Już od czasów Stalina w ZSRR zaczęto budować bunkry i tajne schrony dla partyjnych dygnitarzy. W Moskwie bunkry połączone są dzięki... tajnej linii metra.
Na pomysł wykorzystania podziemnej kolei jako bunkra radzieckie władze wpadły w drugiej połowie lat 30., tuż po oddaniu do użytku pierwszej linii moskiewskiego metra (w 1935 roku). Wkrótce po jego uruchomieniu sowiecka wierchuszka doszła do wniosku, że metro może posłużyć im jako schron na wypadek wojny.
Ratunek w podziemiach
W 1937 roku zapadła decyzja o budowie pierwszego schronu. Miał on znaleźć się w pobliżu stacji Kirowskaja (obecnie Czistyje Prudy). Był przeznaczony dla oficerów sztabu obrony przeciwlotniczej. Kilka miesięcy później postanowiono, że swój schron w obrębie stacji Sowieckaja (obecnie Twierskaja) otrzymają także funkcjonariusze obrony cywilnej. Zgodnie z życzeniem komisarza ds. transportu Łazara Kaganowicza, aby utrudnić określenie lokalizacji schronów, usytuowano je jak najdalej od stacji metra. Obydwa obiekty ukończono w 1940 roku. W kwietniu 1941 roku rozpoczęto budowę kolejnego – tym razem dla pracowników NKWD.
O zwykłych mieszkańców stolicy zatroszczono się dopiero po wybuchu wielkiej wojny ojczyźnianej 22 czerwca 1941 roku. Opracowano nową koncepcję funkcjonowania podziemnej kolei. Jako że naloty zazwyczaj odbywały się wieczorem i nocą, pociągi miały kursować do godz. 18, po czym metro przekształcano w schron. W razie pojawienia się niemieckich samolotów przed tą godziną, ogłaszano alarm bombowy, zatrzymywano pociągi, wyłączano prąd, a mieszkańców Moskwy wpuszczano do metra.
W tunelach zainstalowano m.in. dodatkowe systemy zaopatrzenia w wodę i kolejne toalety. Zamontowano też system ochrony przed atakami gazowymi. Władze zapewniały mieszkańcom tapczany, leżanki i koce. Moskwianie mieli jedynie przynosić własną pościel. Jednocześnie na stacji Biełorusskaja przygotowano prowizoryczne pomieszczenia dla oficerów Sztabu Generalnego, odgradzając część peronu za pomocą ściany ze sklejki. Dla zwykłych obywateli przeznaczono drugą część stacji. W kwietniu 1942 roku funkcjonariusze Sztabu przeprowadzili się do własnego schronu na stacji Kirowskaja).
Impreza w bunkrze
Pierwszy atak powietrzny nastąpił w nocy z 22 na 23 lipca 1941 roku. Ponad 200 niemieckich samolotów od godz. 22:25 do 03:25 bombardowało radziecką stolicę. W tym czasie w podziemiach metra znalazło się 500 tys. moskwian. Stalin obserwował przebieg akcji ze schronu na stacji Biełorusskaja.
6 listopada 1941 na stacji Majakowskaja odbyło się uroczyste posiedzenie władz partyjnych z okazji 24. rocznicy rewolucji październikowej. Dla zapewnienia bezpieczeństwa Józefa Stalina i najwyższych funkcjonariuszy państwowych informację o miejscu wydarzenia 2000 gości otrzymało osobiście. Na oficjalnych zaproszeniach znalazła się tylko data. Przygotowania do obchodów rozpoczęły się wczesnym rankiem 6 listopada. Na Majakowskiej układano czerwone dywany. Ustawiono mównicę i krzesła. Przez cały dzień na stacji nie zatrzymywały się pociągi. Po godz. 18 przyjechał skład, w którym urządzono bufet. Gdy wszyscy zaproszeni zgromadzili się na peronie, ze strony stacji Biełorusskaja przyjechał Stalin, dając sygnał do rozpoczęcia uroczystego posiedzenia.
Czytaj też: Atomowa Polska Ludowa – PRL przechowywała głowice jądrowe do ataku na NATO
Tajemnica Metra-2
Stalin doszedł do wniosku, że należy wybudować system tajnej podziemnej kolejki na wypadek wybuchu wojny – atomowej lub konwencjonalnej. Na jego życzenie powstała linia łącząca Kreml z jego daczą w podmoskiewskiej miejscowości Kuncewo (obecnie jest to dzielnica Moskwy).
W czasie zimnej wojny stworzono cały system podziemnej kolei – tzw. Metro-2, jedyny na świecie tajny system metra istniejący równolegle ze „zwykłym”. Znalazły się tam pomieszczenia dla najwyższego dowództwa armii radzieckiej oraz schrony dla członków Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego i ich rodzin. (Podobno każdy z najważniejszych dygnitarzy otrzymał apartament o powierzchni 180 m2). Miały one służyć na wypadek wojny nuklearnej. Podziemna kolej miała dowieźć oficjeli na rządowe lotnisko Wnukowo-2, skąd samolot zabrałby ich w bezpieczne miejsce.
Co wiadomo o sieci bunkrów w Moskwie?
