Myśl komunistyczną często uważa się za wspólne „dziecko” Marksa i Engelsa. Jednak w rzeczywistości ci dwaj mocno różnili się pod względem wyznawanych poglądów.

W ostatecznym rozrachunku większość spuścizny uważa się za produkt wspólny. W wielojęzycznym internetowym serwisie marxists.org, który jako marksistów przedstawia 181 autorów, Marks i Engels występują – jako jedyni – w duecie. Wiadomo oczywiście, że teksty sprzed 1844 roku pisali samodzielnie, tak samo jak listy do siebie nawzajem – i są to w zasadzie jedyne pewne rozgraniczenia, bo już w przypadku tekstów Engelsa powstałych po śmierci Marksa (takich jak Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa, które uważane jest za fundacyjny tekst marksistowskiego feminizmu*) istotną rolę odgrywały ponoć pozostawione przez zmarłego przyjaciela notatki.
Ta fuzja opinii i osobowości jest absolutnie wyjątkowa, zarówno w filozofii, jak i polityce – co oczywiście dostarcza pokus, by wykazać, że Marks i Engels jednak różnili się pod względem wyznawanych poglądów.
Engels wypaczył filozofię Marksa?
Najpoważniejszym projektem z tej dziedziny jest wydana w roku 1975 książka Normana Levine’a The Tragic Deception: Marx Contra Engels. Przetłumaczenie na polski już samego tytułu dzieła dostarcza pewnych problemów, bo „deception” jest formą podstępu na tyle wyrafinowaną, że polski termin „oszustwo” wydaje się zbyt obcesowy. Chodzi jednak o celowe wprowadzenie w błąd, i to ponoć z tragicznymi – choć nie wiemy dla kogo – konsekwencjami. Słowo „contra”, używane także w sądowych kontekstach, dodatkowo podkreśla dramatyzm, sugerując, że poglądy Marksa i Engelsa były przeciwstawne, a ten ostatni celowo posłużył się brudnymi sztuczkami, by wypaczyć intelektualną spuściznę wybitnego filozofa.

Dla Marksa komunizm oznaczał koniec ludzkiej alienacji i dehumanizacji.
Starając się wykazać rozbieżności, Levine analizuje poglądy Marksa i Engelsa na filozofię natury, przekonując, iż ten pierwszy postrzegał ją poprzez pryzmat człowieka świadomie przekształcającego otoczenie, przy czym to transformacyjne oddziaływanie stanowiło równocześnie istotę człowieczeństwa. Engels był tymczasem według Levine’a „człowiekiem w poszukiwaniu zastępczego Boga” i „materialistycznym metafizykiem” przekonanym, że wszystko, co dzieje się we wszechświecie, łącznie z historią ludzkości, jest wynikiem interakcji pomiędzy materią a ruchem. O ile dla Marksa wydarzenia historyczne nie były ponoć linearne i nieuniknione, to według Engelsa wielkie kosmiczne siły determinowały ścieżkę historycznego rozwoju.
Sprzeczne poglądy na komunizm
Z tych odmiennych sposobów postrzegania natury i rzeczywistości wynikały różnice w rozumieniu celu, do którego obaj dążyli. Dla Marksa komunizm oznaczał koniec ludzkiej alienacji i dehumanizacji, stan powszechnej wolności, w którym twórczy człowiek żyje w zgodzie ze swoją naturą i – cokolwiek miałoby to oznaczać – „staje się jednością ze swoją praxis”. Tymczasem dla Engelsa, stwierdza Levine, „społeczeństwo komunistyczne było wielką fabryką”: perfekcyjnie zorganizowane i skrupulatnie nadzorowane, miało kierować się wysoką etyką pracy i dzięki wysokiej produktywności zaspokajać potrzeby swoich członków – podstawowe, ale w miarę możliwości również luksusowe.
Levine nie pisze, jak te dwa wyobrażenia miały się do metod, którymi komunizm miał być osiągnięty i utrzymany. Nie sposób jednak oprzeć się skojarzeniom między engelsowską megafabryką a totalitarnymi społeczeństwami masowymi XX wieku. Na ich tle marksowska kraina wolności i samorealizacji jawi się jako utopijna sielanka: żyje się w niej teoretycznie bezstresowo, ale w praktyce nie ma pewności, czy wszystkie materialne potrzeby są w pełni zaspokojone.
Czytaj też: Czym był kapitalizm według Karola Marksa?
Przywódcza rola Niemiec
Kolejna istotna różnica między Marksem a Engelsem dotyczyła zdaniem Levine’a geopolityki. Obaj od młodych lat byli zdecydowanymi zwolennikami zjednoczenia Niemiec, co – jak pisali już na łamach „Neue Rheinische Zeitung” – miało się dokonać dzięki demokratycznej rewolucji. O ile jednak Marks nie przewidywał dla Niemców i Niemiec żadnej szczególnej roli w międzynarodowym ruchu komunistycznym, o tyle Engels – którego Levine zalicza do „prawicy heglowskiej”– owszem.
Mimo iż sprowadzenie Ducha Dziejów do kwestii stricte materialnych (takich jak zaawansowanie techniki wytwórczej i wojskowej, wydajność produkcji, praktyczne wdrażanie odkryć naukowych) sugerowałoby, że postęp ludzkości dokonał się najpełniej w Stanach Zjednoczonych lub w Wielkiej Brytanii, Engels był przekonany, że drogę do socjalizmu wyznaczać muszą Niemcy. Reszta Europy, a następnie świata musiała przejść przez te same stadia rozwoju co Niemcy, by stać się na komunizm gotowa.

