Ciekawostki Historyczne
XIX wiek

Mit wojen napoleońskich

„Nie ma pięknych wojen! Wojny napoleońskie były tak samo okrutne jak te wcześniejsze czy późniejsze” – prof. Dariusz Nawrot odsłania kulisy kampanii Napoleona.

Wywiad stanowi fragment książkPiotra Korczyńskiego Krew i popiół. Polscy żołnierze Napoleona (Znak Horyzont 2025).

***

Wojny napoleońskie w historii Wojska Polskiego są niezaprzeczalnie okresem przełomowym. Podkreślali to wielokrotnie wzmiankowani na kartach tej książki znamienici artyści, historycy oraz żołnierze. Byli też tacy, którzy odznaczali się wybitnie we wszystkich tych profesjach jednocześnie. Nie sposób wszystkich wymienić, lecz warto spiąć tę opowieść klamrą – rozmową z jednym z naszych znakomitych historyków wojskowości i napoleonistów, profesorem Dariuszem Nawrotem.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

***

Piotr Korczyński: Horror wojny napoleońskiej przysłaniali nam często bataliści, którzy w swych obrazach eksponowali piękno munduru tej epoki…

prof. Dariusz Nawrot: Ja zawsze powtarzam w tym wypadku, że nie ma pięknych wojen! Bywają konflikty, które zewnętrznie – powiedzmy – rzeczywiście mają swój koloryt. Epoka napoleońska ze swymi wspaniałymi mundurami istotnie przoduje, ale nie dajmy się zwieść. Wojny napoleońskie były tak samo okrutne jak te wcześniejsze czy późniejsze – zarówno dla żołnierzy, jak i cywilów. Niosły za sobą także patologiczne zachowania – gwałty oraz rabunki i to po każdej ze stron. Nie było armii, które by się zachowywały bardziej rycersko od innych – nie wyłączając wojsk polskich.

Bywają konflikty, które zewnętrznie – powiedzmy – rzeczywiście mają swój koloryt. Epoka napoleońska ze swymi wspaniałymi mundurami istotnie przoduje.fot.Wasilij Wierieszczagin /domena publiczna

Bywają konflikty, które zewnętrznie – powiedzmy – rzeczywiście mają swój koloryt. Epoka napoleońska ze swymi wspaniałymi mundurami istotnie przoduje.

Nie miejmy w tej mierze złudzeń. Dobrym przykładem jest kampania 1812 roku, kiedy tworzyły się całe bandy dezerterów – które można bez przesady nazwać międzynarodówką dezerterską, bo gromadzili się w niej wszyscy: Francuzi, Rosjanie, Niemcy, Polacy i tak dalej. I wszyscy równo rabowali, mordowali i gwałcili w chaosie wojny. Francuzi poradzili sobie z nimi dzięki specjalnie sformowanym kolumnom ruchomym – między innymi z żandarmerii litewskiej. Proszę sobie wyobrazić, że jedna z takich band miała swego kapelana – księdza, którego porwała, a żeby im nie uciekł, to trzymali go nago…

Godna pochwały potrzeba wiary wśród łotrów, a może pragnienie szybkiego rozgrzeszania niecnych uczynków… Przejdźmy od maruderów do elity napoleońskiej armii – gwardii. Co decydowało o tym, że żołnierz liniowy mógł się stać gwardzistą?

Wiemy, że do armii idą żołnierze przede wszystkim z poboru. Czasy Napoleona to już epoka, kiedy pobór jest podstawą pozyskiwania rekruta do wojska. Potrzeby powiększania szeregów są już tak wielkie, że rekrutacja ochotnicza – choć wciąż istnieje – nie może ich zaspokoić. Wśród tej masy poborowych, mniej lub bardziej nieszczęśliwych z powodu zagarnięcia w kamasze, pojawiają się tacy, którzy wojsko postrzegają albo jako wielką przygodę, albo jako szansę awansu, a czasem – jedno i drugie.

