Sowieckie łagry. Istne piekło na ziemi, przez które przewinęły się dziesiątki milionów nieszczęśników. Zdawać by się mogło, że w nieludzkich warunkach, które tam panowały, co i rusz powinny wybuchać jakieś rebelie. Nic z tych rzeczy! Za życia Stalina więźniowie podnieśli bunt
Rzeczywiście, historycy znają tylko jeden przypadek, gdy zorganizowana grupa łagierników chwyciła za broń. Na dodatek wszystko zaczęło się od zwyczajnej plotki…
Był październik 1941 r. i już od czterech miesięcy trwała krwawa wojna Związku Radzieckiego z Trzecią Rzeszą. Właśnie wtedy w łagpunkcie „Lesoried”, wchodzącym w skład kompleksu nowych łagrów Workuty w Republice Komi, pojawiła się brzemienna w skutki pogłoska.
Z ust do ust podawano sobie wieść, że w związku z ciągłymi postępami Niemców, władze obozu są zdecydowane w razie konieczności rozstrzelać wszystkich więźniów politycznych! Miało to dotyczyć nawet tych, którzy już odsiedzieli swoje wyroki, a teraz byli wolnonajemnymi pracownikami łagru. I chociaż informacja była wyssana z palca, to jednak część łagierników – znając łatwość, z jaką NKWD przychodziło mordowanie ludzi – postanowiła wzniecić bunt.
Kto stanął na ich czele? Czyżby jeden z więźniów, na co wskazywałby zdrowy rozsądek? W żadnym razie! Prowodyrem był… komendant łagpunktu „Lesoried” Mark Andriejewicz Rietiunin. On również swego czasu został skazany za działalność „kontrrewolucyjną” i teraz – wierząc plotce – wolał zginąć z bronią w ręku niż dać się potulnie zarżnąć jak owca.
Niestety niewiele wiadomo na temat przygotowań do rebelii poczynionych przez Rietiunina i jego towarzyszy. Możemy tylko zacytować Anne Applebaum, która w książce „Gułag” stwierdziła: z późniejszych wypadków wynika […], że było to wystąpienie starannie przygotowane. Pewne jest natomiast to, że na początku grudnia 1941 r. w „punkcie obozowym” przebywało 202 mężczyzn, z czego 108 stanowili więźniowie polityczni i właśnie wśród nich rekrutowali się przyszli buntownicy.
Od plotki do rebelii
Do samej akcji przystąpiono w sobotę 24 stycznia 1942 r. Data nie została wybrana przypadkowo. Właśnie na ten dzień przypadała kąpiel obozowych strażników. W całą intrygę został wtajemniczony Chińczyk Liu Fa, który zajmował się łaźnią. Zakomunikował on swoim „klientom”, że jego przybytek będzie czynny tylko do siedemnastej, a co za tym idzie powinni się pospieszyć. W efekcie większość strażników udała się tam jednocześnie.
Na to właśnie czekał Liu Fa. Gdy niczego nieświadomi enkawudziści rozkoszowali się gorącą kąpielą, Chińczyk zabarykadował drzwi, a pozostali buntownicy zajęli się rozbrajaniem garstki wartowników, którzy trwali na swych posterunkach.
Trzech spośród nich stawiło opór, jednak na niewiele się to zdało. Łagiernicy jednego zabili, drugi został ranny, trzeciemu odebrano broń. W sumie więźniowie zdobyli dwanaście karabinów oraz cztery rewolwery.
Po wszystkim strażnicy zostali zamknięci w szopie do przechowywania warzyw, zaś buntownicy włamali się do obozowego magazynu, gdzie Rietiunin zawczasu zgromadził spory zapas zimowej odzieży (płaszcze, buty, kurtki, kufajki, spodnie, czapki i rękawiczki).
Nadeszła pora, by podjąć trudną decyzję: co dalej? Część właśnie oswobodzonych więźniów – około 60 – którzy nie chcieli brać udziału w buncie po prostu uciekła w leśne ostępy, reszta pod wodzą Marka Andriejewicza ruszyła do oddalonego o kilkanaście kilometrów miasteczka Ust’-Usa.