Długość Metra-2 jest nieznana. Spekuluje się, że wynosi około 100 km. Podziemna kolej biegnie na głębokości 50–250 m. Co prawda władze nalegały, by znalazła się jeszcze głębiej, lecz przeszkodziły temu warunki hydrogeologiczne. Trasa jest jednotorowa, bo podczas wojny nuklearnej ewakuacja odbywałaby się w jednym kierunku. Wszystkie lokomotywy używane w Metrze-2 są sieciowo-akumulatorowe. W tajnych podziemiach nie ma trzeciej szyny. Tory są zanurzone głęboko w betonowej nawierzchni, by mogły się tamtędy poruszać również samochody.
Podobno tajne metro składa się z czterech linii. Prawie nic nie wiadomo o linii nr 4, która – jak się spekuluje – miała przystanek w pobliżu domu Borysa Jelcyna na Bulwarze Osiennim. Na pewno dla wszystkich linii Metra-2 wybudowano stacje w kluczowych miejscach Moskwy: na Kremlu, przy siedzibie Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), Akademii Sztabu Generalnego i na lotnisku Wnukowo-2.
Metro-2 budowano na wypadek wojny nuklearnej. Czy zostało kiedykolwiek użyte? Pułkownik Siegiej Żyrnow, były pracownik radzieckiego i rosyjskiego KGB oraz szpieg, odpowiada na to pytanie twierdząco. W wywiadzie dla ukraińskiego programu telewizyjnego „Włast` i Właszczenko” Żyrnow opowiedział, że podczas moskiewskiego puczu w październiku 1993 roku ukrywali się tam prezydent Borys Jelcyn i mer Moskwy Gawriił Popow. (Parlament odmówił wówczas posłuszeństwa Jelcynowi, który skierował wojsko do budynku Dumy Państwowej). Politycy ponoć poruszali się wtedy po Moskwie liniami Metra-2.
Bunkry Putina
Obecnie prezydent Rosji Władimir Putin częściej przebywa w swoich schronach niż w oficjalnych rezydencjach. Dlatego w języku rosyjskim złośliwie mówi się o nim „bunkiernyj died”, czyli dziad z bunkra. Schrony Putina wyglądają jak prawdziwe miasta w miniaturze. Na przykład w jego luksusowej rezydencji w mieście Gelendżyk nad Morzem Czarnym ma znajdować się 16-poziomowy kompleks, który może pomieścić nawet 55 tys. osób! Zgromadzone w podziemiach zapasy leków, jedzenia oraz innych niezbędnych artykułów pozwalają przeżyć tam kilkanaście miesięcy. W Gelendżyku znajduje się nawet sala kinowa!
Kto może ukryć się w tym luksusowym schronie? Zdaniem dziennikarza śledczego Olega Rołdugina, autora artykułów na temat bunkrów Putina, oprócz własnej rodziny prezydent już zaprosił tam czołowych urzędników swojej administracji, szefów czołowych spółek państwowych (np. Gazpromu, Rosniefti, Rosatomu), wojskową wierchuszkę, a także swoich przyjaciół z czasów młodości, którzy zostali jego zaufanymi współpracownikami.
Światowa prasa najczęściej pisze o sześciu schronach. W rzeczywistości, jak twierdzi Żyrnow, takich tajnych rezydencji jest co najmniej kilkanaście, a nawet ponad 20. Prawie wszystkie wybudowano w czasach radzieckich, niektóre jeszcze w latach 50. Po zakończeniu zimnej wojny zapotrzebowanie na nie zniknęło, ale w roku 2014 lub 2015 Putin rozkazał odnowienie i unowocześnienie swoich tajnych schronów. Zdaniem Olega Rołdugina uczynił to nie ze strachu przed wojną nuklearną, lecz przed własnymi zbuntowanymi obywatelami.
Źródła:
- Wiernicka V., Sekrety rosyjskiсh kolei. Łódź 2019.
- Wywiad płk Siergieja Żyrnowa dla programu „Włast` i Właszczenko”
- Рыковцева Е., Найти Путина в бункере. www.svoboda.org
- Урал или подземелье под Кремлем: где находится бункер Владимира Путина, 2plus2.ua.
KOMENTARZE (4)
Podobno tajne metro składa się z czterech linii. Prawie nic nie wiadomo o linii nr 4
Zdjęcie tak podpisane nie przedstawia moskiewskiego metra (czy tym bardziej domniemanego Metra-2), tylko podziemia… Linii Maginota.
Niepotrzebnie piszecie te głupoty o Putinie. Nie ma powodu, żeby „częściej przebywał w swoich schronach niż w oficjalnych rezydencjach”. Moskwa nie jest na razie zagrożona, żadna rakieta z Ukrainy tam nie doleci. Takimi propagandowymi wstawkami obniżacie poziom Waszego portalu, który poświęcony jest historii, a nie szerzeniu pisowskiej propagandy.
Podobno drążąc tunele pod Kremlem Stalin uległ obsesji archeologa Ignatija Stiełłeckiego, żeby robić to tak aby przy okazji odnaleźć zaginioną słynną bibliotekę Iwana Groźnego.
To trzeba tak rządzić państwem żeby ludzie nie chodzili wkurwieni ( ͡° ͜ʖ ͡°) przed mln obywateli żadne schrony i inna ochrona przed takim cepem nie uchroni, bo go rozszarpią
( ͡° ͜ʖ ͡°)