Wilkołak został odczarowany. Popkultura serwuje nam go w serialach młodzieżowych, w filmach, grach. Słowem: wszędzie. Dziś nikt już nie drży na myśl o zbliżającej się pełni, choć jeszcze nieco ponad 110 lat temu było inaczej. Wilkołaków się bano i to całkiem na serio.
Likantropia jest powszechnie obecna w słowiańskich podaniach. Przez pokolenia z ust do ust przekazywano sobie opowieści o okrutnych bestiach czających się w mroku nocy. Wśród prostego ludu – także na ziemiach polskich! – wiara w zjawiska nadprzyrodzone, w tym w istnienie wilkołaków, strzyg i innych upiorów uparcie nie chciała odejść do lamusa.
7 lipca 1901 roku o żywotności wilkołaczych podań przekonał się − dosłownie − na własnej skórze pewien żebrak. W niewielkiej wsi Myscowa, w dzisiejszym powiecie krośnieńskim, ludzie utrzymywali się głównie z rolnictwa i hodowli owiec.
Kiedy pasterze doglądali stada pasącego się nieopodal lasu, zwierzęta ni stąd, ni zowąd zaatakował wilk. Wyskoczył spomiędzy drzew, schwycił jedną owcę i umknął w ostępy. Pasterze, chcąc ratować powierzone ich pieczy zwierzę, rzucili się za porywaczem. Kiedy już niemal go pochwycili, wilkowi udało się zgubić pogoń na rozstajach. Zamiast niego na drodze nagle pojawił się… miejscowy żebrak, niejaki Iwan Karczmarczyk.
Choć mężczyzna ów był zniedołężniałym starcem, chodzącym od wsi do wsi za jałmużną, pasterze nieumiejący sobie inaczej wytłumaczyć całej sytuacji, z miejsca wzięli go za wilkołaka, który ich zdaniem zdążył wrócić do swej ludzkiej postaci.
Domniemany wilkołak zebrał od pasterzy solidne cięgi. Mężczyźni uparcie domagali się zwrotu porwanej owcy. Karczmarczyk próbował salwować się ucieczką, ale rozwścieczeni opiekunowie stada dopadli go w opłotkach.
Strach myśleć, jak by się skończyła cała sprawa (w końcu pasterze byli przekonani, że maltretują podstępnego potwora!) gdyby nie nadszedł żandarm. Funkcjonariusz uratował życie Bogu ducha winnemu, domniemanemu wilkołakowi i zawiadomił o całej sytuacji swoich przełożonych oraz sąd grodzki.
Przeprowadzono dochodzenie, zbadano okoliczności całego zajścia, przesłuchano wszystkich świadków i w końcu sąd wydał wyrok. Wszyscy oskarżeni zostali uznani winnymi bestialskiego pobicia niewinnego dziada proszalnego.
25 listopada 1901 roku sąd skazał ich na dziesięć i pięć dni aresztu. Jak okazało się w toku postępowania, nawet wójt Myscowej, niejaki Solenka, był święcie przekonany o wilkołactwie Karczmarczyka i bez najmniejszych skrupułów uczestniczył w pobiciu.
Jeśli chodzi o samego Iwana Karczmarczyka, to miał on wyjątkowego pecha i szczęście zarazem. Najpierw znalazł się w złym miejscu, w wyjątkowo złym czasie, przez co posądzono go o likantropię i boleśnie mu pokazano, co to znaczy głęboko zakorzeniony przesąd ludowy. Później na jego szczęście (i nieszczęście pasterzy) w odpowiedniej chwili pojawił się przedstawiciel „szkiełka i oka”, który nie dał wiary opowieści o wilkołactwie i uratował żebrakowi życie.
Dla nas nie to jest jednak najważniejsze. Jeśli wierzyć Leszkowi Słupeckiemu – autorowi książki „Wojownicy i Wilkołaki” – pan Karczmarczyk był przede wszystkim postacią prawdziwie historyczną: ostatnim poświadczonym źródłowo polskim wilkołakiem! A przynajmniej ostatnim człowiekiem o to posądzonym…
Źródło:
Ciekawostki to kwintesencja naszego portalu. Krótkie materiały poświęcone interesującym anegdotom, zaskakującym detalom z przeszłości, dziwnym wiadomościom z dawnej prasy. Lektura, która zajmie ci nie więcej niż 3 minuty, oparta na pojedynczych źródłach. Ten konkretny materiał powstał w oparciu o:
- L.P. Słupecki, Wojownicy i wilkołaki, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2011.
