Bezwzględny morderca, największy wróg Polaków i wierny agent Jego Cesarskiej Mości. Udział Jakuba Szeli w rzezi galicyjskiej na zawsze przeszedł do historii. Na tym jednak jego niezwykle losy wcale się nie skończyły.
Rok 1846. Polacy szykują się do kolejnego powstania, ale wciąż mają niezałatwione sprawy między sobą. Austriackie władze w Galicji wiedzą jak to wykorzystać. Dziel i rządź – odwieczna zasada polityki zostaje wprowadzona w życie. 19 lutego, dwa dni przed planowanym w Krakowie ogłoszeniem insurekcji, na ziemiach zaboru wybucha otwarty bunt chłopów przeciw polskiej szlachcie. Rabacja Galicyjska – rzeź panów.
Przebieg rabacji jest zaskoczeniem dla wszystkich stron. Gwałtowność i skala buntu przerasta najśmielsze oczekiwania zarówno Polaków, jak i Austriaków. Ginie ponad 2000 osób. Wola walki szlachty o Polskę więdnie w mgnieniu oka, gdy okazuje się, że zagrożone są ich rodziny i majątki. Powstanie narodowe upada jeszcze zanim na dobre wybuchło.
Chłopski król
Na przywódcę rabacji szybko wyrósł Jakób Szela, nazywany „chłopskim królem”. Nie był to człowiek z przypadku. Niby zwykły chłop, ale zarazem – sługus tarnowskiego starosty Józefa Breinla. To za przyzwoleniem tego ostatniego Szela przystąpił do wielkiej rzezi. Rozgłos zyskał głośnym mordem na rodzinie swoich panów Boguszów. Wkrótce jego rozkazów słuchało sto gmin.
Bunt chłopów zaczął budzić zaniepokojenie nawet w Wiedniu. Kiedy było już pewne, że narodowe aspiracji Polaków zostały stłamszone, Breinl otrzymał zadanie pilnego „wyciszenia sprawy”. Do akcji wkroczyło austriackie wojsko i rabację stłumiono. Pozostawało jednak pytanie: co zrobić z Jakubem Szelą? Bezwzględnym mordercą, a zarazem wiernym sługą Jego Cesarskiej Mości?
Można było go uwięzić lub stracić. Szeli był jednak pisany inny los – stał się niekwestionowanym, dziewiętnastowiecznym „celebrytą”. O jego rzekomych bestialstwach rozpisywały się gazety w całej Europie. Gdy rabacja ucichła szybko jednak straciły go z oczu. Dopiero dziś dzięki biografii autorstwa Tomasza Szuberta możemy poznać jego dalsze losy.
Gościna czy areszt?
Pod koniec kwietnia 1846 jasne stało się, że Szela w swoim rodzinnym domu pozostać nie może. Chłopskie petycje o zmniejszenie wymiarów pańszczyzny w praktyce odrzucono, a buntowników ostrzegano przed oporem wobec powrotu do status quo ante. Breinl wezwał Szelę do złożenia wyjaśnień w Tarnowie i przekonał go, że dla własnego bezpieczeństwa powinien zostać w mieście. Starosta zapewne nie działał wyłącznie w interesie swojego agenta.
Szela stał się wśród chłopów niezwykle popularny. Gdyby doszło do jakichkolwiek starć pospólstwa z wojskiem Breinl znalazłby się w sytuacji – delikatnie powiedziawszy – niezręcznej. Nie można było dopuścić by Szela naprawdę wziął na siebie rolę „chłopskiego króla”.
Sam buntownik także znalazł się między młotem a kowadłem. Z jednej strony rosła nienawiść i żądza zemsty krewnych osób pomordowanych w trakcie rabacji. Z drugiej, zgadzając się na pozostanie w Tarnowie porzucał na pastwę losu „swoich” chłopów. Ostatecznie to właśnie zrobił, choć można dywagować czy było to przymusowe internowanie czy jednak dobrowolna ucieczka od kłopotów.
Bez wątpienia Breinl i Szela mieli wspólny interes. Musieli załatwić sprawę ewidentnego bezprawia zachowując pozory praworządności. W końcu kwietnia stało się to jeszcze trudniejsze.
