Każdy z nich wniósł do historii tak wielki wkład, że dziś bez obawy możemy powtórzyć słowa Mickiewicza: „Familia książąt Czartoryskich, nazwana w Polsce w ostatnich czasach po prostu «Familią», (...) zasługuje zapewne na osobną historię”.
Prawie dwieście lat minęło od wykładu Mickiewicza w Collége de France, a Czartoryscy nadal nie doczekali się spisania swojej historii. Nie tylko nie ma monografii rodziny, ale nawet wielu jej znaczących przedstawicieli nie doczekało się swoich książkowych biografii.
Chociaż wydaje się to nieprawdopodobne, nie istnieje książka poświęcona Izabeli z Czartoryskich Lubomirskiej, twórczyni wielkości Łańcuta, Konstancji z Czartoryskich Poniatowskiej, matce króla Stanisława Augusta; nie znajdziemy również biografii Michała Fryderyka i Augusta, osławionych twórców Familii jako stronnictwa politycznego. Jedynym zbiorczym opracowaniem poświęconym Czartoryskim pozostaje wydany przez Mariana Kukiela w 1938 roku przedruk z Polskiego Słownika Biograficznego pod tytułem Czartoryscy. Trzydzieści sześć życiorysów.
Zwyczajni ludzie z nadzwyczajnej rodziny
Saga rodu Czartoryskich jest próbą choćby częściowego zapełnienia tej luki. Nie jest jednak monografią; ta ciągle czeka na odważnego i wystarczająco światłego historyka. Nie ma ambicji przedstawienia mechanizmów politycznych, które wyniosły Czartoryskich na szczyt, a potem ich z tego szczytu zrzuciły. Jest tylko historycznoliterackim spacerem przez 500 lat historii Polski, w który wybieramy się pod rękę z ludźmi złączonymi więzami błękitnej krwi.
Procesy społeczne i gospodarcze, majątki, folwarki, wojny, bitwy, schizmy, sojusze i polityczne zdrady są jedynie tłem opowieści. Saga rodu Czartoryskich, jak sam tytuł wskazuje, jest bowiem opowieścią o konkretnych ludziach. Ludziach, którzy – choć urodzili się w specjalnej rodzinie i w specjalnych czasach – kochali i nienawidzili tak samo jak inni. Rodzili się, chorowali, umierali, bywali wielcy i podli, wierni i zdradliwi, dobroczynni i mali, mądrzy i głupi. Współcześni chcieli często w nich widzieć tytanów, lecz oni byli po prostu ludźmi.
Ramy czasowe opowiadania wyznaczają z jednej strony pierwsze historyczne wzmianki dotyczące panów na Czartorysku z połowy XV wieku, z drugiej, choć Czartoryscy pozostają do dziś dosyć liczną rodziną, II wojna światowa. Jednak czas wojennej zagłady i lata komunizmu, które odebrały polskiej arystokracji wszystko, podarowały jej przedstawicielom jedną bezcenną rzecz: prywatność.
Jeśli dziś słyszymy o kimś o nazwisku Czartoryski, to z powodu jego osobistych czynów, nie zaś dlatego, że jako przedstawiciel rodziny z urodzenia jest osobą publiczną. Dlatego pozostawiamy żyjących obecnie przedstawicieli rodu w spokoju, a spragnieni plotek i doniesień o współczesnych losach Czartoryskich nie znajdą w Sadze pożywki dla swoich wyobrażeń o dzisiejszej arystokracji.
Czytaj też: Szczyt magnackiej rozpusty. Jeden z najpotężniejszych rodów w Polsce był zbieraniną degeneratów i wariatów
Polski król na emigracji
Bohaterami książki są wyłącznie ludzie, którzy już z racji samego urodzenia lub wejścia do rodziny byli obiektem zainteresowania współczesnych. Od roku 1440, kiedy opowieść się zaczyna, do lat czterdziestych XX wieku było ich kilkuset. Oczywiście bez żon, a i liczonych wyłącznie w linii męskiej!
W porównaniu choćby z Potockimi to wciąż niewiele, ale rodzina Czartoryskich była dość liczna na tle niektórych polskich rodów arystokratycznych. Opisywanie wszystkich jej członków mijałoby się z celem i dramatycznie ograniczyłoby liczbę zainteresowanych czytelników, co nie zmienia faktu, że wybór bohaterów tej książki nie należał do łatwych. Został dokonany zupełnie subiektywnie i z pewnością wielu czytelnikom Sagi zabraknie ich ukochanych albo szczególnie znienawidzonych postaci.
