Uszkodzenie systemu nerwowego, utrata pamięci, a nawet degeneracja mózgu. Właśnie do takich skutków, zdaniem Maxa Exnera, prowadzi zbyt intensywne życie erotyczne. Tysiące pacjentów przeraziło się tymi informacjami. Czy ty też powinieneś wziąć je sobie do serca?
W poradniku zatytułowanym Hygiena miodowych miesięcy autor przestrzega: „Jeśli pieszczoty [nowożeńców], uściski i pocałunki przybierają nadmierne formy, nie sprzyja [to] dobrze samemu spółkowaniu, przez nienależyte natężenie siły, mocy. Wskazane więc tutaj jest umiarkowanie, [takie], jak i w okresie narzeczeństwa. Jeśli tego umiarkowania nie będzie, zostanie poderwany system nerwowy, co musi oddziałać i na mlecz pacierzowy i na mózg”.
Strach przed mało namiętną kobietą
Na całe szczęście słowa te padły nie wczoraj, ale – w 1936 roku. Exner, jak wielu seksuologów jego epoki, panicznie bał się nieodpowiedzialnego zachowania kobiet w łóżku. Twierdził, że żona może nie robić zupełnie nic, a i tak doprowadzić męża do zguby.
Należało uważać na partnerki chłodne i obojętne. Delikwentka tego rodzaju, „nie reagując na zapał męski, może znieść wielokrotność aktów płciowych małżonka, nie wyczerpując się sama. Następuje wtedy, wskutek braku protestów ze strony kobiety, nadmiar spółkowania”.
Równie groźne były kobiety „z dużym temperamentem, silnie rozwiniętą zmysłowością”. Exner tłumaczył, że lekkomyślnie pobudzają one mężczyzn, narzucając im się „z pocałunkami i uściskami, co w rezultacie prowadzi do aktu płciowego”. Nie pozostawało to bez szkody dla samych nimfomanek. Autor wyjaśniał, że nadpobudliwe seksualnie żony cierpią na choroby jajników, miednicy i pochwy. Najgroźniejsze konsekwencje ponosił jednak mężczyzna, którego czekała utrata pamięci, bóle głowy i „ogólny rozstrój” – „aż do zupełnego wycieńczenia i upadku sił”.
Najwyżej trzy razy na tydzień
Oczywiście tylko sam mężczyzna mógł uratować swoje życie i uchronić małżeństwo przed zgubą. Cały szereg specjalistów pouczał czytelników, by ograniczali liczbę odbywanych stosunków płciowych. W 1931 roku Jean Fauconney zapewniał na stronach Miłości małżeńskiej w świetle nauki, że „zdaniem większości lekarzy i biologów mężczyzna może mieć najwyżej trzy, cztery stosunki płciowe na tydzień”.
To i tak było dość wyrozumiałe stanowisko. Grigorij Bruk opowiadał się w 1935 roku za jednym stosunkiem na trzy, cztery dni. Tłumaczył, że młody i silny organizm jest wprawdzie w stanie przetrwać seks nawet co czterdzieści osiem godzin, ale przynosi to stratę społeczeństwu. Bo w końcu, „jeśli małżonkowie będą hamowali nieco swoje żądze płciowe, to część swej energii płciowej będą mogli wykorzystać dla pracy pożytecznej”.
W podobnym tonie, i w tym samym czasie, wypowiadał się N.J. Safonow. Twierdził, że jeden, dwa stosunki na tydzień to zupełnie wystarczająca liczba. A wszystko powyżej niej – to już „nadużycie”.
Należy wszelkimi sposobami wstrzymać [się] od nieumiarkowania w życiu seksualnym. Pewien uczony powiedział: „Kto obżera się lub upija się, ten nie umie ani jeść, ani pić”. Można tak samo powiedzieć: kto nieumiarkowanie (nazbyt często) oddaje się życiu płciowemu, ten nie umie żyć.
Nie uprawiaj seksu, gdy nie masz ochoty!
