Przerażenie, panika i niedowierzanie. Takie uczucia towarzyszyły mieszkańcom niemieckich przygranicznych miejscowości Geyersdorf i Fraustadt, które 2 września 1939 r. zostały zaatakowane przez jednostki Wojska Polskiego.
Z chwilą najazdu Niemiec na Polskę 1 września 1939 r. w Wielkopolsce, w pasie działań armii „Poznań”, panował względny spokój. Na odcinku tym działały głównie drugorzędne jednostki niemieckiej Landwehry i Grenschutzu, które niezbyt silnie naciskały na polskie oddziały. Największą aktywność nieprzyjaciela odnotowano w okolicach Leszna, które o godz. 5.15 zostało ostrzelane ogniem artylerii.
Wkrótce do odpowiedzialnego za obronę tej części granicy gen. bryg. Romana Abrahama, dowódcy Wielkopolskiej Brygady Kawalerii, zaczęły spływać liczne meldunki od podległych mu jednostek. Niemcy opanowali miejscowości Bojanowo, Rydzynę i Rawicz.
Do akcji weszli także niemieccy dywersanci, którzy ostrzelali w Lesznie komendę miejscowego garnizonu (stacjonowało tu dowództwo 55. Pułku Piechoty). Na miasto wyszło również uderzenie dwóch nieprzyjacielskich batalionów piechoty, ale zostało z łatwością odparte przez Polaków.
Po kilku godzinach Niemcy uderzyli ponownie, tym razem przy wsparciu miejscowych volksdeutschów. Zdecydowana postawa polskich żołnierzy sprawiła, że i ten atak się nie powiódł. Zabito 16 dywersantów, a 19 dostało się do niewoli. Wyparto również hitlerowców z wcześniej zajętych miejscowości.
Śmiały plan gen. Abrahama
Wobec pomyślnego rozwoju sytuacji gen. Abraham, cieszący się opinią oficera wyjątkowo energicznego, zadecydował o przeprowadzeniu akcji wypadowej na terytorium wroga. Polski dowódca chciał rozpoznać, jakie siły nieprzyjaciela ma przed sobą jego brygada. Miały to być także niejako działania odwetowe za atak na Leszno.
2 września 1939 r. około godz. 14.00 gen. Abraham wydał rozkaz płk. Władysławowi Wiecierzyńskiemu, dowódcy przydzielonego mu 55. Pułku Piechoty, o przeprowadzeniu wypadu rozpoznawczego na terytorium III Rzeszy, w kierunku na miasteczko Fraustadt (obecnie Wschowa). Dowódca pułku do wykonania tego zadania wyznacza 2. kompanię piechoty (3 plutony piechoty) dowodzoną przez kpt. Edmunda Lesisza. Piechotę miał wspierać pluton artylerii w składzie dwóch dział kaliber 75 mm, dowodzony przez kpt. Ludwika Snitko, pluton cekaemów oraz pluton samochodów pancernych wz.34.
Siły kpt. Lesisza ubezpieczane były od północy przez pluton kawalerii pod dowództwem ppor. Tadeusza Stryi. Ten niewielki oddział liczył 35 ułanów, kilkunastu cyklistów pełniących funkcję łączników, cekaem na taczance i radiostację.
Siły osłaniające grupę wypadową od południa prowadził osobiście gen. Roman Abraham. W ich skład wchodził szwadron tankietek TK-3 por. Wacława Chłopika oraz pluton cyklistów por. Zbigniewa Barańskiego. Całość ubezpieczana była przez motocykle z erkaemami.
Pozycją wyjściową do uderzenia na niemieckie terytorium była wieś Stare Długie. Tam podwieziono autobusami żołnierzy polskiej piechoty. Niestety spóźniały się samochody pancerne i artyleria. Mimo to kpt. Lesisz nie czekał. Około godz. 17.30 podał komendę do ataku.
Graniczny bój
1. pluton 2. kompanii pod dowództwem por. Stanisława Rybczyńskiego zaatakował przejście graniczne pod wsią Geyersdorf (obecnie Dębowa Łęka). W międzyczasie 2. pluton por. Władysława Konwińskiego szturmuje strażnicę Grenschutzu.
Strzelcy rozsypują się w tyralierę i uderzają. Muszą przebyć około 300–400 metrów otwartej przestrzeni. Załoga strażnicy wita ich ogniem. W pewnej chwili niespodziewanie pojawia się niemiecki patrol motocyklowy. Dochodzi do krótkiej, ale gwałtownej strzelaniny. Niemcy raptem przestają strzelać. Motocykliści wycofują się, a razem z nimi ciężarówką, w chmurze pyłu, ucieka załoga placówki.
Sytuacja wyjaśnia się po chwili, gdy z drugiej strony budynku słychać huraganowy ostrzał i gromkie „hura”. To reszta kompanii posuwająca się w kierunku Geyersdorf. Teraz Polacy szybko zajmują strażnicę. Oprócz kilku trupów obrońców znaleziono w niej znaczne ilości broni i amunicji.
Po tej krótkiej potyczce 2. kompania naciera całością sił w kierunku wsi Geyersdorf. W awangardzie ataku idzie 3. pluton ppor. Stefana Perkiewicza. W końcu dotarły również samochody pancerne i artyleria, jednakże rowy przeciwczołgowe uniemożliwiają im przekroczenie granicy.
Działa zajmują więc stanowiska po polskiej stronie i otwierają ogień w kierunku wsi, gdzie między zabudowaniami kręcą się niemieccy żołnierze i uzbrojeni cywile. Widząc polskich żołnierzy, z dużej odległości otwierają do nich ogień z broni maszynowej.
„Blitzkrieg” po polsku
W momencie szturmu piechoty kpt. Lesisza na Geyersdorf do akcji włącza się także grupa osłonowa gen. Abrahama. Wspominał później:
Czołgi jednego plutonu prą na wieś, ich ruch osłania ogniem drugi pluton na postoju. Wkrótce płoną zabudowania i stogi zbóż. W następnych kilkunastu minutach, po krótkiej wymianie strzałów czołgi, a za nimi motocykliści i cykliści wjeżdżają do wsi. Geyersdorf wita nas milczeniem. Ludność skryła się w domach i tylko tam, gdzie płoną stodoły, kręcą się ratujący je chłopi.
W tym połączonym ataku piechoty i wozów bojowych wioska zostaje szybko zdobyta, a polscy żołnierze z satysfakcją obserwują umykających w kierunku Fraustadt Niemców.