Po dotarciu na miejsce podzielili się oni na dwie grupy. Pierwsza z nich zaatakowała więzienie, druga w tym samym czasie uderzyła na urząd pocztowy. Przeprowadzona z zaskoczenia operacja zakończyła się pełnym sukcesem. Atakujący zdobyli areszt i uwolnili 38 osadzonych, z których 12 zasiliło szeregi rebeliantów. Również budynek poczty wpadł w ręce łagierników.
Sprawy się komplikują…
Były to jednak miłe złego początki. Po pierwszym szoku ludność Ust’-Usy zaczęła stawiać twardy opór. Kilka osób zabarykadowało się w miejscowym komisariacie milicji i wykorzystując znajdującą się tam broń przystąpiło do wymiany ognia z napastnikami. Inni zorganizowali obronę miejscowego lotniska, na którym stacjonowały dwa samoloty.
Ponadto jednemu z milicjantów udało się dotrzeć konno do sąsiedniego łagpunktu Pola-Koria, gdzie złożył meldunek o tym, co dzieje się w Ust’-Usie. Niemniej jednak złożone przez niego wyjaśnienia były na tyle mgliste, że komendant obozu doszedł do wniosku, iż miejscowość została zaatakowana przez… Niemców. Mimo wszystko wysłał na odsiecz 15 swoich ludzi.
W międzyczasie w Ust’-Usie trwała zacięta walka pomiędzy rebeliantami i mieszkańcami broniącymi posterunku milicji. Atakującym udało się co prawda pojmać i rozbroić kilku obrońców, jednak nie potrafili zdobyć samego budynku.
Po całonocnych bojach, które kosztowały ich dziewięciu zabitych, jednego rannego i aż 40 wziętych do niewoli, Rietiunin zdecydował o zmianie taktyki.
Powstańcy zaniechali dalszych prób szturmu i ruszyli na „podbój” sąsiedniego miasteczka – Kożwy. Nie wiedzieli wszakże o pewnym drobnym szczególe. Zapobiegliwi włodarze Ust’-Usy, obawiając się ataku niemieckich spadochroniarzy, ukryli w pobliskim lesie radiostację, za pomocą której teraz rozpaczliwie wzywali pomocy.
Tymczasem Mark Andriejewicz i jego ludzie niemal bez walki zajęli duży kołchoz usytuowany nieopodal miasta. Co prawda nie przekonali oni kołchoźników do przyłączenia się do rebelii, ale w miejscowym urzędzie pocztowym udało im się odebrać nadany otwartym tekstem komunikat o nadciągających posiłkach milicyjnych, mających zakończyć całą „ kontrrewolucyjną imprezę”.
Smutny finał
W tej sytuacji nie pozostawało im nic innego jak opuścić główny trakt i szukać schronienia w tundrze. Znaleźli je niedaleko – na farmie reniferów. Pogoń nie zamierzała jednak dawać za wygraną! O świcie 28 stycznia cały teren został otoczony i wywiązała się trwająca cały dzień, regularna bitwa. Z okrążenia udało się ujść z życiem ledwie nieco ponad trzydziestu rebeliantom.
Ukryli się oni w myśliwskim szałasie w nieodległych górach, część z nich zdecydowała się walczyć do ostatniego naboju, inni postanowili szukać szczęścia w lasach. Tak dla pierwszych, jak i drugich los okazał się mało łaskawy. Tych, którzy zostali na miejscu wybito do nogi, zaś uciekinierów bezlitośnie tropiła i wyłapywała milicja. Rietiunin oraz kilku innych więźniów 31 stycznia popełnili samobójstwo, po tym jak zostali otoczeni przez pościg.
Jednak to jeszcze nie koniec tej smutnej historii. Schwytanych łagierników – w sumie 49 – poddano torturom i ostatecznie w sierpniu 1942 r. stracono. Z kolei samego Rietiunina – jak pisze w swej książce pt. „Zatruty pokój” Gregor Dallas – uznano za faszystę pragnącego się sprzymierzyć z nazistowskimi Niemcami.
