Złota dekada Edwarda Gierka jawi się w pamięci wielu jako czas szczególnego dobrobytu, powiewu nowoczesności prosto z osławionego Zachodu czy luzowania pewnych norm społeczno-moralnych. W tym zachwalaniu zapomina się często o propagandzie sukcesu, bez której być może Gierek nie byłby tak kochany. Bo jeśli faktycznie było tak dobrze, to co poszło nie tak, że nagle wszystko padło?
W Edwardzie Gierku pokładano wielkie nadzieje, gdy w grudniu 1970 roku przejął stołek I sekretarza KC PZPR po Władysławie Gomułce. Znacznie różnił się od swojego poprzednika, co lubił zresztą podkreślać. Na tle skromnego, czy wręcz skąpego Gomułki, który nie przykładał dużej roli do swojego wizerunku, postawny, dobrze ostrzyżony i świetnie władający językiem francuskim Gierek wypadał tak zaskakująco dobrze już na samym wstępie, że to wystarczyło, by zaczęto porównywać go do zachodnich przywódców. Jak pisze Piotr Gajdziński w swojej książce „Czas Gierka. Epoka socjalistycznej dekadencji”:
Przez moment siła Gierka brała się z tego, że był inny niż Gomułka. Nosił eleganckie, dobrze skrojone garnitury, kolorowe krawaty, nie miał wciąż ponurej miny, która cechowała jego poprzednika. To się spodobało, aspirujący naród z ulgą powitał przywódcę, którego entourage niewiele różniło się od tego, którym wyróżniali się przywódcy Europy Zachodniej czy Stanów Zjednoczonych.
Otwartość i charyzma Gierka sprawiły, że szybko zyskał popularność. Umiał zjednywać sobie ludzi, bo nie stronił od kontaktu z nimi. Podróżował po kraju, składał „gospodarskie wizyty” w zakładach pracy – nie tylko w dużych miastach, ale też w małych mieścinach, a tam patrzono za niego i z sympatią, i z nadzieją, i z wdzięcznością, bo, jak zauważa Gajdziński, Gierek:
Wydawał się taki troskliwy i dobrotliwy. Że chodził wśród nich w kasku, czasem w białym fartuchu, z ukontentowaniem rozglądał się po wysprzątanym nagle placu budowy lub głaskał krowy. Że był zainteresowany – to przede wszystkim.
Wierzono w zapewnienia nowego I sekretarza KC PZPR, że „zbuduje drugą Polskę”. A gdy pytał: „Pomożecie?”, podobno wszyscy jednomyślnie krzyczeli w odpowiedzi: „Pomożemy!”. Przynajmniej do czasu.
Czytaj też: Co Edward Gierek robił na emeryturze?
„Aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej”
Po dojściu do władzy Gierek zawiesił planowane przez ekipę Gomułki podwyżki cen żywności. Na początku 1971 roku Związek Radziecki zaoferował 100 mln dolarów kredytu, by „sąsiedni naród odzyskał spokój”. Pieniądze przeznaczono na zakup produktów żywnościowych.
Gdy półki w sklepach przestały świecić pustkami, Gierek mógł zabrać się za planowanie. A planował z rozmachem. Chciał przyśpieszyć rozwój gospodarczy kraju i dzięki temu poprawić warunki życia obywateli. Stawiał na ogromne inwestycje, między innymi budowę Huty Katowice w Dąbrowie Górniczej, Fabryk Samochodów Małolitrażowych (z których wyjeżdżały pożądane fiaty 126p), Gdańskich Zakładów Rafineryjnych i Portu Północnego.
Tworzono również nowe zagłębia, rozwijano sieci dróg i inwestowano w przemysł chemiczny w Toruniu czy Płocku. W Warszawie wybudowano Dworzec Centralny i Trasę Łazienkowską. Ponadto oddano do użytku niemal trzy miliony nowych mieszkań. A wszystko to w myśl hasła: „Aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej”. Nie zapominano przy tym o odpowiednio częstym informowaniu o sukcesach. Jak zauważa autor książki „Czas Gierka. Epoka socjalistycznej dekadencji”:
W gazetach, a przede wszystkim w telewizji, która teraz urasta do miana głównej tuby propagandowej, codziennie publikowane są informacje o kolejnych sukcesach, tysiącach ton surówki spływającej z hutniczych pieców, o nowoczesnych blachach przez te huty produkowanych, które już zaraz, za chwilę, przerodzą się w nowe samochody, pralki, lodówki.
Polska nie tylko podążała drogą zachodnich mocarstw, ale nawet je doganiała. A to miał być dopiero początek!
Czytaj też: Co inżynier Karwowski i porucznik Borewicz opowiedzieli nam o PRL?
Z szarej rzeczywistości w kolorową
Nagłemu rozwojowi gospodarczemu towarzyszyły zmiany w życiu codziennym Polaków. Podwyższono płace, rolnicy uzyskali darmowy dostęp do służby zdrowia, przedłużono płatne urlopy macierzyńskie, znacznie wzrosła sprzedaż lodówek, pralek, telewizorów i samochodów, częściej importowano takie egzotyczne produkty, jak kawa, kakao i owoce cytrusowe.
