„Świętym cię zwać nie mogę” – pisał Jan Kochanowski o papieżu. Czy miał na myśli Pawła III? Niewykluczone. Zachowanie Ojca Świętego szokowało nawet liberałów.
Kiedy 13 grudnia 1545 roku nastąpiło uroczyste otwarcie soboru w Trydencie, wielu z jego uczestników nie mogło uwierzyć, że w ogóle do tego doszło. Owszem, szerzące się w Europie idee Lutra były zagrożeniem dla Kościoła katolickiego. Ten jednak zdawał się je lekceważyć. Oprócz bowiem doraźnych działań, jak chociażby ekskomunikowanie krnąbrnego mnicha z Wittenbergi, niewiele się działo w sprawie odnowy i ratowania walącego się gmachu papieskiego władztwa.
Co ciekawe, do dysputy na ten temat ponad podziałami nawoływał sam Luter. Tymczasem ci, którym powinno na tym najbardziej zależeć, dalecy byli od reformatorskich myśli. Leon X nie był zainteresowany jakimikolwiek zmianami. Jego następca Hadrian VI, dysponując silnym cesarskim poparciem, mógłby wiele w tej kwestii osiągnąć, ale przeszkodził mu w tym zbyt krótki pontyfikat. Natomiast pragnący pokoju na świecie Klemens VII, nie dość że przyczynił się do ucieczki Anglii z katolickiego stadła, to będąc przekonanym o zbliżającym się końcu świata, nawet nie myślał o naprawie Kościoła.
Kardynał spódniczka
Mało kto zatem spodziewał się innej postawy po kolejnym następcy św. Piotra. Zwłaszcza że wybrany 13 października 1534 roku na papieża Alessandro Farnese nie robił wrażenia człowieka skłonnego do energicznych ruchów reformatorskich. Bliżej mu było do typowo renesansowych mieszkańców Lateranu, którym na sercu leżały bardziej uciechy cielesne i doczesne bogactwa niż dobro powierzonej im instytucji.
Urodzony w 1468 roku i pochodzący z powszechnie znanej rodziny italskich kondotierów od małego był wychowywany w antycznych ideałach, dla których sprawy Kościoła nie były najważniejsze. Dość powiedzieć, że jako 23-latek swoją wspinaczkę po drabinie kościelnej hierarchii miał rozpocząć prawdopodobnie na usilne prośby matki. Mimo braku zamiłowania do stanu duchownego i braku święceń kapłańskich, które przyjął dopiero w 1519 roku, jego kariera musiała robić na współczesnych niemałe wrażenie. Gdy bowiem w roku 1491 obejmował urząd pronotariusza apostolskiego, nikt zapewne nie spodziewał się, że w ciągu 30 lat zostanie nierezydencjonalną głową kilkunastu biskupstw, dzierżąc przy okazji parę tytułów kardynalskich.
Niewątpliwą pomocą w tak dynamicznej wędrówce po szczeblach kariery był fakt, że Alessandro był człowiekiem wszechstronnie wykształconym i światłym. A nabyte na dworze Wawrzyńca Wspaniałego ogłada i książęce maniery sprawiały, że był mile widziany w niemal każdym towarzystwie. Nie brakowało jednak krytyków, którzy przyczyn w powodzeniu zawodowym przyszłego papieża upatrywali przede wszystkim w urodzie i zmysłowości jego siostry Giulii. Zapobiegliwy Alessandro miał bowiem podsunąć ją jako kochankę papieżowi Aleksandrowi VI. Ten specjalnie nie oponował i profity z takiego układu zaczęły spływać na głowę ambitnego karierowicza, który przez to dorobił się też złośliwego przydomka kardynał spódniczka.
Papiestwo w zawieszeniu
Jakiekolwiek jednak byłyby powody zawodowych sukcesów Alessandra, to tron Piotrowy zdawał się poza jego zasięgiem. Dwukrotnie, w 1522 i 1523 roku, będąc murowanym zwycięzcą konklawe, w ostatecznym rozrachunku musiał obejść się smakiem. Przeciwnicy potrafili bowiem umiejętnie wykorzystać kobiecą protekcję w jego karierze, malwersacje finansowe z czasów, gdy sparował pieczę nad papieskim skarbem, fałszerstwa w kościelnych dokumentach oraz rzekome torturowanie własnej matki.
Co ciekawe, jeden z kardynałów miał nawet złamać zasadę tajemnicy spowiedzi, byle tylko prawdziwe i domniemane grzechy Alessandra ujrzały światło dzienne. Dlatego też gdy w październiku 1534 roku los dał mu jeszcze jedną szansę na sukces, nie zamierzał jej zmarnować. Zręcznie przekonał do siebie większość grona kardynalskiego. Jednemu z dostojników miał nawet obiecać utorowanie drogi do Piotrowego tronu po swojej – jak podkreślał – rychłej śmierci.