Zaniepokojeni komunistyczni przywódcy pragnęli za wszelką cenę zapobiec podobnym „incydentom”. Dlatego też podjęli drastyczne kroki prewencyjne. W drugiej połowie sierpnia 1942 r. do komendantów wszystkich łagrów trafiło memorandum o nasileniu się działalności kontrrewolucyjnej w obozach pracy poprawczej NKWD. Jego adresaci zostali zobowiązani do pozbycia się w ciągu dwóch tygodni elementów kontrrewolucyjnych i antysowieckich. Rzecz jasna pokłosiem rozkazu było istne polowanie na czarownice. Zaowocowało ono – jak pisze autorka „Gułagu” – „ujawnieniem” wielkiej liczby rzekomych organizacji spiskowych: od irkuckiego „Komitetu Wyzwolenia Ludu”, po „Rosyjskie Stowarzyszenie Odwetu na Bolszewikach”, zdemaskowane w Omsku.
W podsumowującym całą akcję raporcie stwierdzono, że w latach 1941-1944 w obozach wykryto 603 ugrupowania antypaństwowe i terrorystyczno-dywersyjne, zrzeszające łącznie 4640 uczestników.
Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że znakomita większość z tych 4640 nieszczęśników nie miała z zarzucaną im działalnością żadnej styczności. Wielu skazano na śmierć i tym samym wyssana z palca plotka zamieniła się w prawdę…
Źródła:
- Anne Applebaum, Gułag, Świat Książki, 2005.
- Gregor Dallas, Zatruty pokój. 1945 – wojna, która się nie skończyła, Bukowy Las, 2012.
- Siergiej Piskunow, Ust’-Usinskoje wosstanije 1942 g. (Wosstanije Rietiunina).
KOMENTARZE (13)
„Nic dziwnego, że się zbuntowali. Dziwne, że tylko raz!”
Dlaczego jest to dziwne?
Przecież za jakikolwiek sprzeciw groziła śmierć.
Jarek, jeszcze dluga droga przed Toba! Powodzenia! :)
Mamy tu internetowego bohatera, kanapkowego wojowika.
Chodzi o to, że im i tak groziła śmierć. Dlatego dziwne, że buntowali się tylko raz. Mnie się jednak wydaje, że inni zwyczajnie nie mieli sposobności by zorganizować to wszystko. Ewentualnie byli tak złamani i zniechęceni, że nie mieli na bunt nawet ochoty.
W tym systemie chodziło o to, że zawsze zostawiało się więźniom „iskierkę nadziei” dla której nie chcieli ryzykować, woleli odpracować swój wyrok i wyjść. W między czasie i tak niektórym zdążyło się poprzestawiać w psychice – szczerze przyznawali się do winy i uważali za sprawiedliwe, że muszą pracować w obozie…
a co z buntem w jednym z obozów w Kazachstanie, który opisuje Sołżenicyn w Archipelagu Gułag?
Wybrane komentarze do artykułu z serwisu wykop.pl (http://www.wykop.pl/link/1073625/jedyny-taki-bunt-powstanie-wiezniow-gulagu/):
Kraker245
Chyba lepiej by zrobili, gdyby zamiast urządzać jakąś dziwną partyzantkę (zajęcie kołchozu itp.), po prostu próbowali uciec jak najdalej.
Cadael
@Kraker245: Ciężko powiedzieć, jak daleko można uciekać w tundrze.
hahacz
@Cadael: Daleko sie nie da, bo tam praktycznie nie ma co jesc, a odleglosci wielkie.
kayleigh
@Cadael: tajdze
siemko
@Kraker245:Znajomy rodziców był za młodu na zesłaniu przy wyrębie lasów na Syberii. Nikt nie myślał o ucieczce, każdy bardzo pilnował aby po pracy nie zostawiono go w lesie – bo to pewna śmierć.Zapominacie również, że aparat represji działał na tyle sprawnie, że w razie czego konsekwencje ponosiła rodzina buntowników – też byś siedział cicho gdybyś wiedział co może czekać Twoich bliskich
FrAnSiS
@Cadael: Da się:) Mój dziadek tak zrobił.
