Dla starożytnych Rzymian niewolnicy nie byli ludźmi. Traktowano ich jako żywy dobytek, który każdy mógł seksualnie wykorzystać. Nie wszystkich jednak zadowalał zwykły stosunek. Niektórzy zdegenerowani "smakosze" lubili gladiatorski pot, inni - wykastrowanych młodzieńców.
„Bogacze nie musieli chodzić do burdelu, ponieważ mieli niewolników, których mogli wykorzystywać: i mężczyźni, i kobiety” – stwierdza bez ogródek Mary Beard, zajmująca się historią starożytnego Rzymu. Służących traktowano tam bardziej jak żywy dobytek niż ludzi: nie mieli oni nic do powiedzenia. Za zgodą właściciela każdy gość mógł wykorzystywać ich seksualnie. A jeśli zdarzyło się, że zrobił to bez pozwolenia karano go jak za… uszkodzenie mienia.
Niewolników w praktyce nie chroniły w Rzymie żadne paragrafy. Nie mieli prawa do zawierania małżeństw między sobą (w komedii „Carina” Plaut tylko sobie żartował z takiego pomysłu), a popęd mogli rozładowywać tylko tak, jak życzył sobie tego pan. Na przykład słynny starożytny polityk i mówca Katon Starszy zezwolił własnym poddanym na odbywanie między sobą stosunków… pobierając za nie opłatę! Cóż, pieniądz nie śmierdzi – jak powiedział inny rzymski klasyk.
Niewolnicy, chcąc nie chcąc, musieli się dostosować do takich warunków. Więcej nawet: powinni się starać, by ich panowie i panie byli jak najbardziej zadowoleni. Pod Pompejami odkryto przy ciele pewnej kobiety złotą bransoletkę z napisem „Od pana dla jego niewolnicy” – co może świadczyć o pewnym nadzwyczajnym afekcie, a więc i takie sytuacje miały miejsce. Seks bywał czasem także drogą do wolności. Właściciel mógł wyzwolić niewolnika – z miłości, z wdzięczności, z litości albo dla własnego kaprysu.
Kropla potu gladiatora
Szczególny przypadek stanowili wśród niewolników gladiatorzy. „Graffiti w Pompejach wykazują, że obdarzani byli tym samym gwałtownym uczuciem, jakie obecnie nieletnie dziewczęta żywią dla słynnych piosenkarzy” – oceniał filolog Michael Grant. – „Autorzy inskrypcji na ścianach w Pompejach nazywają Traka Celadusa bohaterem dziewcząt, przyprawiającym je o bicie serca; inny zapis określa retiariusa [typ walczącego uzbrojonego w sieć i trójząb – przyp. aut.] Krescensa mianem władcy i lekarza dziewcząt w nocy”.
Oczywiście napisy z Pompejów mogą być tylko przechwałkami samych wojowników lub ich fanów. Tak jak bogata kobieta, której ciało odnaleziono po wiekach w ruinach koszar gladiatorów w Pompejach, niekoniecznie pojawiła się tam, by w chwili erupcji Wezuwiusza oddawać się miłosnym igraszkom. Szukała raczej ratunku!
Niezaprzeczalne jest jednak to, że gladiatorzy faktycznie budzili żywe uczucia Rzymianek. Ich „fach” doceniały nawet westalki obserwujące potyczki. Oktawian August nie pozwalał z kolei kobietom siadać zbyt blisko areny, by zapobiec plotkom o romansach matron z muskularnymi niewolnikami. Bywało, że w istocie spędzały one z wojownikami areny upojne noce – pewna plotka mówiła, że ojcem cesarza Kommodusa był gladiator, a nie Marek Aureliusz. Inne z kolei kupowały pot gladiatorów (pełen, jak dziś wiemy, męskich hormonów), aby się podniecić.
Nie tylko kobiety wzdychały do czempionów z areny. Horoskop pewnego młodziana, niejakiego Antigonosa z Nikoi – urodzonego 6 kwietnia 11 roku n.e. – podaje, że „był zmysłowy i lubił gladiatorów”. Można podejrzewać, że za niejedną zamówioną mozaiką czy malowidłem z wojownikiem na arenie stały mniej lub bardziej skryte męskie fantazje.
Artystki, muzykanci, kastraci…
Nie zmienia to faktu, że każdego, kto występował na scenie, Rzymianie utożsamiali z człowiekiem sprzedającym swe ciało. Starożytni nie widzieli więc szczególnej różnicy między artystką a prostytutką. Już Grecy uczestniczący w sympozjonach lubowali się w dziewczynach z aulosem („aulistka” była synonimem prostytutki), a chłopcy z kitarą bywali obiektami pożądania. W Rzymie nawet obywatele wolni, którzy postanowili występować na scenie – jako tancerze czy gladiatorzy – płacili za to utratą czci. Dlatego Juwenalis szydził ze śpiewaka – zamorskiej gwiazdy, którego nazwał „mięczakiem”, oraz porównywał gladiatorów do męskich prostytutek.
Tych akurat było pod dostatkiem i to wszelkiego rodzaju. Wśród rzymskich zdegenerowanych „smakoszy” wzięciem cieszyli się wykastrowani chłopcy używani jako seksualne zabawki. Nie tylko przez mężczyzn, lecz i przez kobiety. Dopiero za czasów Domicjana, pod koniec I wieku n.e., zabroniono kastrowania chłopców do erotycznych gierek. Jednak prawo dawało się obejść – handlarze niewolników okaleczali niewolników poza Rzymem (z wyrobu eunuchów słynęły Syria, Egipt i Delos), a następnie dostarczali żywy towar na ulice stolicy świata…
***
Tekst powstał podczas pracy Autora nad jego najnowszą książką pt. „Wieki bezwstydu. Seks i erotyka w starożytności”.
Bibliografia:
- Michel Grant, Gladiatorzy, tłum. Tadeusz Rybowski, Ossolineum, 1980.
- John R. Gregg, Sex, the Illustrated History: Through Time, Religion and Culture, t. I, Xlibris Corporation, 2016.
- Juwenalis, Satyra VII, w: Lida Winniczuk, Trzej satyrycy rzymscy. Horacy, Persjusz, Juwenalis, PIW, 1959.
- John G. Landels, Muzyka starożytnej Grecji i Rzymu, tłum. Maciej Kaziński, Wydawnictwo Homini, 2003.
- Meet the Romans with Mary Beard, odc. 3: Behind Closed Doors, BBC, 2012
- Thomas Wiedemann, Emperors and Gladiators, Routledge, 2002.
- John G. Younger, Sex in the Ancient World from A to Z, Routledge, 2005.
KOMENTARZE (6)
Straszne to były czasy w tym starożytnym Rzymie.
Drogi Anonimie, nie tylko w Rzymie. Zachęcamy do lektury tekstu Autora np. o traktowaniu kobiet w starożytnych Atenach: https://ciekawostkihistoryczne.pl/2018/02/24/zamurowal-wlasna-corke-zywcem-wraz-z-koniem-jak-traktowano-kobiety-w-starozytnych-atenach/. Pozdrawiamy.
Ludzie są obrzydliwi.
Historia zatacza koło. Upadek moralności doprowadza do upadku cywilizacji
Wszystkich. Z g ni le rośliny nie dają owoców
„Upadek moralności doprowadza do upadku cywilizacji”
To ciekawe, bo Cesarstwo Rzymskie upadło gdy zmieniło oficjalną religię na chrześcijaństwo.
Strasznie uogólniający artykuł, taki bardziej pudelek_historia, niż ciekawostka historyczna, mam wrażenie?