Martwe żaby, tańczące insekty, przerażone dzieci i koty. Dużo kotów. Oto najdziwniejsze i najbardziej niepokojące kartki świąteczne w historii!
Tradycja wysyłania kartek świątecznych powoli zanika, ale jeszcze kilkanaście lat temu była jednym z ważniejszych rytuałów przedświątecznych. Rozsyłano więc obrazki żłóbków, choinek i aniołów. Ale czy widzieliście kiedyś te najdziwniejsze i czasem przerażające kartki świąteczne? W ich przypadku naprawdę musimy zastanowić się, co właściwie autor miał na myśli…
O co chodzi z tymi żabami?
Zaskakująco wiele kartek, głównie epoki wiktoriańskiej, nawiązywało w różny sposób do… żab. Mamy więc żaby tańczące, żaby w butach lub martwe, ale zawsze życzące Wesołych Świąt!
fot. The Library of Birmingham) „Every good wish for your Christmas.” – kartka wiktoriańska
fot.Lilly Library at Indiana University, Bloomington Karta świąteczna z XIX wieku
fot.Nova Scotia Archives/Flickr Naprawdę nie wiemy, jak opisać tę kartkę
fot. Horrible Sanity Wesołych Świąt!
Duch świąt na wiktoriańskiej pocztówce
Dalsza część artykułu pod ramką
Przerażone i przerażające dzieci
Wiele życzeń na kartkach składanych było przez najmłodszych. Nie powinno to nikogo dziwić, wszak dzieci uwielbiają święta!
Niektóre karki potrafiły być naprawdę… niepokojące
Oglądając niektóre kartki świąteczne łatwiej zrozumieć, dlaczego dzieci boją się Św. Mikołaja!
fot. Missouri History Museum Wesołych Świąt!
fot.Tea Tree Gully Library Jak widać Święta Bożego Narodzenia nie zawsze kojarzyły się z radością
fot. TuckDB Ephemera Kto się boi bałwana?
Śmierć na Święta?
Idea malowania martwych zwierząt na świątecznych kartkach jest całkiem… zaskakująca.
fot. National Library of Ireland/Flickr Co autor miał na myśli?
fot.Tea Tree Gully Library Świąt pełnych radości?
Kocie święta
Motywem przewodnim świątecznych kartek były również koty. Niekiedy humanoidalne.
fot.Derbyshire County Council Record Office Koty życzą Państwu Wesołych Świąt!
fot. Toronto Public Library Koty czuły magię Świąt
Kocie kolędy
Prosiaki, krasnoludki i inne
Na koniec przedstawiamy wybór kartek, które trudno była zakwalifikować do innych kategorii. Są więc prosiaki na rowerach, przerażające krasnoludki i dziwaczne zwierzęta.
Prosiak i krasnoludki. Wesołych Świąt!
fot. Laura Seddon collection/Manchester Metropolitan University Odrobina przemocy na świątecznej kartce
Krasnoludki i prosiaczki spieszą się na Święta
fot. Sydney Living Museums Jedna z pierwszych australijskich kartek świątecznych
Która kartka spodobała Wam się najbardziej?
KOMENTARZE (9)
A poczytałem sobie na stronach brytyjskich o tych dla mnie totalnie „antykartkach” świątecznych z epoki wiktoriańskiej (ugotowane dziecko w czajniku – brrry!!!), i zauważyłem, że…
Można by wyróżnić trzy główne przyczyny ich powsta(wa)nia.
I. Po pierwsze, był to przejaw typowego czarnego angielskiego humoru, który dla nas jakże często był i jest ciągle obecnie mało lub kompletnie niezrozumiały, zwłaszcza odnośnie powodów do śmiechu, czyli zwykle czyjegoś nieszczęścia.
A dlaczego tak żartowano w święta?
Ano bowiem według anglikańskiego kościoła: „Radość [bez względu na formę] jest chrześcijańskim obowiązkiem” zwłaszcza w święta. Dlatego też długie lata wielce popularne były również książeczki z równie „wisielczymi” dowcipami świątecznymi. Jako przykład tegoż angielskiego czarnego humoru świątecznego, jedna ze stron podaje – opisuje kartkę pokazującą, iż dostojnie wyglądający starsi państwo śmieją się „wręcz maniakalnie”, gdy wychylają się z okna swego mieszkania na drugim piętrze po to tylko aby wylać wodę na grupę kolędników znajdujących się poniżej… Oczywiście na kartce widnieje całkiem nie przekornie napis: „Życzymy wesołych świąt” ;(
II. Po drugie, było to (i to chyba najbardziej pierwotna – ale czy główna? – przyczyna powstania świątecznych dla mnie „anty-kartek”) naśladownictwem praktyk germańskich „z użyciem” demoniczno-diabelskiego kozła Krampusa: takiego „anty św. Mikołaja”, który obchodzi swe pseudo święto 5 grudnia, tj. oczywista na dzień przed św. Mikołajem.
