Informacje o potopie znajdziemy nie tylko w Biblii, ale w wielu innych przekazach z różnych zakątków globu. Czy oznacza to, że rzeczywiście miał miejsce?
Jak zapisano w Księdze Rodzaju: Pan rzekł: „Zgładzę ludzi, których stworzyłem, z powierzchni ziemi: ludzi, bydło, zwierzęta pełzające i ptaki powietrzne, bo mi żal, że ich stworzyłem. Noego darzył Pan życzliwością. I to właśnie Noe miał się uratować i odpowiadać później za to, by możliwe stało się odtworzenie życia na Ziemi. Tylko… czy nie czytaliśmy już tego gdzieś indziej? I jeszcze gdzieś indziej? I w jeszcze innym miejscu? Tego typu motywy możemy spotkać na niemalże wszystkich kontynentach, aczkolwiek w przypadku Biblii czas trwania potopu jest zdecydowanie najdłuższy. Co ciekawe, historia potopu jest wyjątkowo mało popularna w Afryce. Za to w pozostałych przypadkach można łatwo wskazać szereg punktów wspólnych.
Przede wszystkim – nadchodzi kataklizm, potop, który niszczy dotychczasowy świat. Czasem dzieje się to bez przyczyny, a czasem z powodu gniewu bogów. Często powtarzającym się elementem jest to, że jeden człowiek lub grupa ludzi zostaje ocalona, a to dzięki temu, że buduje statek (co akurat jest po prostu logiczne) bądź jest w stanie schronić się w bezpiecznym miejscu. Dość zgrabnie cały ten proces podsumowuje Bernd Ingmar Gutberlet:
Patrząc na to z mitologicznego punktu widzenia, mogłoby się wydawać, że chodzi tu o motyw kosmicznego cyklu: podobnie jak przyroda wyczerpuje się co roku i ponownie odnawia, tak też istniejący świat musi ulec zagładzie, aby się po raz kolejny odrodzić lub zostać na nowo stworzony.
Zanim wspomniano o biblijnym potopie
Dość słynną legendą, w której wspomina się o potopie z „inicjatywy” bogów pochłaniającym cały świat, jest ta zawarta w sumeryjskim eposie o Gilgameszu. Był on herosem, który na pewnym etapie swojego życia chodził po Ziemi zrozpaczony, ponieważ zmarł jego bliski przyjaciel Enkidu. W końcu pomyślał, że musi odnaleźć swojego przodka imieniem Utnapisztim. Śmiało można by go nazwać Noem Mezopotamii. Dodatkowo bogowie uczynili go nieśmiertelnym. I to właśnie od niego Gilgamesz chciał usłyszeć odpowiedzi na nurtujące go pytania dotyczące tajemnicy życia i śmierci.
W trakcie ich rozmowy Utnapisztim postanowił opowiedzieć mu o tym, jak uratował się przed potopem. Bogowie byli wtedy bardzo niezadowoleni z tego, co dzieje się na Ziemi, ponieważ w tym czasie świat się roił, ludzie się mnożyli, świat ryczał niczym wielki byk. Postanowiono zatem, że ludzi należy zgładzić. Utnapisztim we śnie usłyszał głos, który powiedział mu: rozbierz swój dom i wybuduj okręt: pozostaw swoje rzeczy i wybierz życie; gardź dobrami ziemskimi i zachowaj swą duszę. Miał jeszcze zabrać na okręt nasienie wszystkich istot żywych.
Czytaj też: „Wyspy stu tysięcy mogił” i „kwiat nieśmiertelności” Gilgamesza. Skąd pochodzili Sumerowie?
Kiedy czas nadszedł, wody wezbrały i świat zatonął. Dopiero siódmego dnia burza zaczęła przycichać, a morze się uspokoiło. Utnapisztim jednak wszędzie dookoła widział tylko wodę. Kiedy jego okręt utknął na górze Nisir, postanowił spróbować kolejno wysyłać ptaki na zwiady. Gołębica powróciła bardzo szybko. Jaskółka również. Natomiast wysłany później kruk zauważył, że wody opadają – i już nie wrócił. Wtedy też Utnapisztim postanowił otworzyć wszystko na cztery strony świata.
Zeusowi ewidentnie nie posmakował obiad
Swoją wersję historii o potopie ma również starożytna Grecja. Istnieje tutaj kilka wariantów. Według jednego z nich gniew Zeusa na rodzaj ludzki ściągnął postępek Likaona, który postanowił zaserwować mu… pieczeń z zabitego chłopca. Chciał w ten sposób sprawdzić, czy Zeus rzeczywiście jest wszechwiedzący. Był. Likaon i jego rodzina zostali zabici piorunem. Zeus sprowadził też potop, by zabił wszystkich ludzi. Jednak ktoś miał się uratować. Prometeusz poradził swojemu synowi Deukalionowi, by zbudował statek i w ten sposób ocalił siebie i swoją żonę Pyrrę, córkę Epimeteusza i Pandory.
