Przez 123 lata niewoli Polacy ze wszystkich sił walczyli o zachowanie swojej tożsamości narodowej, języka i kultury. Aż trudno uwierzyć, że naród, który sam doświadczał rusyfikacji i germanizacji, po kilkudziesięciu latach zrobił to innemu narodowi.
Kiedyś Południe Polski było bardzo zróżnicowane. Obok siebie żyły różne nacje i mniejszości etniczne. Kiedy po drugiej wojnie światowej nastał czas „utrwalania władzy ludowej” o odmiennościach nie mogło być już mowy. Akcja „Wisła” w 1947 roku wymiotła rzesze ludzi, po których pozostały puste wsie, zarośnięte cmentarze i walące się cerkwie. Łemków wywieziono w imię walki z UPA, choć to nie była ich wojna. Antoni Kroh opowiada o śladach rozproszonego narodu.
Oprócz podążania po śladach Łemków zgłębimy historię pewnego młodego człowieka, który jakimś cudem przeżył pierwszy w historii atak jądrowy, o tym jak Ziemie Odzyskane zmieniały się z polskiego Dzikiego Zachodu po prostu w Polskę oraz dowiemy się, co przedwojenni recenzenci mieli do powiedzenia na temat pisarstwa Witkacego.
Za tamtą górą, Antoni Kroh, Iskry
Łemkowie to nie tylko akcja przesiedleńcza i zrujnowane cerkwie. To całe wieki historii nierozerwalnie związanej z Beskidem. Kroh opowiada przede wszystkim o ludziach i miejscach. Tragiczną historię narodu łemkowskiego widzi poprzez pryzmat zawikłanych losów zwyczajnych jego przedstawicieli, którzy bronili się przed ukrainizacją i polonizacją, za czasów drugiej wojny światowej walczyli z niemieckim okupantem, a po wojnie odbudowywali swoje życia wyrzuceni ze swojej małej ojczyzny.
Z kart „Za tamtą górą” wprost wylewa się tęsknota. Jak inaczej nazwać uczucie osób, które od trzech pokoleń mieszkają w miejscu, do którego przesiedlono ich rodzinę, zapytane skąd są, bez chwili zawahania wymieniają rodzinną wioskę swoich dziadków na Łemkowynie. Tęsknocie towarzyszy nieukojone poczucie krzywdy. Wysiedlonym Łemkom odebrano nie tylko ziemię, czy domy. Pozbawiono ich poczucia wspólnoty i przynależności przez przymusowe rozproszenie i wymieszanie. Przetrwali mimo wszystko.
Odrodzić się z popiołów, Akiko Mikamo, Prószyński i S-ka
6 sierpnia 1945 roku był poniedziałek. Zapowiadał się typowy letni duszny dzień, a Hiroszima budziła się do życia. Młody człowiek od wczesnego poranka zajmował się przygotowywaniem swojego rodzinnego domu do rozbiórki.
Kilkanaście minut po ósmej rozpętało się piekło na ziemi. Choć Akiko Mikamo znalazł się wówczas w morzu ognia, udało mu się przetrwać i opowiedzieć swoją historię.
Ziemie Zachodnie. Zrób to sam. Wywiady opublikowane w kwartalniku „Pamięć i Przyszłość” w latach 2008-2013, Katarzyna Uczkiewicz i Łukasz Medeksza, Ośrodek „Pamięć i Przyszłość”
Przeprowadzenie dobrego wywiadu jest wbrew pozorom szalenie trudną sztuką. Tu mamy do czynienia z rozmowami niezwykłymi, nierozerwalnie związanymi Ziemiami Zachodnimi, których historia jest mocno skomplikowana.
Katarzyna Uczkiewicz i Łukasz Medeksza zapraszają do dyskusji ludzi niezwykłych, którzy z gruzów i traum budowali Polskę, wznosząc budowle, tworząc szkoły i szerząc kulturę, tak gdzie jeszcze niedawno była Rzesza.
Pierwsza książka abstynencka, która nie jest nudna. Przedwojenne recenzje „Narkotyków” S. I. Witkiewicza, Państwowy Instytut Wydawniczy
Książki dotyczące abstynencji bywają śmiertelnie nudne, lub przesadnie uduchowione. Jeśli jednak dodamy do tego miksu samego Witkacego, nuda to ostatnie, na co możemy liczyć.
Otóż okazuje się, że można stworzyć książkę, która jest… zbiorem recenzji innego dzieła! W dodatku przy jej lekturze się nie ziewa. Trudno się dziwić, skoro chodzi o dzieło Witkiewicza dotyczące używek, które on sam nazywał w skrócie „Narkotyki”.
KOMENTARZE (13)
nie masz czegoś takiego jak naród Łemkowski
Oczywiście,a poza tym wysiedlono niewielki procent Łemków,więcej wysiedlono Bojków i Ukraińców.
No nie wiem, 90 % to nie jest tak mało.
Skad te cyfry ? podaj zrodlo !
Ciekawy jestem co by zrobila jakkolwiek wladza majac taki problem jak niedobitki UPA ? Mysle ze kurdupel z PiSuaru wyslaby tam antoniego smolenskiego i plaszczaka aby osobiscie rozstrzeliwali kazdego zlapanego czlonka UPA
„Niewielki procent” czyli prawie wszystkich.
Nie wysiedlono właściwie tylko jednej łemkowskiej wsi – Komańczy. I tylko dlatego, że mieszkali w niej pracownicy niezbędni do obsługi kolei. Resztę wywieziono, nawet z tych terenów, gdzie UPA była zupełnie nieobecna, np, z tzw. Rusi Szlachtowskiej. Zresztą na całej Łemkowszczyźnie UPA udało się sformować tylko jedną sotnię (kompanię).
To co jest jak nie naród?!
Nie mów gdy nie znasz historii. Wstyd nie wiedzieć ale jeszcze większy wstyd obnosić się z niewiedzą.
Brawo UPA ! Matactwo i manipulacja jak zwykle na 5!!
Lol, ale niektórzy ludzie są ograniczeni…
Jacy kurwa „Polacy”?!!! Akcja Wisła to była robota sowietów i ich marionetek nie Polaków! Nic tylko w mordy za takie łgarstwo prać!
A Hitler był Austriakiem, a Stalin Gruzinem, a świstak siedzi i zawija…
Przykro mi Pani Aleksandro, ale osobiście nie widzę innego rozwiązania jak przesiedlenia. Miejscowa ludność wspierała UPA. Jak długo miały odbywać się mordy i podpalenia oraz zamachy terrorystyczne na tym terenie? Może było to naganne, ale słuszne posunięcie ze strony ówczesnej władzy. Skutkiem pozostawienia zastanej sytuacji byłaby obecnie wojna polsko- ukraińska, życzyłaby sobie Pani takiej sytuacji? Artykuł do mnie nie przemówił.