Stwierdzenie, że ociekała seksem, byłoby sporym niedopowiedzeniem. Ostatnie o co można ją było oskarżyć to pruderia. Zdeklasowała Marlenę Dietrich, a dla Madonny stała się inspiracją. W dodatku po erze płaskich jak deska chłopczyc na nowo odkryła dla Hollywood krągłości – i to dosłownie.
Mae West karierę zaczęła z kopyta. Już w wieku trzynastu lat wylądowała na Broadwayu z gażą w wysokości stu trzydziestu dolarów. Bardzo szybko zaczęła budować swoją legendę i nie miała zamiaru grać przy tym Królowej Śniegu. W przeciwieństwie do wychudzonych, wiecznie głodzących się gwiazd powiedziała rygorystycznym dietom stanowcze nie. Czym to zaowocowało? Zmysłowym ciałem i ponętnym biustem, którego Mae nie bała się pokazywać. Jeśli dodać do tego niezmierzone pokłady seksapilu, cięty język i zupełny brak pruderii – przepis na gwiazdę gotowy.
To wszystko po dwóch dekadach kariery na deskach Broadwayu zaprowadziło ją wreszcie do fabryki snów. Miała 38 lat.
Z drogi chudzielce!
Lata dwudzieste należały w Hollywood do aktorek o chłopięcych i melancholijnym spojrzeniu. Kiedy w 1932 roku Mae West zadebiutowała w filmie „Night After Night”, dni Joan Crawford, Grety Garbo i Marlene Dietrich jako obiektów męskich westchnień były policzone.
Tłumy panów wprost oszalały na punkcie apetycznej aktorki. Jej wymiary 90–60–90 szybko ogłoszono ideałem, nagłówki gazet krzyczały: Krągłości – pragnie ich Hollywood, zapragniesz i ty!, a w liście miesiąca do „Motion Picture” jeden z fanów twierdził:
Należą jej się gromkie brawa za uświadomienie tym na wpół wygłodzonym, niewinnym dziewczętom, jak chuderlawe mają figury.
Skąd właściwie pomysł na to, żeby zbudować swoją markę wyglądając zupełnie inaczej niż współczesne jej gwiazdy? Gdy młodziutka West trafiła na Broadway, zapisała w pamięci dwie rzeczy, które potem przywoływała w wywiadach.
Pierwszą było podziwianie rzeźby Wenus z Milo, która stała się dla młodej Mae symbolem kobiecości. Sekretem jej pięknej, kobiecej figury miało być nacieranie olejkiem kokosowym tych miejsc, które „pragnęła podkreślić”.
Przyszła gwiazda wiedziała, co dobre – dziś olej kokosowy święci przecież triumfy w kosmetyce (i w dietetyce). W drugim wspomnieniu upierała się przy tym, że to ona, jeszcze jako nastolatka, wymyśliła taniec zwany shimmy. West komentowała to:
Ni z tego, ni z owego odkryłam, że tańczę tak, jak wszyscy dookoła: ruszając tylko nogami. Dlaczego nie miałabym wprawić w ruch bioder, ramion, tułowia i całego ciała? (cyt. za: Anne Helen Petersen „Skandale Złotej Ery Hollywood”)
Tymi dwoma wspomnieniami zbudowała legendę swojego ciała i swoją markę. Była cudowna, zmysłowa, pełna erotyzmu, naturalna, a seks wydawał się być jej wyłącznym wynalazkiem. Powtarzała zresztą, że posługuje się dwoma językami: angielskim i mową ciała. Tę drugą z pewnością opanowała do perfekcji.
Nigdy nie dawaj mężczyźnie wolnej ręki
Mae miała tak naturalne, szczere i swobodne podejście do spraw seksu, że obecne gwiazdy i celebrytki mogłyby się od niej uczyć. Wspominała, że już jako dziecko uwielbiała płeć przeciwną i nie miała wobec chłopców żadnych oporów.
Była przekonana, że to ona powinna ich całować i chyba to polubiła, skoro po latach twierdziła, że pocałunek mężczyzny jest jego podpisem. O seksie zawsze wypowiadała się z humorem i wdziękiem, pozwalała sobie na żarty, które w latach 30-tych mogły szokować.
Kiedyś na przykład miała powiedzieć: Dziesięciu mężczyzn czeka na mnie pod drzwiami? Odeślijcie jednego do domu, jestem zmęczona. Innym razem żartowała, że była na większej ilości kolan, niż chusteczka.
West postulowała również rewizję podejścia do seksu, czym wyprzedzała swoje czasy. Jak pisze Anne Helen Petersen w „Skandalach Złotej Ery Hollywood”, w jednym z wywiadów gwiazda podkreślała, ze seks nie jest przecież bardziej wulgarny niż jedzenie, a wstyd towarzyszy mu zupełnie niepotrzebnie:
Wstydzimy się tego, mimo że to najpiękniejsza rzecz, jaką obdarzyła nas matka natura. Nie możemy już dłużej usuwać pierwotnych emocji związanych z pożądaniem seksualnym z listy przyrodzonych nam praw, tak jak nie możemy usunąć sobie serca.