Co ciekawe, w pierwotnej wersji tej opowieści oboje są sami, natomiast już w późniejszych zabierają ze sobą nie tylko swoje dzieci, ale i po parze wszystkich zwierząt. Może to świadczyć o wpływie opisów biblijnych. Po 9 dniach wody ustąpiły i oboje wyszli na ląd. Lecz skąd mieliby wziąć się nowi ludzie? Deukalion usłyszał od wyroczni taką oto radę: rzucaj za siebie kości swojej matki, czyli… kamienie. Ponieważ one były „kośćmi” Matki Ziemi. I tak z kamieni rzucanych przez Deukaliona powstali mężczyźni, a przez Pyrrę – kobiety.
Czytaj też: Mgliste przepowiednie, a może narkotyczne wizje? Czy słynna wyrocznia delficka wieszczyła „na haju”?
Hinduski Noe
W tej wersji odpowiednik Noego nazywał się Manu. Któregoś dnia chciał obmyć ręce, a wyłowił z wody rybkę, która zaczęła go prosić, by ją wypuścił. Twierdziła przy tym, że jeżeli on oszczędzi ją, to ona oszczędzi jego. Była bowiem wcieleniem Wisznu lub Brahmy. Manu musiał się niezmiernie zdziwić, ale postanowił wysłuchać, co rybka ma mu do powiedzenia. A ta ostrzegła go przed potopem, który zniszczy cały świat. Manu wypuścił rybkę do garnka, lecz zaczęła rosnąć na tyle, że ciągle musiał ją umieszczać w coraz większym zbiorniku, aż w końcu wylądowała w morzu.
Później oczywiście nakazała mu wybudowanie statku. Kiedy wody zalały już wszystko, wcześniej wyrzucona przez Manu rybka ponownie podpłynęła i wzięła jego statek na hol. Dotarli tak aż do Himalajów, gdzie jednak Manu poczuł się niezwykle samotny. Jego żarliwe modlitwy zostały wysłuchane. Obdarowano go bowiem nie tylko żoną, ale i potomstwem.
Potopy na kontynencie amerykańskim
Pod względem obecności mitów z potopem cywilizacje Ameryk również nie pozostają w tyle. Tego typu motywy występują zarówno u Majów, jak i Azteków. W przypadku tych pierwszych główną rolę odgrywał tutaj bóg Hunab Ku. W wierzeniach Majów z paszczy węża nieba miały wylać się kolejne potopy, po których właśnie Hunab Ku dokonałby odnowienia świata. Pierwszy z tych światów został zaludniony przez karły, drugi to „cywilizacja” grzeszników nazywanych dzolob, natomiast świadkami istnienia trzeciego świata mieli być już sami Majowie. I co istotne: ten kolejny świat również mógłby zniknąć pod wodami potopu.
Z kolei według Azteków najważniejszym bogiem do spraw potopu był Tlaloc. Był on przede wszystkim bogiem deszczu, ale i chmur, błyskawic czy górskich źródeł. Kiedy bogowie spostrzegli, że ludzie odwrócili się od nich, Tlaloc postanowił zatopić świat. Przedtem jednak ostrzegł parę bogobojnych ludzi o imionach Tata i Nena, instruując ich, by na czas powodzi ukryli się w wydrążonej kłodzie i nie spożywali nic oprócz kłosów kukurydzy. W istocie przetrwali tak cały potop, lecz gdy już wylądowali na lądzie, sprzeniewierzyli się słowom Tlaloca i zjedli schwytaną rybę. Za karę zostali zamienieni w psy.
Czytaj też: Powrót Quetzalcoatla, czyli apokalipsa Azteków
Jeden potop ogólnoświatowy czy wiele potopów lokalnych?
Motyw potopu jest w różnych kulturach dość częsty. Czy jednak do ogólnoświatowego potopu w ogóle kiedykolwiek doszło? Istnieją w tej kwestii różne opinie, mniej lub bardziej kontrowersyjne. Dość ciekawą przedstawiło na kongresie międzynarodowym w 2002 roku dwóch amerykańskich geologów. Otóż stwierdzili oni, że przed tysiącami lat obecne Morze Czarne było jedynie niewielkim akwenem słodkowodnym. Aż nagle wydarzyło się… coś. Co dokładnie – tego nie wyjaśnili. Mogło to być np. podwodne trzęsienie ziemi, którego efektem byłoby wytworzenie się potężnego tsunami.
Fala ta około 6700 roku p.n.e. miałaby przewędrować z Morza Śródziemnego przez Morze Marmara, powodując tak znaczące zmiany, że w wyniku tego powstałoby Morze Czarne w swoim obecnym kształcie. Do tego zniszczeniu miałoby ulec lądowe połączenie pomiędzy Europą i Azją. Aby jednak potwierdzić tę hipotezę, należałoby zbadać dno tego pierwszego morza. Poza tym, jeżeli nawet czarnomorska koncepcja okazałaby się prawdziwa, wyjaśniałaby ona jedynie część powielanych w różnych przekazach opowieści o potopie.
