

Średniowiecze

Kazimierz Wielki zamknął swoją żonę w wieży. Dla Adelajdy to nie była historia z bajki, ale najprawdziwszy koszmar

Król Kazimierz Wielki nie odegrał roli rycerza w lśniącej zbroi. Wręcz przeciwnie. To on zamknął niechcianą i niekochaną żonę w twierdzy, próbując złamać jej wolę...

20 marca 2018 | Autorzy: Kamil Janicki

Średniowiecze

Teściowa zrobiła z niej pośmiewisko, biskup nią poniewierał, mąż życzył jej śmierci. Dlaczego życie Aldony Anny zamieniło się w koszmar?

Aldona Anna budziła politowanie dworzan oczekujących narodzin królewicza i wstręt księży, widzących w niej frywolną utracjuszkę. Nie szanował jej papież. A mąż? Po dziesięciu latach...

6 stycznia 2018 | Autorzy: Kamil Janicki

Średniowiecze

Kazimierz Wielki i Aldona Anna. Jak doszło do małżeństwa między polskim królewiczem i poganką z Litwy?

Dla jednych Aldona Anna była pozbawioną powagi siksą, która więcej myśli o zabawach i muzyce, niż o sprawach tronu. Inni widzieli w niej fałszywą chrześcijankę...

3 stycznia 2018 | Autorzy: Kamil Janicki

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.