KOMENTARZE (27)
Myślę, że wilkołaki, to przechowana w pamięci zbiorowej legenda o tych istotach: http://infra.org.pl/kryptozoologia/tajemniecze-hominidy/1006-nieny-czowiek-czy-wiadkowie-mowi-prawd
Jak się ma ta pozycja, do „Wilkołactwa”, tego samego autora. Czy to tylko zmieniony tytuł? Rozszerzenie treści? Czy też zupełnie inna książka?
To na pewno nie to samo – Wilkołactwo miało niecałe 190 stron. „Wojownicy i wilkołaki” – ponad 250.
@DM „Już na samym początku należy odnotować, że recenzowana tutaj praca swoją premierę miała w 1987 r. pt. Wilkołactwo. Później w 1994 r. pojawiła się pod nieco zmienionym tytułem Wojownicy i wilkołaki i była wersją poprawioną oraz poszerzoną o nowszą literaturę. Tytuł tegoroczny, jako trzecie wydanie w dalszym ciągu nawiązuje do dwu poprzednich (do drugiego nawet tytułem) i nie uległ zbyt diametralnej zmianie.” za: http://www.historia.org.pl/index.php/recenzje/recenzje/przekrojowe-i-inne/2466-wojownicy-i-wilkoaki-lp-supecki-recenzja.html
Czyli to ta sama książka, tylko po innym tytułem i nieco poszerzona.
Bo ja wiem czy nieco? Pierwsze wydanie „Wojowników i wilkołaków” było o połowę dłuższe niż „Wilkołactwo”. Spore to nieco ;-)….
Komentarze z naszego profilu na Facebooku:
Sławomir Kwiatkowski: Wg źródeł w wilków zamieniali się znani nam z historii Wieleci
Ciekawostki historyczne: No ale to trochę wcześniejsza epoka niż ta z artykułu ;-)…. Mnie bardziej od wilków-Wieletów zaskakują wilkołaki w XX wieku :)
Sławomir Kwiatkowski: Fakt że wcześniejsza :-) tak tylko wpisałem bo mnie nagłówek o gęsiach zmobilizował ;-)
Ciekawostki historyczne: Zresztą Wieleci też ciekawy temat… Może kiedyś opublikujemy jakąś ciekawostkę o nich. Osobiście zawsze największy sentyment miałem właśnie do wczesnośredniowiecznej historii Polski, a w „ciekawostkach historycznych” póki co mamy jej raczej niewiele :).
Sławomir Kwiatkowski: cóż…zostawiacie to co najlepsze na później ;-)
Wybrane komentarze do artykułu z serwisu Wykop.pl:
RudiRud: Wilkołaki w XIX były tylko jednym z wielu „zmartwień” polskich chłopów. Południca, mamuna, dytko, topielce… – to tylko mikra część bestiariusza, który regulował życie ówczesnych Polaków.
Enemydown: za 100 lat (przy obecnym rozwoju nauki/neurobiologii itd) , w takim samym tonie będą opisywane „bajki o opętaniach”
mehis: W rozwiniętych społeczeństwach prawdę mówiąc już są;-)…
Wilk: Za 100 lat będa krążyły legendy o opętaniach przez MMORPG :P
goffer_pl: Wilkołaki zostały wyparte przez czarną wołgę porywającą dzieci (za komuny).
We współczesnej „demokracji” społeczeństwo truchleje przed porannymi odwiedzinami ABW i CBA.
Jak widać każda epoka ma swoich „wilkołaków”.
Trawiasty: Trzeba iść z duchem czasu. Teraz ludzie boją się kotojeleni.
Histeryk_13: Biedny gość, to się nazywa być w złym miejscu o złym czasie ;).
mehis: E tam, gość ma zasługi dla polskiej kultury! Amerykanie mają „True Blood”, Brytyjczycy „Being Human”, a my mamy… pana Karczmarczyka :D.
