Mówi się, że „ruscy Żydzi” to najbardziej niebezpieczny odłam mafii. Czy taka jest prawda? Jak, kiedy i dlaczego powstało izraelskie podziemie przestępcze?
Izraelskie podziemie kryminalne w dobry sposób pokazuje, jak różnorodne jest tamtejsze społeczeństwo. Zróżnicowanie niemal tak duże jak w półświatku Stanów Zjednoczonych czy byłego Związku Radzieckiego. W Polsce sprawa jest prosta, bo nawet jeśli konkuruje Pruszków z Ząbkami, a Szczecin ze Śląskiem, to mowa o chłopcach z tej samej etnicznie ferajny, przy gotowanych do mafijnego życia w tych samych zakładach karnych. W Izraelu wspólnym mianownikiem mogą być tylko więzienia, bo cała reszta jest bardziej skomplikowana.
„Ruscy Żydzi”
Wprawdzie wiele przestępczych klanów narodziło się w środowisku Żydów, którzy przybyli z krajów arabskich czy z berberyjskiego Maroka, ale nie da się postawić tezy, że to właśnie oni stanowią główną siłę mafii. Trudno powiedzieć, czy w izraelskim świecie przestępczym przeważają mizrachijczycy czy aszkenazyjczycy – nie ma takich statystyk.
Sprawa się dodatkowo skomplikowała, kiedy – od końca lat 80. XX wieku – zaczęli tam przybywać Żydzi ze Związku Radzieckiego, głównie należący do kręgu aszkenazyjskiego (choć prawdę mówiąc, wielu z nich nie identyfikowało się z żadną z tych grup – przybyli po prostu, aby poprawić poziom życia) i zaczęli zasilać już istniejące grupy przestępcze. Dlatego w rozmaitych ekspertyzach można się natknąć na opinię, że to właśnie „ruscy Żydzi” stanowią najbardziej niebezpieczny odłam mafii. Czy taka jest prawda? Oczywiście, Żydzi z byłego ZSRR czasem trafiali do grup przestępczych, nie tylko w Izraelu, ale czy byli ich frontmanami? To zależało od konkretnego człowieka, a nie tego, że legitymował się paszportem z sierpem i młotem.
Tryby w wielkiej mafijnej maszynie
Weźmy przykład z Polski. W latach 90. pojawił się w Szczecinie niejaki Wiktor Fiszman, gangster, który przyjechał z białoruskiego Mińska, aby kontrolować interesy swojej grupy na Pomorzu Zachodnim. Grupą kierował Nazar N. pseudonim Niedźwiedź, mieszkający w Warszawie (napisałem wspólnie z nim książkę Ruska mafia, w której sporo miejsca poświęciliśmy właśnie Fiszmanowi). „Niedźwiedź” wprawdzie pełnił coś w rodzaju funkcji rezydenta rosyjskiej mafii w Polsce, ale interesy robił głównie z Andrzejem Kolikowskim pseudonim Pershing, jednym z liderów „Pruszkowa”.
A więc trudno mówić, że Fiszman reprezentował jedynie mafię białoruską – był trybem w większej machinie, w której gangsterzy zza Buga odgrywali istotną rolę. Wspomniałem o nim także w książce Masa o kilerach polskiej mafii. O opinię na temat Fiszmana poprosiłem niejakiego „Caro”, człowieka, który doskonale znał podziemie kryminalne Pomorza Zachodniego. Tak go wspominał:
„Fiszman, białoruski Żyd, był bardzo ruchliwy. Fajny chłopak, muszę przyznać, świetnie się z nim rozmawiało. Bardzo wysportowany, sprawny, doskonale umiejący się bić. Słowem, komandos. Jeśli dodać do tego, że imponujący intelektualnie – śmiej się – to był naprawdę łebski gość – dostajemy obraz typowego faceta z radzieckich służb”.
Wprawdzie Fiszman – jak się jednak okazało – nie był związany z żadnymi służbami, ale cała reszta opisu była zgodna z prawdą. Talenty Fiszmana nie wszystkim się podobały – w 1995 roku został zastrzelony na szczecińskiej ulicy przez kilera, Zdzisława Ł., opłaconego przez konkurencję ze Szczecina. Ponoć za bardzo bruździł w interesach tym, którym się wydawało, że miasto (i jego pieniądze) należą do nich.
Czytaj też: Od drobnego złodziejaszka do narkotykowego potentata. „Kariera” izraelskiego króla ecstasy
Gangsterska mozaika Izraela
Dlaczego w ogóle wspominam o Fiszmanie? Bo był takim właśnie typowym gangsterem z dawnego ZSRR – ruchliwym, stale zmieniającym miejsce pobytu, odważnym, gotowym do akcji, na które wielu by się nie odważyło. A jednocześnie wykształconym, inteligentnym, umiejącym zarabiać duże pieniądze. I tacy jak on pojawili się w Izraelu wraz z przejęciem władzy w ZSRR przez Michaiła Gorbaczowa, który zezwolił na aliję, czyli powrót Żydów do ziemi przodków. Doskonale wkomponowali się w izraelską gangsterską mozaikę, w której nawet współpraca Żydów z Palestyńczykami i na odwrót nie jest niczym dziwnym.
Który moment, które zdarzenie przyjmuje się za początek istnienia izraelskiej ośmiornicy? Warto sięgnąć po Crime and Criminal Justice in Israel, wydany pod redakcją Roberta R. Friedmana. W rozdziale traktującym o początkach przestępczości w Izraelu – niekoniecznie zorganizowanej – czytamy:
„Dekada pomiędzy 1957 a 1967 rokiem, czyli pomiędzy kampanią na Synaju a wojną Sześciodniową, można określić jako najbardziej pokojowy okres w historii współczesnego Izraela. Starcia sił zbrojnych z wojskami krajów ościennych były w miarę sporadyczne, a gospodarka państwa osiągała bardzo dobre rezultaty. Znacznie spowolnił się proces napływu imigrantów z innych krajów. Poprawiły się też dane dotyczące przestępczości, co w kontekście pozytywnych zjawisk, zachodzących w kraju, nie powinno dziwić. Jednak mniej więcej od 1966 roku, a na pewno po wojnie sześciodniowej, gdy znacznie pogorszyły się wyniki ekonomiczne, coraz większym problemem stały się kradzieże, a w latach 1967–1973 – zabójstwa”.
Czy to już jest zapowiedź mafii? A może dowód na jej istnienie?
Źródło:
Tekst stanowi fragment książki Artura Górskiego „Gangi Izraela”, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2024.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.