Grodno było jedynym polskim miastem na Kresach, które stawiło tak twardy i zdecydowany opór najeźdźcy. Sowieci planowali zająć je z marszu 20 września 1939 r. Nie dość, że im się to nie udało, to jeszcze ponieśli w walce z Polakami znaczne straty.
W 1939 r. Grodno było miastem powiatowym i garnizonowym oraz ważnym ośrodkiem kulturalnym na Kresach. Polacy stanowili w nim około 60% z prawie 60 tys. mieszkańców. Położone w większości na prawym brzegu Niemna, ze swoją drugą częścią połączone było dwoma mostami: drogowym i kolejowym.
Żołnierze i ochotnicy
20 września w Grodnie znajdowały się dwa bataliony piechoty i kilka mniejszych oddziałów oraz jednostki żandarmerii wojskowej i policji. Dużym wsparciem dla wojskowych była spora grupa cywili, głównie harcerzy oraz urzędników państwowych. Szacuje się, że miasta broniło łącznie około 2–2,5 tys. żołnierzy i ochotników.
Polakom brakowało broni przeciwpancernej. Całą naszą artylerię stanowiły tylko dwie doskonałe przeciwlotnicze armatki Boforsa kal. 40 mm. Zgromadzono za to spore zapasy butelek wypełnionych mieszanką benzyny i nafty.
Sowieci na rogatkach miasta
Sowieci uważali Grodno za silnie uzbrojony obszar warowny i z tego powodu wydzielili do jego zdobycia znaczne siły ze składu XV Korpusu Pancernego 11 Armii. Jednak na skutek bałaganu w sowieckiej strukturze dowodzenia oraz problemów z zaopatrzeniem, na miasto miała chwilowo uderzyć „tylko” 27 Brygada Pancerna. Również w liczącej 146 czołgów i 11 samochodów pancernych jednostce z braku paliwa do akcji gotowa była zaledwie połowa wozów.
Jako pierwszy pod miasto podszedł batalion rozpoznawczy z 27 BPanc. 11 sowieckich tanków niepostrzeżenie wjechało od południa na most drogowy. Dopiero w trakcie przeprawy uderzył w nie silny ogień polskiej broni ręcznej i maszynowej, zastukotał jeden z Boforsów. Celny pocisk zapalił samochód z radiostacją. Sowieci przedarli się, ale w ferworze walki dowódca przestał kontrolować działania swych podwładnych, w ich szeregi wdarł się chaos. Mimo to czołgi uparcie posuwały się w kierunku wyznaczonych im celów.
Pogrom batalionu rozpoznawczego
Obrona okazała się niezwykle skuteczna. Pierwszy czołg został spalony butelkami z benzyną, drugi zniszczono pociskami z Boforsa. Ogień karabinowy mocno uszkodził samochód pancerny.
Żołnierze i gimnazjaliści rozpoczęli prawdziwe polowanie na czołgi. Jeden z nich został wytropiony po śladach gąsienic. Pchor. Hlebowicz przestrzelił ze swojego myśliwskiego sztucera głowę sowieckiego kierowcy widoczną w uchylonym wizjerze. Wóz, osaczony ze wszystkich stron, podpalono koktajlami Mołotowa. Następny czołg został zniszczony po wrzuceniu do środka granatów przez otwarty właz.
W trakcie walk pod miasto podeszła również sowiecka piechota i próbowała przeprawić się przez Niemen. Czerwonoarmiści znaleźli się w krzyżowym ogniu polskich cekaemów i wycofali się, zostawiając na placu boju licznych zabitych i rannych. Według polskich relacji w mieście zniszczono wszystkie czołgi z batalionu rozpoznawczego. Sowieci przyznawali się do straty 4 tanków, samochodu pancernego i wozu z radiostacją. Również po naszej stronie było jednak wielu poległych i rannych.
