Jeśli wierzyć amerykańskim badaczom, uniwersum „Gwiezdnych wojen” wypełnione jest treściami rasistowskimi, antysemickimi i wszelkiej maści „fobicznymi”. Jar Jar Binks karykaturą czarnych mieszkańców Karaibów? Yoda stereotypowym Żydem? A w „Nowej nadziei” wszyscy aktorzy byli biali… Przypadek?
Szczególnie pechowe pod tym względem było „Mroczne widmo” (1999), czwarta pod względem daty premiery część „Gwiezdnych wojen”. Jar Jar Binks, jeden z płazopodobnych mieszkańców galaktyki, wydał się krytykom… rasistowską karykaturą czarnoskórych mieszkańców Karaibów. Jak na miłość boską można porównywać pomarańczowego płaza do mieszkańca Jamajki? – grzmiał George Lucas.
Innym krytykom irytujący stwór przypominał homoseksualistę albo Afroamerykanina. – Jest w jego zachowaniu coś, co sugeruje, że jest czarnym, stereotypowym czarnym – twierdził Michael Eric Dyson, profesor socjologii, który doktorat obronił w Princeton. – Sposób mówienia, sposób chodzenia…
Niepokój naukowca wzbudziła cała rasa Gunganów, z której wywodził się Jar Jar. Jego przywódca był pajacowatym tłuściochem o dudniącym głosie. – Wygląda na karykaturę stereotypowego afrykańskiego wodza – komentował.
Yoda Żydem był
Prawdziwą bombą okazał się inny drugoplanowy bohater, Watto. Miał krzywy nos, lubił pieniądze, handlował złomem i niewolnikami. Prawdziwy biznesmen, który stwierdza: Bawisz się w rycerza Jedi? Trafiłeś na Toydariana! Sztuczki na mnie nie działają. Tylko pieniądze.
Od razu zawrzało wśród krytyków. Skoro cała nacja Toydarianów jest chciwa, to nie ma wątpliwości: Watto to Żyd, w dodatku przedstawiony stereotypowo niczym w nazistowskiej propagandzie! Od tych wywodów odcięła się nawet żydowska Liga Przeciwko Zniesławieniu. W oficjalnym oświadczeniu stwierdziła, że nie widzi w postaci Watty treści antysemickich.
Wątków żydowskich w „Gwiezdnych wojnach” doszukiwano się zresztą nieraz, widząc nawet w Yodzie swego rodzaju rabina. Temat doczekał się opracowań naukowych, a najnowszym podsumowaniem tych dociekań może być artykuł o tytule, którego nie da się dobrze oddać w polskim tłumaczeniu: „May the Force Be with Jew. The Jedi-Hebraic Connection” („Niech moc będzie z Żydami. Związki dżedajsko-żydowskie”) Andrew Blake’a.
Szczęśliwi niewolnicy?
Inni znawcy dostrzegli w „Gwiezdnych wojnach” zakamuflowany przekaz zwolenników niewolnictwa! Stwierdzono, że niektóre rasy czy ludzie pokazani w sadze są szczęśliwi, mimo iż żyją w niewoli. W tym kontekście przywołuje się nawet przykład Chewbacki, drugiego pilota Sokoła Millenium, i jego towarzysza Hana Solo! Od tego był już tylko krok do XIX-wiecznej Ameryki, gdzie obrońcy niewolnictwa wysuwali argument: Przecież oni są zadowoleni.
Co więcej, w pierwszej zrealizowanej części „Gwiezdnych wojen”, „Nowej nadziei” (1977), występuje tylko jeden jedyny czarnoskóry aktor, który nie pojawił się jednak ani w żadnym kadrze, ani w napisach końcowych! Już czujni strażnicy politycznej poprawności wiedzieli, co zrobić z tym faktem. Tymczasem nie wynikało to z żadnych uprzedzeń George’a Lucasa, ale z jego koncepcji artystycznej.
Początkowo w filmie miał pojawić się czarnoskóry bohater – przemytnik Han Solo. Jednak twórca Gwiezdnych Wojen zmienił zdanie i zaczął szukać do tej roli białego aktora. W przerwie między przesłuchaniami dał szansę znajomemu stolarzowi, który właśnie wymieniał drzwi w biurze. Tym stolarzem był Harrison Ford.