Kiedy cykliści przeczesali wieś, wzięli kilkunastu jeńców, wystraszonych żołnierzy Grenzwachu, z których siedmiu było rannych. Po zabezpieczeniu miejscowości Polacy są gotowi do kolejnego skoku. Gen. Abraham uznaje jednak, że podstawowy cel akcji został wypełniony. Przeprowadzono rozpoznanie i stwierdzono, że z tego kierunku jego brygadzie nie grozi żadne niebezpieczeństwo. Wystrzelono czerwoną rakietę, która jest sygnałem do odwrotu.
Artyleryjski rewanż
Pozostaje do wykonania jeszcze druga część zadania. Do Geyersdorf podciągnięto działa kpt. Snitki. W rewanżu za ostrzał artyleryjski Leszna i ataki dywersantów mają one położyć ogień na odległy o około pięć kilometrów Fraustadt. Snitko zajmuje stanowisko obserwacyjne w piętrowej szkole znajdującej się na skraju zdobytej wsi. Ponad lasem okalającym Geyersdorf doskonale było stąd widać dachy niemieckiego miasteczka. Telefoniści sprawnie przeciągają kabel łączący kapitana z jego działonami.
Kilka minut po 18.00 zagrzmiały polskie działa. Łącznie wystrzeliły 36 pocisków. Zniszczenia nie były zbyt duże. Najwięcej pocisków spadło w okolicach koszar. Zginęło kilka osób. Jednak efekt psychologiczny ostrzału był piorunujący. W mieście zapanował chaos. Wojsko zaczęło się wycofywać, a władze miejskie bombardowały telefonami garnizon w pobliskim Glogau (czyli obecnym polskim Głogowie), prosząc o pomoc. Wkrótce droga łącząca obydwa miasta zaroiła się od uciekinierów. Również władze miejskie wzięły nogi za pas.
Moment ostrzału Fraustadt mogli zaobserwować żołnierze 3. plutonu ppor. Perkiewicza. Polscy piechurzy w ferworze walki przeoczyli sygnał czerwonej rakiety i dotarli na odległość jednego kilometra od miasta. Dopiero panująca cisza uzmysłowiła dowódcy, że akcja musiała się zakończyć i żołnierze wycofali się.
„Serdeczne” powitanie
Najdłużej operującą jednostką na terenie Niemiec była grupa ppor. Stryi. Oddział ten uczestniczył w akcji ponad 30 godzin. Podczas odwrotu czekała go mała niespodzianka. Wracając do Leszna boczną drogą przez wieś Święciechowa, położoną po polskiej stronie granicy, żołnierze zostali powitani przez miejscowych Niemców transparentami i hitlerowskimi flagami. Niemcy byli w niemałym szoku, gdy zobaczyli, z jakim wojskiem mają do czynienia. Padły strzały, a kilku co bardziej zajadłych demonstrantów aresztowano i odstawiono do Leszna.
Wypad na Wschowę to zaledwie epizod polskiej kampanii 1939 r. Jego znaczenie pod względem operacyjnym czy nawet taktycznym był znikomy, gdyż nie miał wpływu ani na ogólne położenie Armii „Poznań”, ani Wielkopolskiej Brygady Kawalerii. Udowodnił za to, że z Niemcami można było skutecznie walczyć i w sprzyjających okolicznościach przenieść działania na ich terytorium, a przy zaangażowaniu odpowiednio dużych sił pokusić się nawet o uzyskanie większych sukcesów.
Źródła:
- Piotr Bauer, Bogusław Polak, Armia Poznań w wojnie obronnej 1939, Wydawnictwo Poznańskie 1983.
- Jerzy Korczak, Alarm na pograniczu, Wydawnictwo MON 1977.
- Rajmund Szubański, Pancerne boje września, ZP Grupa Sp. z .o.o. 2009.
- Apoloniusz Zawilski, Bitwy polskiego Września, SIW Znak 2009.
KOMENTARZE (76)
Błędne zdjęcie. Geyersdorf z załączonej fotografii leży w Saksonii. W Wielkopolsce nie ma takich wysokich wzniesień!
jak wyjaśnisz obecność polskich tankietek w Saksonii ? :) poza tym najedź na to zdjęcie a wyświetli Ci sie info: tankietki TK 3 podczas manewrów na Wołyniu 1938 Pozdrawiam
Szanowni przedmówcy piszą o dwóch różnych zdjęciach :)
Dzięki za artykuł.
Pozdr.
aaa to przepraszam :)
Trudno mi powiedzieć czy jest tak faktycznie, ale to całkiem możliwe, dlatego zdjęcie zostało zastąpione. Dziękuję za komentarz.
Geyersdorf to niemiecka nazwa Dębowej Łęki , przyjedź do nas to zobaczysz że to nie wzgórza tylko rów który pokonują te tankietki.
Komentarze do art. z facebookowego profilu Ciekawostki historyczne, o których prawdopodobnie nie słyszałeś https://www.facebook.com/pages/Ciekawostki-historyczne-o-kt%C3%B3rych-prawdopodobnie-nie-s%C5%82ysza%C5%82e%C5%9B/157583547765498?fref=ts:
Przemek R.: Najlepszą obroną jest atak.
Wojtek Ch.: no nasze rozpoznanie pakowało się kilometrami na tereny rzeszy. Problem polegał w rozciągnięciu naszej linii, bo Warszawa liczyła że sojusznicy się wywiążą i wystarczy pokaz sił… :P
Michal Koza K.: No jak na drodze mieli grenzshutz… poza tym to tylko rozpoznanie bylo z tego co czytalem
Nicolas S.: liczy się efekt
Michal Koza K.: efekt czyli co? poza watpliwym efektem psychologicznym i propagandowym jest to jedynie ciekawostka historyczna, rozpoznanie samo w sobie bylo do niczego, bo nie wykorzystano zdobytej iedzy w zaden sposob (wiedziano ze nie ma tam zadnych wojsk nieprzyjaciela, odmowiono mimo to wyruszenia z odsiecza armii krakow)… nawet zdobyczna amunicja byla w wiekszosci do niczego nieprzydatna…
Dada V.: Myśle ze zawinilli wtedy sojusznicy….Polska chyba Chciała zrobic Pokaz Siły
Michal Koza K. ale wedlug paktu z anglia i francja nie mielismy robic pokazow sily, tylko bronic sie od samego poczatku… co swoja droga bylo beznadziejnym zapisem
Przede wszyskim do klęski kampani Wrześniowej przyczynił się haos i brak komunikacji, dodatkowo 17 wrzesnia uderzenie sowietów na wschodzie wbiło gwóźdź do trumny. Wbrew pozorom Polska nie miała małej armii i byliśmy wstanie skutecznie walczyć z Nazistami, lecz walkana dwa fronty zawsze jest spisana na straty.
