Słynna druga żona Zygmunta II Augusta jest bez wątpienia postacią budzącą kontrowersje. Czy naprawdę była tak piękna, jak się o niej mówi? Czy była rozwiązła i czy jej związek z Zygmuntem był efektem prawdziwej miłości? I wreszcie: dlaczego tak naprawdę umarła?
Związek Zygmunta i Barbary wzbudzał wielkie emocje. Chociaż zdaniem znakomitego historyka Feliksa Konecznego:
Małżeństwo z Barbarą, zawarte tylko z miłości, było dla polityki zupełnie obojętne i w sprawach publicznych niczego nie przesądzało. […] Było tylko wydarzeniem z kroniki familijnej Jagiellonów, a nie z historii narodu polskiego”, to jednak w większości historycy odczytywali je jako wypadek, mający zasadniczy wpływ na losy Korony i Litwy, niosący z sobą pomyślne bądź zgubne dla ich wspólnej przyszłości konsekwencje
– czytamy w artykule Niny Kapuścińskiej.
Z pewnością niezadowolona z rozwoju wypadków była królowa Bona, chorobliwie opiekuńcza w stosunku do syna. Doszło nawet do tego, że gdy Zygmunt sprowadził wybrankę do Krakowa, stanęła na czele opozycji w stosunku do jej koronacji.
Barbara zmarła niedługo po tym, jak została królową. Na tronie zasiadła w grudniu 1550 roku, a już 8 maja 1551 zabrała ją śmierć. Bardzo bolesna, straszna. Najbardziej oficjalna, przyjęta współcześnie wersja wydarzeń mówi o raku szyjki macicy… Ale czy na pewno właśnie tak było?
Spisek na dworze
Zygmunt od samego początku bał się o Barbarę. Nie do końca wiadomo, w jaki sposób dokładnie się poznali, gdy król odwiedzał Litwę – współczesne dzieła ukazują ten moment na rozmaite sposoby. Zdaniem historyków jest jednak pewne, że para zetknęła się po raz pierwszy w Gieranonach w 1542 roku, gdzie Zygmunt schronił się przed zarazą panującą na Litwie. Tam też miało dojść do pierwszych intymnych schadzek.
Mimo, że żoną Zygmunta była w tym czasie Elżbieta Habsburżanka, w 1547 roku para wzięła ślub. To wywołało skandal, a król zaczął obawiać się o los nowej żony.
Kiedy zostawił ją w Dubinkach, zadbał o odpowiednią opiekę. „Obawiał się, że ktoś ją otruje” – czytamy w „Władcach Polski” – „Przestrzegał w listach Rudego, żeby nie dopuszczał do niej nieznanych kobiet i żeby przypadkiem w nocy nie piła wina, co podobno lubiła, lecz wodę, bo „łatwiej w niej wyczuć truciznę”. A gdy fragment zamkowego sklepienia oderwał się i spadł niedaleko Barbary, Zygmunt od razu uznał to za zamach. Posunął się nawet do tego, że zabronił Barbarze chodzić do jednego z kościołów w Wilnie, gdzie prowadzono prace remontowe.
Królowa już w Wilnie zaczęła chorować, co musiało podsycić obawy Zygmunta. W końcu Barbara zmarła, a król był pewien: to sprawka jego nadopiekuńczej matki. „Już po śmierci żony pisał do Radziwiłła, że wita się z matką w rękawiczkach, żeby mu w pierścieniu nie podała trucizny” – dowiadujemy się z „Władców Polski”.
Trucizna niejedno ma imię
Wygląda na to, że Zygmunt wręcz paranoicznie obawiał się własnej matki. Do tego stopnia, że nie był nawet pewien czy uda mu się bezpiecznie przetransportować zwłoki żony do Wilna. Co więcej, pojawiło się też oskarżenie o czary – jak się okazuje, nie bezpodstawne!
Bona miała na dworze czarownicę, którą zatrudniała do odprawiania różnorodnych rytuałów, co wówczas nie było niczym dziwnym – w końcu mówimy o czasach, gdy astrologia i magia uchodziły za rzecz normalną i zupełnie realną. Zygmunt polecił schwytać i przesłuchać kobietę, a ta oczywiście, na torturach, przyznała się do winy.
Jak wiadomo, urok nie mógł spowodować śmierci Barbary. Ci mocniej stąpający po ziemi, a jednocześnie nieprzychylni królowej obserwatorzy tragedii, zgodnym chórem mówili o kile. Choroba miała być karą od boga za rozwiązłość. A jednak, nie wszystkie objawy pasują do takiej „diagnozy”…
Nie ulega wątpliwości, że Barbara prowadziła bogate, jak na swoje czasy, życie erotyczne.
[…] Nie należało do rzadkości uciekanie się do różnych środków zapobiegających zajściu w ciążę, ewentualnie wspomagających 'spędzenie płodu’. Były to różne zioła, jak również preparaty pochodzenia zwierzęcego i chemicznego. […] Śmierć kobiet z powodu przedawkowania leków poronnych była dawniej właściwie na porządku dziennym
– czytamy w „Plagach królewskich” Karoliny Stojek – Sawickiej.
Post mortem
Współcześni badacze jeszcze do niedawna myśleli, że ciało Barbary uległo zniszczeniu, a jakiekolwiek próby dokładniejszego zdiagnozowania powodu jej śmierci jest niemożliwe. W 1931 roku Wilno nawiedziła jednak powódź, która uszkodziła część muru zamkowego i odsłoniła niezbadaną dotąd kryptę… zawierającą resztki ciała żony Zygmunta!
Dokładna analiza ostatecznie wykluczyła chorobę weneryczną. Nie znaleziono również śladów użycia rtęci, która bywała stosowana do leczenia kiły. Naukowcy skłaniają się jednak w kierunku raka szyjki macicy, biorąc pod uwagę zarówno opis objawów w ostatnich dniach królowej – tajemniczego, nawracającego guza na brzuchu i upławów – a także wyniki badań szczątków Barbary. Całkowitej pewności, mimo wszystko, nie ma…
Polecamy video: Żony Władysława Jagiełły. Jak umierały królewskie wybranki?
Bibliografia:
- Kapuścińska, N., Małżeństwo Zygmunta Augusta z Barbarą Radziwiłłówną a idea unii polsko-litewskiej. Uniwersytet Łódzki, 2009.
- Kubicki, J., Życie małżeńskie króla Zygmunta II Augusta (1520 – 1572). Ginekologia Praktyczna, 3/2006, vol. 14.
- Maciorowski, M., Maciejewska, B., Władcy Polski, historia na nowo opowiedziana. Wydawnictwo Książkowe Agora, Warszawa, 2018.
- Stojek-Sawicka, K., Plagi królewskie. Bellona, Warszawa, 2018.
KOMENTARZE (2)
Bzdury. Miała kiłę. Rak szyjki macicy nie powoduje bolesnych i pękających wrzodów. Na tę samą chorobę zmarł też Zygmunt August
Rak szyjki nie powoduje pękających wrzodów, ale przerzuty na wątrobę już tak.