W sklepach pojawiły się też symbole zachodniego dobrobytu i nowoczesnego stylu życia – guma do żucia, coca-cola, dżinsy, papierosy Marlboro. Tworzono pierwsze dyskoteki, które zastąpiły dotychczasowe popularne prywatki, i raczono się na nich już nie słodkim winem, a wódką i to w dużych ilościach. Złagodzono również cenzurę, dzięki czemu opublikowano między innymi „Wiersze zebrane” Zbigniewa Herberta i „Siekierezadę” Edwarda Stachury, w radiu puszczano zachodnią muzykę rozrywkową, a w kinach i telewizji zagraniczne filmy.
Polakom żyło się nie tylko lepiej, ale i bardziej kolorowo. Jak zauważa Piotr Gajdziński: „w porównaniu z epoką Władysława Gomułki życie stawało się bardziej znośne, a perspektywy malowały się w różowych barwach”. Autor książki „Czas Gierka…” przytacza także wspomnienia Ewy Mielcarzewicz, która wówczas była studentką Politechniki Poznańskiej:
W końcu lat sześćdziesiątych Polska była szarobura, jakaś taka »umundurowana«, wszyscy byli ubrani jednakowo, a w każdym razie bardzo podobnie. Nagle na początku lat siedemdziesiątych pojawiły się kolory, kwieciste sukienki i spódnice.
Gierek miał taki rozmach, że stworzył niemal nową rzeczywistość. A przynajmniej wszyscy chcieli w to wierzyć.
Czytaj też: Nie uwierzysz, że oni tym handlowali. Najdziwniejsze pomysły na biznes z czasów PRL-u
Chcesz cukierka, idź do Gierka…
…Gierek ma, to ci da. A jak nie ma, to weźmie kredyt. Ogromne i liczne inwestycje, które planował Gierek wraz ze swoją ekipą, wymagały równie ogromnych pieniędzy. A te ani nie wyrastały na drzewach, ani nie wysypywały się z kieszeni Polaków, Gierek szukał więc funduszy u zachodnich przyjaciół. Ci chętnie oferowali kredyty, a I sekretarz KC PZPR chętnie je przyjmował, jednak pożyczki mają to do siebie, że w pewnym momencie wypada je spłacić, a z tym był problem.
Modernizowanie gospodarki pochłaniało mnóstwo środków, budowa niektórych obiektów, między innymi Huty Katowice, bardzo się przedłużała, co też wpływało na zwiększanie kosztów. Rosło zadłużenie – w 1971 roku wynosiło 1,0 mld dolarów, a w 1973 – już 2,6 mld. Autor „Czasu Gierka…” podkreśla, że:
Najważniejszą pokusą, której uległa gierkowska ekipa, był wzrost inwestycji. Bez wątpienia konieczny, a nawet bezdyskusyjnie konieczny, ale jego rozmiary były dla polskiej gospodarki nie do udźwignięcia. Jeszcze bardziej nie do udźwignięcia były towarzyszący temu chaos i gigantyczne marnotrawstwo.
I, jak pisze Piotr Gajdziński w swojej książce, „rozczarowanie Gierkiem przyszło w połowie lat siedemdziesiątych”.
Czytaj też: Czy stan wojenny mógł zostać wprowadzony już w sierpniu 1980?
Gwałtowny koniec i bolesne wybudzenie
W czerwcu 1976 roku załamała się polityka gospodarcza. Ekipa Gierka podjęła decyzję, że podwyżki cen wejdą w życie 24 czerwca 1976 roku, ale nie poinformowała o tym obywateli. Dzień po wprowadzeniu podwyżek rozpoczęły się strajki robotnicze, między innymi w Radomiu, Ursusie i Łodzi, które próbowały stłumić oddziały ZOMO i funkcjonariusze SB.
Gierek cofnął swoją decyzję o podwyżkach, co uspokoiło społeczeństwo, ale negatywnie odbiło się na gospodarce. Wprowadzono kartki na cukier, pojawiły się problemy z zaopatrzeniem i dostępnością produktów, szczególnie spożywczych, a przed sklepami zaczęły się ustawiać słynne kolejki. Gajdziński przytacza słowa Wojciecha Jaruzelskiego, który opowiadał, że:
Punktem istotnym, a może nawet zwrotnym, była próba podniesienia cen w czerwcu 1976 roku. […] Operacja zakończyła się niepowodzeniem, z podwyżek się wycofano, ale to był sygnał, że kraj zbliża się do jakiegoś kryzysu. Że założenia ekonomiczne, które Gierek i Jaroszewicz preferowali i realizowali, choć przynoszą wiele pozytywnych skutków, są jednak dalekie od ideału.
Chylącą się ku upadkowi gospodarkę pogrążyła zima na przełomie 1978 i 1979 roku, którą nazwano zimą stulecia. I choć Gierek się starał, lepiej już nie było. Społeczeństwo coraz bardziej dostrzegało ekonomiczną i organizacyjną niewydolność państwa. Skończył się sen o „dziesiątej potędze gospodarczej świata”. Na początku września 1980 roku Edward Gierek przestał pełnić funkcję I sekretarza KC PZPR.