Pozdro Darek
Bez wątpienia masz rację.
Dzięki za komentarz. Również pozdrawiam.
,,Wbrew pozorom Polska nie miała małej armii i byliśmy wstanie skutecznie walczyć z Nazistami,”, dobrze się czujesz kolego? ;) . Po pierwsze, jakimi ,,Nazistami”??!!, z Niemcami przyjacielu, widzę poprawność polityczna nakazuje i na forach historycznych pisać ,,Naziści” zamiast nazywać rzecz po imieniu. Ale ,,sowietów”, już gościu piszesz nie dość że z małej, to jeszcze powielasz breżniewowską propagandę o ,,jednym radzieckim narodzie i wielkiej radzieckiej rodzinie”, chłopcze!, nie ,,sowieci”, tylko Armia Czerwona, RKKA, siły zbrojne ZSRR. Nie ma to jak wybiórcza poprawność polityczna. Po drugie, obejrzyj sobie mapę z sytuacją militarną z 17.09. Niemcy podchodzili pod Lwów. Nawet gdyby Armia Czerwona nie wkroczyła to Polski, to Polska i tak przegrałaby z kretesem. Podejrzewam że gdyby nie wkroczenie Armii Czerwonej do Polski 17.09, to maksymalnie do 1.11.1939 cała Polska zostałaby zajęta przez Wehrmacht. O pomocy z Zachodu nie ma co mówić. 12.09 na tajnej konferencji w Abbeville postanowiono, że Polsce nie zostanie udzielona ŻADNA pomoc. Było to jak łatwo wydedukować na 5 dni przed wkroczeniem Armii Czerwonej do Polski. Decyzję o wkroczeniu do Polski, Stalin podjął 15.09.1939 (tego dnia zawarto pokój z Japonią na Dalekim Wschodzie). Oprócz tego na decyzję Stalina bez wątpienia wywarła wpływ decyzja z Abbeville. I przestań opowiadać głupoty, tak jak niektórzy ,,znawcy” tematu, że ,,gdyby nie zdrada ZSRR, to byśmy wygrali”. Ludzie! popatrzcie sobie na mapę z 17.09! jakie byśmy wygrali!??! prawda jest taka że Polska przegrała kampanię wrześniową z kretesem i w pojedynkę wygrać jej nie mogła. I przestańcie opowiadać głupoty.
Bitwa nad Marną – mówi to Panu coś?
3 września Niemcy byli już kilkadziesiąt kilometrów od Paryża – ale ich armia goniła resztkami sił, podobnie zresztą jak Francuzi.
Takich analogii w historii znalazłoby się wiele, aż nazbyt wiele.
A co ma piernik do wiatraka? niech Pan popatrzy sobie na mapę z sytuacją militarną z 17.09. Prawie połowa Polski była zajęta razem ze stolicą (w przeciwieństwie do Francji w 1914 r. której jako nieudolny i nietrafny przykład Pan podał), nie było ŻADNYCH szans na perspektywę pomocy z Zachodu. Rozumiem że do Pańskiego łba nie dociera świadomość, że nie mogliśmy wygrać kampanii wrześniowej w walce 1:1?? Wehrmacht rozbił Francję (uważaną za mocarstwo), dał mocnego łupnia ZSRR, wyrzucił na parę lat Anglików z kontynentu. Pokonanie Niemiec wymagało współdziałania 3 największych mocarstw świata i zajęło im to 3, 5 roku. A Pan twierdzi, że Polska mogłaby wygrać SAMA kampanię wrześniową z Niemcami? Albo jest Pan ślepy, albo nie myśli Pan racjonalnie, albo nie zna Pan historii. Albo wszystkie te 3 rzeczy. I kompletnie nie rozumiem co ma porównanie Bitwy nad Marną do kampanii wrześniowej. Panie Jacku, podczas bitwy nad Marną Francja miała REALNE wsparcie sojuszników to raz, po drugie Niemcy w czasie I wojny światowej okupowali mały fragment terytoriów Francji a nie prawie połowy kraju ze stolicą jak w przypadku Polski, po trzecie siły Niemiec i Francji były bardziej wyrównane w czasie I wojny światowej aniżeli siły Polski i Niemiec w czasie II wojny światowej (niech Pan zada sobie trudu i porówna jak kształtowały się proporcje jeśli idzie o wojska zmotoryzowane, czołgi, samoloty), po czwarte Niemcy w Polsce zastosowali taktykę ,,Blitzkriegu”, która to taktyka przewidywała szybkie uderzenia z zaskoczenia, ścisłą koordynację wszystkich rodzajów wojsk, natomiast w I wojnie światowej stosowano sprawdzone metody. Kompletnie chybiony jest Pana przykład. W ogóle takie porównania, które Pan podał nie mają sensu.
Dokładnie tak było 17 września było już pozamiatane, sowieci wkroczyli gdy Niemcy przekroczyli linię demarkacyjną uzgodnioną w pakcie Ribbentrop – Mołotow. Natomiast prawdą jest, że różnica potencjałów armii polskiej i niemieckiej w żadnym razie nie usprawiedliwiała tego, że Niemcy wzięIi nas tak szybko, łatwo i tak niewielkimi stratami w ludziach. Moim zdaniem dwa czynniki zadecydowały, lotnictwo i fatalne dowodzenie po polskiej stronie i to począwszy od samego planu wojny obronnej.
Ach ta poprawność polityczna… Z jednej strony wg ciebie zaatakowali nas Niemcy, a z drugiej to już nie Sowieci, tylko siły zbrojne ZSRR :D
Słaby przemysł. Brak bliskich geograficznie sojuszników (nawet Słowacja nas zaatakowała), silna mniejszość niemiecka. Siła ognia polskiej dywizji w porównaniu do niemieckiej czterokrotnie mniejsza!!! Blitzkrieg to był sposób prowadzenia wojny na który kompletnie nie byliśmy przygotowani (Francja też nie, chociaż mieli okazję i czas przeanalizować walki w Polsce). W końcu ucieczka rządu i Wodza Naczelnego do Rumunii z żałosnym skutkiem. ZADANIE WYPEŁNIŁ TYLKO POLSKI ŻOŁNIERZ I DUZA CZĘŚĆ KADRY DOWÓDCZEJ.
debata czy konwersacja nie musi byc obrazanie. stracilam ochote na czytanie tych komentarzy.udawadnianie sobie jakim jestes madrym przez znazywanie drugiej osoby glupia?
