Przez stulecia hipnotyzujący zapach krwi przyciągał tłumy do setek amfiteatrów rozsianych po rzymskim imperium. Z trudem zaspokajane żądze publiczności prowadziły do eskalacji perwersji i okrucieństwa igrzysk. Jakich metod musiał użyć organizator, by ściągnąć widzów na swój spektakl?
1. Zadbaj o marketing
Na kilka dni przed spektaklem ściany wąskich uliczek pokrywały krwawoczerwone afisze ze skróconym opisem zawodów. Oto treść jednego z zachowanych: 5. i 6. października w Kyme zmierzy się 20 par gladiatorów. Widowisku towarzyszyć będą krzyżowanie skazańców i walki z dzikimi bestiami.
Ku oburzeniu moralistów, owych krzykliwych ogłoszeń nie wahano się umieszczać nawet na przydrożnych nagrobkach. Gdy w przeddzień występu gladiatorzy spożywali na oczach widzów swój ostatni posiłek, chętni otrzymywali wyryte na glinianych mieczykach autografy i lampy w kształcie gladiatorskich hełmów.
Miejscowi wytwórcy dość szybko zwęszyli w tym doskonały interes. Motywami krwawego sportu przyozdabiano niezliczone przedmioty codziennego użytku. Do tych najmniej oczywistych zaliczyć wypada odnalezioną w Pompejach… terakotową butelkę dla niemowlaka.
2. Otocz widzów luksusem
Kiedy publiczność znalazła się już na trybunach, niezawodną metodą na jej oczarowanie było zapewnienie jej komfortu i odrobiny luksusu. Velum – płócienny dach rozpościerany nad trybunami w gorące dni – na nikim nie czynił większego wrażenia. Jak wspomina Seneka, przy specjalnych okazjach nad głowami widzów rozpylano dodatkowo orzeźwiającą mgiełkę (sparsio), niosącą niekiedy zapach szlachetnych wonności.
Najlepiej odgadywał naturę rzymskiego ludu ten, kto postanowił go obdarować. Cesarz Tytus Flawiusz dla uświetnienia otwarcia Koloseum rozkazał ciskać w stronę publiczności drewnianymi kulkami-losami. Widniały na nich wyryte nazwy różnego rodzaju nagród: od pożywienia i biżuterii do całkiem dorodnych niewolników.
Podobnie uczynił jego brat, Domicjan, gdy obsypał zgromadzoną w Koloseum publiczność deszczem egzotycznych owoców, łakoci i rzadkiego ptactwa. Łasy na podarki plebs toczył o nie regularne bitwy, co zresztą samo w sobie mogło stanowić z góry przewidzianą atrakcję.
Również walki ze zwierzętami (venationes) przeistaczały się z rzadka w czynną rozrywkę dla ludu. Cesarz Probus z okazji triumfu nad plemionami germańskimi nakazał przemienić jeden z rzymskich cyrków w park, po którym swobodnie przechadzały się setki egzotycznych zwierząt. Każdy szczęśliwiec miał prawo do tego, co upolował.
Wreszcie, dla stworzenia teatralnej atmosfery pokazom na arenie towarzyszyły bogate iluminacje i nieskomplikowana muzyka, nadająca rytm toczonym walkom.
3. Oszczędzaj: urządź egzekucję
Sposobem na zmniejszenie kosztów wynajęcia gladiatorów było przeprowadzenie publicznych egzekucji. Co ciekawe, administracja cesarska za niewielką opłatą (taksę ogłoszono w edykcie cesarskim z 177 r.) prowadziła wysyłkę nadliczbowych skazańców (damnatii ad bestias et ad ludum) na prowincję.
Na oczach widzów poddawano nieszczęśników wymyślnym torturom, a następnie krzyżowano, rzucano wygłodniałym drapieżnikom na pożarcie, rozrywano końmi lub pieczono żywcem na żelaznych tronach. Szczególną popularność zdobyła tzw. tunica molesta, czyli nasączona łatwopalnym materiałem szata, w którą przyodziewano przywiązanego do pala skazańca. Neron oświetlał takimi ludzkimi pochodniami ogrody watykańskie w czasie prześladowań chrześcijan w 64 roku.
4. Bądź kreatywny. Ukrzyżowanie może nie wystarczyć
Wyjątkowo tylko egzekucja przeistaczała się w wyrafinowaną inscenizację. Jeśli wierzyć Marcjalisowi i jego „Księdze widowisk” (Liber spectaculorum) otwarcie Koloseum uświetniono serią krwawych scen mitologicznych. W jednej z nich unieruchomiona w drewnianej krowie kobieta została zmuszona do kopulacji z bykiem. Wcieliła się tym samym w rolę królowej Pazyfae, która powiła monstrualnego Minotaura.