Tacy entuzjaści często myślą: „Boże, nareszcie się wyrwę spod kurateli rodziców, przeżyję przygody i pomnożę majątek”. Przypomina mi się tu postać Fądzielskiego, który na Śląsku trafił do przyszłej Legii Nadwiślańskiej i w liście do ojca pisał: „życie nas niedrogo kosztuje, bo nikomu za nic nie płacimy, taka tu jest moda, która mi się bardzo spodobała”.

Służba liniowa często działała jak kubeł zimnej wody na te rozmarzone głowy, bo była służbą niezwykle ciężką i, jak pokazaliśmy, o kalectwo czy śmierć nie było w niej trudno. Ciągłe marsze, kontrmarsze, obozowiska pod gołym niebem o głodzie i chłodzie wymagały prawdziwej siły fizycznej i hartu ducha. Niektórzy w takich warunkach służby ginęli, nim w ogóle powąchali prochu. Wspomnę tu o służbie w twierdzach, o której często się zapomina, a to był prawdziwy koszmar, kiedy trzeba było siedzieć godzinami w ciemnych i wilgotnych kazamatach.

Mówię to wszystko po to, by podkreślić, że najlepsi liniowcy mieli szansę znaleźć się w elitarnej gwardii. Mówiąc o tej formacji, trzeba się cofnąć do czasów rewolucyjnych, które zniosły wszelkie jednostki uprzywilejowane. Gwardia do armii francuskiej wróciła w okresie dyrektoriatu. Miała zapewniać bezpieczeństwo jego władzy w Paryżu. Chodziło też o to, że stolica państwa miała być wolna od oddziałów wojska. Ona odegrała swoją rolę przy przewrocie 18 brumaire’a roku VIII, chociaż nie była w żaden sposób związana wtedy z Bonapartem. Następnie na jej bazie utworzono gwardię konsulatu i później gwardię cesarską.

Istotny jest fakt, że od początku tworzono tę gwardię z żołnierzy wybranych. Musieli oni mieć odpowiednią posturę. Od żołnierzy słynnego 1 Pułk Grenadierów Gwardii i w ogóle formacji gwardyjskich wymagano ponadprzeciętnego wzrostu. Przypomnijmy, że wzrost przeciętnego szeregowca armii francuskiej to około stu sześćdziesięciu trzech, może stu sześćdziesięciu czterech centymetrów, a gwardzistów – co najmniej dziesięć centymetrów więcej.

Czytaj też: Somosierra, bohaterska szarża Polaków

Czyli cesarz Napoleon wedle tych kryteriów wcale nie był niski, jak chcieli brytyjscy karykaturzyści…

Absolutnie! To jest właśnie mit wykreowany przez Anglików. Cesarz był średniego wzrostu, jak na ówczesne standardy. Proszę zwrócić uwagę, że jeszcze w połowie XIX wieku przeciętny wzrost szeregowca armii pruskiej z Pomorza, gdzie mówiono, że mężczyźni są raczej solidnie zbudowani i słusznego wzrostu, wynosił sto sześćdziesiąt pięć centymetrów. Wracając do gwardii – wymagano w niej odpowiedniej postury, wyglądu – zwracano uwagę nawet na przysłowiowe „lica” – przystojni także wtedy mieli łatwiej. A przy tym dbano, by ów żołnierz był doświadczony – nie młodzik, lecz wiarus zaprawiony w bojach, który na polu walki odnajdzie się w każdej sytuacji.

Niewątpliwie taki gwardzista był lepiej opłacany. W wypadku oficerów istotną rolę odgrywały również kwestie awansów. Po przejściu z formacji liniowej do gwardii oficer od razu awansował o dwie szarże, co oczywiście budziło niesnaski. Z reguły gwardię lokowano w lepszych kwaterach. Generalnie w stosunku do reszty armii gwardia posiadała specjalne koszary na czas pokoju.

Generał Rowland Hill pod Waterloo wzywający gwardię do kapitulacji.fot.Robert Alexander Hillingford/domena publiczna

Generał Rowland Hill pod Waterloo wzywający gwardię do kapitulacji.

