Jeden trup na ślubie wystarczy, by zrujnować całą uroczystość. Co zaś miała powiedzieć pewna para sprzed stu pięćdziesięciu lat, na której zaślubinach doliczono się aż sześciu? Nie chcesz, by Twój najszczęśliwszy dzień w życiu zamienił się w koszmar? Ucz się na błędach innych!
30 maja 1867 roku w Turynie świętowano niezwykłe zaślubiny. Amadeusz, młodszy syn Wiktora Emanuela II, monarchy powstałego zaledwie sześć lat wcześniej Królestwa Włoch, poślubił dziewczynę spoza swojej sfery.
Wybranka, Maria Wiktoria dal Pozzo della Cisterna, może królewskich przodków nie miała, ale należała do starej piemonckiej arystokracji. A przede wszystkim, była jedyną dziedziczką olbrzymiego majątku. Wprawdzie król wolał dla syna rękę niemieckiej księżniczki, ale że pecunia non olet, zaakceptował wybór swojej latorośli.
Wspaniała ceremonia, pieczętująca – dla wielu skandaliczny – sojusz korony z pieniądzem, przerodziła się w pasmo tragedii. Może by do tego nie doszło, gdyby organizatorzy posłuchali kilku rad…
1. Nie zakładaj pereł
Pasmo nieszczęść zaczęło się od małej rzeczy. Król Wiktor Emanuel II, pogodzony z mezaliansem potomka, wręczył przyszłej synowej drogocenny naszyjnik z pereł. Zignorował tym samym starożytny przesąd, że perły przynoszą pecha.
Można w takie zabobony wierzyć lub nie. Maria Wiktoria postanowiła się nie przejmować i pochwalić tak pięknym darem przed światem. Zadecydowała założyć naszyjnik od teścia do sukni ślubnej, wykonanej z białego jedwabiu. I chyba pożałowała tego w dniu ceremonii.
O świcie, gdy miała zakładać suknię, dama dworu odpowiedzialna za garderobę nie przybyła do niej. Poszukiwania szybko doprowadziły do makabrycznego odkrycia. Jak pisze Maciej A. Brzozowski w książce „Boskie. Włoszki, które uwiodły świat”, druhna powiesiła się w nocy w swoim pokoju, ze ślubnym bukietem panny młodej z kwiatów pomarańczy w dłoni.
Co skłoniło ją do odebrania sobie życia, dziś możemy się tylko domyślać. Pewnie przerosła ją presja. Zwisające z żyrandola zwłoki nie mogły jednak przeszkodzić Marii Wiktorii w poślubieniu królewicza. Dała upust przesądności jedynie zakładając inną suknię, niż pierwotnie planowała.
2. Nie wystawiaj gości na palące słońce
Rozemocjonowana księżniczka postanowiła kontynuować uroczystości. Wbiegła do karocy, która miała ją zawieźć do pałacu królewskiego, gdzie planowano zawarcie ślubu.
Wszystko było już gotowe – kwietne girlandy, rozentuzjazmowany tłum, konna eskorta. O jednym jednak nie pomyślano – późnomajowe słońce na południe od Alp potrafi niemiłosiernie przygrzać.
Oficer konnicy, który miał za zadanie konwojować wesoły pochód, został pokonany przez udar słoneczny. Oficjel, straciwszy przytomność, spadł z konia i runął jak długi na ziemię. Umarł na miejscu.
3. Nie wywieraj przesadnej presji
Uważasz, że wszystko musi być perfekcyjne, załatwione na czas i przygotowane na sto procent? Cóż, organizatorzy tej ceremonii też w to wierzyli. Ze szkodą dla pewnego odźwiernego.
Gdy orszak dotarł do wrót pałacu, brama była zamknięta. Odpowiedzialny dozorca przegapił moment i zbyt późno otworzył bramę przed ślubnym orszakiem. Wyrzuty sumienia za zepsucie ceremonii jednak pozostały.
Kilka chwil później odźwiernego znaleziono w pobliżu, leżącego w kałuży krwi. Przejęty mężczyzna, nie mogąc sobie poradzić z poczuciem, że zawiódł rodzinę królewską, popełnił samobójstwo.
4. Zadbaj, by długa ceremonia nie była wykańczająca
Chwilowo uspokoiło się podczas samej uroczystości. Ślub jednak trwał i trwał, między innymi z powodu osobnej ceremonii kościelnej i cywilnej. Czas dłużył się nieubłaganie, a poziom nudy i stresu wśród osób z oprawy tylko wzrastał.
Do czasu, gdy oficer gwardii królewskiej, zapewne nieudolnie manipulując bronią ceremonialną, przypadkowo strzelił sobie prosto w głowę. Według innej wersji, padł rażony apopleksją. Jakkolwiek to się stało, mężczyzna z hukiem stracił życie w kaplicy królewskiej.
Nie lepiej było podczas obrzędu cywilnego. Prowadzący go Gabriel Casati, przewodniczący Senatu, poprosił, by małżonkowie złożyli odpowiednie podpisy na dokumencie. I wkrótce po ślubie (choć już nie w czasie samej ceremonii) z wrażenia zmarł na zawał bądź udar mózgu.
5. Nie jedź od razu w podróż poślubną
Mimo coraz gęściej ścielącego się trupa, Maria Wiktoria i Amadeusz byli już małżeństwem. Pech jednak ich nie opuszczał.
