Episkopat już rozsyła zaproszenia na obchody rocznicy chrztu Polski. Na poświęcenie czekają dwa wielkie, ceremonialne dzwony – Mieszko i Dobrawa – a pan prezydent pewnie właśnie szykuje przemówienie. Jest tylko jeden problem. Wszystkim chyba pomyliła się data. A możliwe, że także samo wydarzenie.
Organizatorzy wielkich (może nawet zbyt wielkich, biorąc pod uwagę, że wcale nie jest to „równa” rocznica) obchodów zachowują się zupełnie tak, jakby było sprawą oczywistą kiedy, gdzie i w jakich okolicznościach doszło do chrztu Mieszka I. Nawet specjaliści dali się ponieść emocjom. Jadąc na Święta do rodziny słuchałem radiowej rozmowy z pracownikiem Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy. Przedstawiciel szacownej instytucji nie tylko był przekonany o tym, że chrzest odbył się na Wielkanoc 966 roku, ale też ze szczegółami opisał strój Mieszka, wykonywane przez niego gesty, a nawet… książęcą przebieralnię.
Rzecz jasna o wszystkich tych szczegółach nie zachowały się w kronikach żadne informacje. Źródła porównawcze też są niezwykle skąpe. Przede wszystkim jednak wypadałoby uczciwie przyznać, że nawet data wydaje się mocno naciągana.
Czy popularne pomysły to dobre pomysły?
Najstarsze polskie roczniki podają rok – 966 – ale nie miesiąc czy dzień. Nad dokładnym terminem przez całe dekady dywagowali historycy, a teza o wielkanocnym chrzcie upowszechniła się niekoniecznie dlatego, że była najlepsza. Pomógł jej fakt, że stał za nią popularny autor, Jerzy Dowiat, a jego praca – zatytułowana krótko „Chrzest Polski” – była napisana przystępnie i zwięźle. W efekcie stała się najczęściej wznawianym i cytowanym opracowaniem dotyczącym początków polskiego chrześcijaństwa.
Profesor Dowiat, przynajmniej w tej konkretnej książce, nie silił się na subtelności. Stwierdził kategorycznie, że Mieszko dołączył do trzódki pańskiej w Wielką Sobotę 14 kwietnia. Taki termin nasuwał się poniekąd sam, biorąc pod uwagę tradycje obowiązujące w Kościele. Huczne chrzty władców odbywały się najczęściej właśnie przed Wielkanocą. Czy jednak było tak również tym razem?
Na pewno nie Niemcy
Warto podkreślić, że całokształt ustaleń Jerzego Dowiata wcale nie został zaakceptowany przez środowisko naukowe. Autor poza datą określił także miejsce wydarzeń. Jego zdaniem Mieszko został chrześcijaninem w Niemczech, w Ratyzbonie, jako miejscu o odpowiedniej randze, dysponującym okazałą katedrą. Ten pomysł nie tylko powszechnie odrzucono, ale w wielu publikacjach – wręcz wyśmiano. I rzeczywiście bardzo trudno go bronić.
Gdyby chrzest odbył się w Bawarii, biskup Ratyzbony Michał trąbiłby o swoim sukcesie na lewo i prawo. Informacja przeniknęłaby do miejscowych roczników i do kronik. Tymczasem w niemieckich źródłach w ogóle nie zauważono chrztu Mieszka. Wspomniał o nim dopiero pół wieku później kronikarz Thietmar. Również on nie zająknął się ani słowem o tym, że do wydarzenia doszło w Niemczech.
Co do zasady nie powinno się wyciągać wniosków z milczenia źródeł, ale w tym przypadku dysponujemy naprawdę silnymi argumentami. Thietmar miał prawdziwą obsesję na punkcie cywilizacyjnej niższości Słowian. Co więcej miał głęboki, wręcz osobisty uraz do Piastów. Nie przepuściłby okazji do podkreślenia, że w celu przyjęcia chrześcijaństwa wielkopolski władca musiał pofatygować się aż do Niemiec. Tym bardziej, że przecież biskup Ratyzbony Michał był doskonale znaną mu postacią.