Jest to więc – powtórzmy – formacja elitarna, którą Napoleon zawsze traktował jako „odwód odwodu”. Nie używał jej pochopnie i zawsze z namysłem rzucał do walki, choć biła się w kampaniach napoleońskich nie raz i nie dwa. Nasuwa się tu przykład Waterloo, gdzie doszło do ataku gwardii, który w dodatku się załamał. Wcześniej Napoleon używał formacji gwardyjskich – zwłaszcza kawaleryjskich – w bitwie pod Lipskiem, Austerlitz, gdzie doszło do zwycięskiego starcia z gwardią rosyjską, i by wspomnieć polskich szwoleżerów gwardii – także w Hiszpanii, czego przełęcz Somosierry jest dobitnym przykładem. Tak więc, mówiąc kolokwialnie – nie było to „wojsko malowane”, lecz jak najbardziej formacja bojowa i w tej mierze doborowa.

Teraz coś z gatunku historii alternatywnej: co by było, gdyby Napoleon rzucił gwardię do boju pod Borodino?

Pamiętajmy, że cesarz pragnął rozstrzygnąć to starcie przy pomocy artylerii. Wszak połowa broniącej się tam armii rosyjskiej została unicestwiona ogniem francuskiej artylerii! Poza tym Napoleon jako wódz miał poczucie, że nie można rezygnować z ostatnich odwodów, bo nie wiadomo, co jeszcze się wydarzy – wspominaliśmy już o tym na początku naszej rozmowy.

Postawmy pytanie: jak wyglądałby odwrót Wielkiej Armii spod Moskwy, gdyby cesarz nie dysponował już gwardią? To byłby z całym prawdopodobieństwem jego prawdziwy i nieodwracalny koniec. Nie sądzę, że gdyby pod Borodino gwardia ruszyła do natarcia, to doprowadziłaby do kapitulacji Rosjan. Taktyka Kutuzowa pozostałaby ta sama, bo miał zaplecze – przestrzeń do odwrotu i olbrzymie zasoby imperium – zwłaszcza ludzkie, co w Rosji sprawdzało się i nadal sprawdza. Gwardia natomiast była niezwykle istotnym czynnikiem podczas odwrotu – to ona zdecydowała, że nie był to pogrom totalny.

Odwrót Wielkiej Armii spod Moskwy był katastrofalny dla Francuzówfot.domena publiczna

Odwrót Wielkiej Armii spod Moskwy był katastrofalny dla Francuzów.

Zatrzymując się jeszcze przy kwestii odwrotu, uważam, że Napoleon popełnił kardynalny błąd, kiedy w grudniu 1812 roku w Smorgoniach opuścił Wielką Armię. Pamiętajmy, że ten odwrót był katastrofalny dla Francuzów i ich sprzymierzeńców, lecz pościg za nimi był równie katastrofalny dla Rosjan. Oficerowie rosyjscy wspominali, że kiedy po nocy wstawali z biwaku do marszu, to jedna czwarta ich żołnierzy już się z ziemi nie podniosła – zamarzli w nocy na śmierć.

Tak więc gdyby Napoleon został przy Wielkiej Armii, wykorzystał te ogromne zasoby, jakie wtedy zgromadzono na Litwie – pełne magazyny broni, mundurów i żywności – to Rosjanie nie mieliby sił, żeby zadać Wielkiej Armii ostateczny cios. Oni wykorzystywali tylko to, że Francuzi byli cały czas w odwrocie i nie mieli woli przeciwstawienia się. Gdyby to zrobili, to prawdopodobnie kampania 1813 roku wyglądałaby zupełnie inaczej i zaczęła się nie w Saksonii, tylko na Litwie – pod Grodnem i Wilnem.

Czytaj też: Byli tak głodni, że zjadali się nawzajem. Horror odwrotu Wielkiej Armii Napoleona [18+]

A czy nie było też błędem to, że Napoleon nie posłuchał księcia Poniatowskiego i nie uderzył w 1812 roku w kierunku Ukrainy?