Rzeczywiście, wiele wskazywało na to, że 65-letni wówczas Alessandro nie będzie się długo cieszyć władzą na Lateranie. Według świadków był bowiem „zgięty niemal wpół, ledwo chodził i oddychał z najwyższym trudem. Krótko mówiąc, sprawiał wrażenie stojącego nad grobem”. Gdy wkraczał do sali obrad, miał się zachwiać i tylko szybka reakcja najbliżej siedzących kardynałów uchroniła prawie „umierającego” Alessandra przed upadkiem. Niecodzienne – i starannie wyreżyserowane – widowisko przekonało niezdecydowanych. Po zaledwie dwudniowym konklawe Farnese został powołany na Stolicę Apostolską i rozpoczął rządy jako Paweł III. Jeden z kardynałów miał wówczas powiedzieć: „To nie jest papież, lecz papiestwo w zawieszeniu!”.
Czytaj też: Wino, śpiew i mnóstwo kobiet… To był prawdopodobnie najbardziej rozpustny papież w dziejach
Rodzina na swoim
Jednak wraz wyborem na tron Piotrowy papież doznał „cudownego” uzdrowienia, które pozwoliło mu na rządzenie Kościołem jeszcze przez 15 lat. Paweł III zaczął od mocnego uderzenia, czyli… obdarowania kapeluszami kardynalskimi swoich dwóch, będących jeszcze dziećmi, wnuków. Wszyscy bowiem wiedzieli, że Alessandro wcale nie stronił od kobiecych wdzięków. Owocem tego było czworo dzieci (trzech synów i jedna córka). Choć niektórzy liczyli na to, że nowy pontyfik wreszcie zdecydowanie wystąpi przeciwko wszechobecnemu nepotyzmowi, nowy papież okazał się nie tylko dobrym dziadkiem, ale też nie mniej kochającym ojcem.
Najstarszemu synowi Pier Luigiemu przyznał tytuł gonfaloniere (dowódcy wojsk papieskich i najwyższego urzędnika świeckiego). I zrobił to mimo faktu, że ukochany syn brał udział u boku cesarza Karola V w krwawym i niszczycielskim sacco di Roma w 1527 roku oraz znany był z homoseksualnych ekscesów. A jakby zaszczytów było mało, to troskliwy Ojciec Święty uczynił go jeszcze księciem Parmy i Piacenzy, dając tym samym początek dynastii panującej tam aż do 1731 roku, kiedy to władzę na tych terenach przejęli hiszpańscy Burbonowie.
Podobną zapobiegliwością Paweł III wykazał też wobec swej córki Constanzy. Panna Farnese dzięki papieskim staraniom została żoną przedstawiciela potężnego rodu Sforzów. A przy okazji z najmłodszego wnuka Alessandra zrobił zięcia potężnego cesarza Karola V.
Czytaj też: Namiestnicy Boga czy docześni władcy? Dlaczego renesansowi papieże nie powstrzymali reformacji?
A jednak reformator?
Historycy podkreślają zadziwiającą wprost dwoistość pontyfikatu Pawła III. Będąc papieżem rozmiłowanym w rozpuście oraz przepychu, jednocześnie miał na sercu (w swoisty sposób) sprawy Kościoła katolickiego. W pewnym momencie bowiem zdał sobie sprawę, że wystawność jego dworu i faworyzowanie rodu Farnese musi spotkać się z potępieniem ze strony wiernych oraz wielu kardynałów. A wysuwane od dłuższego czasu żądania reform kościelnych nie mogą być dłużej pozostawione bez echa. Dlatego też – nie zarzucając własnej rozrzutności i przymykając oko na seksualne wybryki Pier Luigiego (jak np. zgwałcenie 25-letniego biskupa Cosimy Gheriego, który zmarł w efekcie napaści) – powołał specjalną komisję, która miała zbadać przyczyny choroby Kościoła.
Wchodzący w jej skład kardynałowie, wśród których znaleźli się nie tylko papiescy nepoci, lecz także wybitni zwolennicy reform kościelnych, opublikowali w 1537 roku wstrząsający wprost raport pt. Consilium de Emendanda Ecclesia (Rada o reformie Kościoła). Wynikało z niego, że wszelkie nadużycia papiestwa brały się ze zeświecczenia tego urzędu oraz absenteizmu stanu duchownego. Święcenia otrzymywali ludzie intelektualnie nieprzygotowani i moralnie wątpliwi. Kardynałowie trzymali w swych pałacach prostytutki, zaś w klasztorach, zarówno męskich, jak i żeńskich, kwitła rozpusta. Według komisji należało jak najszybciej zająć się wyplenieniem wszechobecnej korupcji, symonii, nepotyzmu oraz sprzedaży odpustów bez troski o sprawy duchowe.
