Przykładny ziemianin, organizator życia społecznego i kulturalnego. Człowiek, który wprowadzał na Kresach niespotykane tam wcześniej metody gospodarowania. Któż to taki? Oczywiście Witold Pilecki. Przedstawiamy nieznaną twarz rotmistrza.
Należący do Pileckich majątek Sukurcze był położony około 100 kilometrów na południe od Wilna. Znajdował się w rękach rodziny od XIX wieku, jednak od czasów powstania styczniowego systematycznie popadał w ruinę. Wszystko uległo diametralnej zmianie, gdy za jego ratowanie zabrał się Witold Pilecki.
Przyszły „ochotnik do Auschwitz” już u progu dorosłego życia zapisał chwalebną kartę w trakcie wojny polsko-bolszewickiej, czego najlepszym dowodem jest nadany mu dwukrotnie Krzyż Walecznych. Po demobilizacji zdał maturę i podjął studia na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. W obliczu coraz czarniejszych chmur gromadzących się nad rodzinnymi włościami postanowił jednak przerwać naukę i wrócić do domu.
Ciężką pracą ludzie się bogacą
Był to już ostatni dzwonek, ponieważ jego ojciec Julian zupełnie nie radził sobie z zarządzaniem majątkiem. Jeszcze w pierwszej połowie lat 20. oddał go w dzierżawę dosłownie za bezcen. Mimo to nasz bohater nie dawał łatwo za wygraną. W 1926 roku, po długiej sądowej batalii, udało mu się w końcu anulować niekorzystną umowę. Teraz Witold mógł pokazać, na co go stać.
Jak wspomina jego syn Andrzej w książce „Pilecki. Śladami mojego taty”:
Gdy ojciec przejmował majątek, wśród okolicznej ludności panował całkowity marazm. Ciężką pracą doprowadził to zniszczone gospodarstwo do stanu, w którym można by je nazwać perełką. Wypieścił te nasze Sukurcze. Nie dlatego, że był synem właściciela i miał taką wiedzę.
Zdając sobie sprawę z tego, że nie posiada odpowiedniego wykształcenia, podjął korespondencyjnie studia na Wydziale Rolniczo-Leśnym Uniwersytetu Poznańskiego. Jego domowa biblioteczka z miesiąca na miesiąc powiększała się o coraz to nowe książki dotyczące nowoczesnej uprawy roli. Szybko zaprocentowało to znacznym zwiększeniem plonów.
Nie można myśleć tylko o sobie
Witold nie poprzestawał jedynie na pomnażaniu własnego majątku. Jako urodzony społecznik działał w Związku Kółek Rolniczych. Organizował wykłady dla okolicznej ludności, w czasie których przekazywał zdobytą wiedzę. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Jak podkreśla Andrzej Pilecki:
To, czego dokonał w okolicy przez kilkanaście lat aktywności, to była mała rewolucja. Na Kresy wszystko dochodziło ze sporym opóźnieniem, a on starał się przenosić metody nowoczesnego gospodarowania z Wielkopolski i centralnej Polski. Płodozmiany, ośmiopolówka – mało kto wcześniej o takich rzeczach tu słyszał.
Chociaż ludność Kresów z zasady nieufnie patrzyła na tego typu nowinki, w tym przypadku było zupełnie inaczej. Pilecki potrafił zjednać sobie sąsiadów ciężką pracą i uczciwością. Dodatkowo nie tolerował wyzysku oraz niesprawiedliwości. Zauważył, że konkurencja między miejscowymi gospodarzami zmuszała ich do sprzedawania owoców swojej ciężkiej pracy po bardzo zaniżonych cenach, i postanowił coś z tym zrobić.
W jedności siła
Właśnie tak narodził się pomysł stworzenia spółdzielni mleczarskiej. Skupowała od chłopów płody rolne po wyższych cenach, a następnie jako większy podmiot negocjowała odsprzedaż na dobrych warunkach. Jak zauważa Andrzej Pilecki: wszyscy na tym skorzystali. Spółdzielnia się rozwijała, jej wyroby stały się znane nie tylko w Lidzie, Nowogródku, ale nawet w Wilnie.
Spółdzielnia to jeszcze nie koniec. Młody ziemianin założył wraz z sąsiadami kółko rolnicze oraz straż pożarną, która w tamtym czasie była na Kresach prawdziwym ewenementem. Ponadto, wspólnie z porucznikiem Achmatowiczem, zorganizował w powiecie lidzkim Konne Przysposobienie Wojskowe, czyli szwadron krakusów.
Jak podkreśla Andrzej Pilecki, jego ojciec z własnej kieszeni przeznaczał spore kwoty na utrzymanie formacji, ponieważ synów miejscowych rolników nie zawsze było stać na zakup potrzebnego wyposażenia. Witold zajmował się również szkoleniem szwadronu, dzięki czemu był [on] najlepszy w powiecie lidzkim, wygrywał liczne zawody.
Wszystkie te sukcesy nijak nie wpłynęły na postawę przyszłego bohatera II wojny światowej. Nadal pozostawał tym samym skromnym i zdyscyplinowanym człowiekiem, który nigdy nie wykorzystywał swojej pozycji społecznej. Ciężko pracował i chętnie dzielił się swoją wiedzą z innymi.
Wszystko to zaprocentowało we wrześniu 1939 roku. Po wkroczeniu Sowietów okoliczna ludność nie dała się podburzyć przeciwko „obszarnikom”, a wręcz przeciwnie. Miejscowi chłopi otoczyli troskliwą opieką żonę i dzieci Witolda, rewanżując się tym samym za jego długoletnie wysiłki.
Źródło:
Mirosław Krzyszkowski, Bogdan Wasztyl, Pilecki. Śladami mojego taty, Znak Horyzont, Kraków 2015.
KOMENTARZE (6)
Witold Pilecki ożenił się z Marią Ostrowską, mieszkanką mojego rodzinnego miasta Ostrowi Mazowieckiej. W miejscowym kościele wzięli ślub, tam też mieszkali z rodziną. Do dziś w Ostrowi stoi ich dom.
Wybrane komentarze do artykułu z naszego facebookowego profilu
https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne/posts/1150445274984130
Jacek S.:
cała rodzina fajna na tym zdjęciu!! Tylko ten cień tego co nastąpi sic!!
Czarosław S.:
Wspaniala bezkompromisowa postać,zapomniana bo niewygodna.Na szczęście znaleźli się tacy którzy nie pozwalają na to.
Grzesiek W.:
Jaka żonka ładna
Na Receptę:
A dzieciaczek jeszcze ładniejszy !
Alicja S.:
Pułkownika Pileckiego*
Irena S. B.:
Pułkowników mamy wielu, takiego Rotmistrza – tylko jednego. „Awans” w tym przypadku miał inny cel jak sądzę…
Robert J.:
Irena S. B. w sercach pozostanie Rotmistrzem
Maciej K.:
wspaniały Człowiek.
Dariusz S.:
wielki Polak prawdziwy bohater
Robert K.:
Wielki Czlowiek … Wybitny
Paulo K.:
nie można zapomnieć ..BOHATER
Dużo wielkich ludzi wtedy było, każdy mężczyzna wiedział co jest jego świętym obowiązkiem.
chwala bochaterom
Dziękować Bogu, za takich Polaków. Czapki z głów panowie.
Zobaczcie po dorobku materialnym nie zostało nic a to dobro ,prawda pozostały choć ,,tylko” w naszych sercach