Co do innych teorii: trudno sądzić, by tylko i wyłącznie ulewy mogły spowodować aż tak spektakularną katastrofę. Można spróbować wziąć pod uwagę nagłe ocieplenie klimatu po okresie zlodowacenia i stopienie się mas lodu bądź rozpadnięcie się potężnego lodowca, który nagle wpadł do któregoś z mórz. Tylko to raczej dotyczyłoby terenów położonych za daleko na północ, aby było to zauważalne na Bliskim Wschodzie. Bo poziom wody nie mógłby podnieść się aż tak.
Inna koncepcja zakłada – ponownie – potężne tsunami np. w basenie Oceanu Indyjskiego. Jak wiemy po wydarzeniach z 2004 roku, tak niszczycielskie zjawisko rzeczywiście mogłoby zostać uznane za zesłany przez bogów potop. Tylko w dalszym ciągu katastrofa nie miałaby charakteru globalnego. A może wyjaśnienie jest prostsze, a przekazy, jakimi dysponujemy, w istocie odnoszą się do katastrof lokalnych, które wydarzyły się w zupełnie innym miejscu i czasie, ale miejscowym wydały się tak znaczące, że uznali je za potop zdolny zniszczyć cały świat?
Bibliografia
- F. Bierlein, Parallel Myths, The Random House Publishing Group, New York 1994.
- Cotterell, Słownik mitów świata, Wydawnictwo Książnica, Katowice 1999.
- I. Gutberlet, 50 największych kłamstw i legend w historii świata, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2010.
- Kopaliński, Słownik mitów i tradycji kultury, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1988.
- Milewski, Elementy panteistyczne religii Azteków, „Roczniki Filozoficzne”, vol. 5, nr 3/1955/1957.
- L. West, Wschodnie oblicze Helikonu. Pierwiastki zachodnioazjatyckie w greckiej poezji i micie, Homini, Kraków 2008.
- Zecchini, Atlantyda. Tajemnica zaginionych kontynentów, Bellona, Warszawa 2008.
KOMENTARZE (3)
Nagłe ocieplenie, znacznie szybsze i większe niż obecne, wiąże się z końcem gwałtownego ochłodzenia – okresu Młodszego Dryasu (M.D.).
Te zaś ochłodzenie początkujące z kolei ww. M.D., spowodowane miałoby być przez spływające do mórz i oceanów wody związane z wielkimi i gwałtownymi wylewami polodowcowych słodkich wód z ogromnych jezior przylodowcowych, amerykańsko-euroazjatyckich, typu podobnego do naprawdę gigantycznego północnoamerykańskiego Agassiz (w szczytowym momencie mającego mieć ponad 440 000 km2 powierzchni, czyli taka Polska +).
Objętość słodkiej wody wylanej, już po M.D. – na koniec istnienia tego jeziora (i jemu podobnych w Eurazji c. 8,2 tys. lat temu), miałaby zaś być tak znaczna, że podniosła ona globalnie poziom wszechoceanu w b. krótkim czasie (nawet mniej niż jednego stulecia!), od 0,8 do lokalnie nawet 2,8 m, i…
A i „przy okazji” mogło by to spowodować powodzie na większości (do c. 50, a nawet i 70%!) powierzchni Ameryki Pn. i Eurazji.
Po części tak też jak ww. jeziora przylodowcowe, zachować się miało i Morze Śródziemne w tym czasie, które zbierało spływające wielkie wody z szybko topniejących lodowców Europy, gwałtownie podnosząc poziom swych z kolei wód i równie nagle przelewając je – się do depresyjnej niecki obecnego M. Czarnego.
Te wszystkie ówczesne obejmujące cała Pn. półkulę (NH) wydarzenia „potopowe”, są też doskonale, ściśle skorelowane z wczesnym neolitem – powstaniem rolnictwa i pierwszych stałych osiedli ludzkich.
Bo to uciekający z północy na południe przed powodzią – powodziami, i chłodem ludzie, powodowali lokalne przeludnienia, a zatem to tylko uprawy zbóż mogły ich wykarmić – wobec spadku z powodu ochłodzenia produktywności siedlisk naturalnych.
Stąd te ówczesne potopy na regionalną ale i w sumie wielką ponadlokalną skalę, występujące na NH, bardzo dobrze łączą się z powstaniem rolnictwa.
Sprzyjało to – koncentracja ludności w osiedlach, też i powstawaniu złożonej kultury duchowej, grup ludności o różnych zawodach, w tym i tej odpowiedzialnej za zachowanie i przekazywanie tradycji, dawnych opowieści, najpierw przez przekazy ustne, a następnie za pomocą pisma, którym to zapisano już na trwale, opowieści północnych przybyszów o jak najbardziej prawdziwym wielkim potopie na NH…
Ciekawym dowodem na takie gigantyczne pankontynentalne dawne powodzie, są np. foki: kaspijska i bajkalska.
Ależ wyjaśnili wystarczy przeczytać Potop Noego ale ze zrozumieniem