Ciekawostki Historyczne
Dwudziestolecie międzywojenne

Czy można niechcący zostać bigamistą?

Z pozoru łatwo zadbać, żeby mieć tylko jednego męża albo jedną żonę. Mimo to przed wojną setki osób zostało bigamistami. Zupełnie niechcący!

Jedna z głośnych spraw tego rodzaju rozegrała się w Krakowie w 1921 roku. Tygodnik „Nowości Illustrowane” informował na pierwszej stronie: Zemsta zdradzonego męża. Wojciech Kruk zabija celnym strzałem swą wiarołomną żonę, Julię! W rzeczywistości wcale nie chodziło o zwyczajną zdradę. Historia małżeńskiego sporu sięgała siedem lat wstecz, aż do początku pierwszej wojny światowej.

Wojciech Kruk zabija celnym strzałem swą wiarołomną żonę, Julię!

Wojciech Kruk zabija celnym strzałem swą wiarołomną żonę, Julię!

W sierpniu 1914 roku – zaraz po wybuchu konfliktu pomiędzy zaborcami – Wojciech Kruk, chłop z podkrakowskiego Prądnika Czerwonego, poszedł jak co dzień w pole. Tam został schwytany przez rosyjskich żołnierzy, a następnie przymusowo wcielony do armii. Jego żona nie wiedziała co się z nim dzieje, a po paru latach zupełnie straciła nadzieję na powrót Wojtka. W końcu postanowiła na nowo ułożyć sobie życie.

I wtedy, jak grom z jasnego nieba, spadł na nią powrót Wojciecha Kruka. W 1919 roku zaginiony mąż zapukał do jej drzwi. Jak donosiła gazeta, wrócił:

po to tylko, aby się przekonać, że żona w tym czasie znalazła sobie pocieszyciela w osobie niejakiego Stefana Cholewy. Zaślepiony w swej żonie, nie widział Kruk początkowo, co się koło niego dzieje, dopiero gdy mu oczy otwarli usłużni sąsiedzi, aby rzecz sprawdzić, udał, że wyjeżdża do Kalwaryi, niespodziewanie jednak powrócił późną nocą do domu i zastał żonę w objęciach kochanka. Odtąd dom Kruków zamienił się w istne piekło.

Tragiczny koniec wielu historii z bigamią w tle: mąż wraca po latach do domu. Żona, rzekomo niewierna, ginie z jego ręki.

Tragiczny koniec wielu historii z bigamią w tle: mąż wraca po latach do domu. Żona, rzekomo niewierna, ginie z jego ręki.

Nie ulega wątpliwości po czyjej stronie stanęła gazeta. Dla dziennikarzy nie była to wcale obopólna tragedia, ani patowa sytuacja, w której zawiniła wojna, a nie ludzie. „Nowości Illustrowane” widziały jedną winowajczynie: perfidną żonę.

Czy można mieć romans, jeśli mąż zginął na wojnie?

Wojciech Kruk bezkompromisowo domagał się od Julii zerwania „romansu”. Nie potrafił zrozumieć, że przez kilka lat rozłąki jego małżonka zdążyła pokochać innego człowieka; że teraz to on był kimś obcym. Duchem, który po długim milczeniu powrócił zza grobu. Mężczyzna zaczął się awanturować, prać żonę bez opamiętania. Wezwał nawet policję, by wybiła Julii z głowy farmazony o nowym życiu.

Nic to nie dało: kobieta postanowiła wyprowadzić się do sąsiadów, a do sądu złożyła doniesienie o pobiciu oraz wniosek o rozwód. Rozprawa miała się odbyć lada dzień, a Krukowa już zaczęła układać plany ślubu ze swoim nowym partnerem, Stefanem Cholewą.

Roczniki statystyczne notowały od kilku do kilkudziesięciu przypadków bigamii rocznie. Większości nigdy jednak nie zgłaszano na policję ani do sądów.

Roczniki statystyczne notowały od kilku do kilkudziesięciu przypadków bigamii rocznie. Większości nigdy jednak nie zgłaszano na policję ani do sądów.