Nocne Polaków wycieczki
Wraz z upływem czasu nadciągnęła reszta oddziałów 27 BPanc. W godzinach popołudniowych pod Grodnem znajdowały się już trzy bataliony pancerne oraz resztki batalionu rozpoznawczego, łącznie ponad 65 czołgów. Podciągnięto jednostki piechoty i artylerię, która zaczęła niszczyć polskie stanowiska. Ostrzał był bardzo celny, gdyż naprowadzali go członkowie komunistycznej bojówki z Grodna.
Polakom też przybyło wsparcie w postaci 101 i 102 pułku ułanów oraz 103 pułku szwoleżerów ze Zgrupowania „Wołkowysk”. Wraz z kawalerzystami przybył gen. Wacław Przeździecki, który objął funkcję dowódcy obrony miasta. Nocne ciemności nie spowodowały przerwania walk. Żołnierze obydwu stron przeprowadzali niewielkie wypady na drugą stronę rzeki. Polacy odnieśli w tych akcjach sporo sukcesów.
Przykładowo jeden ze szwadronów 102 pułku ułanów rozbił radziecki posterunek przy moście i na jakiś czas odrzucił od niego Sowietów. Inna, kilkuosobowa grupa naszych żołnierzy, mówiących biegle po rosyjsku i uzbrojonych w duże ilości granatów, zaatakowała nieprzyjacielskie jednostki ciągnące szosą od strony Skidla. Polacy wywołali wówczas spore zamieszanie w szeregach nieprzyjacielskich.
Krach drugiego szturmu
Sowieci jednak cały czas konsekwentnie wzmacniali swoje siły. Pojawiły się kolejne jednostki z XV Korpusu Pancernego oraz pierwsze oddziały z VI Kozackiego Korpusu Kawalerii. 21 września, między 4.00 a 4.30, po silnym przygotowaniu artyleryjskim, ruszyła radziecka piechota wsparta czołgami.
Od południowego wschodu na stanowiska polskich strzelców uderzyły dwa sowieckie bataliony. Obrońcy wykorzystali lukę w szeregach nieprzyjaciela i wyszli na jego tyły. Dwie polskie kompanie dokonały prawdziwego pogromu. Sołdaci w panice zaczęli porzucać broń i uciekać z pola walki. Dopiero interwencja sowieckich czołgów i samochodów pancernych odrzuciła polskich żołnierzy i uratowała obydwa bataliony od niechybnej zagłady.
Przez most drogowy ponownie szarżowały radzieckie czołgi, tym razem z VI Korpusu Kawalerii. Jego dowódca, komdiw Jeremienko, osobiście prowadził żołnierzy do walki i dwukrotnie musiał się ewakuować z uszkodzonych przez Polaków tanków. W trzecim został ranny, a sowieckie natarcie na moście załamało się.
Bestialstwo najeźdźcy
Pomimo znacznych sukcesów, obrońcy Grodna byli jednak stopniowo spychani ze swoich pozycji, a walki przeniosły się do centrum miasta. Sowieci chwytali się różnych metod, by złamać ducha bojowego Polaków. Przynajmniej kilka razy zaobserwowano, jak załogi czołgów przywiązywały do pancerza dzieci w charakterze „żywych tarcz”.
Wśród nich był 13-letni Tadzio Jasiński, który próbował spalić nieprzyjacielski czołg. Niestety, został schwytany, skatowany i przywiązany do wieży czołgu. Odbity przez Polaków, skonał w ramionach matki. Zrozpaczona, ale i poruszona męstwem syna kobieta zdążyła mu jeszcze powiedzieć przed śmiercią: Tadzik, ciesz się! Polska armia wraca! Ułani z chorągwiami! Śpiewają!
Sowieci „zdobywają” Grodno
Polacy powoli wycofywali się i przebijali w kierunku granicy z Litwą. W nocy opór stawiano już tylko na terenie starego zamku królewskiego i w budynkach zespołu szkół zawodowych oraz koszar. Wraz z nastaniem świtu żołnierze ostatecznie opuścili swoje stanowiska. Z miasta wyjechało także dwóch faktycznych dowódców obrony: mjr Serafin oraz wiceprezydent Grodna Roman Sawicki.