Boguszowie nie odpuszczają
Rodzina Boguszów postanowiła dochodzić sprawiedliwości przed obliczem cesarskiego sądu. W końcu jako poddanym i szlachcie taka sprawiedliwości im się najzwyczajniej należała. Skargę Henryk Bogusz złożył najpierw do cyrkułu tarnowskiego, potem zrobił to jeszcze za pośrednictwem gen. Castiglione, który w obliczu powstania narodowego kierował na Kraków artylerię. Wszelkie próby urzędniczego „utopienia” skargi zawiodły. Ukazała się ona drukiem, a za pośrednictwem korespondencji handlowej dotarła do Wiednia. W końcu cesarz nakazał podjęcie śledztwa.
Oczywiście nie chodziło o szczere wyjaśnienie sprawy. Chłopi mieli dla dworu swoje zasługi, ale z drugiej strony teraz mieli zaprzestać wysuwania żądań o charakterze socjalnym. kanclerz Austrii Klemens Lothar von Metternich nie życzył sobie żadnych rewolucji. Breinl na śledczego wysunął odpowiedniego człowieka.
Jego podopieczny bardzo dokładnie przestudiował sprawę, rozpatrzył wszystkie za i przeciw, napisał bardzo ważny raport i przekazał go do Wiednia, który z kolei przekazał go w ręce zarządcy Galicji… Sprawa utknęła w trybach biurokratycznej machiny, a tymczasem Szela wciąż był w Tarnowie. Ale czy na wolności?
Nagroda ze spluwaczki
Oficjalne stanowisko wobec rabacji rodziło się powoli. W końcu zaczęto nagradzać lojalnych poddanych i przy okazji usuwać z widoku publicznego niewygodnych uczestników zajść. Starosta Breinl dostał medal na osłodę przeniesienia na Morawy. Utarła się opinia, że i Szela otrzymał w nagrodę jakiś order. Ta legenda mogła mieć coś wspólnego z popularnością pomysłu pewnego przedsiębiorczego odlewnika. Sporządził on medalion w formie spluwaczki, na którym sportretowano Metternicha i Szelę z medalem. Każdy dobry Polak mógł sobie kupić takie cacko i kiedy tylko najdzie go ochota – napluć Szeli w twarz.
Zresztą „komercyjna” kariera Szeli tylko się od spluwaczki rozpoczęła. Szybko objęła też takie produkty jak: popielniczki cygarowe czy medaliony okraszone oryginalnymi napisami w rodzaju „Posłaniec piekieł i herszt rzezi”.
32 morgi za wierną służbę
Samemu Szeli nie o medal chodziło. W skardze wysłanej do samego cesarza pisał: „Bóg wie najlepiej, że niewinnie cierpię”. Skarżył się na marnujący się majątek, niedostatek i coraz gorsze zdrowie”. Sprawa wielomiesięcznego uwięzienia bez sądu zaczynała nabrzmiewać. W końcu starosta przemyski Ignacy Czetsch rzucił myśl o przesiedleniu. Początkowo rozważano dwie lokalizacje – pierwsza, na Śląsku Cieszyńskim wydawała się idealna, choćby ze względu na bliskość Breinla, który mógłby sprawować dyskretny nadzór nad Szelą. Pomysł odrzucono ze względu na „brak wolnych gospodarstw”, co wydaje się być chyba jednak wymówką.
Gubernator Galicji Franz Stadion zamiast tego znalazł miejsce dla Szeli w cyrkule Czerniowieckim. „Chłopski król” miał otrzymać 30 morgów oraz 2 morgi we wsi oraz dożywotnie zwolnienie podatkowe dla siebie i swoich dzieci. W jego dawnym gospodarstwie pozostał starszy syn. W grudniu 1847 Szela złożył swój podpis (krzyżyk) pod dokumentem o warunkach przesiedlenia sporządzonym w Tarnowie. Galicyjska historia Szeli była zakończona. Niemal.
Chłodne powitanie
6 lutego 1848 roku. Niemal równe dwa lata od wybuch rabacji Szela wraz z rodziną wyruszyli na Bukowinę. Jego podróż przez Rzeszów, Przemyśl, Stryj i Kołomyję do Czerniowiec była przedsięwzięciem specjalnym i pełnym wyzwań. Medialny obraz króla chłopów i niemal już legendarnego, bezwzględnego mordercy o sławie europejskiej nie za bardzo przystawał do rzeczywistości. Sześćdziesięcioletni, dość niski mężczyzna z furą, babą i młodocianym podrostkiem. Na Bukowinie Szela spotkał się z delikatnie mówiąc chłodnym przyjęciem.