Myślę, że to nie jest taka prosta kwestia. Po pierwsze, wojna z Rosją w 1812 była konfliktem, którego Napoleon nie chciał. Sprokurowali go Rosjanie. Mówiąc żartem, wiemy z obecnych deklaracji Kremla, że Rosja nigdy nie prowadzi wojen ofensywnych, tylko zawsze się broni, ewentualnie – wyzwala, ale chociażby nasza historia dowodzi, że to kłamstwo.

W 1811 roku w Petersburgu car Aleksander I podjął decyzję o wojnie z Francją i cesarz Napoleon, chcąc nie chcąc, musiał się na tę wojnę zdecydować! A że jej nie chciał cały czas marzył o szybkim rozstrzygnięciu. Wiedział, że Rosji nie da się wyeliminować, wykreślić jej z mapy świata – jak znowuż dziś myślą naiwnie niektórzy analitycy. Cesarz Francuzów chciał wojny, która w czerwcu 1812 roku zagwarantowałaby mu rozbicie głównych sił rosyjskich pod Wilnem i zmuszenie Aleksandra do uznania francuskich porządków w Europie.

Polacy byliby tego beneficjentami, ponieważ w zamierzeniu Napoleona oznaką zwycięstwa w tej wojnie byłoby przejęcie od Rosji części terytoriów polskich, z których po połączeniu z Księstwem Warszawskim restytuowano by Królestwo Polskie. Zaznaczmy od razu, że miało być ono na tyle słabe, by wpisywać się w system napoleońskiej Europy – bo Napoleon nie myślał o wskrzeszeniu Rzeczpospolitej w jej kształcie przedrozbiorowym. Jednocześnie jednak miało to być państwo na tyle silne i nowoczesne, że zapewniałoby jego obywatelom zupełnie inne losy w XIX stuleciu.

Powracając do roku 1812, manewr wileński, w którym Napoleon wykorzystał prawie połowę sił Wielkiej Armii, załamał się na skutek warunków pogodowych. To jest ten wspomniany czynnik niezależny. Nikt nie przewidział, że w ciągu paru godzin temperatura obniży się o prawie trzydzieści stopni! Będzie padał grad z deszczem, a konie – w większości rumaki ciepłokrwiste z Europy Zachodniej – będą marły jak muchy wskutek szoku termicznego oraz chronicznego niedożywienia. A dla ówczesnej armii koń był tym, czym dla współczesnej samochód, wóz pancerny i śmigłowiec w jednym. Bez koni armia traciła mobilność.

Pamiętajmy, że pod Wilnem z dwustu tysięcy żołnierzy od razu Napoleon stracił sto tysięcy, bo do powyższych czynników doszła taktyka spalonej ziemi, jaką stosowali Rosjanie, oraz epidemie chorób.

Wojna z Rosją w 1812 była konfliktem, którego Napoleon nie chciał. Sprokurowali go Rosjanie.fot.Horace Vernet/domena publiczna

Wojna z Rosją w 1812 była konfliktem, którego Napoleon nie chciał. Sprokurowali go Rosjanie.

Napoleon został zmuszony do ścigania Rosjan, a przy tym oni też nie mieli koncepcji, co właściwie robić. Ich plany obozów warownych to przeniesienie osiemnastowiecznej taktyki do dziewiętnastowiecznych realiów prowadzenia wojny. Coś absurdalnego, skoro wiadomo, że Napoleon nie będzie dreptał w miejscu pod taką warownią i czekał, aż się go obejdzie z tyłu. Rosjanie więc mieli tylko jeden plan: cofać się, cofać i grać na czas.

Myślę więc, że atak na Ukrainę niewiele by zmienił. Chodziło o to, by zorganizować zaplecze do dalszej kampanii, co się w dużej mierze udało na Litwie. Sam Napoleon potem przyznał w 1813 roku, że błędem, jaki popełnił rok wcześniej, było to, że nie zatrzymał kampanii na Smoleńsku. Rozwiązaniem tej wojny powinno więc być zatrzymanie działań na Smoleńsku, zorganizowanie zaplecza na dawnych wschodnich ziemiach Rzeczpospolitej, których mieszkańcy jednoznacznie opowiedzieli się po stronie Napoleona. To dawałoby szansę na zwycięstwo w konfrontacji z Rosją.