I to wtedy karze on – Krampus, te dzieci, które źle się w mijającym roku zachowywały. Był też w Niemczech obok Krampusa i złowrogi pomocnik Świętego Mikołaja, Schmutzli, bijący dzieci nie tylko rózgą ale czym popadnie…
A jest to – powyższe – skonstatowane na jednej ze stron, krótko tak: „Nic zatem dziwnego, że tyle wiktoriańskich kartek świątecznych przeszło „na ciemną stronę mocy”:)
Tradycje takich kartek a la Krampus i, lub Schmutzli, razem z strojonymi choinkami, miałyby być przywiezione z Niemiec do UK przez księcia Alberta małżonka królowej, a szczególnie jego otoczenie w znacznej części przecież niemieckie. Stąd popularna w epoce wiktoriańskiej legenda angielska mówi, że „natenczas” Święty Mikołaj zwerbował Diabła, aby mu pomagał w święta. Wspólnie więc oni ustalali, które dzieci były w danym roku niegrzeczne, a które miłe. Diabeł, który pojawił się (w tym i na kartkach – brrryyy – świątecznych) pod różnymi postaciami, porwał zatem nieposłuszne dzieci i bił je, już nie zwykła rózgą, a srogim, sękatym wielkim kijem, wcześniej przywiązując je mocno linami do drzewa…
Dlatego też z czasem nawet Święty Mikołaj stał się w wiktoriańskim UK, przerażającym antybohaterem na wielu kartach świątecznych z tej epoki, gdzie można go było np. zobaczyć jak przez okna mieszkań szpieguje dzieci.
III. Po trzecie dzieci, czyli jak pisze autor cytowanej już wyżej strony, że ich, tj. oczywiście tych „strasznych” świątecznych kartek, „…misją było wywołanie strachu w sercach dzieci. Były więc wykorzystywane przez rodziców w ten „serdeczny” sposób wg nich oczywiście, dla dobra ich dzieci, bowiem chcieli oni – rodzice, tak mocno przestraszyć w ten sposób swoje pociechy, aby zachowywały się one grzecznie przez cały nadchodzący rok.”
Ponadto w celto-brytyjskich dawnych wierzeniach np. rudziki i strzyżyki są uważane za gatunki święte – za opiekunów dzieci i, lub za mieszkanie dla dusz zmarłych dzieci. Obrazy tych martwych ptaków na kartkach świątecznych miałyby więc np. „nawiązywać do historii biednych dzieci zamarzających na śmierć w Boże Narodzenie”.
A które (anty)kartki świąteczne mnie przypadły do (anty)gustu?
Obejrzałem na portalu Pinterest kilkaset takich wiktoriańskich „kartek” i… I najbardziej spodobały mi się te pokazujące antropomorfizacje warzyw, szczególnie takie w „wersji” upiornej, np. wielkiej rzepy z kłami budzącej brutalnie biednego poddanego JKM ;)
Bardzo dziękujemy za ten rewelacyjny komentarz! Może jakiś artykuł dla nas? Uwielbiamy Pana komentarze!
Dziękuję bardzo – również, za „dobre słowo”, szczególnie za nie wiem czy w pełni zasłużony przymiotnik „rewelacyjny” ;)
Czasami w mojej pracy muszę coś „popełnić”, tj. napisać (nie jest to co prawda mój główny obowiązek) jakieś artykuły branżowe, z którymi zresztą najczęściej zalegam i daję na ostatnią chwilę tuż przed ostatecznym składaniem numeru… :)
I stąd mój zapewne (te wymagania stylistyczne „branżowe”) nieco czasami „przyciężki”, zbyt toporny styl pisania przeze mnie mych komentarzy, ale…
Czy się kiedyś odważę na takie bardziej „dorosłe” dziennikarstwo? I napiszę z zakresu historii artykuł popularnonaukowy? No nie wiem…
A komentowanie u Państwa to taka moja „odskocznia” od siermiężnej codzienności :) i mam nadzieję nie Państwa kosztem, i… I tęsknota za pracą naukową, którą się kiedyś „parałem” – ciągnie wilka do lasu…
Co do żab – o których symbolice nie wspomniałem – dlaczego? No bo jest ona oczywista: to są po prostu karykatury dżentelmenów i „gentlewoman” tamtej epoki, a więc takich dandysów i „dandysek”, popularnie przedstawianych właśnie jako zwykłe żaby, także i za oceanem w ramach ogólnie pojętej kultury anglosaskiej (dandysi – mieszkający często w jednym pokoju ze zwykłej biedy, a udający „dobrze urodzonych” bogaczy, to właśnie wg Brytyjczyków takie żaby „we frakach” lub smokingach, będące, żyjące przecież w „bagnie”, a tylko udające ludzi „z towarzystwa” – podobnie jest zresztą z symboliką „myszową” – myszy zjadające kota, to również dandysi, „aspiranci” do dobrego „kociego” towarzystwa).