Co to za znawca tematu pisze takie wywody???? Stalin podjął decyzję o wkroczeniu do Polski 15 września?????????? Już to widzę jak w środę a może w czwartek powiedział wkraczamy do Polski i dwie może trzy armie spakowały się i za dwa dni były w Polsce.Czy autor takich głupot był w wojsku?Czy ma pojęcie jaka jest to operacja logistyczna?Ile trzeba czasu żeby opracować plany tak dużego przegrupowania wojska.Gdzie będą spali,co będą jedli,kto ich zaopatrzy,gdzie będą stacjonować,którędy dojadą i jeszcze setki innych pytań.Tego nie da się załatwić w dwa dni a nawet dwa tygodnie.Nie ma co dyskutować z takimi stwierdzeniami każdy znawca tematu wie że niemożliwością jest podjąć i zrealizować takie plany w dwa dni.
Oj, całkiem nie tak. Przygotowania, dyslokacja wojsk radzieckich, kierunki działań wyznaczono już pod koniec sierpnia 1939 r., na początku września RKKA zajmowała stopniowo pozycje na podstawach wyjściowych. Początkowo dowództwo radzieckie planowało rozwinąć akcję około 8-9 września, ale decyzja leżała nie w gestii władz wojskowych, a politycznych. RKKA ruszyć miała rankiem 9 września, lecz akurat nadeszły wieści o „ofensywie” francuskiej w rejonie Saarbrucken. Zatem Stalin nakazał czekać. Kilka dni później na Kreml dociera przekaz z konferencji w Abbeville, a Niemcy są na przedpolach Warszawy, Wg oceny Stalina ( i jego ludzi) Polsce nic już nie pomoże, a Wehrmacht zaczął przekraczać ustaloną 23.08. linie demarkacyjną. A więc, aby się nie spóźnić na podział łupów, zapada decyzja (polityczna) o wkroczeniu na tereny wschodniej Polski. Wojska są gotowe, na pozycjach, plany działań zatwierdzone, czekają na rozkaz. Właśnie w dniu 15.09 po południu „jest decyzja” Politbiura, czyli Stalina – ruszać. Dobę trwają ostatnie ruchy tuż przed granicą, a 17 RKKA wkracza „wyzwolić białoruskich i ukraińskich robotników i chłopów spod jarzma polskich panów”.
A co Września 1939 – pozamiatane było już wiosną, gdy terytorium RP okrążone zostało z trzech stron…
ta KAMPANIJA OBRONNA TYPOWO BURACZANA
Dziękujemy za wnikliwą ocenę, Panie „strategu”.
Kolegio nie opowiadań bzdur Sowieci nie podjęli decyzji sami tylko wspólnie z Niemcami tak zwana Europa zachodnia nie podjęła bezpośredniej walki to spójrz człowieku jakie to by były konsekwencje bez urazy tylko my myślimy że jesteśmy pępkiem świata a tak naprawdę nie jesteśmy nawet pryszczem
Kolego, wojny sami byśmy nie wygrali napewno, ale po cofnięciu się na wschód byśmy jeszcze długo się bronili, a i ciekawa kontra mogła by z tego wyjść. Widać to bo przecież dla Polaków wojna po 45r się nie skończyła.
to sa twoje bzdury, ktore wypisujesz, prawda jest taka, ze Polska miala duze teryorium, a to znaczy rowniez duze zaplecze. Pod Lwowem byli szwaby w tym czasie nie dlatego, ze zawojowali Polske od zachodu, ale od poludnia i niestety Slowacji. Prawda , a wiec faktami historycznymi dzisiaj przedstawianymi jest to, ze adolf mial paliwa do swych wozow tylko na kilka tygodni i wlasnie w tym czasie sie wykanczaly, a on zipal, dlatego tak walczyl telefonicznie ze stalinem, by sowieci ruszyli. Pisze z malej litery o wrogach polskich, bo sa to bandyci i kanalie , a nie wojsko, armia, kraj , ktory wypowiedzial wojne innemu krajowi i tak pozostanie, nic ich nie zrehabilituje, nawet po tysiacu lat.
Gdyby nie pakt Sowietów z nooaszkami to by nie było wojny
Ach ta poprawność polityczna. Niemcy i Słowacja ( która jest dziwnie pomijana jako sojusznik Niemiec ), napadły na Polskę 01.09.1939. Natomiast nasz kochany ZSRR tylko do Polski – wkroczył ! Armia Zdradziecka ( Czerwona ) również NAPADŁA na Polskę w dniu 17.09.1939 a nie jak chce komunistyczna propaganda sączona Polakom do głów od roku 1945 – wkroczyła. Czy ta Armia Czerwona tak sobie uroczyście wkroczyła z orkiestrą na czele i rozdawała żywność głodującym Polakom tak samo jak Ukraińcom w czasie „wielkiego głodu” czy zwyczajnie na Polskę NAPADŁA, realizując pakt Mołotow-Ribbentrop ???
Chwala polskiej armii ze podjela walke ale armia nie miala zadnych szans z dobrze uzbrojonymi Niemcami Dodatkowo wstruktorach dowodzenia panowal duzy balagan;wiem to od naocznych swiatkow;To ostatnie to u nas nic nowego do dzisiaj
Po pierwsze armia polska przestała istnieć jako zorganizowana siła zbrojna 9 września. Po tym dniu nie było już centralnego dowodzenia. Tak więc toczone dalsze walki nie miały jakiegokolwiek znaczenia. Wojna była przegrana. Wkroczenie Rosjan nie miało żadnego znaczenia militarnego dla sił polskich. Bo ich tam w formie zorganizowanej po prostu nie było/
Marszałem Rydz-Śmigły w rozmowie w Rumunii w 1940 r. z Melchiorem Wańkowiczem twierdził, że rozkazy były wydawane drogą łączników lotniczych do końca kampanii.
Nazistami?
Duzo mi tutaj sie nie zgadza i nie sprawdza. ZaJME SIE TYM SPRAWDZIANEM W WOLNEJ CHWILI – nA RAZIE DLA MNIE TO KTOS Bajdurzy tylko nie wiem po co. Dr.Prof. Zbigniew.W
Przepraszam, deska mi szwankuje – tez nie wiem po co.