W skrócie:
Został zesłany na Sibir w 1941 (chyba) i przesiedział tam pięć lat. Na szczęście trafił nie do tych najostrzejszych łagrów, tylko takich pośrednich. Gdy się porządnie z kolegą (z którym tam trafił) zorientowali jak wszystko działa i jakie są możliwości ucieczki, obmyślili sobie plan;) Mianowicie (pomógł im w tym jeden z Rusków): przez ich rejon przejeżdżał pociąg ze zbożem. Wysypali z dwóch worków zboże, weszli do nich i w ten sposób wyjechali z łagrów na jakąś odległość, a następnie powędrowali do Polski idąc od wsi do wsi.
Dziadek napisał na ten temat książkę, jednak moja rodzina nie dopatrzyła sprawy. Po rękopisie został mi tylko jeden jedyny ślad, karta pocztowa z 1991 roku od związku sybiraków. Aktualnie próbuję ten rękopis odzyskać;)
Co do wędrówki, znam tylko pojedyncze punkty orientacyjne takie jak: Leningrad, fińska granica, kołchozy, lieschozy i masę wsi które już zapewne dawno nie istnieją (Ładiejnoje, Lieschoz, Tiumsic itp.). Mogłem coś źle napisać, bo wszystkie informacje są tylko z tej kartki pocztowej (pytali dziadka czy może w przybliżeniu podać gdzie się znajdowały te miejscowości), która jest niestety dość nieczytelna.
W skrócie, ucieczka była możliwa, i przedostanie się do Polski również;)
W ramach ciekawostki: dziadek na starość miał tak grubą skórę że bez problemu mógł przekładać w piecu RĘKĄ palące się i żarzące drewno;)
choleryk
Za byle głupoty zapewne była kulka w łeb, to co dopiero za próbę buntu. Nikomu zapewne do głowy to nie przychodziło, tak więc dziwię się zdziwieniu autora, że był tylko taki jeden jedyny. W Korei Płn. podejrzewam, że nie było ani jednego.
histeryk_13
@choleryk: Wiesz, w Gułgach zginęły miliony ludzi (właściwie chyba nie wiadomo dokładnie ilu), więc ja osobiście spodziewałbym się, że jakieś bunty tam powinny wybuchać. Z tego co na szybko znalazłem na Wiki to w latach 50. było kilka powstań łagierników, ale widocznie za czasów Stalina terror był na tyle duży, że ludzie woleli zamarznąć albo umrzeć z głodu niż się zbuntować. Podejżewam, że mogli też bać się o swoje rodziny, jeżeli takowe mieli. No ale to tylko moje gdybanie, bo na historii ZSRR i Gułagów to ja się słabo znam. Chociaż od dłuższego czasu mam w planach sięgnięcie po tę książkę Anne Appleaum.
mgalecki
@histeryk_13: gdzieś opisałem swego czasu między innymi dlaczego przed i w czasie wojny do buntów i powstań dochodziło rzadziej przed niż po wojnie: w latach świetności Gułagu błatni, fetniacy, urki byli o tyle hołubieni przez naczalstwo o ile byli batem na całą 58ósemkę [przestępstwa polityczne]. Z powyższego zadania wywiązywali się zresztą całkiem przyzwoicie. Pomijając fakt, że cały system Gułagu oparty na tufcie i błacie był świetnym polem do nadużyć wszelkiej maści cwaniaków. Wolnych i niewolnych.
