Znane powiedzenie o „kocie w worku” wydaje się dość osobliwe. Oczywiście każdy potrafi wyjaśnić co pod nim dzisiaj rozumiemy – nie kupuj towaru, którego nie obejrzysz, nie daj się oszwabić płacąc za coś w ciemno. No dobrze, ale jak to się ma do kotów? Czy brzydszy kot będzie słabiej łapał myszy? A może po futerku kota poznamy czy się będzie łasił i robił siku gdzie trzeba? No niekoniecznie.
Znane powiedzenie o „kocie w worku” wydaje się dość osobliwe. Oczywiście każdy potrafi wyjaśnić co pod nim dzisiaj rozumiemy – nie kupuj towaru, którego nie obejrzysz, nie daj się oszwabić płacąc za coś w ciemno. No dobrze, ale jak to się ma do kotów? Czy brzydszy kot będzie słabiej łapał myszy? A może po futerku kota poznamy czy się będzie łasił i robił siku gdzie trzeba? No niekoniecznie. Do tego pytanie chyba podstawowe – do kroćset, po co ktoś miałby trzymać kota w worku i w taki sposób go sprzedawać?! Nie dość, że to absurdalne, to jeszcze biedny zwierzak mógłby się udusić.
Wszystko robi się jasne dopiero, kiedy uwzględnimy do czego dawniej „służyły” koty, szczególnie te bezpańskie. Nadawały się one nie tylko na obiad, ale też… na ubranie.
W średniowieczu kot nie miał łatwo
Ze źródeł historycznych jasno wynika, że w Zachodniej Europie istniała cała branża „kociarska”: specjalni łapacze wynajdywali i chwytali koty, kuśnierze zdejmowali z nich skórę i wykonywali z niej ubrania, a handlarze objeżdżali jarmarki i targowiska, oferując towary z kota. Rynek kocich ubrań był na tyle duży, że wprowadzano specjalne przepisy odnośnie handlu kotami.
Na przykład w Saint-Vaast w Arras na początku XI wieku od kociej skóry płaciło się 2 dukaty podatku. W Montpellier około 1201 roku zasady były już bardziej szczegółowe: 2 dukaty za gotowe skóry i ubrania z kotów, ale za tuzin kotów jeszcze nieobrobionych – dukat. Można też było zapłacić podatek od beczki kotów w wysokości dwóch dukatów. Interes musiał iść naprawdę przednio, jeśli w porcie Ipswich w 1303 roku ustalono cło nie od jednego kota czy od tuzina, ale od tysiąca skórek.
Koty można było nosić na grzbiecie, ale chyba częściej trafiały do mniej zamożnych domów. Laurence Bobis pisze w książce „Kot. Historia i legendy”, że kocich skór często używano do wystroju wnętrz jako dywaników, dywanów, obijano nimi krzesła i szyto z nich pokrowce na poduszki. Także w kwestii ubrań każdy mógł znaleźć coś dla siebie: kamizelkę z kota, kapelusz, podszewkę, płaszcz, rękawiczki, albo i kocią pelerynę.
Kot a półświatek przestępczy
Z dokumentów jasno wynika, że naprawdę opłacalne było łapanie dzikich kotów: ceny za ich skórę były wielokrotnie wyższe, a nosili je nawet królowie (Ludwik VI) czy dostojnicy kościelni. Z drugiej strony „kota kominkowego” (dokładnie taka nazwa pojawia się w tekstach z epoki) dużo prościej było złapać, czy też raczej ukraść.
Wielką popularnością w średniowiecznych miastach cieszyło się łapanie, zabijanie i sprzedawanie na futro kotów, które jak najbardziej miały właścicieli. Czasem był to zwykły proceder przestępczy, czasem iście makabryczna zabawa. Pewne exemplum (kaznodziejska opowiastka) z XIII wieku wspomina o nieszczęsnym losie paryskiego kota. Przytoczmy je słowami Laurence Bobis:
Paryscy studenci bawili się, rzucając kotu kostkę do gry, i za każdym razem, gdy wyrzucił odpowiednią ilość punktów, dawali mu coś do jedzenia, ponieważ jednak kot w końcu przegrał, obdarli go ze skóry, którą następnie sprzedali.
Przed takim losem swoich podopiecznych właściciele bronili się w bardzo prosty sposób: przypalali kotom skórę, aby czasem nie dało się z niej uszyć niczego wartościowego. Musiało to być naprawdę powszechne rozwiązanie, bo nawet księża pouczali ludzi, że Bóg zsyłający na nich karę (w tym przypadku pożar), zachował się wobec mieszkańców (…) jak stara kobieta, która przypaliła sierść swojemu kotu nie dlatego, że go nienawidziła, lecz po to, by go ocalić.