Wypada zaprosić przyjaciół
To tajemnicze milczenie źródeł wybrzmiewa znacznie silniej, niż mogłoby się wydawać. Pozwala odrzucić koncepcję chrztu w Ratyzbonie, ale zmusza też do przemyślenia okoliczności i daty wydarzenia.
Chrzty władców były ceremoniami o międzynarodowym wydźwięku. Zapraszano na nie wysoko urodzonych gości, ściągano rzesze biskupów, by koncelebrowali uroczystą mszę, wymieniano dary i gratulacje. W przypadku Mieszka należałoby się spodziewać szczególnie hucznej oprawy.
Zaledwie parę, góra paręnaście miesięcy wcześniej, książę gościł na dworze cesarskim i został uznany za oficjalnego przyjaciela imperatora Ottona I Wielkiego. Był to tytuł przyznawany niezwykle rzadko, a barbarzyńscy wodzowie – do jakich zaliczał się w tym czasie Mieszko – właściwie nigdy nie mogli liczyć na amicitię cesarza. Dla księcia Wielkopolski Otton zrobił wyjątek, najwidoczniej był więc szczerze zainteresowany dalszymi losami państwa Piastów. Mieszko okazałby mu despekt, gdyby zaniechał zaproszenia cesarskich przedstawicieli (a może i samego cesarza) na swój chrzest.
Po podobnym zaproszeniu nie ma śladu. Żadnej wzmianki o niemieckiej delegacji wysłanej na wschód, żadnej informacji o samym akcie chrztu w rocznikach śledzących życie cesarskiego dworu. Dziwna sprawa, biorąc pod uwagę, że przez większość 966 roku Otton przebywał w Niemczech, zapewne głównie w swoich posiadłościach w Saksonii. O rzut kamieniem od Wielkopolski!
A może Boże Narodzenie?
Ten fakt zmusza do przemyślenia daty chrztu, szczególnie, że za Wielkanocą nie przemawiają żadne źródła. Od daty zaproponowanej przez Dowiata bardziej prawdopodobne wydaje się chociażby Boże Narodzenie 966 roku. Wtedy cesarz był już w Italii i wieści o chrzcie Mieszka rzeczywiście mogłyby go ominąć.
Na dobrą sprawę nie należy jednak wykluczać żadnej daty. Do chrztu mogło dojść w dowolne względnie ważne święto czy choćby w… zwyczajną niedzielę. Skąd taki pomysł? Po prostu wszystko co wiemy o chrystianizacji Polski wskazuje, że chodziło o jedną wielką prowizorkę.
Jedyny taki chrzest
Chrzest Mieszka tylko pozornie przypomina podobne ceremonie organizowane w innych krajach. W przypadku Czech, Rusi, Węgier, Danii czy nawet państewka Wiślan zawsze znamy polityczne okoliczności chrystianizacji, a często także imiona biskupów, którzy przynieśli nową religię do danego kraju. Standardem jest, że kontakty z chrześcijaństwem rozwijają się przez kilkadziesiąt lat, zachodnia kultura stopniowo przenika na dane ziemie, a dopiero zwieńczeniem trudnego i długotrwałego procesu jest decyzja księcia o konwersji. Państwo Piastów to jednak wyjątek.
Tutaj nie było kaznodziejów z zachodu, ani gmin wyznających nową religię. Zażyłe relacje z chrześcijańskimi mocarstwami nawiązano najwyżej parę lat wcześniej. Nikt nie wymagał od Mieszka chrztu – dzisiaj możemy już powiedzieć właściwie z całą pewnością, że na zmianę wyznania nie nalegali Czesi, ani Niemcy. Praski książę Bolesław bez wahania oddał swoją córkę za mąż poganinowi, Otton I Wielki też nie miał problemu z zawarciem przyjaźni z bałwochwalcą. Co więcej, wszyscy bezpośredni sąsiedzi Mieszka byli poganami: Pomorzanie, Prusowie, Ślązacy, Słowianie Połabscy. Napór chrześcijaństwa wciąż nie był odczuwany, a odrzucenie wiary przodków musiało wydawać się decyzją przedwczesną i wysoce nierozsądną.