Darth Farmer
Wspomnianym wyżej jedynym Afroamerykaninem w „Nowej nadziei” jest James Earl Jones. W filmie nie pojawia się on sam, ale tylko jego charakterystyczny głos (słyszymy go również jako Mufasę w „Królu lwie”). Tak więc czarny – nomen omen – charakter, Darth Vader, mówił głosem czarnoskórego aktora.
Najbardziej zdumiony tym faktem był Brytyjczyk David Prowse, odtwórca roli Vadera. I to z jego strony padł pod adresem Lucasa zarzut o uleganie politycznej poprawności. Jak napisał Chris Taylor w książce „Gwiezdne wojny. Jak podbiły świat?”:
Prowse twierdzi, że Lucas obiecał, że dogra z nim dialogi później. Jednakże jego akcent z Devonshire, silniejszy niż mu się zdawało, po prostu nie pasował do roli. Ekipa nazywała go „Darth Farmer”. W zastępstwie Jones został sprowadzony na jeden dzień za ustalone z góry wynagrodzenie w wysokości 7,5 tys. dolarów. Prowse gorzko stwierdził później, że wybór Jonesa był powodowany tym, iż Lucas zdał sobie sprawę z braku czarnoskórych aktorów w obsadzie.
Było jednak wręcz odwrotnie. Lucas nie chciał, aby jedyny czarnoskóry aktor udzielał głosowi złoczyńcy – domyślał się krytyki takiego rozwiązania. To reżyser castingu uparł się na niego i to z bardzo prostego powodu: James Earl Jones miał po prostu najlepszy baryton spośród znanych im aktorów.
Niedawno temu w nieodległym Wietnamie
Genezy szajby – bo inaczej tego nie można nazwać – na punkcie wątków rasistowskich, antysemickich i wszystkich, które się kończą na słowie „fobiczny”, trzeba szukać w amerykańskiej historii. Z jednej strony pełna pięknych idei o ludziach wolnych, którzy stworzyli najpotężniejsze mocarstwo na Ziemi, ale z drugiej niemal od początku historia pełna przemocy i wyzysku innych.
Eksterminacja Indian, niewolnictwo czarnych, a potem ich dyskryminacja aż do lat 60. XX wieku… Nawet z prawami wyborczymi kobiet USA nie szły w awangardzie, dając się wyprzedzić m.in. Armenii, Azerbejdżanowi, Białorusi i Polsce.
Z takim bagażem historycznym wielu naukowców skręca w drugą stronę i staje się przewrażliwionymi na punkcie politycznej poprawności. Przekraczane są kolejne granice śmieszności i absurdu, jakby mogło to w jakiś sposób zmazać grzechy przeszłości.
Tymczasem, jeżeli doszukiwać się nawiązań do rzeczywistych wydarzeń w „Gwiezdnych wojnach”, to wcale nie chodzi o Żydów, Murzynów i homoseksualistów, ale o… wojnę w Wietnamie. Jak pisze Chris Taylor:
Czarny charakter tej baśni, Imperium, narodził się z inspiracji wojskami amerykańskimi w Wietnamie, Ewokowie powstali dzięki Wietkongowi, Imperator zaś był oparty na osobie prezydenta Nixona.
Sam George Lucas mówił o tym zresztą otwarcie, zwracając uwagę na różne smaczki umieszczone w filmach. Chociażby taki, że gabinet Imperatora ma owalny kształt.
Bibliografia:
- Andrew Bank, May the Force Be with Jew, [w:] Sex, politics, and religion in Star Wars. An Anthology, ed. by Douglas Brode, Leah Deyneka, Scarecrow Press, Lanham, Md. 2012.
- Jonathan L. Bowen, Anticipation. The real life story of Star Wars, Episode I, the Phantom Menace, iUniverse , New York 2005.
- Okwu Michael, Jar Jar jarring, [w:] CNN.com, 14 czerwca 1999.