Jej mąż nie zamierzał jednak odpuścić. Kiedy dotarła do niego wiadomość, że Julia umówiła się w polu na spotkanie z Cholewą, poszedł za nią i zastąpił jej drogę:

Gdy na jego prośby odpowiedziała cynicznie, uniesiony rozpaczą, ale i wściekłością, z rewolweru, jaki miał przy sobie, dał do niej strzał, kładąc ją trupem na miejscu. Po dokonaniu czynu, udał się na miejscowy posterunek policyi państwowej, gdzie zawiadomiwszy o zamordowaniu wiarołomnej żony, oddał się w ręce sprawiedliwości.

Nie wiadomo jak ta sprawiedliwość go osądziła, ale jedno nie ulega wątpliwości. Mógł liczyć na sympatię prasy i społeczeństwa. Warto dodać, że podobnych spraw bezpośrednio po I wojnie światowej było bez liku. Nawet w rodzinie mojej żony – dobrze znanej czytelnikom „Ciekawostek historycznych” Oli – zdarzyło się, że mąż wrócił z wojny po wielu latach, a jego małżonka już miała nową obrączkę na palcu. Na szczęście w tamtym przypadku nikt nie zginął.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Trzech mężów zamiast jednego

Sprawa „zdradzanego” Kruka nie była jeszcze przypadkiem skrajnym. Za taki należałoby chyba uznać historię Diny S. Historię tak traumatyczną, że nawet krwiożercza przedwojenna prasa ten jeden raz odpuściła i nie opublikowała nazwiska głównej bohaterki.

Nie brakowało przypadków, kiedy mężowie jednej żony sami pozbywali się "konkurencji".

Nie brakowało przypadków, kiedy mężowie jednej żony sami pozbywali się „konkurencji”.

Zgodnie z artykułem „Ostatnich Wiadomości Krakowskich” z 1933 roku Dina była piękną córką dobrze sytuowanego kupca z małego miasteczka w Małopolsce Wschodniej. Była też jedynaczką i traf chciał, że zaraz przed wybuchem pierwszej wojny światowej została sierotą, jednocześnie dziedzicząc cały majątek ojca. Oczywiście momentalnie zaczęły się do niej ustawiać prawdziwe kolejki amantów. Wreszcie Dina wybrała jednego z nich – absolwenta gimnazjum Jana Opatowa.

Ekspresowo wzięli ślub i pewnie żyliby długo i szczęśliwie, gdyby nie Piłsudski. Kilka miesięcy po weselu wybuchła wojna, a przepojony patriotyzmem Jan Opatow – mimo płaczu i błagań żony – wstąpił do Legionów.

Po zaledwie miesiącu Dina otrzymała list z dowództwa polskich oddziałów: Opatow zginął na polu chwały. Przez wiele miesięcy opłakiwała poległego męża, wreszcie jednak – jak wyjaśniali dziennikarze – zwyciężyła młodość. Dina wyszła za mąż jeszcze raz, za urzędnika Bolesława Niłkowskiego. Znów przez kilka miesięcy trwała sielanka, aż nagle w 1917 roku nadeszło wezwanie do wojska. Niłkowski poszedł na front i… on też zginął.

Tym razem Dina już nie tak łatwo wróciła do psychicznej równowagi. Dopiero jako trzydziestolatka po raz trzeci stanęła na ślubnym kobiercu – z niejakim Kazimierzem Zalewskim. Wojna dawno się skończyła i Zalewski żyłby spokojnie i bezpiecznie u boku pechowej eks-wdowy, gdyby nie fakt, że nagle… z grobu powstał zabity przez rosyjskich żołdaków Bolesław!

Amnezja na Syberii

Mężczyzna jak gdyby nigdy nic wrócił do domu i zaczął wyjaśniać, że cały ten czas spędził w Rosji z roztrzaskaną głową. Na początku 1918 roku otrzymał na froncie silną kontuzję i stracił przytomność, przez co nie mógł wrócić do swojego oddziału i uznano go za zabitego. Obudził się dopiero w rosyjskim szpitalu. Przez długie miesiące zmagał się z amnezją, nie wiedząc kim jest i skąd pochodzi. Ponoć dopiero: Gdy w czasie jazdy pociągiem spadł ze stopni wagonu na ziemię, pod wpływem wstrząsu cudownie wróciła mu pamięć.

Wśród niebywałych trudów i niebezpieczeństw wydostał się wreszcie z Rosji, byle tylko wrócić do ukochanej kobiety.