Jeśli Mieszko mimo to zawierzył Bogu chrześcijan, to bez dwóch zdań kierował się emocjami i osobistymi przekonaniami. Tak właśnie twierdzili wszyscy późniejsi kronikarze. I doskonale wiedzieli oni, kto przekonał księcia do tak radykalnego kroku: Mieszko ochrzcił się pod wpływem żony.
Zasługa jednej kobiety
Dobrawa wykorzystała lęki i ambicje małżonka. Wiedziała, że wódz jest zafascynowany chrześcijańską kulturą, ale przede wszystkim – doskonale zdawała sobie sprawę z faktu, że jego władza wisi na włosku.
Mieszko prowadził trudną wojnę z sąsiednim Związkiem Lutyckim i konsekwentnie tę wojnę przegrywał. Lutycy grabili jego państwo, wygrali dwie bitwy odnotowane w źródłach, a nawet zabili książęcego brata. By przeciwstawić się ich kolejnym atakom, Mieszko zawarł sojusz z Czechami przypieczętowany małżeństwem. Teraz, w 966 roku, wojna wkroczyła w decydującą fazę. Piast przygotowywał się do walnej bitwy. Konfrontacji, która mogła w najgorszym razie pozbawić go tronu i życia, a w najlepszym – uczynić go najpotężniejszym władcą w tej części Europy.
Wielokrotne przegrane musiały zachwiać zaufaniem Mieszka do starych bogów. A jeśli nie, to przynajmniej podważyły przekonanie księcia o tym, że w chwili próby ci bogowie opowiedzą się po stronie Piastów, nie zaś ich wrogów. To od tej chwili wszystko zależało i Dobrawa bez wątpienia skorzystała ze sposobności, by omotać męża.
W opowieściach, których z zainteresowaniem słuchał Mieszko, zaczęła odwoływać się do zbrojnych triumfów odnoszonych z imieniem Chrystusa na ustach. Nie musiała sięgać daleko. Bitwy jej ojca, który zjednoczył Czechy, sukcesy wuja, świętego Wacława, ale i morze krwi, w którym tonęło słowiańskie Połabie, podbijane przez Niemców. Wszystko to działo się z błogosławieństwem chrześcijańskiego Boga. Mieszko też miał szansę skorzystać z Jego łaski – wystarczyło w porę Mu zaufać. A przede wszystkim: w porę zaufać Dobrawie.
Wielka prowizorka
Decyzja nie musiała być wcale efektem wielomiesięcznych rozmyślań i przygotowań. Nie musiały jej poprzedzać posty i długi katechumenat. Chrzest mógł się odbyć zupełnie spontanicznie, a celebransem był nie zaproszony specjalnie na tę okazję biskup, ale prosty prezbiter ze świty Dobrawy.
W efekcie żaden niemiecki hierarcha nie mógł sobie przypisać zasługi nawrócenia Mieszka, a cesarz przebywający w Italii dopiero po fakcie dowiedział się o jego decyzji. Nawet Thietmar, dobrze zaznajomiony z polską polityką, miał mętlik w głowie. Swoim czytelnikom przekazał dwie sprzeczne informacje na temat tego, ile razy Dobrawa musiała łamać post, by zjednać sobie zaufanie męża.
Paradoksalnie najwięcej o sprawie mówi relacja innego kronikarza, Widukinda. Człowieka, który tworzył za życia Mieszka, wychwalał politykę cesarza, a mimo to nic nie wiedział o chrzcie Piasta. Przekazał jednak inną informację. 22 września 967 roku Mieszko zwyciężył w wielkiej bitwie z Lutykami. Dla księcia to był czytelny znak. Nowy Bóg właśnie udowodnił swoją moc, a nowa religia – wykazała swoją wyższość nad wiarą przodków.
***
Źródła:
Artykuł powstał w oparciu o literaturę i materiały zebrane przez autora podczas prac nad książką „Żelazne damy. Kobiety, które zbudowały Polskę”. Dowiedz się więcej klikając TUTAJ. Poniżej wybrane pozycje bibliograficzne:
- W. Abraham, Organizacja kościoła w Polsce do połowy wieku XII, wyd. 2, Wodzisław Śląski 2010.