- Pianka John Paul, The Power of the Force: Race, Gender and Colonialism in the Star Wars Universe [praca magisterka], Office of Graduate Student Services, Wesleyan University, Middletown, Connecticut 2013.
- Taylor Chris, Gwiezdne wojny. Jak podbiły wszechświat?, Znak Horyzont, Kraków 2015.
KOMENTARZE (7)
Harrisom Ford w czasie castingu nie był znajomym solarzem, ale znanym Lucasowi aktorem. Grał cztery lata wcześniej w jego filmie American Graffiti…
Był jednym i drugim, ale na przesłuchanie do roli Hana Solo trafił jako stolarz. Lucas nie chciał, by ktokolwiek z obsady „Amerykańskiego graffiti” grał w „Gwiezdnych Wojnach”. Akurat w biurze American Zoetrope w Los Angeles potrzebowali nowych drzwi. Reżyser castingu Fred Roos miał znajomego, który zajmował się pracami stolarskimi – Harrisona Forda. I zlecił mu fuchę. A właśnie w tym samym biurze Lucas prowadził przesłuchania do roli Lei i Luke’a. W czasie przerwy dał Fordowi do przeczytania rolę Hana.
Krąży wersja, że Roos specjalnie akurat ściągnął Forda, aby pomóc mu zdobyć rolę, ale sam reżyser castingu twierdzi, że to był zupełny przypadek.
I to ma dziś, w pewnym stopniu, ciąg dalszy przy okazji „Przebudzenia mocy” – akurat tutaj niektórzy czepiają się obsadzenia Johna Boyega (reakcje na pierwszy na trailer z jego udziałem).
Ogólnie zatacza to coraz szerze kręgi, niekiedy bardzo absurdalne. Jakoś niedawno była akcja, że powstający team scenarzystów mających pracować nad kinowym, i nie tylko, uniwersum Transformerów, jest za mało zróżnicowany i że nie wszyscy będą w nim w równym stopniu reprezentowani. Innym razem poszło oburzenie, że w jednej grze czarnoskórą postać będzie dubbingować biała aktorka.
Czasem mam wrażenie że w tym wszystkim po prostu zapomina się o tym, że są to tylko dzieła popkultury, które mają przede wszystkim dawać rozrywkę :)
Wybrane komentarze do artykułu z naszego facebookowego profilu
https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne/posts/1189998051028852
Kusi na Kulturę:
Idąc taką logiką: Największym złem jest totalitarne imperium, w którym służą sami biali ludzie. Bohaterowie rozwalają je w pizdu i bawią się na multi-kulti imprezie. To chyba mało rasistowski wydźwięk
Kuba Z.:
Wychodzi na to że Braun, po raz kolejny trafił w punkt.
Jacob Z.:
Jasne, a kapitan Panaka (cz.1), kapitan Typho (cz.2) i Lando Calrissian (cz.5 i 6) byli wysokimi blondynami o niebieskich oczach.
Edward H.:
Zapomniałeś o Mace Windu. Lando jest mulatem
Jacob Z.:
Fakt , ważną osobę się przeoczyło
Rafał A.:
E tam. Jabba był przedstawicielem murzynków – ciemniejszy niż reszta, spasiony, przestępca. Nie wiem czego się czepiają…
Krzysztof C.:
Zresztą pałac Jabby też jest kontrowersyjny bo muzułmanom meczet przypomina
A ja akurat zawsze uważałem, że Gunganie najbardziej przypominają Polaków, a nie Jamajczyków. No spójrzcie sami: taki nieco zacofany cywilizacyjnie narodek gdzieś na zadupiu świata, nieufnie nastawiony do silniejszych sąsiadów i bardzo wrażliwy na swym punkcie, ale jak ich podbechtać odpowiednio, to od razu obrastają w dumę. Do walki z czołgami brawurowo wystawiają kawalerię (a właściwie nawet husarię – za jeźdźcami widać pióra), ale po wojnie i tak ich się pomija przy podziale władzy i łupów, a potem o nich zapomina. ;-)
Porównanie słuszne. To z husarią, oczywiście.
>ciekawostki historyczne
>trzeciorzędna fanowska teoria o Gwiezdnych Wojnach
Super polityka, naprawdę.