"Wojciech Kruk zabija celnym strzałem swą wiarołomną żonę, Julię!"

„Wojciech Kruk zabija celnym strzałem swą wiarołomną żonę, Julię!”. Rysunek „Nowości Illustrowanych”.

Ledwo p. Dina zdołała ochłonąć z wrażeń, spowodowanych zmartwychwstaniem Bolesława, w mieszkaniu jej zjawił się pierwszy mąż Jan! – opowiadały dalej „Ostatnie Wiadomości Krakowskie”. Jego także schwytali Rosjanie i bez ceregieli wysłali na Sybir. Do Polski, co ciekawe, nie wrócił sam. Na wygnaniu ożenił się z jakąś Rosjanką, zmienił nazwisko i wrócił do Polski już z całą rodziną.

Tą niebywale zagmatwaną sprawą miał się dopiero zająć sąd. Wyroku gazeta niestety nie podała. A jaki werdykt Wy wydalibyście na miejscu międzywojennego trybunał? Kto tu był winny bigamii? Kto zasługiwał na więzienie? I który małżonek powinien od tej pory zajmować miejsce u boku Diny?

Źródła:

Artykuł powstał w oparciu o materiały źródłowe oraz literaturę zebraną w trakcie prac nad książką „Upadłe damy II Rzeczpospolitej”.

 

Zobacz również

XIX wiek

Sto lat temu to były zakazane słowa, dla wtajemniczonych. Dzisiaj używa ich każdy. O jakie wyrazy chodzi?

Sekretne terminy, którymi posługiwali się złodzieje, bandyci, ludzie marginesu. U schyłku XIX wieku pomysłowy lwowski policjant postanowił zebrać je i opublikować. Niektóre brzmią dzisiaj… zaskakująco znajomo!

8 marca 2017 | Autorzy: Kamil Janicki

Dwudziestolecie międzywojenne

Ponętne i niebezpieczne. Osiem najgorszych kobiet przedwojennej Polski

Nie chcielibyście spotkać ich po zmroku w ciemnej alejce. Tych osiem kobiet siało postrach w przedwojennej Polsce. Jednocześnie każda z nich stała się rozchwytywaną przez...

5 maja 2014 | Autorzy: Kamil Janicki

Dwudziestolecie międzywojenne

Rewolwer, sztylet i trucizna. Rozwody po polsku

W przedwojennej Polsce wzięcie legalnego rozwodu graniczyło z cudem. Wielu małżonków nie chciało czekać na wyrok sądu ani płacić bajońskich sum za kościelne unieważnienie ślubu....

22 stycznia 2014 | Autorzy: Kamil Janicki

Średniowiecze

Cała prawda o masturbacji w średniowieczu [18+]

Guibert z Nogent nazywał go „płynną ofiarą złożoną szatanowi”. Kolumban zalecał za ten czyn karę dwuletniego postu, a Jean Gerson lekarstwo - w postaci samobiczowania....

1 stycznia 2014 | Autorzy: Kamil Janicki

Dwudziestolecie międzywojenne

Zbrodniarze w mundurach. Czarne karty historii Wojska Polskiego

b>Dla Stanisława Kisielewskiego zatargi z przełożonymi były chlebem powszednim. Któregoś dnia dowódca jego jednostki – 6 pułku strzelców konnych – wmaszerował do stajni i znowu...

8 grudnia 2013 | Autorzy: Kamil Janicki

Dwudziestolecie międzywojenne

Narzeczony ugotowany we wrzącym smalcu!

Co zrobić z narzeczonym, jeśli nie spełnia oczekiwań? Według przedwojennych przykładów można go na przykład ugotować. Albo poćwiartować. Albo - ostatecznie - oblać kwasem solnym.