W tym miejscu dochodzimy do sedna. O co najprawdopodobniej chodziło z przysłowiem o „kotach w worku”, które istnieje przynajmniej od późnego średniowiecza? Właśnie o przypalane skórki, które nieuczciwy handlarz próbował opchnąć kupcowi bez wyjmowania z worka. W efekcie koci kuśnierze szybko zyskali równie kiepską reputację co lichwiarze – według niektórych źródeł każdego nazywano kłamcą i to właśnie ich porównywano… do diabła wcielonego.
Źródło:
Ciekawostki to kwintesencja naszego portalu. Krótkie materiały poświęcone interesującym anegdotom, zaskakującym detalom z przeszłości, dziwnym wiadomościom z dawnej prasy. Lektura, która zajmie ci nie więcej niż 3 minuty, oparta na pojedynczych źródłach. Ten konkretny materiał powstał w oparciu o:
- Laurence Bobis, Kot. Historia i legendy, Avalon 2008.
KOMENTARZE (24)
KLID POZDRAWIA!
„Nie dość, że to absurdalne, to jeszcze biedny zwierzak mógłby się udusić.”
Czy w średniowieczu mieli worki foliowe? Czy to te słynne od Jana III Niezbędnego!?
No ależ oczywiście! :) Nie wiedziałeś,że Jan III Niezbędny stworzył worki foliowe ? :)
Myślę, że akurat to zdanie jeszcze się do średniowiecza nie odnosi ;-).
Poza tym w szczelnie zawiniętym worku płóciennym TEŻ można się udusić – zależy od tego z jakiego jest wykonany materiału.
Doczytałem do miejsca „nie kupuj towaru, którego nie oglądniesz” i jakoś mi się odechciało…
No to rzeczywiście niedaleko. Ale podobno dzisiaj młodzież mało czyta…. Tymczasem, najlepsze jest dalej ;-).
No przecież my nikogo do czytania zmuszać nie będziemy ;-). Możemy co najwyżej zachęcać :).
A już całkiem na poważnie, bo jako tłumacz i redaktor pewnie powinienem się odnieść do niemiłej uwagi na temat mojego języka.
Zdaniem prof. Miodka (O języku…, 1992):
„Za równorzędne natomiast trzeba uznać formy obejrzeć i oglądnąć”
Za poprawną formę „oglądnąć” uznaje także słownik poprawnej polszczyzny (Stanisław Szober, 1965) i Nowy słownik poprawnej polszczyzny PWN (Andrzej Markowski, 1999)
Witold Doroszewski wyjaśnił sprawę bardzo prosto (Kryteria poprawności językowej, 1950):
„Krakowskie i w ogóle południowo-polskie są formy oglądnąć, zaglądnąć, którym odpowiadają w Warszawie: obejrzeć”
Nie ukrywam, że jestem z południa Polski. A specjaliści od języka polskiego nie ukrywają, że „oglądnąć” to nie błąd.
Najgorsze jest to, że w naszych czasach również łapie się koty i obdziera ze skóry :/ Kiedyś była w Poznaniu głośna afera, jak jedna Niemka przyjeżdżała karmić koty, potem zabierała je ze sobą w wiadomym celu. Na szczęście mieszkańcy osiedla szybko się zorientowali co i jak.
Smutna godzina…niemal na każdej polskiej wsi ,także i w mojej, był sobie taki ,,pan,, który łapał cudze koty i obdzierał je ze skóry. Nasz spec dawno już nie żyje. Ale w telewizji od czasu do czasu słychać o takim procederze. Artykuł jak zwykle wzbogaca naszą wiedzę. Apropos kotów żywych. W Polsce właściciele często nie potrafią wychować kotów. A że do pewnego stopnia jest to możliwe wiem bo makm jedną czarną Lilith w domu
Komentarze do artykułu z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne:
Jerzy G.: „(…) kuśnierze zdejmowali z nich skórę(…)” – nie kuśnierze tylko garbarze, a w następnej kolejności kuśnierz mógł szyć. W Polsce w latach 70-80 XXw. były w sprzedaży skóry z kotów głównie szyto kamizelki.
Kamil Janicki: To bardzo ciekawe co Pan mówi. Może Pan rozwinąć? Gdzie były w sprzedaży, kto szył? Jest jakiś ślad po tym?
Zielnik Apteczny Herbs: tak to było dość popularne (nadal można kupić) szczególnie stosowane „na korzonki”
Agnieszka P.: Toż to makabra istna była :(.