Calemvir: Ostatni polski wilkolak? Ha! Ten kto pisal ten tekst nie wir ile nas jeszcze zyje w ukryciu. Wilczy bracia, podepnijcie sie pod moj komentarz i udowodnijcie ilu nas jest!
mehis: Oj, oj! Ostatni naukowo udowodniony :D….
Romek93: dziś prawdziwych wilkołaków już nie ma, pewnie poszło z wami jak i z cyganami…
Goryptic: nie ma z czego rżeć. Likantropia istnieje i ma się dobrze, tylko że jest dość poważną chorobą psychiczną (może nie aż chorobą, ale co najmniej „dysfunkcją”).
Khaine: My mieliśmy prawdziwych likantropów. Ale komuna jak to komuna, nawet ich nam ukradli :(
Nota bene bardzo fajna książka :). Jest w niej też historia o tym jak za wilkołakami uganiali się polscy, nowożytni magnaci ;-)….
Wilczy bracia !!!!!!!!! Udowodnijcie że wilki istnieją !
Dalej !!!!! Niwstydźsie byc wilkołakiem !!! co wam zrobi żąd ??!!!! JESTEM WILKOŁAKIEM !!!
Jak jestes loups garous (wilkołak) to napisz co robisz? A ja sie dowiem po tym co napiszesz czy jestes prawdziwym bratem. Wielu widzialem niby braci, siostry i od 82% bylo czuc nedznego homini (człowieka). A pozatym jak chcesz przetrwac to sie nie ujawniaj bo cie udupia jak sie dowiedza gdzie jestes bo ludzie boja sie tego czego nie kontroluja.
też jestem
żąd to pewnie niewiele. Coś mam wrażenie, że jednak chodziło Ci o rząd ;-)…. Wilkołaki jak rozumiem nie są za mocne z ortografii?
http://zmiennoksztaltne-istoty.blogspot.com/
tu jest sporo o wilkołakach. naprawdę ciekawie napisane. poczytajcie bo na serio warto!
ej Calemvir ja też jestemwilkołakiem mieszkam w holandie aaaaaaaaaaaaaaałłłłłłłłłłłłłłłłłuuuuuuuuuu
to jest LIKANTROPIA a nie wilkołactwo
Ciekawe historia ukazująca, że jednak istniały jakieś namiastki cywilizacji i sprawiedliwości. Spodziewałbym się, że ocalony przed samosądem wieśniak zostanie oskarżony o wilkołactwo na drodze oficjalnej i powieszony.
Wszak już trzeci z kolei gubernator Galicji walczył z polowaniami na wampiry w swojej guberni ;-)
Kolejna porcja komentarzy z naszego profilu na Fb
Mateusz B: Ostatni… :) Taa to tylko prasa sie zepsiła ;)
Beata A.: Znam ludzi gorszych niż najgorsze wilkołaki… :(
Ja tam nie mam nic przeciw wznawianiu starych artykułów, ale o ile przyjemniej by się je czytało w nowej, poprawionej, czyli lepszej odsłonie…
I tego w nowym Roku sobie życzę – to zn. mniej sensacji a więcej ciekawostek historycznych w waszych artykułach.
Ufff już od dłuższego czasu chciałam coś takiego napisać:)
Myscowa leży w powiecie jasielskim, a nie krośnieńskim.
Ciekaw jestem źródeł, na których pan Słupecki oparł tę historię. W żadnej znanej mi pozycji traktującej o historii, legendach i podaniach z tego rejonu, nie znalazłem tej opowieści. Czy w książce jest może podane źródło?
Ponadto, miejscowość Myscowa w owym czasie zamieszkiwana była niemal wyłącznie przez Rusinów – Łemków. Wskazuje na to również imię wspomnianego żebraka – Iwan. Dlatego też mógłby to być ostatni wilkołak na ziemiach polskich, ale już niekoniecznie polski, a łemkowski ;) Warto dodać, że ludność rusińska (łemkowska i bojkowska), zamieszkująca do lat 40. południowo – wschodnie rubieże obecnej Polski, miała w swoich zwyczajach różne podobne gusła, odprawiane nawet do początków XX wieku. Za przykład mogą służyć choćby pochówki wampiryczne, kojarzone najczęściej z miejscowością Jawornik na wschodnim krańcu Beskidu Niskiego.