- J. Banaszkiewicz, Dąbrówka „christianissima” i Mieszko poganin (Thietmar, IV, 55–56, Gall I, 5–6) [w:] Nihil superfluum esse, red. J. Strzelczyk, J. Dobosz, Poznań 2000.
- M. Dembińska, Wzorzec kobiety słowiańskiej w kronikach Galla Anonima, Kosmasa i Nestora [w:] Kultura średniowieczna i staropolska. Studia ofiarowane Aleksandrowi Gieysztorowi w pięćdziesięciolecie pracy naukowej, red. D. Gawinowa, Warszawa 1991.
- J. Dowiat, Chrzest Polski, Warszawa 1997.
- J. Dowiat, Metryka chrztu Mieszka I i jej geneza, Warszawa 1961.
- G. Labuda, Księżna Dobrawa i książę Mieszko jako rodzice chrzestni Polski piastowskiej [w:] Scriptura custos memoriae. Prace historyczne, red. D. Zydorek, Poznań 2001.
- R. Michałowski, Chrystianizacja monarchii piastowskiej w X–XI wieku [w:] Animarum Cultura. Studia nad kultura religijna na ziemiach polskich w średniowieczu. Struktury kościelno-publiczne, red. H. Manikowska, W. Brojer, Warszawa 2008.
- G. Pac, Kobiety w dynastii Piastów. Rola społeczna piastowskich żon i córek do połowy XII wieku – studium porównawcze, Toruń 2013.
- A. Pleszczyński, Początek rządów Bolesława Chrobrego [w:] Viae historicae. Księga jubileuszowa dedykowana Profesorowi Lechowi A. Tyszkiewiczowi w siedemdziesiątą rocznicę urodzin, Wrocław 2001.
- B. Sawyer, Women and the Conversion of Scandinavia [w:] Frauen in Spätantike und Frühmittelalter. Lebensbedingungen, Lebensnormen, Lebensformen, red. W. Affeldt, Sigmaringen 1990.
- J.T. Schulenburg, Forgetful of Their Sex. Female Sanctity and Society, ca. 500–1100, Chicago 1998.
- D.A. Sikorski, Kościół w Polsce Mieszka I i Bolesława Chrobrego. Rozważania nad granicami poznania historycznego, Poznań 2013.
- J.A. Sobiesiak, Bolesław II Przemyślida (†999), Kraków 2006.
- S. Zakrzewski, Mieszko I jako budowniczy państwa polskiego, Warszawa 1921
KOMENTARZE (30)
Zawsze można przyjąć datę chrztu Prezesa, pewnie nie ma nic przeciwko.
A tak na serio fajny tekst (zresztą jak cała książka! Burzy romantyczny obraz początku Polski, ale nic nie umniejszajac ważności!). I w sumie z taką wiedzą człowiek trochę z dystansem patrzy na nadchodzące uroczystości.
TOTALNA INDOKTRYNACJA : CHRZEST Mieszka, człowieka któremu nie podskoczył cesarz niemiecki, czy król czeski a miałaby nim manipulować jakaś tam białogłowa, których mógł a nawet miał książę na pęczki . W owych czasach kobieta była niczym, i jej miałby ulec Mieszko ? zaprawdę więc powiadam wam, to nie jedyny taki przypadek gdy kościółek sfałszował historię, jak uczy historia , nie ma większych łotrów w fałszerstwach jak kościół, a za przykład niech posłuży testament Konstantyna
MEFISTOFELESIE
zaprawde to ja powiadam tobie ze tak wlasnie myslisz BO NIGDY NIKOGO NIE KOCHALES I DO ZADNEJ MILOSCI NIE JESTES ZDOLNY !
Nie ma w tym nic dziwnego ze demon nie kocha naszego kosciola i na niego pluje sadzac po sobie tym samym co sam zawsze robi, bo tylko do tego jest zdolny.