W Łodzi na rogu Tuwima i Dowborczyków było takie miejsce w oficynie. Starszy pan malował tam sobie obrazki i (jeśli ktoś przyszedł) sprzedawał futra i skóry. Miał wszystko. rozmiary, modele, norki, nutrie, karakuły. I KOTY. Koty, o których mówił „dobrze grzeje”. Od jakiegoś czasu zamkniete na głucho. Raczej nie przez „zielonych animalsów”, a przez kostuchę.
Wybrane komentarze do artykułu z serwisu Wykop.pl http://www.wykop.pl/link/763389/co-wlasciwie-znaczy-powiedzenie-nie-kupuj-kota-w-worku/:
Lukki: łapy precz od kota ;)
Werian89: @Lukki: Jak ci się poszczęści to jeszcze znajdziesz na jakiejś zapadłeś polskiej wsi Józka, który ma skorki z kota, leczące od ręki choroby po przyłożeniu :) Autentyk. Zresztą jeszcze 50 lat temu na wsiach ludzie mieli marynarki z kociej skóry.
pzlpzlpzl; @Lukki: No, jakby mi paryscy studenci probowali zaje*ać kota i go oskórować to bym im zrobil z dupy jesien sredniowiecza. :|
trq: kiedyś zwierzę – towar, dziś król salonów
szymon_jude: @trq: nie zapominajmy, ze w starożytnym Egipcie był czczony jako bóstwo
mehis: @szymon_jude: Jak widać od starożytnego Egiptu do średniowiecznej Europy stosunek względem kotów przeszedł dłuuuuugą drogę…
Couton: Ciekawe czy to, że ludzie masowo zabijali koty miało wpływ na wybuch epidemii dżumy.
mehis: @Couton: A dlaczego miałoby mieć większy wpływ niż zabijanie królików, kun czy lisów?
Couton: @mehis: Koty zabijają szczury, a na szczurach żyją pchły, które przenoszą dżume.
mehis: @Couton: Mało to do mnie przemawia. Choroba dotarła do Europy na szczurach – dalej do jej przenoszenia wystarczliby pewnie sami ludzie. Kotów na statkach i tak raczej nie było.
Amfidiusz: @mehis: W Housie nawet na statkach były koty.
Primus_inter_pares: @Couton: Sugerujesz, że na kotach nie żyją pchły? Przy jedzeniu szczurka z zadżumionymi pchłami istnieje spora szansa, że te przeniosłyby się na kotka, a później do właściciela. Ergo koty dżumy by nie powstrzymały
kafka: Wierzcie, bądź nie ale spotkałem się z chodniczkami z kocich skór i o dziwo nie tak dawno. Mało tego ludzie, którzy byli ich posiadaczami, mieli dwa koty w charakterze pupilów. Podejrzewam, że i teraz w niejednym z wiejskich gospodarstw można było by je spotkać.
Był jeszcze jeden powód aby zbierać kocie skórki. Miały one wygrzewać chore plecy i ratować przed reumatyzmem.
Ważny był też kolor kociej skórki. Ale nie pomnę czarny czy bury był lepszy
barbarzyństwo! przecież powszechnie wiadomo i potwierdzi to każdy właściciel kota, że najlepiej wygrzewa żywy kot, który dodaje w bonusie mruczenie :)
Ja nie jestem właścicielem kota ale niestety , nazwijmy to współlokatorem, na dodatek kocicy i przy jej zachowaniu przypomina mi się tylko wykład Szwejka o zabijaniu kotów.
A ja slyszalem, ze to powiedzenie pochodzi z Dyla Sowizdrzala, ktory sprzedal kota w worku jako lisa, korzystajac z tego, ze kupujacy do worka nie zajrzal.
Przysłowia o kotach w języku francuskim i ich odpowiedniki polskie. Ciekawa lektura. http://chatnoir.pl/przyslowia.html
Dwa koty mi w ostatnim czasie ukradli tego nowego to chyba przypale.Napiszcie lepiej jak to sie robi.
Kretyn
W latach 80-tych widywałam panie w burych futerkach w cętki, ale to pewnie był import ze wschodu :P
miałem kota wychodzącego,ktoś go karmił teraz na jesień jak się nie leni przepadł jak kamień w wodę ,miał 6kg ,trzy lata przeżył.
6 kilogramów? To pewnie ukradli dla mięsa.
Kto czyta w 2023 XD wpisałem ciekawe tematy do czytania w google i to mi wyskoczyło no tak po za tym na prawdę ciekawe :-)