Po ceremonii państwo młodzi ruszyli w karecie eskortowani przez konnicę urzędników i arystokratów. Ich celem była stacja kolejowa, skąd mieli ruszyć pociągiem w podróż poślubną.
Zestresowany i przerażony swym zadaniem zawiadowca stacji, na której państwo młodzi mieli wsiąść do pociągu, stał się kolejną ofiarą tego feralnego dnia. Organizując przejazd królewskiej lokomotywy, wpadł prosto pod koła nadciągającego innego składu.
6. Pod żadnym pozorem nie cofaj się
Król Wiktor Emanuel II, ojciec pana młodego, przestraszył się nie na żarty tego ostatniego wypadku. Przekonany, że nad ceremonią wisi fatum, uznał tę serię niefortunnych zgonów za plamę na swym honorze. A honor to dla władcy rzecz święta.
Monarcha odmówił komukolwiek wejścia na pokład pociągu i desperacko próbował zawrócić procesję do pałacu. Chciał zapewnić im bezpieczeństwo. Ale dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane…
Jadący tuż przy karecie państwa młodych Francesco de Verasis, hrabia Castiglione, członek eskorty honorowej, prawdopodobnie nie był tego dnia zbyt zdrowy. Mężczyzna spadł z konia, wpadając prosto pod koła powozu nowożeńców. Ten przejechał po nim, miażdżąc mu pierś. Hrabia poniósł śmierć na miejscu, przygnieciony ciężarem karety.
Brylująca na paryskich salonach żona hrabiego, która uważała, że stworzyła zjednoczone Włochy, nie przejęła się śmiercią męża. Za to – jak pisze Maciej A. Brzozowski w książce „Boskie. Włoszki, które uwiodły świat” – Na wiadomość o śmierci jedynej mu bliskiej osoby syn Giorgio krzyknął podobno: „Boże, i co teraz ze mną będzie?”.
Jak żyć po tak pechowym ślubie?
Ostrzeżone pewnie nie popełnicie błędów, jakie przytrafiły się opisywanej parze sprzed stu pięćdziesięciu lat. Jednak Maria Wiktoria i Amadeusz musieli jakoś żyć dalej z odium przeklętego małżeństwa. Tragedia stała się powszechnie znana, mimo że rodzina królewska starała się ukrywać feralną stronę uroczystości.
Wieści o zabójczym ślubie nie przestraszyły Hiszpanów. Po abdykacji królowej Izabeli II generał Prim rozpaczliwie szukał nowego władcy, prowokując przy okazji brzemienną w skutkach wojnę francusko-pruską. Wreszcie, zrezygnowany, zaprosił do objęcia tronu Amadeusza.
Pech prześladował go nawet za granicą. Pierwsza wieść, jaka czekała na niego na Półwyspie Iberyjskim, była taka, że Prim padł ofiarą zamachu. Po tym zgonie okazało się, że młodego króla tak naprawdę nikt nie chce. Arystokracja spiskowała, Kościół go nie akceptował, anarchiści buntowali się, karliści wszczęli wojnę domową.
Choć rządził rozważnie i demokratycznie, a jego żona zasłynęła dobroczynnością, po zaledwie dwóch latach Amadeusz abdykował, stwierdziwszy wcześniej, że tym państwem nie da się władać. Niedługo potem niespełna trzydziestoletnia Maria Wiktoria zmarła na gruźlicę.
Na drugi ślub mąż czekał dwanaście lat. Jego kolejną małżonką została… córka jego własnej siostry, Letycja Bonaparte. Amadeusz zmarł po roku tego związku i został pochowany obok ukochanej pierwszej żony.
Bibliografia
[expand title=”Artykuł został oparty na szerokiej bibliografii. Kliknij, aby ją rozwinąć.”]
- Małgorzata Hertmanowicz-Brzoza, Kamil Stepan, Słownik władców świata, Wyd. Zielona Sowa 2005.
- Maciej A. Brzozowski, Boskie. Włoszki, które uwiodły świat, Znak Horyzont 2016.
- Carla Casalegno, Maria Vittoria. Il sogno di una principessa in un regno di fuoco, Effata Editrice IT, 2003.
- Laura Fezia, Forse non tutti sanno che a Torino…, Newton Compton Editori 2015.
- Library of Curious and Unusual Facts. A World of Luck, Time-Life Books, 1991.
- Maria Vittoria Dal Pozzo Della Cisterna, Find a Grave.
- Tadeusz Miłkowski, Paweł Machcewicz, Historia Hiszpanii, Ossolineum 1998.
- Gianni Oliva, Duchi d’Aosta: i Savoia che non diventarono re d’Italia, Mondadori 2003.
- Sabrina Pollock, Spain’s Forgotten Queen, „European Royal History Journal” nr 9.4 (LII)/2006, s. 25–26.
- Martha Schad, Hiszpański dom panujący, Klub dla Ciebie 2003.
- Manuel Tuñón de Lara, Julio Valdeón Baruque, Antonio Domínguez Ortiz, Historia Hiszpanii, TAiWPN UNIVERSITAS 1997.
[/expand]
KOMENTARZE (2)
1 wesele i 6 pogrzebów. Pomysł na film murowany.
Jestem pod wrażeniem. Ilości ofiar tego ślubu. Super tekst bardzo mi się podobał, mam nadzieję, że nie z powodu makabrycznych wydarzeń.