Poeta wspomina także o skazańcu, któremu przypadło odegrać słynny epizod z wczesnej historii Rzymu. Za przykładem Mucjusza Scewoli włożył swą rękę w ogień. Historyczny Scewola ukazał w ten sposób męstwo w obliczu etruskiego króla-okupanta, ukarany człowiek jedynie zabawił w ten sposób rzymską publiczność
O mitologizacji widowisk pisał także Tertulian, chrześcijanin i nieprzejednany krytyk rzymskiej religii. Z jego przekazu wynika, iż publiczność mogła obejrzeć na arenie samokastrację nieszczęśnika odgrywającego scenę z mitu o bogini Kybele i jej kochanku Attysie. Młodzieniec ten pozbawił się męskości, aby w pełni oddać się bogini. Historycy sądzą, że w tym przypadku skazańca postawiono przed bolesnym wyborem – przyrodzenie albo śmierć.
5. Urządź kabaret
Zdarzało się, że w przerwach między poważnymi starciami czyniono ukłony w kierunku ciężkiego poczucia humoru Rzymian. Za czasów republiki, jak zaświadcza Cyceron, ujrzeć można było na arenie ludzi walczących w hełmach z zasłoniętymi oczami (andabatae). Ów groteskowy widok bijącej na oślep grupy skazańców niezmiernie bawił publiczność.
Podobnie było w przypadku ulubionych przez Domicjana walk karłów czy osób kalekich. Istniała zresztą osobna kategoria komediantów zwanych paegniarii. Ich występy polegały na parodiowaniu różnych stylów walki gladiatorów.
6. Zatrudnij zawodowców
Większość widzów przybywała jednak do amfiteatru, aby podziwiać profesjonalistów. Nazywanie ich pojedynków starciami na śmierć i życie byłoby jednak nadużyciem. Trenowany w szkole gladiatorskiej niewolnik, jeśli tylko przetrwał kilka pierwszych walk, stawał się dla właściciela zbyt cenny, aby dowolnie szafować jego życiem.
Dzięki żmudnym badaniom wybitny historyk Georges Ville doszedł do wniosku, że w I w. n.e. na sto pojedynków około dwudziestu kończyło się śmiercią, a zatem umierał co dziesiąty biorących w nich udział zawodnik. Biorąc pod uwagę, że przeciętny gladiator staczał od dwóch do trzech walk w roku, miał przy tym spore szanse na dożycie słusznego wieku. Otaczany znakomitą opieką medyczną, sztabem specjalistów (masażyści etc.), karmiony lepiej od przeciętnego Rzymianina, nie musiał pędzić posępnego losu skazańca.
Widownia z kolei nie zawsze łaknęła krwi. W walkach gladiatorskich potrafiła docenić umiejętności techniczne i ambicję poszczególnych zawodników. Walczono zresztą w zgodzie z regułami, a nad ich przestrzeganiem czuwali arbitrzy. Oni to przerywali walkę, gdy któryś z zawodników nie był w stanie jej kontynuować.
Zamożniejsi gladiatorzy mogli pozwolić sobie nawet na upamiętniające ich żywota epitafium. Wykuty w kamieniu krótki napis nie mógł oczywiście pominąć bilansu dokonań: liczby stoczonych walk czy zdobytych laurów. Na nagrobku niejakiego Urbicusa, który poległ w swej trzynastej walce, wyryto gorzką poradę dla jego niedoświadczonych kolegów: „Radzę dobijać tych, których powaliłeś”.
7. Ściągnij prawdziwą gwiazdę
Jedynie garstka szczęśliwców uzyskiwała dzięki charyzmie i umiejętnościom status prawdziwych gwiazd. To właśnie ich podobizny zdobiły ściany portyków i publicznych łaźni, a także wspomniane już wyposażenie rzymskich domów. Czasem wyruszali oni w prawdziwe tournée. Kolejne miasta prześcigały się wówczas w przyznawaniu im honorowych laurów i obywatelstw.
Nic dziwnego, że trybuny osiągały wrzenie na samo wspomnienie ich przydomków. A co dopiero, gdy następował wielki comeback! Neron, aby przekonać do powrotu jednego z weteranów, obiecał mu podobno pałac upadłego senatora. Wśród kibiców nie brakowało zatem prawdziwych fanatyków.
Ta fascynacja doprowadzała w skrajnych przypadkach do przypisywania gladiatorom cech magicznych. Wspomniany już Tertulian na własne oczy widział ludzi zbierających krew tryskającą z podciętego gardła gladiatora, aby wykorzystać ją jako lek na epilepsję. W tym samym kontekście cesarski lekarz Scribonius Largus wspomina nawet o spożywaniu wątroby scenicznego wojownika.
***
Organizacja igrzysk gladiatorskich była ciągłą grą między publicznością i fundatorami, która przybierała postać prawdziwej licytacji na nowatorstwo i okrucieństwo. Nic dziwnego, że cesarze dążyli do monopolizacji prawa do organizacji igrzysk, widząc w nich potężne narzędzie propagandy i kontroli społecznej.
Bibliografia:
- Roland Auguet, Cruauté et civilisation. Les jeux romains, Flammarion, Paris 1970.
- David L. Bomgardner, The Story of the Roman Amphitheatre, Routledge, London–New York 2000.
- Mary Beard, Keith Hopkins, The Colosseum, Profile Books, London 2005.