Największym nieobecnym w tej galerii postaci jest Adam Jerzy Czartoryski. Syn Izabeli z Flemmingów, twórczyni Puław, i oficjalnie Adama Kazimierza Czartoryskiego, założyciela Szkoły Rycerskiej, a naprawdę raczej Nikołaja Repnina, ambasadora rosyjskiego w Warszawie. Po powstaniu kościuszkowskim wysłany przez rodziców do Petersburga jako gwarant ich lojalności w stosunku do imperium, został najlepszym przyjacielem następcy tronu i kochankiem jego żony.
Razem z Aleksandrem planował procesy demokratyzacji Rosji, a gdy ten został carem, pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych. U boku cara, wbrew większości rodaków, walczył przeciwko Napoleonowi, którego uważał za największego oszusta w nowożytnej historii. W końcu zawiedziony polityką Rosji wobec porozbiorowej Polski, zerwał kontakty z carską administracją, by w czasie antyrosyjskiego powstania listopadowego objąć kierownictwo powstańczego Rządu Narodowego.
Skazany przez cara Mikołaja na śmierć i utratę mienia, wyjechał do Paryża, gdzie założył pierwsze emigracyjne stronnictwo polityczne, noszące od siedziby Czartoryskiego nazwę Hotel Lambert. Konserwatywne ugrupowanie pod wodzą księcia Adama, zwanego polskim królem na emigracji, bezskutecznie szukało dyplomatycznych sposobów na zmianę sytuacji geopolitycznej w naszej części Europy i przywrócenia choć części Polski na mapy.
Grzesznicy i święci
Brak sylwetki Adama Jerzego w Sadze Rodu Czartoryskich nie jest przypadkowy. Bo cóż nowego można napisać o człowieku, któremu trzytomowe dzieło poświęcił Marceli Handelsman, jeden z najwybitniejszych polskich historyków? (Adam Czartoryski, t. 1–3, Warszawa 1948–1950). Którego biografię napisał na emigracji Marian Kukiel, (Książę Adam, Paryż 1959) i w Polsce Jerzy Skowronek (Adam Jerzy Czartoryski. 1770–1861, Warszawa 1994).
Co można dodać do opowieści o człowieku, którego wielotomowa korespondencja jest od stu pięćdziesięciu lat obiektem analizy historyków i polityków, a jego Szkic o dyplomacji (Warszawa 2004) wszedł do kanonu pism poświęconych dyplomacji? Jego Pamiętniki i memoriały polityczne 1776–1809 (Warszawa 1986) studiują adepci politologii, a każdy tekst został poddany egzegezie polskich i rosyjskich badaczy stosunków polsko-rosyjskich?
Wielotomowe dziedzictwo piśmiennicze dotyczące literatury, historii, polityki, spraw społecznych, dyplomacji i sztuki przywołują do dziś badacze konkretnych dziedzin. Prawie każdy fragment tego dziedzictwa doczekał się wnikliwych opracowań. Pozostaje odesłać Czytelników najpierw do cytowanych dzieł, a ewentualnie potem do szczegółowych opracowań.
Brak osobnej sylwetki Adama Jerzego nie oznacza jednak, że będzie on nieobecny w tej książce. Począwszy od historii jego rodziców, przez opowieść o żonie, rodzeństwie i dzieciach, książę Adam będzie towarzyszył Czytelnikowi aż do ostatniego rozdziału. Bo od lat trzydziestych XIX wieku najpierw sam Adam Jerzy, a potem pamięć o nim jest zwornikiem rodziny oraz rodzajem drogowskazu, który wytycza drogę wszystkim Czartoryskim. Czy oni tego chcą, czy nie.
Jeśli pominięcie Adama Jerzego lub każdej innej postaci może budzić sprzeciw Czytelników, to dość niekontrowersyjna wydaje się galeria tych, którzy zabierają nas w ten pięćsetletni spacer przez dzieje Polski i Europy. Wszyscy należą oczywiście do pieczętującego się Pogonią Litewską rodu. Większość się z niego wywodzi, ale bohaterkami osobnych rozdziałów są też cztery kobiety, które weszły do rodziny na skutek małżeństwa (Izabela z Morsztynów, Izabela z Flemmingów, Marcelina z Radziwiłłów i Maria z Grocholskich).
Nikt z bohaterek i bohaterów Sagi nie trafił na karty książki tylko z powodu swojego urodzenia. Każda z 34 osób, których losy stanowią główną oś opowieści, była postacią wyjątkową, zarówno w życiu publicznym, jak i prywatnym. Są tu mężowie stanu i bezwzględni politycy, dyplomaci i wygnańcy, artyści i mecenasi artystów, kolekcjonerzy i twórcy muzeów, żony i kochanki, pisarze i czytelnicy, wielcy grzesznicy i wielcy święci.
Źródło:
Tekst stanowi fragment książki Zofii Wojtkowskiej „Saga rodu Czartoryskich” która ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Iskry.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.