I WLASNIE O TO CHODZILO ZEBY:
,, z taka wiedza czlowiek troche z dystanse patrzyna nadchodzace uroczystosci”
A wystarczyło babie dać po mordzie, zasadzić dupala i krótko wyjaśnić, co się myśli o jej kretyńskiej wierze :)
oj chłopie
No to się dałem wpuścić znowu bełkotowi „historii bez cenzury” :-(
A to nie było tak, że Mieszko I był ochrzczony jako dziecko, gdyż chrzest przyjął Popiel w roku 871 za sprawą Świętopełka? Raczej chrześcijaństwo do 966 roku było tylko formalnością, bo Popiel bardzo kurczowo trzymał się starych wierzeń i siłą go ochrzczono. Przyjęta data 966 roku za początek Państwa Polskiego wzięła się stąd, że tego roku Mieszko przeszedł z kościoła grekokatolickiego na rzymskokatolicki, który do dziś obowiązuje w Polsce. Gdybyśmy pozostali w obrządku przyjętym przez Popiela, mielibyśmy dziś prawosławie :)
Nie twierdzę, że tak było, zapoznałem się z taką wersją historii i to by tłumaczyło, czemu bez żadnego echa ten chrzest Mieszka przeszedł.
Obawiam się, że to tylko krążące po internecie wymysły, luźno powiązane z (powszechnie krytykowanymi przez środowisko naukowe) pomysłami jednego kontrowersyjnego archeologa. Nie ma ŻADNYCH źródeł świadczących o wcześniejszym chrzcie Polski. Ani nawet – o rzeczywistym istnieniu takiej postaci jak Popiel…
A ruiny świątyń chrześcijańskich na terenie Polski to mało?
Ja wiem że Jan Długosz tom 1 się na studiach nie czyta a warto bo byś wiedział ze masz wodogłowie a obecna Polska to dawna Lechia,pierwszego króla Lechitów w ościennych
krajach do dziś zwanych Lachami,oj durny naród co papieżom i szwaba z żydami i wyklętym
ludem Celtów tylko wierzy i ufa a nie bogatej udokumentowanej historii 3.5 tyś lat…..
A znasz chociaż to :Był Lech,Czech i Rus?to od mego pradziadka słyszał rocznik 1876,
po co miał bajkę opowiadać?
Tak??? To może wyjaśnij to: Zygmunt III z mocy wolnej elekcji król Polski, z tytułu dziedziczenia, następstwa i prawa – król Szwecji, w umiłowaniu pokoju i w sławie pierwszy pomiędzy królami, w wojnie i zwycięstwach nie ustępujący nikomu, wziął do niewoli wodzów moskiewskich, stolicę i ziemie [moskiewskie] zdobył, wojska rozgromił, odzyskał Smoleńsk, złamał pod Chocimiem potęgę Turcji, panował przez czterdzieści cztery lata, w szeregu czterdziesty czwarty król, dorównał [w chwale] wszystkim lub [całą] chwałę złączył [w swojej osobie] Jest to napis z Kolumny Zygmunta – i jak byk stoi: 44 król. A teraz policz sobie królów Polski od Mieszka I
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kolumna_Zygmunta_III_Wazy_w_Warszawie
Geniuszu a nie przyszło Tobie do głowy że numeracja ta odnosi się do koronowanych władców Szwecji? Ot i po tajemnicy. Takie to są dowody Bieszka i innych oszołomów
Hmm, to w takim razie jak rozumieć choćby tą wiadomość, że np. katedra KK w Przemyślu została zbudowana na fundamentach świątyni prawosławnej co potwierdziły badania archeologiczne i można to dzisiaj oglądać?
Absolutnie się z tym zgadzam, powiem więcej, dzisiejsza wiedza to potwierdza, nie wspominając o kościołach, które były budowane na fundamentach cerkiewnych.
Absolutnie się z tym zgadzam, powiem więcej, dzisiejsza wiedza to potwierdza, nie wspominając o kościołach, które były budowane na fundamentach cerkiewnych.
I tak było.
Data jest znana nie ponieważ ktoś sobie to wymyślił, tylko tradycyjnie od wieków noc z soboty na Niedzielę wielkanocną była momentem w którym chrzczono dorosłych. Sąd wiemy, kiedy Mieszko I był ochrzczony. Skąd informacja, że musiał pojechać do Cesarstwa aby się ochrzcić? O.o
Chlodwig, wódz Franków ochrzcił się nie przed Wielkanocą, ale w Boże Narodzenie. I mówimy tu o jednym z najgłośniejszych chrztów średniowiecznej Europy. „Tradycja” to rzecz względna. Rzadko była jedna, obowiązująca, niepodważalna… A postawione pytanie chyba nie odnosi się do artykułu, bo o niczym takim nie ma w nim przecież mowy.