Czytaj też: Taksówkarze i cinkciarze – czyli o czarnym rynku walut w PRL
Bibliografia:
- Gajdziński P., Czas Gierka. Epoka socjalistycznej dekadencji, Warszawa 2021.
- Friszke A., Polska Gierka, Warszawa 1995.
- Gajdziński P., Gierek. Człowiek z węgla, Poznań 2014.
- Paczkowski A., Pół wieku dziejów Polski, Warszawa 2005.
- Rolicki J., Edward Gierek – przerwana dekada, Warszawa 1990.
KOMENTARZE (4)
W roku 1972., 3., a może i 4. (?) zobaczyłem na straganie po raz pierwszy w moim życiu owoc mango.
Poszedłem do domu po pieniądze aby go oczywiście kupić – spróbować. Gdy wróciłem mango już nie było…
Następną okazję miałem dopiero w latach 90. Teraz mogę kupować go – owe wymarzone mango w latach Jaruzela, codziennie ale skoro mogę, a nie muszę, akurat nie chcę…
…………
I ta historyjka powinna być takim memento dla tych, którzy jeszcze ciągle uważają, że za Gierka było jednak lepiej, taniej itd., nie było bezrobocia mimo wszystko… – jednym zdaniem: że lepiej to już było…
Właśnie wtedy za Gierka i socjalizmu oczywiście, i…
I głosują na tych, którzy obecnie również wydają miliardy na programy socjalne i propagandę, a ich „wódz” nawet się zdarzyło, że się oficjalnie Gierkiem można powiedzieć, wręcz zachwycił…
Za Gierka było: czy się stoi czy się leży dwa tysiące się należy – oderwano zależność wielkości wynagrodzenia od wartości wykonanej pracy…
Obecnie równie uprawnione mogłoby być powiedzenie: czy się stoi czy się leży 500 (lub inny) plus się należy…
Znowu niebezpiecznie praca „rozchodzi się”, by nie powiedzieć bierze rozwód, z płacą – jedni w jeden dzień zarabiają 6 tysięcy (za pozornie większą odpowiedzialność), a inni muszą na to samo ciężko pracować nawet całe dwa miesiące…
A propaganda sukcesu jest dzisiaj wszechobecna nie tylko w upartyjnionych rządowych mediach ale nawet, jeśli się tylko nieco lepiej przyjrzeć, to zauważymy, że i do TVN się potrafi swymi niezwykle atrakcyjnymi kłamstwami, przebić…
Obecnie co prawda nie mówimy „partia” nie wymieniając jej nazwy – bo wszyscy i tak wiedzieli za komuny o jaką chodzi; ale mówimy w to miejsce „planeta” (i też wiemy o jaką chodzi, nie musimy wymieniać jej nazwy) propagując w ten sposób socjalizującą utopię walki z globalnym ociepleniem w miejsce skompromitowanej walki klas…
Partie zielonych i socjal-chadeckie (te wiadomo u nas dominują, „zielone” na razie tylko wchodzą do rządów na zachodzie) wręcz pękają od byłych „skruszonych” komunistów, socjalistów i chrześcijańskich socjałków, skażonych totalnie jak najbardziej gorliwą współpracą z „The Ancien Régime”…
Jak mówił jeden z naszych „medialnych” doktorów politologi: na zachodzie Europy dużym partiom prawicowym rządzącym lub mającym na to szansę, został się już tylko prawicowy anturaż i sloganowe prawicowe – z reguły chrześcijańskie, „atrapy”, a tak naprawdę są one już „na dzisiaj” do cna „przeżarte” lewicowym spojrzeniem na świat…
……
P. S. Obym za jakiś czas – kilka lat, znowu nie musiał czekać z kolei nowe 20 tychże długich lat, na możliwość zakupu owoców mango, bo z racji wieku mógłbym tej przyjemności zjedzenia tego tropikalnego przysmaku, nie dożyć…
Amen
Zakup mango nie jest najlepszym przykładem. Niebawem zobaczysz braki w zaopatrzeniu tego co z Chin się sprowadza, bo tam wprowadzaja limity zużycia prądu w fabryce. Ja na czajnik w Norwegii czekałem 2 miesiace (DeLongi), na odkurzacz roborock miesiąc. Ceny nawozów 300% to zobaczymy po ile będzie żywność za rok. Ekoterroryzm doprowadzi to tej samej sytuacji, bo nie mamy rozwiniętej technologii do tego co wymyslają. Trzeba by nadprzewodników, żeby prąd można było magazynować i przesyłac bez straty. Przy mroźnej zimie to wszystko się zawali i ludzie będą umierać z zimna i braku jedzenia.
realizacja kaprysów czasem trwa dłużej. Nie przyszło Ci do głowy, że to celowe działanie producentów żeby wykreować przedmiot pożądania? Różnica jest taka, że za czasów Gierka czekało się na okazje żeby kupić jakikolwiek odkurzacz a nie na wybrany model.