Wybrane komentarze z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne
Żoli G.: Tak gwoli ścisłości nie był to jedyny wrześniowy wypad na terytorium nieprzyjaciela, wypada przypomnieć te dotyczące Prus Wschodnich:
Dwa wypady na Białą Piską:
– Pierwszy (2/3.09.1939 r.) dotarł do miejscowości Belczące pod Białą Piską praktycznie be…Zobacz więcej
Piotr J.: Można jeszcze w sumie dodać zbombardowanie fabryki chemicznej w Oławie przez polskiego Karasia
Radek K.: Taki przysłowiowy „liść kapusty na pociechę” :)
Bogdan D.: Szkoda że mobilizacja wojsk nie odbyła się w pierwszym terminie, może cała wojna ’39 potoczyła by się inaczej…
Arkadiusz S.: No proszę, mało znany epizod- ciekawostka:)
Krystian Z.: Co prawda jest to jedna z nielicznych takich akcji, ale może więcej osób dzięki takim ciekawostkom zrozumie, że największą odpowiedzialność za tak szybką klęskę w starciu z Niemcami zawdzięczamy Rosji. Tylko przez ich 'wyzwalanie’ ciemiężonych przez burżuazyjną Polskę narodów, zapoczątkowane 17września, nie mogliśmy bronić się skuteczniej przed nazistami. Teraz też wyzwalają 'ciemiężone’ noworosyjskie narody. Już taka bolszewicka krew.
Konrad K.: Kontrofensywa
Dorian T.: gwoli scislosci…Niemcy faktycznie byli przerazeni widzac wojsko polskie na ich terytorium poniewaz propaganda hitlerowska glosila juz upadek Polski i zapewniala ze wojsko polskie zostalo przepedzone z granic a wojna juz wygrana. Nie ma sie zatem co dziwic ze widzac nasze oddzialy wpadali w panike. moze nie mialo to wymiaru strategicznego ale propagandowo zrobilo spore zamieszanie. podobnie jak mialo to miejsce podczas kontrnatarcia nad Bzura, czy obrony Mokrej.
Marcin W.: tks w akcji
Andrzej Janusz M.: no polska armia zaatakowała straszliwą bronią…a wypad Polski na Prusy też był zabójczy bo konie były wścieknięte….pułki kawalerii
Żoli G.: Dobrze, że Niemcy wlewając się w granice RP nie mieli koni :)
Piotr J.: W jednym z odcinków Sensacji XX Wieku (Siła kawalerii) był też poruszony ten temat. Tak dodaje dla zainteresowanych. Ponadto jeszcze chciałem dodać od siebie, jak to niemiecka propaganda w 1939 roku obrzydliwie szykanowała i pomawiała o dywersje Polaków w III Rzeszy, a także oskarżała o prześladowanie mniejszości niemieckiej w Polsce, a rzeczywistość była zupełnie odwrotna. To Niemcy prześladowali mniejszość polską w Rzeszy, a niemieccy dywersanci bardzo dali się we znaki polskim żołnierzom. Miejscowa niemiecka mniejszość również pokazała swoją naturę, gdy weszło hitlerowskie wojsko często uczestnicząc w prześladowaniu Polaków.
Komentarz do art. z facebookowego profilu Historia – daty, które nie gryzą https://www.facebook.com/historycznedaty?fref=ts
Wojtek T.: A armia Poznan mogla udezyc na Berlin a nie cofac sie do Warszawy bo najlepsza obrona to atak
Michał Loczeq G.: Gdyby takiej taktyki się trzymano zamiast wydawać rozkaz do odwrotu Niemcy musieliby przerzucić część jednostek do wsparcia przeciwko Polskiemu odwetowi może byśmy nie przegrali. Wojna z III Rzeszą miała być wojną koalicyjną ale wszystkiego dopełnili Rosjanie…
Paweł C.: Nic nie da zaklinanie historii ani gdybanie.
Joanna J.: Dokładnie. Szkoda tylko tych młodych chłopców, którzy bez jakiegokolwiek przeszkolenia zginęli na froncie.
A ja biegam sobie nieświadomy po tych historycznych lubuskich plenerach wybiegając z wielkopolskiego lasu….
Mój wujek walczył w czasie wojny w trzech armiach (polska, francuska, brytyjska), uciekał z niewoli dwa razy, następnie ranny w walce. Znany nam modus operandi Polaków: kiedy inni uciekali od walk, Polacy pchali się w stronę frontu.
Ale dywaguję, więc do rzeczy:
W czasie kampanii wrześniowej wujkowi wydano 7 (siedem) naboi do karabinu. Kolejne 7 (siedem) zabrał martwemu towarzyszowi. Razem 14 (czternaście). Kraj, który nie jest w stanie skutecznie zaopatrzyć (wyjątkowo zapalonego do walki!) piechura w amunicję strzelecką, ośmiesza się.
Nawet człekokształtne milicje z kalifatów wyposarzają swoich bojowników lepiej.
Apropos, czy ktoś pamięta ile procent PKB Polska wtedy wydawała na obronność??? Ogromne kwoty na dzisiejsze standarty.
Czyli, business as usual: Polacy są bohaterscy a ich państwo – niekompetentne.
Takie refleksje na temat „blitzkriegu”. Strach dziś dziecku pozwolić iść do wojska (a temat poboru bywa odgrzewany). Napewno ludzie pokroju naszych polityków i trepów wysłaliby go na śmierć z śmiesznym wyposażeniem i zerowym rozpoznaniem, planowaniem, konceptem.
Może pamiętasz Anonimie w jakiej jednostce służył twój wujek? Czy przypadkiem nie był to jakiś oddział improwizowany?
Nie potrafię wskazać konkretną jednostkę a Kazik już nie żyje więc nie mogę go zapytać. Został wzięty w niewolę sowiecką w polskim mundurze i z bronią, więc jeśli oddział był improwizowany to chyba niestety mówi to coś o całej armii.
Dokładnie o tym jest mój post powyżej.
PS:
Z niewoli uciekł po różnych perypetiach, udając się najpierw pieszo (!) do Jugosławii. Stamtąd do Francji, gdzie walczył w polskiej jednostce. Ciężko ranny w brzuch i głowę odłamkami, widział jak umierają jego koledzy. Ewakuowany do W. Brytanii. Tam oczywiście zgłosił się na ochotnika. Walczył więc w trzech różnych armiach w tej samej wojnie.