Ja w swoich badaniach naukowych ukułem tezę, że „Rosję można pokonać tylko za pomocą Rosji”, czyli użyć potencjału zdobytego na Rosjanach przeciwko nim samym. Myślę więc, że ta strategia byłaby o wiele skuteczniejsza niż marsz do Moskwy, który niczego nie mógł Napoleonowi przynieść wobec decyzji Aleksandra, że rokowań nie będzie.

Jednym z symboli epoki napoleońskiej stała się niewątpliwie polska kawaleria. W Wielkiej Armii służyło wiele – nie tylko francuskich – regimentów kawalerii, co więc w naszej kawalerii było tak wyjątkowego, że dziś, jeśli wspominamy kawalerzystę cesarza Napoleona, to pierwszym skojarzeniem jest wysoka rogatywka i lanca z biało-czerwonym proporczykiem?

Właśnie ta lanca przede wszystkim dawała naszej kawalerii przewagę w walce i czyniła ją wyjątkowo skuteczną w porównaniu z innymi formacjami ówczesnej jazdy. Nieprzypadkowo lanca znajdowała się na wyposażeniu
niemal wszystkich armii europejskich w XIX wieku. Druga rzecz, jaka wyróżniała naszych kawalerzystów na tle innych, to znakomite wyszkolenie. Myśmy rzeczywiście mieli świetnych oficerów, żołnierzy i wyśmienite wierzchowce – bo i o koniach należy wspomnieć.

Szwoleżerowie 1 pułku szwoleżerów przed Napoleonem.fot.Jan Chełmiński/domena publiczna

Szwoleżerowie 1 pułku szwoleżerów przed Napoleonem.

Wrócę do tematu szarży. Rozpoczyna się ona od stępa, przechodzi w kłus, następnie zaczyna się galop – to wszystko jest sygnalizowane przez trębaczy, a u krakusów – w kolejnej naszej świetnej lekkiej jeździe – buńczukiem. I dopiero jak szarżujący są jakieś trzydzieści kroków od nieprzyjaciela konie puszczane są w pełny cwał. To jakieś dwadzieścia metrów przed linią nieprzyjaciela! Wyobraźmy to sobie – w tym największym impecie formacja uderza w nieprzyjaciela. I nie ma w tym żadnego chaosu. Do końca każdy z szarżujących utrzymuje swą pozycję w szyku, pamięta o swym miejscu.

Przywołajmy film Pułkownik Chabert (1994), w którym pokazana jest właśnie szarża pod Iławą Pruską. Tak szarża kirasjerów nie wyglądała! Znowu mamy tę gonitwę za lisem. Niestety, kino nie pokazuje nam obrazu prawdziwych szarż. Nawet w tych najlepszych filmach o czasach napoleońskich, jak chociażby Waterloo Siergieja Bondarczuka (1970), nie wspominając z litości o Napoleonie Ridleya Scotta, szarża nie jest właściwie pokazana.

Czytaj też: Dlaczego Napoleon wysłał polskich legionistów na Haiti?

Mówiąc półżartem, kino pokazuje nam jedynie szarże kawalerii angielskiej. Ale może po prostu aktorzy, kaskaderzy, a nawet wojsko przebrane w historyczne mundury nie jest w stanie pokazać tego stopnia wyszkolenia, które reprezentowali nasi lansjerzy czy szwoleżerowie?