W gazetach ogłoszono ją nowym zjawiskiem. „New York Times” pisał, że jest tak zdrową, tak bezpośrednią i tak pełną życia, iż zainspirowała najzdrowszy trend, jaki dotarł do Hollywood od wielu lat. Dwie dekady przed „Playboyem” West głosiła stanowisko, zgodnie z którym seks i seksualność stają się nieprzyzwoite, gdy są tłumione.
Co więcej, gwiazda nie znosiła hipokrytów, dlatego głośno wyrażała swoje poglądy na temat kobiecości, seksualności i związków, a także – pół żartem, pół serio – dawała kobietom dobre rady, jak być szczęśliwą w relacjach damsko-męskich. Na przykład taką, żeby nie dawać nigdy mężczyźnie wolnej ręki, bo wsadzi ją tam, gdzie nie potrzeba. A jaki był według niej najlepszy sposób, żeby zatrzymać przy sobie mężczyznę? Oczywiście w kobiecych ramionach!
Za drag queens do więzienia
Granie w Hollywood nigdy nie było szczytem marzeń dla Mae – jej żywiołem był teatr. Zaczynała od Broadwayu, gdzie po kilku świetnych występach zaczęła pisać własną sztukę, którą zatytułowała oczywiście „Seks”.
West trafiła do więzienia za obrazę moralności, a w prasie aż wrzało. Dokładnie o to jej chodziło. Pieniądze zaczęły spływać, reporterzy ustawiali się w kolejce po wywiad, gdy już opuściła areszt.
Darmowej reklamy wystarczyło jeszcze dla kolejnego projektu – „The Drag”, który był tak obsceniczny ze względu na sceny „przebieranek za kobiety”, że upadł na etapie prób.
Kolejną batalię West musiała stoczyć przy projekcie „The Pleasure Man„, gdy stanęła przed sądem wraz z pięćdziesięcioma członkami obsady aktorskiej. A to wszystko zanim trafiła do Hollywood.
Czy można się dziwić, że ta odważna skandalistka stała się w latach 60-tych i 70-tych ikoną środowisk LGBT? Nie było to przypadkowe i nie chodziło tylko o jej kontrowersyjną sztukę „The Drag”.
West wierzyła, że osoby homoseksualne urodziły się takimi i mocno sprzeciwiała powszechnemu wówczas przekonaniu, że za pomocą leczenia można „przywrócić” takiej osobie orientację heteroseksualną. A w dodatku wspierała swoich fanów wywodzących się ze środowisk LGBT, a wszystkim, którzy nie chcieli słuchać jej ciętego języka i kontrowersyjnych poglądów miała do powiedzenia jedno: Ci, których łatwo zszokować powinni być częściej szokowani. I tego zawsze się trzymała.
Źródło:
Anne Helen Petersen, Skandale złotej ery Hollywood, Znak Horyzont 2015.
KOMENTARZE (5)
Zacznę od tego,że nie każda kobieta ma to coś co czyni ją pociągającą dla mężczyzn.Kleopatra nie grzeszyła urodą a jednak potrafiła wykorzystać inne swoje atuty do uwodzenia.Mae po prostu była seksowną,pełną wdzięku i zgrabną kobietą,ale inne podobne do niej mogły jej buty czyścić:)Bo niestety prawdą jest,że inteligentna i zmysłowa kobieta jest dla mężczyzny o wiele ciekawsza.A co do Marleny…do końca swoich lat była podziwiana i otaczana czcią męskich fanów,mimo,że była chuda i płaska.
Podobno nie ma brzydkich kobiet, tylko wina czasem brak.
Wybrane komentarze do artykułu z portalu facebook:
https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne/posts/1098970266798298
Katarzyna F.: była świetna „Ma pan banana w kieszeni, czy po prostu ucieszył się pan na mój widok?”, i jeszcze lepszy tekst w odpowiedzi na komplementy: „Pan się oświadcza czy robi remanent?” I jak tu jej nie kochać?
Wydra N.: chyba jednak pistolet, a nie banan …
co nie zmienia faktu, że Mae była zjawiskiem
Agnieszka M. Z.: Co za babeczka
Musiała mieć w sobie jakiś wyjątkowy urok, chociaż ja akurat wolę Clarę Bow – była naprawdę urzekająca. W książce jest z resztą opisanych też kilka innych bardzo wyróżniających się w swoich czasach postaci ze światka Hollywood. Historie warte uwagi.
Nie bez kozery piloci na Zachodzie nazywali kamizelki ratunkowe, które po nadmuchaniu dodawały im na piersiach obfitych krągłości, maewestkami :)