Dodam jeszcze – odnośnie tradycji brytyjskich zaczerpniętych z Niemiec, że w okolicach głównie Luxemburga, Krampus zamienia się w nieomal ludożerczego Housekera, i… I także jak Krampus obchodzi on swe „święto” razem z św. Mikołajem. Był też w Niemczech obok Krampusa i Schmutzli i, lub Ruprecht – Rupert (pachołek Mikołaja), również dawniej bijący niegrzeczne dzieci rózgą lub miotłą, a dzisiaj rozdający im razem z Krampusem i, lub św. Mikołajem, w prezencie najczęściej kawałki węgla. Wszystkie te „potworki” germańskiej proweniencji często są wspominane nie tylko zresztą 5-6 ale i 21 – 22 grudnia, tuż przed Bożym narodzeniem.
Przy okazji dowiadujemy się tutaj dlaczego kościół obchody dnia św. Mikołaja, ustanowił właśnie na dzień 6 grudnia. W ten sposób chciał bowiem po prostu zastąpić pogańskie uroczystości i ich demonicznych bohaterów, chrześcijańskim odpowiednikiem, zwalczyć lub włączyć do chrześcijańskiej tradycji, święto – święta pogańskie – tutaj Krampusa – Schmutzli, Housekera czy Ruprechta, ale… Ale jak widać z dość marnym skutkiem.
…a zapomniałem jeszcze dodać, że wszystkie one, owe „potworki” germańskie, świetnie się wpisują w tradycję brytyjskich złośliwych duszków – stworków goblinów.
Powyższy komentarz jest zdecydowanie bardziej wartościowy merytorycznie, niż sam artykuł.
Przed wydaniem opinii proponuję zainteresować się symboliką. Co symbolizowała żaba a co martwy ptak. Wtedy wiele pytań znajdzie odpowiedź. Za sto lat ludzie pewnie będą się zastanawiać co za głupcy dawali sobie figurki słonia skoro w Polsce słonie nawet nie żyją. Te kartki są, być może, przykładem na to jak jedne wierzenia i wynikająca z nich ciemnota wypiera inne, choć często sie zdarza, że zastępuje. Stąd na przykład „data” urodzin Jezusa. Dobrym, choć rzadko występującym zwyczajem, jeśli spotykamy coś niezrozumiałego jest odpowiedzieć sobie na pytanie – może to JA czegoś nie wiem? W Polsce powszechnym zwyczajem jest w takiej sytuacji atak. Lub kpina, że „dziwne”, chore”, „nienormalne”. Baranek na kartce czy słonik na komodzie jest dla nas normalny i zrozumiały. Może więc przyjąć, żaba była równie zrozumiała dla naszych przodków. Moze wówczas przyszłe pokolenia nie będę się dziwić, że my ceniliśmy sobie wyobrażenia barana. Może to był sposób pokazania odbiorcy co o nim sądzimy? A ci co sobie przyklejali ryby na samochodzie to pewnie członkowie kółka wędkarskiego. Zanim zacznie się coś krytykować lub wyśmiewać warto zacząć od zdobycia wiedzy na ten temat.
Super
Ciekawe co miałby do powiedzenia na ten temat koleś od Grzybóga
Co do krasnoludków i prosiaków :
Napis „glædelig jul” sugeruje, że kartka jest z Danii. Mieszkam tu i dla mnie przedstawione na niej motywy są normalne. Duńczycy do dziś dekorują domy figurkami skrzatów (bo tutaj to one przynoszą prezenty). Marcepanowe i czekoladowe prosiaki można spotkać w każdym sklepie, bo w święta je się tutaj pieczoną wieprzowinę.