Drogi anonimie, dziękujemy za tak wnikliwy komentarz! Źródło, które podaje autor książki „Wojownicy i wilkołaki” to: Z aktów i rozpraw sądowych, „Lud”, t. 10, 1904, s. 214.
MYSCOWA jest w powiecie jasielskim
„Wszyscy oskarżeni zostali uznani winnymi bestialskiego pobicia niewinnego dziada proszalnego.” a mogli tylko krzyknąć spieprzaj dziadu
Do dziś wilkołaki
Istnieją, zwany przez wielu „wirus” Lyc-V został on uznany za główna przyczynę powstawania problemu wilkołactwa.
Efekty jego wpływu w organizmie widoczne są na tyle, na ile zdołał się
on rozprzestrzenić w ciele. Lub jak dużo mamy go w naszym genie, tak można go przekazywać genetycznie z człowieka na człowieka.
Pozostaje uśpiony do czasu, gdy ofiara ulegnie jakiemuś dużemu stresowi lub gdy Księżyc będzie w pełni. Uaktywnia się on podczas pełni ze względu na duże oddziaływanie Księżyca na Ziemie i jest zwuazane z jego polem grawitacyjnym. Dochodzi wtedy do „przebudzenia” wilczego DNA i zachodzą skomplikowane zmiany w ciele, upodabniające ofiarę do wilka. Również stopień przemiany jest zależny od tego jak bardzo skutecznie został zainfekowany organizm…
Niekiedy ciężko jest obudzić Lyc-V istnieje też masa sposobów jak tego dokonać aczkolwiek kiedy to nastąpi z późniejszymi przemianami nie ma już większego problemu. Jedni chorzy stają się całkowicie wilkami,wilkołakami inni zaś tylko wilkoludźmi a wynika to z różnej ilości wilczego DNA u określonego szczepu
Lyc-V oraz różnego stopnia penetracji przez wirusa komórek ofiary. Jeśli infekcji ulegnie tylko połowa z nich, to tylko w połowie dochodzi do ekspresji wilczych genów pod katalitycznym wpływem Księżyca.
Są także przypadki kiedy to po przemianie pozostajemy w postaci wilka na zawszę ale to zależy od wielu czynników np. tak jak już pisałem wcześniej od tego jak bardzo skutecznie został zainfekowany organizm lub umiejętności opanowania przemiany. Jeżeli Lyc-V jest za słaby na całkowitą przemianę zmianie ulegną tylko zrastanie się brwi, nagły porost włosów a także zaostrzenie się uszu i wyczulenie niektórych zmysłów.
Człowiek zmieni się psychicznie ale wygląd się zbytnio nie zmieni to znaczy osoba chora będzie bardziej agresywniejsza, będzie często się z każdym kłócić i prowadzić do bijatyk zacznie więcej jeść a szczególnie mięsa, ten właśnie przypadek zalicza się do wilkoludzi.
Wierzcie mi na słowo interesuje się lykanotropią i wiem coś na ten temat ;)))
Tylko nie liczni znają prawdę na temat tych mitycznych istot w sumie to nie tylko ich ale takich jak wampiry, czy inne tak zwane „dziwadła” w każdym bądź razie rząd czy inne tego typu działalności nigdy nie przyznają się do prawdy jak i jej do siebie nie dopuszczą a wy zwykli człowiekowaci możecie tylko gdybać nad prawdą nawet w czasach jak wy to nazywacie średniowiecza były wzmianki o „Wilkołakach” i już wtedy ludzie nie dopuszczali do siebie prawdy a na wzmianki gdziekolwiek o tych istotach gubiliście za sobą łajno i tyle w temacie.
Joseph
Drogi komentatorze, polecam książkę Adama Węgłowskiego „Żywe trupy”. Po Pana wpisie, za który dziękujemy, myślę, że ta pozycja nie tyle Pana zaciekawi, co naprawdę niekiedy zadziwi, a czasem zachwyci :) Pozdrawiamy.