Szczególnie – co nie dziwi – bukowińscy właściciele ziemscy nie byli w stanie pogodzić się z osiedleniem galicyjskiego zbója w ich okolicy. W petycji do starosty pisali o swoim zaniepokojeniu przeprowadzką „człowieka cieszącego się przerażającą sławą (…) człowieka, któremu fantazja naszych chłopów przypisuje bajeczną wprost moc” i prosili o jego odesłanie.
Stadion odpowiedział stanowczo: „Proszę o jak najszybsze uświadomienie wystosowujących prośbę, że ich życzenie samo przez się przeciwstawia się duchowi konstytucji.” Kraj znajdował się u progu Wiosny Ludów i żadne forma nieposłuszeństwa czy sprzeciwu nie mogła liczyć na wyrozumiałość władz.
Jak żyć, panie kanclerzu?
Szela objął ziemię w maju 1848 roku. Przy okazji dowiedział się, że kwestia obiecanej mu dożywotniej wolnizny (zwolnienia z opłat za gospodarstwo) została przez cesarskich urzędników gdzieś po drodze zagubiona. Czy była to forma dania Szeli jakiegoś kolejnego prztyczka w nos? Odegrania się za tarnowskie skargi za złe traktowanie? Efekt był zaskakujący: Szela na Bukownie wpadł w znane koleiny.
Protestował przed władzami przeciw uczynionej sobie krzywdzie już w maju 1848, potem w 1851, następnie przy okazji innej skargi w 1853. W ogóle częstotliwość jego skarg rosła. 1852 – dwie skargi, 1853 – cztery. Głównie były to drobne sprawy: trudności w zdobyciu drzewa na opał, kradzież siekiery podczas karczowania, groźby za odganianie bydła, pobicia i niesprawiedliwe – w mniemaniu Szeli – kary.
Zaczęły też nawiedzać Szelę zmory z przeszłości. Ktoś obserwował z daleka jego domostwo. Pewnej nocy napadnięto na jego gospodarstwo i pobito go do nieprzytomności. Nic przy tym nie skradziono, zatem nie mogło chodzić o zwykłą akcję bandytów. Spory z urzędnikami nie ustawały. Zastrzelenie „sarnca” posłużyło za pretekst do odebrania Szeli drogocennej fuzji, która miała służyć do samoobrony. Jakub i jego syn Józef za nielegalne polowanie dostali odpowiednio 3 tygodnie i 8 dni aresztu. Jednak po 1854 na kilka lat skargi ustają. Dopiero w 1857 znów odzywają spory, siedemdziesięcioletni Szela trafia na 14 dni do aresztu, gdy odmawia zapłaty za karczunek lasu.
Ostatnią skargę złożył w sierpniu 1859 roku. Wygląda na to, że wreszcie osiągnął upragnione dożywotnie zwolnienie z opłat. Nie cieszył się nim długo. 21 kwietnia zmarł. Miejsce spoczynku króla chłopów do dziś nie jest znane. Być może pochowano go poza murami cmentarza, jak na mordercę przystało. Rok później właśnie poza cmentarzem, na niepoświęconej ziemi pochowano jego żonę Salomeę.
To jedno, nawet na nowym Bukowińskim siedlisku, zgadzałoby się z wizją poety, Władysława Ludwika Anczyca. Wcielając się w rolę Szeli pisał on:
O nie, nie dla mnie słowa przebaczenia,
O nie, nie dla mnie żal święty i skrucha,
Jam syn czarta, potępienia!…
Krzyknął morderca i wyzionął ducha.
Źródła:
- Tomasz Szubert, Jak(ó)b Szela. (14) 15 lipca 1787 – 21 kwietnia 1860, Warszawa 2014
- Ks. Stefan Dembiński, Rok 1846. Kronika dworów szlacheckich zebrana na pięćdziesiątą rocznicę smutnych wypadków lutego, Jasło 1896.
- Władysław Ludwik Anczyc, Zbój galicyjski z roku 1846, 1848.