Tymczasem radzieckie dowództwo nie było tego świadome. Szturmujące miasto jednostki wycofano, uzupełniono paliwo oraz amunicję. Na 22 września zaplanowano atak generalny z użyciem wszystkich dostępnych sił i środków. Czerwonoarmiści, którzy weszli wówczas do miasta, napotkali już tylko nikły opór ze strony nielicznych obrońców.
W książce „Pakt diabłów” Roger Moorhouse napisał że: Polska obrona przed sowiecką inwazją miała najczęściej charakter zaimprowizowany. I tak też było w przypadku Grodna, ale prowizorka przyniosła znakomite rezultaty. Nie są znane dokładne straty Sowietów.
.
Oni sami przyznali, że zginęło 53 żołnierzy, 161 zostało rannych, a dodatkowo zniszczeniu uległo 19 czołgów i 3 samochody pancerne. W świetle polskich relacji wydaje się, że są to liczby mocno zaniżone.
Zbrodnie drugiego okupanta
Sowieci wzięli do niewoli około 1000 jeńców. Oficerowie byli mordowani na miejscu. Wg wspomnianego już Rogera Moorhouse’a, głównym powodem tego postępowania była instynktowna nienawiść żołnierzy Armii Czerwonej do polskiego korpusu oficerskiego, utożsamianego z katolicką szlachtą.
Rozstrzelano około 300 obrońców – żołnierzy i mieszkańców – w tym nastoletnich chłopców. Nieznana liczba Polaków została rozjechana przez czołgi we wschodniej części miasta.
Podkreślając bohaterstwo obrońców, gen. Władysław Sikorski nazwał ich w grudniu 1941 r. nowymi orlętami. 14 września 2009 r. prezydent Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie Tadzia Jasińskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Bibliografia:
- Czesław Grzelak, Kresy w ogniu, Bellona, Warszawa 2014.
- Czesław Grzelak, Płonące Kresy, Bellona, Warszawa 2013.
- Roger Moorhouse, Pakt diabłów. Sojusz Hitlera i Stalina, Znak Horyzont, Kraków 2015.
- Paweł Piotr Wieczorkiewicz, Kampania 1939 roku, Krajowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 2001.
- Postanowienie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 14 września 2009 r. o nadaniu orderu, „Monitor Polski”, r. 2010, nr 27, poz. 275.
KOMENTARZE (18)
Cześć Ich pamięci!
Napiszcie jeszcze jacy to mieszkañcy pomagali ruskim czołgistom a nie tylko komunistyczna organizacja
„Ostrzał był bardzo celny, gdyż naprowadzali go członkowie komunistycznej bojówki z Grodna.”
Boją się napisać prawdę.
Rozumiem że szanownym Komentatorom chodzi o Żydów, którzy to tak licznie wspierali działania Czerwonoarmistów na Kresach. Natomiast w tym akurat konkretnym przypadku to nie jest aż tak oczywiste. Wg. źródeł byli to miejscowi bojówkarze. W mojej ocenie byli to sowieccy dywersanci, których znaczną liczbę przerzucono na Kresy jeszcze przed 17 września. Relacje mówią że ogień był niezwykle celny, natomiast aby określić koordynaty ostrzału dla artylerii potrzeba dosyć gruntownego przeszkolenia w tej dziedzinie no i oczywiście posiadać radiostacje, sam komunistyczny zapał i znaki dymne nie wystarczą.
Mój Wuja który jako 17 letni ochotnik brał udział w tej obronie opowiadał o grodzieńskich żydach prowadzących sowieckie czołgi na Grodno. Oraz o „niepokojach” w dzielnicy żydowskiej które w czasie obrony trzeba było pacyfikować.
oczywiście że chodzi o jewrejów…
Grodzieńscy żydzi uzbrojen w karabiny strzelali z ukrycia do żołnierzy i ludności Polskiej.Widziałem to na ul.Dominikańskiej w parku miejskim przy ul. E.Orzeszkowej. A po wkroczeniu sowietów ci żydzi wyzywali nas od polskich mord i wskazywali sowietom Polaków którzy brali udział w obroniie miasta.Polaków tch sowieci rostrzeliwali na miejscu.