Sytuacja się zmieniła, nie od razu ale jednak, po 45 roku kiedy z dwóch powodów fetniacy przestali być aż tak silną grupą i bywało, że to nie oni ale 58 paragraf byli górą. Po 45 roku zmienił się średni wyrok – to już nie była swojska dycha, czerwoniec ale ćwiara czyli 25 lat łagrów a regułą po tym była kara zesłania lub 101 kilometra [zakaz osiedlania się od konkretnych [większych] miast w odległości mniejszej niż 100 km]. Drugim powodem była wielka ilość więźniów politycznych wprost z jednostek frontowych, z wszelkiej maści niemiłych sowietom partyzantek szczególnie z terenów środkowej i wschodniej Europy: AK, banderowcy i inne. To byli ludzie ostrzelani w walce, obeznani ze śmiercią, nie bojący się o utratę życia, wyszkoleni do walki często z przeważającym liczebnie przeciwnikiem. Do tego dodając skazanie na 25 lat można sobie łatwo wyobrazić, że tacy więźniowe nie będą się na wszystko godzić.
większość Zeków przedwojennych, wtrąconych do więzienia, była zupełnie innym typem człowieka – to byli ludzie nawet nie zdający sobie sprawy z działania sowieckiego terroru i jego obecności w codziennym życiu. Po wojnie byli to ludzie już jakościowo inni: znający system, bardzo często z nim skonfliktowani, przyzwyczajeni przez 5 lat wojny do niewygód i śmierci, umiejący walczyć.
Komentarz do art. z facebookowego profilu Ciekawostki historyczne, o których prawdopodobnie nie słyszałeś https://www.facebook.com/pages/Ciekawostki-historyczne-o-kt%C3%B3rych-prawdopodobnie-nie-s%C5%82ysza%C5%82e%C5%9B/157583547765498?fref=nf:
Sebastian A.: Polecam wycieczkę do Szymbarku,jest tam dom sybiraka przywieziony spod Irkucka,warto posłuchać przewodnika,po którego opowiadaniu włosy jeżą się na rękach. http://cepr.pl/index.php/pl/zobacz-obiekty/16-dom-sybiraka
Komentarze z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne:
Rajmund K.: A Sołżenicyn w Archipelagu Gułag nie opisuje jakiegoś buntu czasem? Pozdrawiam.
Ciekawostki historyczne: Zapewne opisywał te które miały miejsce po 1953 r., a tych było kilka.
Rajmund K.: No tak. Już po 53r. Do jego śmierci byly tylko pewne formy protestu/strajku typu nie wyjscie do pracy, głodówka itp.
Alex M.: W opowiadaniach kołymskich była opisana ucieczka więźniòw z bronią,ostatecznie złapani i zabici,bodajże przeżyło 2
Komentarze z facebookowego profilu Historia – daty, które nie gryzą https://www.facebook.com/historycznedaty?fref=ts:
Krystyna B.: Stalin. Hitler dwa zbrodniarze.
Tomasz A.: systemy destrukci ludzi..
Tomasz A.: to tylko dwie osoby ktore same by nic nie zrobily….
Miroslaw B.: Trzeba być potworem żeby coś takiego zrobić innym ludziom.
Tomasz A.: a czym sie roznia faszyzm i komuniz ????
Mirosław K.: Faszyzm w porównaniu z komunizmem to taki lajtowy system!!!
Czesława A.: Człowiek człowiekowi. Och ludzie
Artur G.: Faszyzm bardzo rozni sie od komunizmu we Wloszech byl faszyzm i radze sie zapoznac bo roznice sa diametralne.
polecam film -Tak daleko jak nogi poniosą
jak mogli sie buntowac jak prawie nie dostawali jedzenia i nie moeli nic wlasnego oprócz pcheł… Dodatkowo straznikom pomagali pospolici przestepcy ktorzy siexzieli wraz z politycznymi. na dalekiej syberii co przyjdzie z buntu? gdzie sie ucieknie jak wszedzie obozy i tundra albo wiexzna zmarzlina
Mam na imię Adam. Szanowni Państwo mój wujek Edward Neuhauser był więziony w Noriłłagu w obozie poprawczym przymusowej pracy NKWD w Norylsku od 1943 roku do 1045 roku. Tam też były bunty więźniów.Szukam go do dzisiaj. Nie mogę go odnaleźć,może
jest na jakiejś liście. Był z rocznika 1924, urodzony w Żurawnie. Będę wdzięczny jeśli ktoś
podpowie mi gdzie mogę go szukać