- K[athleen]. M. Coleman, Fatal Charades. Roman Executions Staged as Mythological Enactments, „The Journal of Roman Studies”, vol. 80 (1990), s. 44–73.
- Peter Connolly, Rome’s Arena of Death, BBC Books, London 2003.
- Alison Futrell, The Roman Games. Historical Sources in Translation, Blackwell Publishing, Oxford 2006.
- George Jennison, Animals for Show and Pleasure in Ancient Rome, Manchester University Press, Manchester 1937.
- Robert Knapp, Invisible Romans, Profile, London 2011.
- Donald G. Kyle, Spectacles of Death in Ancient Rome, Routledge, London–New York 1998.
- Konstantin Nossov, Rome’s Bloody Spectacle, Osprey Publishing, Oxford 2009.
- Paul Plass, The Game of Death in Ancient Rome, University of Wisconsin Press, Wisconsin 1995.
- Thomas E.J. Wiedemann, Emperors and Gladiators, Routledge, London–New York 1992.
KOMENTARZE (5)
Wybrane komentarze do artykułu z serwisu wykop.pl
http://www.wykop.pl/link/2677159/gladiatorzy-karly-i-seks-z-bykiem-7-sposobow-na-udane-igrzyska-w-koloseum/
Obserwator_z_ramienia_ONZ:
Nie tak dawno pomyslałem sobie, że w sumie za kilkaset lat byc może i naszą cywilizację uzna się za bandę perwesyjnych zboczeńców i lud lubujący się w rozlewie krwi. Być może wcale nie różnimy sie wiele od imperium rzymskiego i tak jak ono my, też upadniemy… zobaczcie: rzymianie lubowali się w śmierci i krwi… my w ciągu 100 lat zrobiliśmy dwie wojny światowe, przy czy w tej pierwszej bywały bitwy gdzie jednego dnia ginęło po 50 i więcej tysięcy ludzi, druga wojna światowa to praktycznie fabryka śmierci idealnie zaplanawana anihilacja ras… a teraz co robimy? rzymianie i grecy lubowali się w dziwnych praktykach seksualnych, nie wspominając juz o totalnym tolerowaniu homoseksualizmu… a co my obecnie robimy? uznajemy, że homoseksualizmy jest tym samym co heteroseksualizm i prawnie na niego pozwalamy, do tego pozwalamy na eutanazję, adopcje dzieci przez homoseksualistów… czy to dobrze czy źle nie mnie oceniać, ale wyraźnie widać, że historia lubi zataczać piękne, wielkie koła.
atteint:
@Obserwator_z_ramienia_ONZ: Rzymska cywilizacja przetrwała gruuubo ponad 1500 lat, możemy być spokojni, nasza też prędko nie upadnie. Zresztą pamiętam opis zgorszenia które wywołał nowy cesarz (niestety nie opamiętam o którego chodzi), całując się publicznie ze swoim wybrańcem, także wcale nie tacy tolerancyjni ci rzymianie byli.
Kraker245:
@Obserwator_z_ramienia_ONZ: Rzymianie mieli hydraulikę, my też teraz mamy. Cywilizacja upadnie jak nic.
Obserwator_z_ramienia_ONZ:
@Kraker245: nasza nie upadnie bo wyeliminowaliśmy ołów (⌐ ͡■ ͜ʖ ͡■)
kukulkan:
Ach ta starożytna młodzież ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Garść komentarzy z profilu „Historia jakiej nie poznasz w szkole”
https://www.facebook.com/historiajakiejniepoznasz/posts/1484337881858938
Jakub J.:
Pomyślmy. W Grze O Tron był i karzeł, i gladiatorzy. Co następne nasuwa się same …
Dawid D.:
Drewniana krowa
… oraz z profilu „Kulturoznawstwo – Cywilizacja Śródziemnomorska W „AL” UW”
https://www.facebook.com/CywilizacjaSrodziemnomorska/posts/414203478704404
Ilona S.:
pozwolę sobie dodać, że w tunica molesta, można też dopatrywać się mitologicznej aluzji do Heraklesa i wręczonej mu przez małżonkę szaty nasyconej krwią Nessosa. co ciekawe, pierwszą poświadczoną w „teatralną egzekucją” (79 lub 80 r. p.n.e.) była właśnie inscenizacja śmierci Heraklesa, ale zainscenizowano nie ubranie w płonącą szatę, ale stos.
jeżeli kogoś fascynują takie rzymskie „imprezy z rozmachem”, proponuję lekturę „Złotego Osła” Apulejusza z Madaury, X ks., rozdziały 29-35. są tam i venationes, i inscenizacje mitologiczne, i machiny, i dekoracje, a nawet wspomniane skrapianie areny i publiczności aromatycznym winem.
Dobre: na sto pojedynków dwadzieścia kończyło się śmiercią uczestnika, czyli umierał co dziesiąty walczący. Piękny popis matematyki.
Jeśli założyć, że w każdym z owych 20 smiertelnych pojedynków umierał jeden z pojedynkujących się (norma), to umierało 10 osób ergo 10/100 puli wojowników czy co dziesiąty.
jednak masz rację w tekście jest błąd.