Już biblijna Dalila pokazała, że kobiety wykonujące tajne misje potrafią być dla mężczyzn śmiertelnie niebezpieczne. W dodatku uwodzenie uznawane jest za jedną z najskuteczniejszych metod wyciągania informacji. Czy także agentki Mossadu z niej korzystają?
Praktycznie od samego początku istnienia Izraelskiego Instytutu do spraw Wywiadu i Zadań Specjalnych, czyli śmiertelnie niebezpiecznego Mossadu, w jego szeregach służyły kobiety. Niektóre z nich zyskały nawet międzynarodową sławę. Nie mogły tego nie wykorzystać hollywoodzkie wytwórnie filmowe. Dzięki ich produkcjom ukształtował się bardzo konkretny wizerunek agentki pracującej dla Mossadu.
Jaka jest Mata Hari z Jerozolimy?
To kobieta piękna, uwodzicielska i doskonale wyszkolona. Potrafi odnaleźć się w każdej sytuacji i sprostać najtrudniejszym wyzwaniom, a dla swojego kraju jest gotowa nawet zginąć.
Nie zawaha się przed niczym, byle zdobyć potrzebne informacje. Zabicie terrorysty gołymi rękoma? Seks nawet z najbardziej obleśnym typem dla zdobycia danych wywiadowczych? Żaden problem.
Mogłoby się wydawać, że to tylko „podkręcona” opowieść o Macie Hari z Mossadu, gdyby nie wypowiedź pewnego rabina. Jesienią 2010 roku Ari Szwat, wybitny znawca prawa żydowskiego, wydał osobliwe oświadczenie. Jak pisze Artur Górski w książce „Pięść Dawida. Tajne służby Izraela”, rabin uznał, że:
Izraelskie kobiety mogą sypiać z wrogami, jeśli wymaga tego bezpieczeństwo kraju. […] Powołał się na casus z głębokiej, biblijnej przeszłości – z wrogiem sypiała przecież Estera, żona perskiego króla Kserksesa. Królowa była z pochodzenia Żydówką, czego jej małżonek nie wiedział.
Wypowiedź izraelskiego rabina natychmiast podchwyciły zagraniczne media, w tym także polskie, i roztrząsały w każdą możliwą stronę.
Niektórzy publicyści zaczęli nawet po słowach Ariego Szwata analizować małżeństwa wysoko postawionych polityków, kształtujących układy sił w Europie i na świecie, wietrząc spiski. Nie ma jednak sensu zagłębianie się w szalone teorie.
Podkreśl to na czerwono!
Moti Kfir, szef wyszkolenia Mossadu i jedna z jego największych legend, w wywiadzie udzielonym polskiemu dziennikarzowi Arturowi Górskiemu, sprowadził miłośników spisków na ziemie. Jego zdaniem historie o uwodzeniu wrogów Izraela przez piękne agentki są wyssane z palca, co starał się wyraźnie zaznaczyć.
Proszę mi obiecać, że tę moją deklarację podkreśli pan na czerwono: agentki Mossadu nie sypiają z wrogami, nie wydobywają od nich żadnych informacji w łóżku. To nie są damy lekkich obyczajów, choć czasem przychodzi im odgrywać rolę prostytutek. To są agentki wywiadu i wykonują zadania, do jakich zostały przez nas przygotowane. A zapewniam, że żadnych szkoleń w zakresie uwodzenia i obcowania cielesnego z mężczyznami nie prowadzimy.
Choć zdaniem rabina im wolno, szef wyszkolenia Mossadu stanowczo zaprzecza. Gdzie leży prawda? Pewnie jak zwykle – po środku. Moti Kfir nie zaprzeczył przecież temu, że agentki w jakimś sensie wykorzystywały swoje wdzięki w czasie misji.
Zawsze mogą flirtować, udawać damę w potrzebie, głupiutką turystkę lub w inny sposób rozpracowywać swój cel. To, jak potrafiła rozegrać sprawę agentka Cheryl Ben Tov, to istny majstersztyk.
Zakochany zdrajca
Mordechaj Vanunu pracował w izraelskim Centrum Badań Jądrowych. Choć ośrodek jest pilnie strzeżony i na jego terenie obowiązują najwyższe rygory bezpieczeństwa, ten zwyczajny pracownik techniczny zdołał sfotografować supertajną placówkę.
Kiedy Vanunu stracił pracę w wyniku grupowych zwolnień, wyjechał z ojczyzny. Mieszkał i pracował w kilku krajach. Będąc w Australii pokazał znajomemu kolumbijskiemu dziennikarzowi swoje zdjęcia, ten zaś w mig zrozumiał, z czym ma do czynienia.
Oscar Guerrero namówił mężczyznę by ten podzielił się materiałami z mediami. Bardzo szybko Vanunu znalazł się tysiące kilometrów dalej, w Londynie, gdzie w „Sunday Timesie” miał się ukazać artykuł o izraelskim programie jądrowym.
Kiedy Mossad dowiedział się o sprawie, było już za późno. Pilnie strzeżone tajemnice państwowe zostały sprzedane. Instytutowi do spraw Wywiadu i Zadań Specjalnych pozostało tylko jedno. Winnego należało ukarać.
Kiedy decyzje zapadły, do akcji wkroczyła Cheryl Ben Tov, która na potrzeby operacji stała się Cindy, amerykańską turystką. Kobieta, której nie można było odmówić urody, bez trudu poderwała Mordechaja Vanunu. Według profilu psychologicznego, mężczyźnie brakowało pewności siebie i… kobiety.