KOMENTARZE (14)
Tytuł jest co najmniej głupi. „19 hektarów za zdradę Polski”. Jaką Polskę miał niby zdradzić Szela i chłopi w czasie Antyszlacheckiego Powstania Ludowego w 1846 r. ? Korona będąca od 1569 ,częścią RON ,który przestał istnieć w 1795 ,była pod naborem Rosyjskim ,Pruskim i Austriackim. Chłopski Bunt z 1846 ,nie mógł więc być skierowany przeciwko Polsce ,która wtedy nie istniała tylko przeciw szlachcie ,która będąc zaledwie 10% częścią obywateli Korony wprowadziła w 1520 r. panszczyznę która w ciągu 200 lat wzrosła z 1 do 7 dni w tygodniu. Wielki krzyk że zginęło około 2000 członków rodzin szlacheckich. To dzięki temu Chlopskiemu Powstaniu Ludowemu,w 1848 została zlikwidowana panszczyzna w zaborze Austriackim. Te 19 hektarów ziemi było więc nagroda dla Szeli za likwidację jednego z przerzytkow szkodliwego dziedzictwa RON ,czyli panszczyzny. Szlachta nie chciała zlikwidować panszczyzny z własnej woli w czasach RON ,więc chłopi wzięli sprawy w swoje ręce. RON nigdy by nie upadł gdyby rządziła szlachta wspólnie z mieszczanami a chłopi byli wolni od uciążliwej panszczyzny. Szlachta w 1846 dostała tylko to na co sobie dobrze zasłużyła.
To najgłupsza rzecz jaką w życiu słyszałem. Szlachta była Polakami, a więc Polską. Chłopi jeszcze w 1850 roku nic z naszym krajem wspólnego nie mieli poza tym, że służyli u Polaków (czyli u szlachty). Chłopi nie mieli przynależności narodowej.
Radzę poczytać więcej książek historycznych a mniej PRLowskiej propagandy i kwiatków typu Historia Bez Cenzury.
Glupota nie boli! 95% spoleczenstwa w Polsce dzis ma chlopskie pochodzenie.
Niewolnictwo w Polsce trwalo prawie 400lat. Poziom wyzysku i moralnej zgnilizny nie mial granic. Szlachta sprzedala i przepila swoj kraj i od wiekow gnebila wloscian.
Przeczytaj „Nasza szkapa”, „Janko Muzykant”…
Napewno byl pierwszym i jak dotej pory ostatnim NAJSKUTECZNIEJSZYM dzialaczem chlopskim , a nagrody sie naleza ,tak nam niedawno tllumaczono .
Obraz Lorentowicza jest obrzydliwy, klasistowski i antysemicki. Przedstawia wymagającą zdecydowanego poskromienia tłuszczę, która morduje kobiety (tak nie było) i dwóch knujących z lewej u dołu Żydów (wiadomo, wzbogacą się na nieszczęściu). Przeszukujący skrzynię zabitego człowiek ubrany jest na ciemno- też Żyd?
Kolejne obrazy też są znamienne. Wymuskani Austriacy- kontrast z luzacką szlachtą polską- płacą chłopom za głowy jak w skupie runa leśnego. Szela o wyglądzie małpoluda. Te obrazy dobrze świadczą o czasach, w jakich powstały.
Artykuł świadczy też o obecnych czasach: mitologizacja szlachetczyzny i upodlanie chłopów. Przykro się to czyta.
Poczytaj dzienniki z tego okresu zanim się zbłaźnisz swoją niewiedzą.
Dziw bierze, ze to stalo sie tak pozno! Powinno ze 100lat wczesniej, moze Polska by przetrwala jako panstwo…
Solidny artykuł napisany dobrym językiem. Chłopi mieli, delikatnie mówiąc, ciężki żywot.
Ale Szela („Szele” się mówiło pod Siedliskami) miał szalonych potomków. Jeden mieszkał koło mojej babci i jak go wściek dopadł to latał po wsi z siekierą krzycząc że wszystkich ubije.
Tak, artykuł napisany ładnie ale stronniczo i mało rzetelnie…
Był bohaterem narodowym.
Tekst, którego w ogóle bym się nie spodziewał. Zjawisko dość niepokojące. Absolutnie żenująca wyobraźnia autora.
Te wszystkie rewelacje o Szeli to bzdury pisane przez autorow wywodzcych sie ze szlachty, dziwne by bylo jak by oni pisali innaczej .Na szczescie dzisiaj juz nie brakuje materialuw opisujacych tamte wydarzenia w innym swietle. W tamtym czsie wiekszosc chlopuw byla nie pismienna i nie mial kto pisac prawdy o tamtych wydarzeniach.
Chłopi żyli w nędzy, głodowali, przez całe życie ciężko pracowali, nie mieli szans na żadną edukację, nie potrafili nawet się podpisać. Powinni walczyć z systemem t.j. szlachtą i organizować powstania ale kto miał ich zorganizować? Proszę nie hejtowac’ Szeli, panowie szlachta i inni magnaci to pewnie nie podlizywali się zaborcy.