Czytaj też: Pornokracja – najbardziej wstydliwy okres w dziejach Watykanu
Tego nie da się czytać
Zszokowany Paweł III w skupieniu wysłuchał raportu i uznał, że należy go… utajnić. Pontyfik był świadomy większości przedstawionych wykroczeń. Przecież niektóre sam z premedytacją popełniał. Ich skala jednak była przytłaczająca. Słuszność zatem mieli wszyscy katoliccy zwolennicy odnowy Kościoła. Co gorsza, słuszność też mieli protestanci, którzy m.in. w swojej akcji plakatowej na ulicach Rzymu i Paryża przedstawiali papieża i kler jako robactwo drążące ciało Kościoła.
Niestety próba utajnienia raportu nie do końca się powiodła, ponieważ jego fragmenty wyciekły do opinii publicznej. W efekcie, chcąc nie chcąc, Paweł III musiał ruszyć z reformami. Zrobił to jednak w możliwie najgorszy sposób, gdyż zamiast skupić się na rzeczywistych problemach Kościoła, uderzył przede wszystkim w innowierców.
Sankcje i restrykcje
Owszem, zaczął całkiem niewinnie – od wydania w 1537 roku bulli Sublimus Dei, w której bronił Indian, dopuszczając posiadanie przez nich nieśmiertelnej duszy. Jednak już w grudniu 1538 roku obłożył wszelkimi karami kościelnymi króla Anglii Henryka VIII, tym samym detronizując go za Akt supremacji, w którymi ten obwołał się głową Kościoła anglikańskiego. Następnie w wydanej w 1542 roku bulli Licet ab initio wyraził głęboką troskę o sprawy swojego Kościoła, pisząc, że chciałby:
„aby wiara katolicka wszędzie kwitła i wzrastała, a każda herezja była trzymana z dala od wiernych, [aby] ci, którzy zostali odciągnięci od prawdy przez podstępy diabła, zostali przywróceni na łono i do komunii Kościoła katolickiego, a ci, których umysły są tak wypaczone, że nie powstrzymają się od swoich złych zamiarów, zostali ukarani tak surowo, aby inni mogli się od nich oderwać”.
W tym dziele obrony czystej wiary wspierać papieża miało Święte Oficjum, które było emanacją działającej od średniowiecza inkwizycji. W rzymskiej odmianie tej instytucji w mniejszym stopniu miano się opierać na donosach i tajnych zeznaniach, a bardziej na ścisłym przestrzeganiu procedur i prawie oskarżonych do obrony. Przewidywano nawet uregulowanie kwestii tortur i rzadsze szafowanie wyrokami śmierci. Co ciekawe jednak, Paweł III miał podkreślić, że „winni i podejrzani mają być uwięzieni, a śledztwo prowadzone aż do ostatecznego wyroku [śmierci]”. Ponadto do zadań inkwizycji należały cenzura i wydawanie pozwoleń na edycję książek zgodnych z nauką Kościoła. Z czasem owa działalność zaowocowała utworzeniem przez następcę Pawła III indeksu ksiąg zakazanych.
Natomiast bardziej pokojową ewangelizacją i nawoływaniem do nawrócenia miało zajmować się powołane w 1540 roku Towarzystwo Jezusowe. Prowadzeni przez Ignacego Loyolę jezuici byli całkowicie podlegli i posłuszni papieżowi, co czyniło z nich niezwykle groźną i skuteczną broń w walce z reformacją.
Wyczekiwany sobór
Ujawniony raport komisji kardynalskiej legł też u podwalin zwołania długo wyczekiwanego soboru powszechnego. Niestety, a być może ku uciesze samego Pawła III, trwające w Europie animozje cesarsko-francuskie sprawiły, że na otwarciu soboru w Trydencie w grudniu 1545 roku pojawiło się zaledwie czterech kardynałów, czterech arcybiskupów i dwudziestu jeden biskupów.
Tak słaba frekwencja nie przeszkodziła jednak, by zwołany m.in. dla ukrócenia kościelnej rozrzutności sobór zacząć od wielkiego bankietu. Według przekazów podano wówczas ponad 70 przeróżnych dań, które popijano 100-letnim winem, a zabawom i tańcom z kobietami (nie zawsze dobrze się prowadzącymi) przygrywała prywatna orkiestra jednego z biskupów. Po dość mozolnych i niewiele wnoszących obradach na skutek wybuchu epidemii tyfusu papież nakazał przenieść sobór do Bolonii, a następnie 13 września 1549 roku zupełnie go zawiesić.
