Kim byli konfidenci w okupowanej Polsce i dlaczego stali się jedną z najskuteczniejszych broni niemieckiego terroru?
Jednym z najbardziej przerażających elementów codzienności okupacyjnej była ogromna i stale rosnąca sieć konfidentów współpracujących z niemieckimi służbami. Według danych z wiosny 1944 roku Gestapo i niemiecka policja pomocnicza miały do dyspozycji około 60 tysięcy agentów, donosicieli i informatorów rozlokowanych na terenie Generalnego Gubernatorstwa. Wśród nich znajdowali się zarówno Niemcy i folksdojcze, jak i Polacy, Żydzi, Ukraińcy, Litwini czy Białorusini, a więc mieszanka etniczna odzwierciedlająca ówczesną strukturę społeczną. Jedni współpracowali pod przymusem po brutalnych przesłuchaniach, inni za pieniądze, a jeszcze inni zgłaszali się dobrowolnie, widząc w donosicielstwie łatwy sposób na przetrwanie lub szybkie wzbogacenie się.
fot.Narodowe Archiwum Cyfrowe / domena publicznaZnany aktor Igor Sym za zdradę i współpracę z Niemcami podziemie skazało go na śmierć.
Szczególnie niebezpieczni byli konfidenci okazjonalni — osoby pełniące funkcje publiczne lub mające kontakt z wieloma mieszkańcami. W tej grupie znajdowali się sołtysi, burmistrzowie, urzędnicy gminni, strażacy, dozorcy, gazeciarze, chłopi wynajmujący furmanki, a nawet żebracy. Ich pozycja w społeczności pozwalała im łatwo zbierać informacje: sołtysi przekazywali listy mieszkańców, nadzorcy domów obserwowali ruch lokatorów, gazeciarze słyszeli rozmowy przechodniów, a żebracy byli niewidzialni na ulicy i właśnie dlatego bardzo skuteczni. Część z nich wykonywała pojedyncze „przysługi” dla Niemców, inni regularnie dostarczali informacje o nastrojach, ukrywających się osobach, miejscach spotkań podziemia czy nawet czarnym rynku.
fot.Autor nieznany / domena publicznaStefan Rowecki – zdjęcie z okupacyjnej Kennkarty
Konfidentów spotykało się dosłownie wszędzie, pod sklepami, na ulicach, w tramwajach, na targach i w kolejkach, co sprawiało, że zwykła rozmowa mogła skończyć się aresztowaniem. Ich działania doprowadziły do rozbicia wielu struktur podziemia, a nawet do aresztowania kluczowych dowódców, w tym generała Stefana Roweckiego „Grota”. Skala donosicielstwa była tak ogromna, że w 1943 i 1944 roku w polskim podziemiu narastała wręcz psychoza zdrady, a podejrzliwość niszczyła zaufanie pomiędzy oddziałami i współpracownikami. W wielu rejonach GG działalność konspiracyjna była praktycznie niemożliwa właśnie z powodu gęstej sieci informatorów. Donosiciele stanowili dla Niemców jedno z najskuteczniejszych narzędzi kontroli i terroru, cichą armię, która każdego dnia przenikała życie podbitego społeczeństwa.
fot.Autor nieznany / domena publicznaUlotka z 1943 roku zapowiadająca kary śmierci dla „zdrajców i szantażystów” denuncjujących ukrywających się Żydów
Warto dodać, że skala walki z konfidentami znajduje potwierdzenie także w działalności podziemnego sądownictwa. Wojskowe Sądy Specjalne oraz Cywilne Sądy Specjalne rozpatrzyły w czasie okupacji około 5 tysięcy spraw dotyczących działań na szkodę państwa podziemnego. Około 3500 osób skazano na karę śmierci, a mniej więcej 2500 wyroków wykonano — w znacznej części właśnie na konfidentach, agentach i prowokatorach współpracujących z okupantem.
Ciekawostki to kwintesencja naszego portalu. Krótkie materiały poświęcone interesującym anegdotom, zaskakującym detalom z przeszłości, dziwnym wiadomościom z dawnej prasy. Lektura, która zajmie ci nie więcej niż 3 minuty, oparta na pojedynczych źródłach. Ten konkretny materiał powstał w oparciu o
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.