To jest Internet. Wymaganie aby komentujący odniósł się do komentowanego tekstu jest z góry skazane na niepowodzenie. Coraz częściej wręcz da się zauważyć wiele komentarzy napisanych bez lektury komentowanego artykułu. Takie czasy, a będzie pewnie gorzej…
W mojej parafii całkiem sympatyczny ksiądz zapraszał na uroczystości mówiąc między innymi, że „historycy od lat są zgodni co do daty chrztu” wskazując Wielką Sobotę jako ten dzień. Wydrukuję i podam mu ten artykuł przy okazji.
Tysiąc szkół na Tysiąclecie to był cel, a teraz co- dwa dzwony i 1050 mszy?
„Wiesz, co robi ten miś? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa! To jest miś na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym misiem?! My otwieramy oczy niedowiarkom: patrzcie, mówimy, to nasze, przez nas wykonane – i to nie jest nasze ostatnie słowo! I nikt nie ma prawa się przyczepić. Bo to jest miś społeczny, w oparciu o sześć instytucji…”
Lepiej jest nie odzywać się wcale i wydać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.
[ Mark Twain ]
Politycy i księża powinni wreszcie to zrozumieć
Takie długie.
Rozumując w ten sposób należałoby zaprzestać obchodzenia Bożego Narodzenia, gdyż nie odpowiada ono dokładnie dacie narodzin Jezusa.
Artykul dobry,rozsadnie napisany i mysle ze historycznie prawdziwy.KK naduzywa historii na wszelkich mozliwych frontach.Nigdzie nie usklyszalem z usta ojcow KK ze 966 to data symboliczna .Dla nich ta data to pewnik !
Data jest pewna i obrzydliwa dla antypolskich lewaków. A nawet gdyby, to jakie to nadużywanie? Symboliczne to jest odniesienie do „chrztu” Polski. To jak symboliczna jest data wejścia Polski do UE. Przecież Polska nie ma nóg i nigdzie nie poszła. Standardy UE wprowadzamy do dziś. Ale początek procesu jest znany i został potwierdzony wieloma umowami. Dla jednej z nich 'traktatu akcesyjnego” przypisana jest data. Kumasz, czy powtórzyć?
Artykuł o historii chrztu jest bardzo atrakcyjny, nie tylko, że przybliża niewtajemniczonym, że w tak odległych dla naszej państwowości czasach, nie ma żadnych dokumentów pisanych jedynie można poprzez śledztwo przybliżyć lub oddalić czas chrztu co autor bardzo umiejętnie i z dużą wnikliwościa uczynił . Jestem pod wrażeniem. Nie mniej uważam, że przypisanie tylko DobrejWa jako sukcesu nakłonienia Mieszka do chrztu jest lekkim naciaganiem. Przecież nie jej wdzieki bo tych nasz Mieszko miał w nadmiarze wielkopolskich ;-))) Mieszko gamoniem nie był i nie wierzę by wierzył bardziej w bogów niż w moc swoich wojów. Więc ze strachu przed potencjalnym wrogiem nie mógł sie udać pod nowego boga skrzydła to nielogiczne. Mieszko to mądry gość :-))) nie tylko widział Gniezno i Poznań wtedy zaścianki ale widział więcej tam gdzie Jezus był na ołtarzach a ołtarze bogate i kościoły wielkie i piekne i on chciał by u niego tez tak było. A Dobrawa była narzedziem , może wdziecznym ale nie decydowała o wizji Mieszka :-))))) Bo to Mieszko był WIELKI :-))))) Co do terminu to trudno z autorem sie nie zgodzić ;-))))
Komentarze w większości są żenujące, przeciwnicy prezesowi nigdzie nie przepuszczą. Autor współczesne wyobrażenia o roli kobiety wplótł w swoje rozważania (omotała: to mogła co najwyżej zaciągnąć go do łóżka). Cały wywód na poziomie bajkopisarstwa okraszony ciekawostkami i datami, chyba dla zmyłki.