Spożywczych porównań jest w książce Safonowa – Mężczyzna i kobieta w życiu płciowym – znacznie więcej. Autor podkreślał, że nie wolno przystępować do seksu „bez wyraźnego pociągu”. Zupełnie tak samo jak nie wolno się obżerać, jeśli człowiek nie jest głodny. „Nie należy każdej erekcji (napęcznienia) członka uważać za sygnał do stosunku” – karcił czytelników. Kolejne jego rady już znacznie trudniej przenieść do świata kulinariów.
Nawet dziecko wie, że kulturalny człowiek powinien jeść powoli. Opychanie się na wyścigi nie jest ani grzeczne, ani tym bardziej zdrowe. Co innego seks. Konserwatywni specjaliści przestrzegali przed przeciąganiem stosunków, przed robieniem w ich trakcie przerw, a tym bardziej – przed kilkukrotnymi orgazmami u mężczyzny w trakcie jednego, długiego zbliżenia.
Broń Boże nie zasypiaj z naprężonym członkiem
Mogło to, w opinii Safonowa, „doprowadzić do złych następstw – do impotencji i rozstroju nerwowego”. O tragicznych skutkach powtarzanego seksu pisał także Michał Misiewicz, przestrzegając przede wszystkim przed powtarzaniem stosunku „bez wyjmowania prącia”. Niebezpieczne wydawało mu się nawet zasypianie „z naprężonym członkiem”, co musiało prowadzić do „nasieniotoku i niemocy”, czyli impotencji.
Wszystkie te przestrogi składały się na obraz życia seksualnego, w którym powinno być jak najmniej seksu, a jak najwięcej wstrzemięźliwości. I wszystkie je serwowano w poradnikach wydanych w języku polskim. Dokładnie takie lekcje „wychowania do życia w rodzinie” odbierali nasi pradziadkowie. Jak sądzicie – czy dzisiaj też warto się do nich stosować?
***
Powyższy artykuł to tylko krótki zarys fascynującego tematu przedwojennej antykoncepcji. W pierwszych dekadach XX wieku zaradność szła pod rękę z desperacją czy nawet szaleństwem. Ciąży zapobiegano przy użyciu promieni Roentgena, radu umieszczanego w macicy, a nawet zastrzyków z byczej spermy. Jednocześnie to właśnie wtedy powstał prototyp pierwszej skutecznej pigułki antykoncepcyjnej!
Źródła:
Artykuł powstał w oparciu o literaturę i materiały zebrane przez autora podczas prac nad książką pt. Epoka hipokryzji. Seks i erotyka w przedwojennej Polsce. Pozycja ta ukazała się jako pierwsza książka pod marką „Ciekawostek historycznych”.
[expand title=”Kliknij, żeby rozwinąć wybraną bibliografię.”]
- G.J. Bruk [Grigorij Bruk], Ku zdrowemu życiu płciowemu. Praktyczne rady i wskazówki, Księgarnia Popularna, Warszawa 1935.
- M. Eksner [Max Exner], Hygiena miodowych miesięcy czyli Etyka stosunków płciowych. Poradnik dla młodych małżeństw, Wiedza Współczesna, Warszawa 1936.
- Jaf i Saldo [Jean Fauconney], Miłość małżeńska w świetle nauki, Księgarnia Popularna, Warszawa 1931.
- Michał Misiewicz, Samogwałt (onanizm) i jego skutki. Przewodnik dla młodzieży i rodziców, K. Fiszler, Warszawa 1906.
[/expand]
KOMENTARZE (3)
Tezy ,tak jakbym slyszal mego proboszcza :) a ponoc czas ma charakter progresywny i nic go nie jest zawrocic.Najwyrzaniej sukienkowi czytaja nie te lektury :)
Ciekawe skąd w takim razie w tamtych czasach wzięło się tak dużo wielodzietnych rodzin?
Stąd ze wtedy antykoncepcja była zuuem i grzechem ?