Cindy kusiła go jak tylko mogła, absolutnie nie zgadzając się przy tym na seks. Jeśli mieli się ze sobą kochać, to z pewnością nie na Wyspach, tylko w Rzymie, w jej mieszkaniu.
Vanunu zakochał się na zabój i popędził za swoją wybranką na romantyczne wakacje do wiecznego miasta. Oczyma wyobraźni widział już zapewne spacery po urokliwych uliczkach, zachody słońca przy lampce prosecco i upojne noce. Zamiast wakacji jak z romantycznej powieści czekał go jednak kubeł zimnej wody.
Gdy tylko wszedł do mieszkania Cindy, dopadli go agenci Mossadu i otumanili zastrzykiem. Po paru godzinach zdrajca był na powrót w Izraelu, gdzie dostał prawie dwadzieścia lat odsiadki.
Maślane oczy dyplomaty
Także najbardziej znana agentka Mossadu, Sylvia Rafael, którą odkrył i wyszkolił Moti Kfir, zdobywała informacje dzięki swojej urodzie. Kiedy pracowała we Francji przybrawszy tożsamość kanadyjskiej fotoreporterki, w paryskim hotelu Ritz wystawiła swoje prace.
To tam piękną ciemnowłosą kobietę zauważył jordański dyplomata. Mężczyzna próbował się z nią umówić. Kiedy Sylvia skonsultowała się ze swoim oficerem prowadzącym, dowiedziała się, że powinna się z nim spotkać. Jordańczyk podrywał ją, jednocześnie zapraszając do zwiedzenia swojego kraju, obiecując niezapomniane przeżycia. Agentka ochoczo przystała na propozycje i wedle instrukcji z Mossadu… zamierzała sfotografować wszystko.
Na koniec poprosiła jeszcze o możliwość sfotografowania obozu dla uchodźców. Kiedy wraz z towarzyszem byli na miejscu, otoczyli ich uzbrojeni mężczyźni. Sylvię zaczęto przesłuchiwać. W ogniu pytań padały i te dotyczące Izraela. Czy aby nie jest szpiegiem, czy ma żydowskich znajomych, krewnych, bądź jej partner jest Żydem?
Na wszystkie odpowiadała przecząco, trzymając się swojej przykrywki i tego, czego nauczoną ją na szkoleniu. Nie zająknęła się, ani nie okazała strachu. Okazała się na tyle wiarygodna, że mężczyźni dali jej spokój. Jordański dyplomata, z którym uzbrojeni mężczyźni z obozu dla uchodźców nie mieli nawet ochoty rozmawiać, mógł tylko przeprosić ją za kłopot. Tak naprawdę nie miał jednak za co. Sylvia dostała dokładnie to, po co przyjechała…
Źródła:
- Artur Górski, Pięść Dawida. Tajne służby Izraela, Znak Literanova, Kraków 2015.
- Ram Oren, Moti Kfir, Sylvia. Agentka Mossadu, Znak, Kraków 2013
KOMENTARZE (4)
Komentarze z serwisu wykop.pl, które mogą Was zaciekawić
http://www.wykop.pl/link/2664233/czy-zydowce-wolno-sypiac-z-wrogiem/
elMagico:
„Czy także agentki Mossadu z niej korzystają?”
Agentki KAŻDEGO wywiadu to robią. KAŻDEGO!
kha_zix:
Toc kobiety w mosadzie nie takie rzeczy robią by misje wypełnić
Kempes:
@kha_zix: Nie jest to tylko domeną Mosadu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
liberatetutemeexinferis:
@kha_zix: @Kempes: Nie chodzi nawet o Mossad, czy generalnie agencje wywiadowcze, a zycie w ogole. Pomyslcie, iloma rzeczami, decyzjami, badz zachowaniami steruje seks i ile jestesmy w stanie za niego oddac?
Seks kupuje i sprzedaje od niepamietnych czasow, a latwo, od spelniania biologicznej potrzeby i zdrowego trybu zycia, ktorego czescia niewatpliwie jest stosunek plciowy, popasc w sidla zadzy i uzaleznienia.
Seks to najlatwiejsza droga by przebic sie przez, zwlaszcza meski, 'firewall’.
kha_zix:
@liberatetutemeexinferis: seks od zawsze byl waluta przetargowa, zwlaszcza jak ladna dziewczyna zamotala w glowie, ciekawe ile tajnych informacji wywiady wyciagnely od ludzi z wysokiego szczebla, byla przeciez tez polska agentka dzialajaca na rzecz brytyjskiego wywiadu, bodajze skarbek? Ktora wyciagnela od groma informacji tylko dzieki tylkowi
Wybrane komentarze z naszego facebookowego profilu, które mogą Was zainteresować
https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne/posts/1116595395035785
Natalia J.:
Odlotowe agentki wersja #truestory
Artur K. J.:
Znali to juz w Feudalnej Japonii pod nazwą Kunoichi
Jarosław M.:
Pecunia non olet, a wiadomo ,ze chodzi o kasiorę
Garść komentarzy do artykułu z facebookowego profilu Wydawnictwa Znak
https://www.facebook.com/WydawnictwoZnak/posts/10153431179537310
Czytając:
W bardzo ciekawy sposób kwestię tą poruszył też Artur Górski w swojej najnowszej książce – „Pięść Dawida” polecam.
Monika G.:
sylvia agentka mossadu swietna ksiązka :):
„Nie ma jednak sensu zagłębianie się w szalone teorie” – skąd wiadomo (bez podanych dowodów), że szalone ? A jeśli nie szalone, to dlaczego nie ma sensu ich zgłębianie ?