Zostało mu kilka medali które śniedzieją teraz w mojej szufladzie. Polskę nie zobaczył już nigdy. Po upadku komunizmu konsulat RP do którego zgłosił się po nowy paszport zaproponował mu… staranie się o obywatelstwo polskie. Oczywiście odmówił bo uznał to za policzek; miał do końca życia paszport polski z 1937 roku, wydany przez państwo za które przelał (dosłownie) krew. Z obywatelstwa polskiego nigdy nie rezygnował więc nie rozumiał dlaczego nowe państwo nie uznaje jego obywatelstwo za fakt.
Patriotą polskim pozostał i nigdy się nie skarżył, ale ja – obserwując jego ciężkie życie w samotności i w kalectwie – stwierdzam że wszystkie formy jakiejkolwiek (polskiej czy innej) państwowości które spotkał w życiu traktowały go instrumentalnie.
Przepraszam, rozpisałem się, traktuję ten osobisty temat bardzo emocjonalnie, a beznadziejna nieskuteczność kampanii wrześniowej i poprzedzającej ją polityki zasmuca mnie niezmiernie. Wyłączam się więc, przepraszam że piszę anonimowo.
Czytałem historię z Pańskiej wypowiedzi z wielkim zaciekawieniem. Ciężko w ogóle cokolwiek odpisać, ale chciałem zaznaczyć że przekazywane przez Pana świadectwo nie jest opowiedziane na marne. Mogę jeszcze tylko powiedzieć, że żaden Polski rząd od zakończenia wojny aż do dziś nie jest godzien sprawować władzy nad Państwem za które walczyli ludzie pokroju Pana wujka.
Pozdrawiam.
Z historii opisanej powyżej wynikałoby że przedwojenne państwo też miało *ahem* ciekawe podejście do obywateli gotowi za nie umierać.
Hmmm.. Sądząc z tego co piszesz, twój wuj musiał się urodzić gdzieś na terenach zagrnietych przez ZSRR, stąd problemy z obywatelstwem. Najprawdopodobniej służył albo w KOP (ale tu powinien miec ciut lepsze wyposażenie) albo w jednostkach pomocniczych które pozostały na wschodzie. Amunicja i dobre wyposażenie zarezerwowane było dla jednostek walczących z Niemcami, jednostki rezerwowe i tyłowe dostawały to co pozostało
a nie nazywał się ten Twój wujek Franciszek Dolas?
czy moderator mógłby usunąć to szmatłastwo spośród komentarzy?
W roku 1985 roku odwiedził nas z Anglii kuzyn mojej żony ze swoją matka Włoszka pokazując zdjęcia swego ojca w mundurze angielskim i polskim. Trzeba było zobaczyć jego minę gdy żona wyszperała także zdjęcie wujka w mundurze wermachtu dołączając do kolekcji.
Oj tam, oj tam…
Szacunek dla wujka, bo Naczelny Wódz i rząd jakoś nam się nie spisał. Szkoda, że tak często to się u nas powtarza.
Artykuł ciekawy, ale trzeba zwrócić uwagę, że zawiera nieścisłe informacje. Dla przykładu podano: „Po kilku godzinach Niemcy uderzyli ponownie, tym razem przy wsparciu miejscowych volksdeutschów.”. W 1939 roku pojecie volksdeutsch nie istniało. Dotyczyło wyłącznie osoby, które, w poźniejszym okresie,”podpisały” volkslistę
Z tego co pamiętam to pojęcie „Volksdeutsch” pojawiło się już w 1938 r.
http://szeremietiew.pl/garnizon-leszczynski-wp-w-wojnie-obronnej-1939-r-01-06-09/
Po prostu zbyt mało cyklistow bo że grozni są to powszechnie wiadomo
Wybrane komentarze do artykułu z naszego facebookowego profilu
https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne/posts/1100971803264811
Łukasz P.:
Wreszcie ktoś przypomina działania Wielkopolskiej Brygady Kawalerii w pierwszych dniach wojny. Pisałem o niej pracę magisterską. Warto przypominać też jak najczęściej dowódcę – gen. bryg. dr Romana Abrahama. To jeden z najlepszych dowódców polskich we wrześniu 1939 r. Wcześniej zasłynął w walkach o Lwów w 1918 r.
Darek D.:
Niestety ten wypad nie mial zadnego znaczenia strategicznego , bylo trzeba cala armie poznan wprowadzic do walki juz drugiego dnia wojny …
Darek D.:
7albo 8 wrzesnia polski wodnoplatowiec startujacy z Pucka albo Chaup zbombardowal defilade wehrmachtu po kapitulacji Westerplatte w Nowym Porcie, tez byla panika i ofiary smiertelne
Darek D.:
SUWALSKA BRYGADA KAWALERII. Z SGO Narew wkroczyla wglab Prus Wschodnich w okolicach Prostek i spustoszyla kilka niemieckich miejscowoaci
Piotr J.:
Ponadto 2 września 1939 roku jeden z naszych Karasi zaatakował fabrykę chemiczną w Ohlau (Oława) i zrzucając na nią osiem bomb.
Ale jaja Abraham był jednym z najlepszych polskich dowódców we wrześniu 1939 roku. Wcześniej zasłynął podczas obrony …Lwowa w roku …1918. Co takiego pokazał ten „jeden z najlepszych polskich generałów” Abraham w 1939 ??? Tyle co samo co drugi papierowy tygrys – Anders który we wrześniu zasłynął z …niewykonywania rozkazów przełożonych. Zarówno Abraham jak i Anders byli dowódcami BK wiec mogli się szybko na koniach wycofywać i to tylko robili. Natomiast najlepszymi generałami we wrześniu 1939 roku byli gen. Thommee, Szylling, Kleeberg i Kutrzeba, co ciekawe wszyscy z armii zaborczych Austriackiej i Rosyjskiej. A ” bohaterowie” z I Brygady – Piłsudskiego, tacy jak – WM malarz po ASP – Rydz i rolnik – Biernacki-Dąb potrafili tylko uciekać do Rumunii zamiast dowodzić wojskiem.