6 grudnia 2013 | Autorzy: Kamil Janicki

KOMENTARZE (15)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Julian Balowski

Moja mama Eugenia Balowska z domu Ustrzycka – pochodząca z Żurawicy koło Przemyśla miała rodzonego brata Juliana Ustrzyckiego, który przed II W.Ś. stacjonował jako oficer – lekarz chyba w Grudziądzu. Jego żona (imienia i nazwiska rodowego nie pamiętam) też dopuściła się zdrady i została zastrzelona przez męża – po procesie, w którym wspierali go liczni koledzy otrzymał ZOK (zakaz opuszczania koszar) na dwa lata. Posiadał swój majątek w Mostyskach albo w Sądowej Wiszni (teraz Ukraina). Chyba jeszcze przed wojną zapoznał się z Wandą (też nie znam dokładnych danych), która zaopiekowała się jego dziećmi – Zdzisławem i Barbarą lecz po 17 września 1939 r. zostali wywiezieni na Sybir. Sam Julian Ustrzycki dostał się do niewoli sowieckiej i też wywieziony został „na białe niedźwiedzie” ale tak szczęśliwie, że w jakimś lagrze odnalazł Wandę z małymi dziećmi. Na szczęście powstawało Wojsko Polskie i zaciągną się do Armii Andersa. Z całą rodziną poprzez M. Czarne, Persję, Egipt, walczył jako lekarz chirurg też pod Monte Casino, aż dotarł do Anglii, gdzie został zdemobilizowany i w Nevcastl otworzył sklep z polskimi wędlinami „Patria”. Dzieci – Zdzisław i Barbara wyjechały do Kanady i tam się osiedlili (Zdzichu był 2 razy w Polsce ale bał się jechać do ZSRR by wykopać rodzinne skarby), a Julian Ustrzycki w latach 60-tych w wyniku odnowienia się rany z wojny zmarł. Po dwóch latach żona Wanda sprzedając sklep, zrobiła ekshumację i samolotem przesłała wujka p/Warszawę do rodzinnej Żurawicy k/Przemyśla. Jak pamiętam był pochowany w stopniu kapitana, w 3 trumnach (środkowa była metalowa-zalutowana) a na zewnętrznej był umieszczony krzyż Viltuti Militari. Niestety rodzina już nie żyje, ale może się uda odtworzyć tą historię – z góry będę wdzięczny!

    zagonczyk

    Historii nie znam, ale pochodzę z rzeczonej Żurawicy:). Pozdrawiam zatem

    Anonim

    Wanda ustrzycka byla siostrzenica mojej babci ze strony ojca, mieszkala w newcastle.zmarla w 1995r. J.ustrzycki zmarl w1964r., rok pozniej zwloki zostaly przewiezione do kraju.ojciec wspomina j.ustrzyckiego kiedy przyjezdzal z wanda do zebrzydowic, gdzie mieszkalo moi dziadkowie.

      Anonim

      Dodaje jeszcze jedna informacje – dzieci Juliana to Zdzislaw i Lidia.Sprawe o ktorej Pan pisze znam z opowiadan mojego Ojca.Wanda utrzymywala przez lata z ojcem kontakt listowny.W 1965r. Ojciec odwiedzil swa cioteczna siostre w Newcastle.Bylo to jedyne spotkanie po wojnie.

      Anonim

      Wanda Ustrzycka cioteczna siostra mego ojca ( o czym pisalam 23.02.2014r.godz.1.00 i 20.21) byla nauczycielka w Isfahamie w Persji, obecnie Iran. W swoich pamiatkach , ktore niedawno otrzymalam od mego ojca posiadam zdjecie cioci , ktore przyslala po wizycie ojca w Newcastle w 1965r. z paroma slowami wspomnien na odwrocie. Mam takze zdjecia rodzicow cioci – Stefanii ( siostry mojej babci) i Antoniego oraz jej brata . Ciocia Wanda po katastrofie w Czernobylu przysylala moim synom mleko w proszku, co bylo to dla mnie milym zaskoczeniem.Poprostu kochala dzieci.

    Nora

    Witam, jak miło że historia którą znam z opowiadań mojej babci Ireny Wojdylak z domu Ustrzyckiej zam. w Żurawicy znalazła się w tym miejscu. Jestem rodziną słynnego Juliana, tylko muszę zapytać ojca jakie dokładnie jest nasze pokrewieństwo, moja babcia dokąd żyła, zajmowała się grobem wujka Julka i mnie zabierała tam od dziecka. To ona właśnie zdradziła mi szczegóły historii miłości Juliana, tylko że znam troszkę inną wersję, że Julian wcześniej poznał Wandę i planował się z nią związać, że podobno wymyślił historię ze zdradą ze strony żony, a nie poniósł zbyt dużych konsekwencji swego czynu, gdyż ówczesny komendant policji był jego przyjacielem i celowo zatarł ślady zabójstwa, a zostało upozorowane samobójstwo kobiety. Taką historię opowiadała mi babcia, ja do dzisiaj w dzień Wszystkich Świętych zapalam znicza na grobie Juliana Ustrzyckiego (nadal mieszkam w Żurawicy).