Coś w tym jest. W szarży niezwykle istotne jest utrzymanie linii. Podajmy konkretny przykład – bitwę pod Ostrownem w lipcu 1812 roku. Murat podjeżdża do 8 Pułku Ułanów i prowadzi go do ataku na rosyjskich dragonów. W momencie, kiedy ułani przechodzą w galop, przed uderzeniem w nieprzyjaciela, Murat chce się cofnąć. Odwraca się i widzi, że nie ma na to szans, gdyż linia szarżujących idzie tak równo, a wszystkie lance są skierowane jak „od linijki” w stronę nieprzyjaciela. Widząc to, marszałek rozumie, że nie ma już co myśleć o odwrocie, i ma tylko jedno wyjście – wyciąga swą słynną buławę i cwałuje na nieprzyjaciela.

To właśnie pokazuje klasę naszej kawalerii. Potwierdzała się ona wielokrotnie, by przywołać już sztandarowy przykład Somosierry, gdzie o sukcesie zdecydowała właśnie dyscyplina szarży – opanowanie i wyszkolenie naszych szwoleżerów. Powtórzę raz jeszcze, polski kawalerzysta – a był nim najczęściej przedstawiciel drobnej szlachty – wychowywał się dosłownie razem z koniem. Tak więc w polskich formacjach kawaleryjskich nie było ludzi, którzy trafiali tam przypadkowo i nigdy wcześniej nie mieli do czynienia z końmi. A tak często bywało właśnie w armii francuskiej.

Czyli powiedzenie Napoleona, że Polacy przejdą wszędzie, nie było przesadą.

Zdecydowanie. Polska kawaleria dzięki swemu wyszkoleniu, dyscyplinie i domieszce fantazji – w tej kolejności – naprawdę była niezwykle skuteczną formacją i nieprzypadkowo przeszła do legendy. Pamiętajmy o jeszcze jednym ważnym stwierdzeniu Napoleona: „Bez kawalerii da się wygrać bitwy, ale wojny nie”. I to się sprawdza w jego ostatnich kampaniach 1813 i 1814 roku, kiedy kawalerii – dobrze wyszkolonej kawalerii, dodajmy – wyraźnie mu już brakowało.

Źródło:

Wywiad stanowi fragment książki Piotra Korczyńskiego Krew i popiół. Polscy żołnierze Napoleona (Znak Horyzont 2025).

 

Zobacz również

XIX wiek

Strategia wojenna Napoleona

Generał Carl von Clausewitz nazwał Napoleona „bogiem wojny”. Opinia ta opierała się na ocenie strategii cesarza. Co ważnego wniósł w rozwój doktryny strategii?

19 maja 2025 | Autorzy: Jacek Perzyński

XIX wiek

Polscy legioniści na Haiti

Polacy liczyli, że dzięki Napoleonowi odzyskają ojczyznę. Ale on miał wobec nich inne plany. Wysłał ich na Haiti, by tłumili dążenia niepodległościowe innych.

19 grudnia 2024 | Autorzy: Herbert Gnaś

XIX wiek

Wyżywienie armii napoleońskiej

Inwazja Napoleona na Rosję była gigantycznym wyzwaniem... logistycznym. Jak największa w historii wojen europejskich armia szykowała się do tej wyprawy?

7 maja 2024 | Autorzy: Paul Britten Austin

Nowożytność

Droga Napoleona do Egiptu

To miała być pierwsza francuska operacja wojskowa na Bliskim Wschodzie od czasu wypraw krzyżowych. Jak Napoleon przygotowywał się do wyprawy do Egiptu?

18 stycznia 2024 | Autorzy: Andrew Roberts

XIX wiek

Napoleon w Hiszpanii

– Ta niefortunna wojna zniszczyła mnie – stwierdził Napoleon o próbie podboju Półwyspu Iberyjskiego. Krwawy konflikt stał się „hiszpańskim wrzodem” Bonapartego.

7 stycznia 2024 | Autorzy: Andrew Roberts

XIX wiek

Inwazja Napoleona na Rosję

Ta kampania miała być inna niż wszystkie. Do inwazji na Rosję Napoleon wysłał nawet 615 tys. ludzi – więcej niż mieszkańców ówczesnego Paryża – i...

22 grudnia 2023 | Autorzy: Andrew Roberts

KOMENTARZE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W tym momencie nie ma komentrzy.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.