Czytaj też: Reformacja za Zygmunta Augusta. Czy w Polsce mógł powstać kościół narodowy na wzór anglikańskiego?
Jakiż mecenas umiera we mnie
Nie wiadomo, czy Paweł III zamierzał wznowić synodalne obrady, niemniej dwa miesiące po ich zawieszeniu śmiertelny atak febry rozwiał wszelkie nadzieje w tej kwestii. Zanim jednak odszedł z tego świata, miał publicznie wyrazić skruchę za… otwarte popieranie swojego rodu. O innych grzechach zdawał się zapomnieć, być może licząc bardziej na pamięć o sobie jako o hojnym mecenasie niż mistrzu nepotyzmu.
A trzeba mu przyznać, że potrafił być szczodry dla artystów. Zniszczone podczas sacco di Roma Wieczne Miasto zaczęło bowiem za staraniami papieskimi podnosić się z ruin. Na jego usługach byli najwybitniejsi architekci i artyści, jak Antonio da Sangallo, Giacomo da Vignola czy Michał Anioł. Bazylika św. Piotra otrzymała nową monumentalną kopułę, a ściany Zamku Świętego Anioła oraz Kaplicy Sykstyńskiej pokryły się nowymi wspaniałymi freskami (m.in. Sąd Ostateczny).
Na życzenie Pawła III przebudowano Kapitol – centrum życia publicznego ówczesnego Rzymu – na który przeniesiono imponujący konny posąg cesarza Marka Aureliusza. Papieski wnuk Alessandro z polecenia dziadka rozpoczął budowę Palazzo Farnese – wspaniałej rezydencji rodowej, której ukończenia jednak sam papież nie doczekał. Zdążył jednak przywrócić działalność Uniwersytetu Rzymskiego, który był zamknięty od czasów sacco di Roma, oraz rozbudować księgozbiór Biblioteki Watykańskiej. Paweł III wspierał także rozwój wszelkich nauk, w tym szczególnie astronomii. Wiadomym też było, że ze znawcami wszechświata konsultował ważniejsze decyzje, a jeden z nich – Mikołaj Kopernik – dedykował mu nawet swoje epokowe dzieło De revolutionibus orbium coelestium.
Natomiast sam Paweł III spoczął w apsydzie Bazyliki św. Piotra w grobowcu zdobionym figurami pięknych i nagich (z czasem ubranych na rozkaz papieża Piusa IX) kobiet. W jednej z nich – symbolizującej sprawiedliwość – dopatrzono się rysów twarzy siostry papieża Giulii. Czyżby Paweł III nadal korzystał z koneksji rodzinnych…?
Bibliografia
- Haasler R.A., Tajne sprawy papieży, tłum. zespół wyd., [s.l.] 1999.
- Kochanowski J., Fraszki, Wrocław 1998.
- Kowalski J.W., Poczet papieży, Warszawa 1986.
- Noel G., Występni papieże renesansu, tłum. G. Waluga, Warszawa 2007.
- North J. B., Historia Kościoła, tłum. K. Pawłusiów, Warszawa 2000.
- Rosa de P., Namiestnicy Chrystusa: ciemna strona papiestwa, tłum. F. Kraus, J. Borowiecki, J. Głogoczowski, Kraków 1994.
- Stadler H., Leksykon papieży i soborów, tłum. M.L. Kalinowski, M. Struczyński, B. Tarnas, Warszawa 1992.
- Wiśniewski J., W 450. rocznicę zakończenia Soboru Trydenckiego (1545–1563), „Studia Redemptorystowskie” nr 13/2015.
KOMENTARZE (2)
Mistrzem nepotyzmu największym, niewątpliwie był wielki protegowany Pawła III, papież Pius IV. Przy czym Pius miał dzieci przed przyjęciem święceń. Do tego żył dość skromnie i tego samego żądał nie tylko od swego otoczenia ale i od zwykłych ludzi. Przesadzał w walce z przepychem doprowadzając wg wielu, Rzym nieomal do upadku ekonomicznego. Bez żenady natomiast zapewnił wysokie stanowiska swym siostrzeńcom ze słynnym Karolem Boromeuszem jako kardynałem, na czele. Co do swych rodzonych dzieci, zrobił to w takiej konspiracji, tajemnicy (może dla tego że nepotów swego poprzednika Pawła IV, po prostu kazał ściąć – nie chciał by i jego dzieci to spotkało), że do dzisiaj nie wiemy nawet w jakimś prawdopodobnym domyśle, kim one były i tylko możemy się domyślać ich ewentualnych „synekur”.
Człowiek swoich czasów.