      Anonim

      Witam kuzynkę :))))
      Bohater tegoż wątku był bratem stryjecznym mojej matki.
      Historia, o której mowa, krążyła po rodzinie – ta wersja, którą ja znam różni się od tych tu opisanych…
      Utrzymuję kontakt z synem Juliana, stąd moja notka z 15 marca 2014 r. Szanuję jego prywatność, nie będę więc dokładać swojej wersji, jedynie sprostuję – Julian nie był lekarzem – był oficerem WP – (od 16 roku życia w wojsku). W 1941roku został aresztowany przez NKWD i wywieziony na Sybir. Był żołnierzem armii Andersa, przeszedł z nim cały szlak bojowy.
      Od wielu lat zbieram materiały na temat rodu Ustrzyckich z Żurawicy – chętnie bym nawiązała kontakt.
      Pozdrawiam.

Anonim

Julian i Lidia jeszcze żyją i sądzę, że 1. komentarz sprawiłby im przykrość.

Pani Wanda Ustrzycka była wspaniałą osobą – w Iranie zajmowała się nie tylko Julianem i Lidią – współtworzyła i prowadziła polską szkołę dla dzieci, które z Andersem „wyszły” z ZSRR…

    Dorota Surowiak

    Dziękuję za te informacje. pani Wanda urodziła się w Bestwinie. Jej rodowe nazwisko to Stanclik. Pozdrawiam z Bestwiny.

Nasz publicysta | Redakcja

Komentarz z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne:

Stanislaw E.: dzisiaj też …

Anonim

Pani Noro,witam.Ciesze sie,ze po dluzszym czasie zostala napisana wiadomosc dot.siostry ciotecznej mego Ojca.Wczoraj rozmawialam z Ojcem ,ktory ma juz 90 lat i potwierdzil wersje p.Juliana Balowskiego.Nadmieniam,ze Wanda byla starsza od mego Ojca o 10 lat.Mama Ojca miala dziewiecioro rodzenstwa,Wanda byla corka Je siostry Stefaniii o czym pisalam wczesniej.Wanda po wojnie mieszkala z Julianem w Newcastle,a jeden z braci mojej Babci w Londynie.Byl majorem lotnictwa w czasie wojny w Rafie.W 1965r. Ojciec bedac na kongresie w Londynie spotkal sie wujkiem i Wanda.Serdecznie Pania pozdrawiam.Irena.

    Dorota Surowiak

    Dziękuję za te wypowiedzi dotyczące szczególnie pani Wandy. Pani Wanda pochodziła z Bestwiny, tutaj się urodziła w 1911 roku. Jej nazwisko rodowe to Stanclik. Ja pochodzę z tego rodu. Dopiero nie dawno trafiłam na dokumenty o pani Wandzie z domu Stanclik, która wyszła za mąż za Juliusza Ustrzyckiego. Dzięki wam dużo się dowiedziałam. Pozdrawiam z Bestwiny koło Bielska-Białej.

      Wanda Stanclik

      Pani Doroto mam dużo informacji o Wandzie Ustrzyckiej, do których dotarłam szukając informacji o jej mężu (moim kuzynie).

Karolcia

Moim zdaniem winny jest pierwszy mąż, ponieważ żona błagała go , żeby nie szedł do legionów. Dina powinna być z trzecim mężem.
Największym bigamistą jest Jan . Dina tutaj nie jest winna nic .

Taki jest mój werdykt.
Karolina M.

Irena

Wanda Ustrzycka z d.Stanclik była córka Antoniego Stanclika i Stefanii z d.Kasprzyk.Miala brata,który zmarł przed lub w czasie wojny .Został pochowany w Katowicach przy ul.Francuskiej.Stefania Stanclik,siostra mojej babci zmarła w latach sześćdziesiątych w Katowicach. Wanda utrzymywała stały kontakt listowny z moim ojcem.Jestem w posiadaniu listów oraz zdjęć ,pamiątek po kuzynce mego ojca.Irena.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.