Jeden pluton tu, kompania tam, pojedynczy samolot zbombardował… W ten sposób, zamiast uderzać dużymi związkami Wojsko Polskie samo niszczyło swoje siły walcząc w małych grupach. Mechanizacja – słowo klucz. Wiele polskich dywizji „zamaszerowało” się na śmierć bez walki. Lepiej mieć na czas mniejsze siły ale wypoczęte niż dużo wojska, za późno i tak zmęczonego, że nie myśli o walce. Dowództwa – generalnie naczelny wódz i jego sztab, przykład chaosu, braku planu i tchórzostwa. Wielu generałów i to głownie z legionowej sitwy dało przykład dyletanctwa i tchórzostwa także (że tylko Dęba-Biernackiego wspomnę). Lotnictwo – przestarzała koncepcja (nota bene Piłsudskiego) jak i przestarzały sprzęt. Masa pieniędzy utopiona w utopijnych projektach (np. samolot Wilk). Lotnictwo bombowe praktycznie niewykorzystane, stało się prezentem dla Rumunii i Węgier. Przepraszam zatem, jaki „polski blitzkrieg”? Piechota drepcząca „z buta” kilka km za granicę Niemiec? Blitzkrieg to masy pancerne, zmotoryzowana piechota i szybkie wsparcie artylerii i lotnictwa szturmowego. A nie patataj patataj na koniku. Blitzkrieg to manewr na skrzydła przeciwnika, tam gdzie jest najsłabszy. A nie frontalne uderzenia na przygotowanego npla. Niemcy, gdy natykali silny opór stosowali manewr, a Polacy gromkie „hura” i atak na wprost. Gdy Niemcom groziło obejście przez npla to się wycofywali. Polacy trwali do końca. Bohaterskie ale głupie. Zejdźcie na ziemię! Polska w 1939 roku powinna postawić na duże ilości sprzętu ppanc (np. zmotoryzowane bataliony/pułki ppanc z armatami Bofors). Sprawnie przerzucane na kierunki niemieckiego natarcia pancernego. No i nowoczesna (na ówczesne czasy) opk (ciekawe, że najgroźniejsza dla Luftwaffe była polska artyleria plot a nie lotnictwo myśliwskie). Wtedy może walka stała by się nieopłacalna dla Niemców. Bo sami wygrać byśmy i tak nie dali rady.
Człowieku dwadzieścia lat to nie jest tak dużo teraz sam zobacz dwadzieścia pięć lat po obaleniu komuny a ona jeszcze silniejsza
Twoja opinia na temat dowództwa i kondycji Wojska Polskiego II RP jest nieuzasadniona. O jego efektywności świadczy chociażby to, że Hitler został zmuszony w 1939 do zrezygnowania ze stosowanej koncepcji wojny błyskawicznej przeciwko Polsce i przejścia do walki w sposób tradycyjny. W szczególności Hitler został zmuszony do opóźnienia ataku na Francję o 7 miesięcy ze względu na poniesione straty w Polsce. To wszystko przy 5-krotnej przewadze niemieckiej nad Polakami.
Uzbrojenie było fatalne,brak amunicji, sprzeczne decyzje dowództwa a na koniec jego brak bo spieprzyli. Nie do przyjęcia było aby 100 tys. żołnierzy w bitwie nad Bzurą poddało się bo nie mieli czym walczyć, karabiny, puste ładownice i magazynki chowali w ruinach i szli ze spuszczoną głową do niewoli z pustką w głowie, myśląc kto bardziej ich zdradził.
Skąd wnioski o fatalnym uzbrojeniu albo o tym, że 100 tys. żołnierzy poddało się w wyniku braku amunicji?? 100 tys. dostało się do niewoli ze względu na to, że nie zdołali przebić się w kierunku Warszawy po bitwie nad Bzurą. Podobnie sugestie posądzania o zdradę są w ogóle nieuzasadnione.
„Wypad udowodnił za to, że z Niemcami można było skutecznie walczyć i w sprzyjających okolicznościach przenieść działania na ich terytorium, a przy zaangażowaniu odpowiednio dużych sił pokusić się nawet o uzyskanie większych sukcesów.”
Niech zgadne: autor tekstu nie mial do czynienia w szkole z filozofia, nieprawdaz? O zasadzie a particulari ad universale non valet argumentum nigdy nie slyszal?
Tak czy inaczej fajnie poczytać o ataku polskich wojsk na Rzeszę we Wrześniu (choć po prawdzie Wschowa do 1772 roku była w naszych granicach). Kampania wrześniowa to w ogóle połączenie bohaterstwa żołnierzy z nieudolnością wielu dowódców (a wcześniej polityków, ufających bezpodstawnie od 1772 r. w sprzyjanie nam przez zachód i jakby nie patrzeć, nie czyniących większych starań w celu budowy potęgi militarnej – na pewno od 1918 możnaby utworzyć większą armię). Krótko mówiąc, państwo polskie chcąc jako nawiązujące do RON i aspirujące do odbudowania potęgi przedrozbiorowej za głównego wroga powinno uważać ZSRR, a nie Rzeszę. Z prostego powodu – w roku 1939 ziemie I RP znajdujące się w rękach Niemców były znacznie mniejsze niż te w rękach Rosjan – wystarczy porównać mapy. Dla Polski zatem korzystny byłby atak na ZSRR w celu odbicia dawnych ziem. Tak naprawdę cały problem polegał na ewentualnym zachowaniu Polski przy agresji Niemiec na Francję – po kampanii wrześniowej ten problem został dla Niemców zażegnany.
Publikacje oceniające Wojnę Obronną 1939r. są naznaczone rosyjską i niemiecką propagandą(!).
PS Mimo zmasowanych, wszelkich przeciwności Polska broniła się dłużej niż Francja z Anglikami i Polakami (bez walk w Belgii). Przypomnę, że Francja miała więcej czołgów niż Niemcy, a niektóre czołgi francuskie były dla czołgów niemieckich niezniszczalne.
Tylko że jak skrupulatnie wyliczył i porównał generał Franz Halder, straty niemieckie w ludziach w trzech kolejnych „blitzkriegach” II WŚ – polskim, francuskim i radzieckim – miały się mniej więcej tak jak 1,17 : 4,78 : 6,13. Jakoś nie bardzo współgra to z „oficjalnymi” opiniami, że myśmy walczyli jak lwy, Francuzi nie chcieli umierać za Gdańsk, a Rosjanie masowo się poddawali, skoro tamci zadawali Niemcom o wiele większe straty.
Tylko że my walczyliśmy 1 na 1, a francuzi mieli pomoc z całego świata
Świetnie i krótko rzeczowo napisane. Jedyny dotychczas merytoryczny komentarz. Uczcie się Panowie, uczcie się dużo zanim coś napiszecie. Sami filozofowie niemalże… Boże…
Jak się czyta o tych cyklistach,taczance,ułanach,autobusach,to pusty śmiech ogarnia…
Zapewniam że niesłusznie.