Wybrane komentarze do artykułu z serwisu wykop.pl, które mogą Was zaciekawić
http://www.wykop.pl/link/2759901/polowanie-na-sowieckie-czolgi-w-grodnie-we-wrzesniu-1939-roku/
sidLeniwiec:
Dziadek mi opowiadał jak przed wojną jeździli do Grodna na rynek sprzedawać płody rolne, za każdym razem jak jedziemy przez Nowy Dwór pokazuje mi stara stacje kolejową, zamknięta po drugiej wojnie światowej gdzie tory prowadziły do Grodna właśnie, później powstała nowa linia przez sokolke. Mam też rodzinę na Białorusi, z opowieści dziadka wynika ze po zakończeniu wojny ludzie mieli jeden dzień na spakowanie wyjazd do Polski, w przeciwnym razie zastawali tam i dostawali rosyjskie obywatelstwo.
fib9:
@sidLeniwiec: jestem z takiej rodziny co właśnie uciekła. Niestety nie masz racji. Jeśli ktoś miał szczęście miał kilka godzin na decyzje i spakowanie. Wielu sąsiadów nie miało i część pojechało też na syberie.
Mojej rodzinie się udało bo białorusinka, która była skłócona z nasza rodziną i zawsze źle nam życzyła przyszła nad ranem / w nocy i ostrzegła przed całą sytuacją. Dzieki niej prawdopodobnie cała moja rodzina uniknęła zsyłki.
Jak to w życiu różnie bywa.
Rodzina pojechała do Sokółki, bo to na pewno przejsciowe i za kilka lat wrócą. A jest jak jest do dziś.
sidLeniwiec:
@fib9: Masz racje, uogilnilem ten dzien. W tym przypadku, kuzyn dziadka i jego zona wiedzieli o tym wczesnie rano. Sytuacja wygladala tak, ze postanowili ze ow kuzyn pojdzie jeszcze do pracy (pracowal u jakiegos gospodarza) i jak wroci to przejada przez granice. Niestety dla nich bylo juz za pozno. To nie do konca bylo tak, ze ludzie nie wiedzieli, poprostu nie spodziewali sie ze nastapi to w tak krotkim czasie. Generalnie to dziadek opowiadal mi wiele histori z czasow przed woja, wojny oraz wczesnego i poznego PRL. O zydach, Rosjanach, Niemcach. Uwielbialem to, kazde wakacje spedzalem na wsi. Do tej pory kiedy odwiedzajac dziadkow uwielbiam sluchac jego historii jednak czestosc odwiedzin jest znikoma, kilka razy do roku. Do kazdej sytuacji mial jakas historie. Polecam mocno!( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dokładnie to chodzi o to że w sowieckich czołgach, które wjechały na teren miasta i zostały zniszczone byli miejscowi Żydzi, którzy służyli za przewodników. Nie bójcie sie tego napisać a nie anonimowi „komunistyczni bojówkarze”. Tak samo było z przełamaniami frontu w czasie wojny polsko- bolszewickiej, gdzie dziwnym trafem sowieckie wojska zawsze atakowały na pozycje obsadzone przez Żydów. Było to do tego stopnia widoczne, że dowodzący już chcieli internować żołnierzy wiadomej narodowości.
Ciekawe zdjęcie BT-5. Czołgi może i sowieckie ale tylko dlatego że tam zostały wyprodukowane. Natomiast te na zdjęciu posiadają oznaczenia fińskiej armii co może mylić czytelnika w artykule o Grodnie. Np. tutaj z podpisem „BT-5 w armii Finlandii”:
http://army.lv/image_descr.php?id=11498&s=631&pid=470
A zdjęcie ciekawe dlatego że w internecie można znaleźć te same w których chyba cenzura usunęła powyższe oznaczenia. Np tutaj:
http://kresowiacy.com/2014/09/obrona-grodna-zapomniana-historia/
Może nie chcieli żeby naród wiedział że Finowie zdobyli i użytkują ich sprzęt?