Engels był przekonany, że drogę do socjalizmu wyznaczać muszą Niemcy.
Przekonanie o przywódczej roli Niemiec (co w prostej linii wyprowadzić można z heglowskiego uwielbienia Prus) łączyło się u Engelsa – pisze Levine – z uderzającą niechęcią do narodów słowiańskich, z wyjątkiem Polaków. Uwidoczniła się ona już w jego korespondencjach wojennych z lat 1848–1849, w których ubolewał, że Węgrzy, „naród historyczny”, przegrali walkę o samostanowienie z wysługującymi się Habsburgom Chorwatami oraz zacofanymi Rosjanami. Był też, inaczej niż wielu środkowoeuropejskich rewolucjonistów, przeciwnikiem ruchu pansłowiańskiego, widząc w nim – słusznie – narzędzie rosyjskiego imperializmu.
Rusofilski zwrot dokonany przez Marksa w ostatnich latach życia bardzo Engelsa irytował, zwłaszcza że opierał się na idealizacji obszcziny, która w naiwnych wyobrażeniach narodników stanowiła początek nowego komunizmu, podczas gdy w rzeczywistości była archaiczną formą organizacji społecznej, zanikłą wszędzie poza Rosją i ludami pierwotnymi. Warto przy tym zauważyć, że zdatność obszcziny do stania się zalążkiem nowego komunistycznego społeczeństwa wiązała się z tym, jak sobie to nowe społeczeństwo wyobrażano.
Czytaj też: Róża Luksemburg. Pierwsza Polka z doktoratem z ekonomii
Tragiczna pomyłka?
Do wizji Marksa, w której chodziło głównie o przekreślenie społecznego podziału pracy i przezwyciężenie alienacji, obszczina mogła pasować. Do „fabrycznego” modelu Engelsa, w którym komunizm mógł powstać tylko na bazie dalszego rozwoju techniki i sił wytwórczych – nie. W ten sposób filozoficzne (pojmowanie istoty komunizmu), taktyczne (stosunek do rosyjskich rewolucjonistów) oraz polityczne (stopień natężenia niemieckiego nacjonalizmu) różnice między Marksem i Engelsem układały się w spójną całość.

W ostatecznym rozrachunku większość spuścizny Marksa i Engelsa uważa się za produkt wspólny.
Czy powyższe rozbieżności poglądów są wystarczająco istotne, by mówić o „tragicznej pomyłce”? Bez wątpienia dostrzec można w nich różnice charakterów. Dla praktycznego Engelsa komunistyczna epoka szczęśliwości ma się przejawić dostatkiem dóbr dla wszystkich dotąd wynędzniałych proletariuszy. Sentymentalny Marks skupia się tymczasem nie na końcowym rezultacie, lecz na procesie, którego kluczowy element stanowiło zniesienie społecznego podziału pracy i przełamanie alienacji. Nietrudno zauważyć, że z tych dwóch wizji to ta pierwsza miała większe szanse przemówić do robotników.
Popularność, jaką Marks zdobył wśród nich na początku lat siedemdziesiątych XIX wieku, wynikała nie z tego, co w pierwszym tomie Kapitału napisał o pracy, akumulacji kapitału i wymianie towarowej, lecz z utożsamienia go z Międzynarodówką i Komuną Paryską. Sto lat później jego image bojownika o godność, wolność i szczęście robotników był mocno skompromitowany faktem, że wszystkie te cele wydawały się bliższe osiągnięcia na konserwatywnym Zachodzie, gdzie utrzymała się prywatna własność środków produkcji i rynkowa wymiana dóbr, niż w odwołujących się do rewolucyjnej doktryny krajach „realnego socjalizmu”.
Podjęty wówczas przez Levine’a trud oczyszczenia oryginalnej myśli Marksa z domniemanych dopisków Engelsa należy postrzegać w tym kontekście: ułomnego kapłana obarczono winą za błędne i szkodliwe interpretacje, dzięki czemu myśli samego proroka mogły pozostać czyste i słuszne. Engels, który do końca życia podkreślał, że jest jedynie drugim skrzypkiem w orkiestrze, w której solistą był Marks, przyklasnąłby takiemu politycznemu zabiegowi.
Źródło:


KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.