Nasza kawaleria bardzo dobrze spisała się w 1939 r., chociażby pod Mokrą gdzie Wołyńska Brygada Kawalerii zadała znaczne straty niemieckiej dywizji pancernej. Oddziały cyklistów posiadały praktycznie wszystkie armie świata. Rower zapewniał im mobilność, skrytość działania, nie potrzeba było do niego ani paszy, ani paliwa. Dość powiedzieć że na Dalekim Wschodzie rowery w wydatny sposób przyczyniły się do zdobycia Singapuru przez Japończyków. Pod koniec wojny powszechnie były używane w Wehrmachcie, wystarczy spytać Holendrów ile rowerów zarekwirowali im Niemcy podczas wojny.
Co do autobusów: każda niemiecka dywizja piechoty w 1939 r miała na stanie prawie 5 tys koni i tysiąc pojazdów zaprzęgowych i nie mamy się tu czego wstydzić. Lepiej wsadzić żołnierza do zmobilizowanego autobusu niż furmanki. Pozdrawiam.
wj; pusty śmiech?. Toż to wizja przyszłości to podwożenie autobusami. A czym się dzisiaj podwozi żołnierzy w pobliże pola walki?. I to zarówno w armii Rosyjskiej jak i w armii US. Ogarnij się chłopie bo faktycznie pusty śmiech mnie ogarnia jak czytam takich znawców wojskowości.
Podobno niemcy chcieli sie z nami dogadac i razem uderzyć na zsrr.ale anglia i francja w ostatniej chwili podpisaly z nami uklad,korzystny dla nich bardziej niz dla nas.wyobrazcie sobie jak by to wygladalo gdyby pl.uderzyla razem z niemcami na zsrr.i jak potoczyla by sie wojna;)
O wiele gorzej dla Polski. Hitler Polakom nie ufał i z pewnością nie powierzyłby im odpowiedzialnych zadań na froncie. Wykorzystałby ich zapewne do brudnej roboty: pacyfikacji ukraińskich i białoruskich wiosek, walki z partyzantką i ochrony obozów zagłady. Czyli hańba na stulecia. Z kolei ZSRR nie wykrwawiłby się tak, jak na to liczyli nasi wspaniali akowcy. Za Moskwą są tysiące kilometrów przestrzeni, zasoby, surowce, ludzie… Zdobycie Moskwy nie załatwiłoby sprawy, a Stalin i tak by wypuścił z łagrów najlepszych dowódców. Z kolei po „odwróceniu sojuszy” alianci nie zaufaliby Polakom, bo to nie był XVIII i XIX wiek, gdy takie numery były na porządku dziennym. Włochom Badoglia też jakoś nie zaufali. W rezultacie po wojnie, jako przegrany i nic nie znaczący sojusznik III Rzeszy, Polska straciłaby ziemie wschodnie, na zachodzie nic by nie dostała, a w konsekwencji i tak znalazłaby się w strefie wpływów ZSRR, tylko że na o wiele gorszych warunkach. I dziś wyglądałaby jak Księstwo Warszawskie.
Witam. Nie jestem historykiem, a jedynie pasjonatą, ale w swojej odpowiedzi nie rozważa Pan sytuacji, w której to Państwa Osi wraz z Polską atakują ZSRR i wygrywają bitwy spychając tym samym sowietów w nierozwinięte regiony syberii i zmuszając jedynie do walki partyzanckiej, odcinając wsparcie od amerykanów. Francja zostałaby zajęta po kilku miesięcznych ciężkich walkach. Pozostałaby tylko Wielka Brytania i USA na placu boju. Wojna mogła się potoczyć zupełnie inaczej. Być może po wielu latach walk Brytyjczycy ewakuowani zostaliby z Wysp do USA, które byłoby ostatnim bastionem w walce z Państwami Osi, ale czy osamotnione Stany poradziłyby sobie? To już tylko gdybanie i ciekawe rzeczywiście jaka rola Wojsku Polskiemu przypadłaby w tej wojnie oraz jak wyglądałby świat po zwycięstwie Hitlera i jego sojuszników.
Anonim; jakby moja babka wąsy miała to by dziadem została. Takie teoretyzowanie nazywane uczenie „historią alternatywną” to taka kicha jak każda akademicka dysputa. O Boże…
Warto wspomnieć że akcja ta była wbrew poleceniom dowództwa z Warszawy. Kutrzeba miał ochotę na jakąkolwiek akcję zaczepna w jakimkolwiek kierunku jednak nie dostał zgody od Śmigłego a za to dostał kategoryczny zakaz jakichkolwiek akcji na terenie Niemiec. Więc akcja Abrahama była do pewnego stopnia „samowolką”.
k
To brytyjski pulkownik Douglas bedac przy sztabie gen.Kutrzeby wplynal na to zeby Armia Poznan nie wkraczala na terytorium niemiec.Polska nie miala sie bronic we wrzesniu 1939.Wojna obronna Polski to mit ktory jest powielany od lat to jest falszowanie histori nawet teraz.
Panowie i Panie, brakuje mi tu jednego: wersji angielskiej. Co z tego ze mamy ciekawa historie jak trudno sie nia pochwalic za granica?
było iść dalej na Berlin, było już niedaleko
Panowie. Czytam te komentarze i jak zwykle wiele emocji w naszym narodzie i co głowa to inna opinia. Ale proszę zwracajmy się do siebie z szacunkiem. Dyskutujmy a nie usiłujmy na siłę przekonac innych. Zacznijmy od takich drobnych spraw :).
A poza tym wyciągajmy wnioski z historii. Musimy sami budowac silną armię i swiadome spoleczenstwo bo nikt nam nie pomoże w razie draki.
I budujmy tez przyjazne stosunki z sasiadami. Bylo jak bylo ale miedzy rosją i niemcami bedziemy zawsze a usa jest baaardzo daleko:). Im silniejsza Polska , tym wiekszy szacunek otrzymamy.
Kampania wrześniowa była do wygrania-wystarczyło tylko rozbić siły niemieckie, nacierające od zachodu i od północy na Warszawę, w bitwie nad Bzurą oraz w bitwie pod Wizną, aby w ogóle nie dopuścić do wtargnięcia ich do najważniejszego miasta państwa polskiego, ponieważ postawieni w takiej sytuacji żołnierze niemieccy zostaliby od razu w całości wycofani z terytorium Polski na umocnienia, a w konsekwencji Niemcy podpisałyby pokój z państwem Śmigłego, przez co z kolei Związek Radziecki, nie mając pretekstu w postaci anarchii w naszym kraju ani wsparcia ze strony Niemiec, nawet nie zapisałby się w historii jako uczestnik kampanii wrześniowej. Co do Słowacji-ona również podpisałaby pokój z Polską.