Widzę że ktoś przeczytał mój komentarz i zmienił zdjęcie czołgu BT na inne. Pozdrawiam redakcję która potrafi czytać i reagować na komentarze u żytkowników.
Garść komentarzy do artykułu z naszego facebookowego profilu
https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne/posts/1150664088295582
Andrzej Zdzisław K.:
Nie uczyli mnie tego na historii w sumie to pierwszy raz o tym czytam
Jacek S.:
mnie na historii uczyli o przyjaźni polsko-radzieckiej hehe
Lucjan Z.:
i jeszcze chcieli bym w to uwierzył. Szkoda mi tych nauczycieli.Na lekcji historii wytłumaczyłem młodzieży jak naprawdę było z Katyniem. Po latach uczeń pochwalił się,że w szkole średniej wytłumaczył nauczycielowi historii.Był tak dumny,że pochwalił się tym
Marek P.:
Przed laty poznałem 67 letniego wówczas pana, który słuzył w artylerii przeciwlotniczej i w Gradnie z przeciwlotniczej armaty parę „beteszek” ustrzelili.
Maciej S.:
Walki były bardzo zacięte, a Sowieci mścili się później tak, że jeden z uczestników do 1995 roku nie mówił, że brał w nich udział!!!!
Mój dziadek miał wtedy 17 lat i to on właśnie zniszczył pierwszy sowiecki czołg na moście nad Niemnem. Józef Krupienko – dziadku, dziękuję! Za zniszczenie czołgu i lekcje historii, jakie mi dałeś!
Cześć i chwała Twojemu Dziadkowi! Sam chciałbym go poznać i posłuchać tych wspaniałych opowieści o bohaterskich czynach.
Witam pana redaktora. Mam pytanie w jaki sposób mógłbym skontaktować się z osobą która zostawiła komentarz a dokładnie chodzi mi o Pawła Sakowskiego. Ze słów autora jego dziadek Józef Krupienko zniszczył czołg radziecki. Natomiast moj dziadek nazywał się Jan Krupienko i pochodził z okolic Grodna. Pragnę dowiedzieć się szczegółów i ustalić kim był Józef dla mojego dziadka. Dziękuję.
Byłem kiedys instruktorem narciarskim i w schronisku poznałem starszego pana, który przechodząc na emeryturę 'odkrył narciarstwo”. Bardzo sie zaprzyjaźniliśmy. Od niego usłyszałem o walkach w Grodnie ponieważ był bodajże łącznościowcem w artylerii p-lot. Tej, która kilka sowieckich czołgów pusciła z dymem. BT-5 ( bystrochodnyj tank) był bardzo lekko opancerzony gdyż miał osiągac duże prędkości. Cienki pancerz powodował że boforsy bez trudu przebijały cienki pancerz. No – trzeba jeszcze było trafić w ruchomy cel. Szacunek.
Mój dziadek Józef Milanowski (żołnierz) też walczył w Grodnie miał 29lat,rzucał butelki z benzyną na czołgi z okien budynków.Gdy widać było że bitwa jest przegrana wydostał się z miasta i na piechotę wrócił do Augustowa.
Moskiewskie trolle jak zawsze w komentarzach przekręcają historię. Wbijcie sobie wreszcie do głów – w milionowej Armii Polskiej 100.000 stanowili Żydzi. I tak samo walczyli i ginęli za swoją ówczesną Ojczyznę. W komunistycznych bojówkach owszem byli Żydzi, ale byli też Polacy, a najwięcej było grup dywersyjnych NKWD. Czyli rosjan przerzucanych do Polaki już od początku Września.