Od 9 000 lat dzierżawy w Dublinie po globalne imperium i wielką filantropię – poznajcie fascynujące losy rodu Guinnessów, który zmienił historię piwa.
Historia dynastii Guinnessów zaczyna się w połowie XVIII wieku od jednego odważnego kroku młodego piwowara, Arthura Guinnessa. 31 grudnia 1759 roku 34-latek, dysponując 100 funtami odziedziczonymi po swoim ojcu chrzestnym, podpisał niezwykły kontrakt: wydzierżawił opuszczony browar przy St. James’s Gate w Dublinie na… 9 000 lat. Roczny czynsz ustalono na 45 funtów, co z perspektywy czasu okazało się jedną z najbardziej opłacalnych umów w dziejach przemysłu piwowarskiego.
Browar zajmował zaledwie kilka akrów. Miał własną słodownię, warzelnię i stajnie, ale był zaniedbany. Atutem była za to lokalizacja. Leżał tuż przy planowanym Kanale Królewskim, który miał połączyć Dublin z resztą Irlandii i ułatwić transport surowców oraz gotowego piwa. Arthur zaczął od produkcji odmian tradycyjnych, zgodnych z ówczesnym gustem, lecz szybko zrozumiał, że przewagę da mu produkt inny niż wszystkie.
Własny interes i nie tylko
W 1778 roku rozpoczął eksperymenty z ciemnym piwem typu porter. Głęboki smak, lepsza trwałość i możliwość długiego transportu sprawiły, że trunek błyskawicznie zyskał popularność. W 1799 roku Guinness całkowicie przestawił browar na warzenie porteru i stoutów, rezygnując z innych stylów. Jednocześnie zaczął zabiegać o interesy całej branży. Jak? Stanął chociażby na czele cechu browarników, lobbował za obniżeniem podatków i zniesieniem ograniczeń na wywóz piwa z Irlandii. Dzięki tym zabiegom irlandzki porter zaczął podbijać rynek angielski.
fot.domena publicznaHistoria dynastii Guinnessów zaczyna się od jednego odważnego kroku Arthura Guinnessa
Charakter Arthura dobrze pokazuje słynna scena sporu o wodę. Gdy władze Dublina próbowały ograniczyć browarowi dostęp do wodociągu, powołując się na niejasności w umowie, Guinness miał podobno pojawić się w ratuszu z kilofem i oświadczyć, że w razie potrzeby sam przekopie sobie nowy kanał. Ostatecznie sprawę rozstrzygnął sąd: browar zachował prawo do wody, zobowiązując się do niewielkiej, ale corocznej opłaty. Tak narodziła się legenda przedsiębiorcy, który… nie daje sobie w kaszę dmuchać.
Założyciel zmarł w 1803 roku. Z dziesięciorga jego dzieci dorosłości doczekało pięciu synów. Najstarszy, Hosea, został duchownym, dlatego stery browaru objął Arthur Guinness II, wspierany przez braci, Benjamina i Williama. Firma nadal miała status rodzinnej, a jednocześnie coraz silniej zakorzeniała się w życiu miasta. Sam Arthur senior angażował się w działalność charytatywną, wspierał szpitale i edukację przy katedrze św. Patryka. Był to początek filantropijnej tradycji rodu.
Przeczytaj też: Zadziwiająca historia ziemniaka
Od rodzinnego browaru do światowej potęgi
XIX wiek stał się dla Guinnessów czasem niewiarygodnego rozkwitu. Kluczową rolę odegrał Benjamin Lee Guinness, wnuk założyciela. Jako młody człowiek praktykował u ojca, a w wieku 21 lat został formalnym wspólnikiem. W połowie lat 50. XIX stulecia przejął stery firmy, został głową rodziny i przedsiębiorstwa.
Już wtedy browar uchodził za największy w Irlandii. Ale ambicje Benjamina sięgały znacznie dalej. W ciągu dekady potroił sprzedaż, intensywnie rozwijając eksport. Wykorzystał ożywienie gospodarcze po Wielkim Głodzie z lat 40., a dzięki sieci portów brytyjskiego imperium czarne piwo z Dublina zaczęło docierać do Afryki, obu Ameryk i Australii. Mówiono, że dwadzieścia lat po klęsce głodu nie było w Irlandii sklepu, w którym nie sprzedawano by Guinnessa.
Benjamin dbał też o markę. W 1862 roku wprowadził charakterystyczną czarną etykietę z harfą – symbolem Irlandii – i reprodukcję podpisu Arthura Guinnessa. W 1876 roku znak ten został zastrzeżony. W drugiej połowie XIX wieku teren browaru rozrósł się do dziesiątek akrów. Powstały nowe warzelnie, bednarnie i prywatne nabrzeże nad rzeką Liffey, skąd beczki wysyłano w świat. W 1886 roku Guinness stał się największym browarem na świecie i jako jedna z pierwszych firm branży piwowarskiej zadebiutował na giełdzie w Londynie.
fot.Manecke / CC BY-SA 3.0Benjamin wprowadził charakterystyczną czarną etykietę z harfą i reprodukcję podpisu Arthura Guinnessa
Mimo tak imponującej skali przedsiębiorstwo wciąż pozostawało pod ścisłą kontrolą rodziny. Benjamin miał trzech synów i jeszcze za życia zadbał, by udziały w firmie nie trafiły w obce ręce. Po jego śmierci najstarszy, Arthur Edward Guinness, otrzymał tytuł baroneta i szybko skupił się na polityce oraz działalności dobroczynnej. Został członkiem Izby Gmin. Jako baron Ardilaun zasłużył się m.in. wykupem i przekazaniem mieszkańcom Dublina parku St. Stephen’s Green.
Równolegle młodszy brat, Edward Cecil Guinness, przejął zarządzanie w browarze. Pod jego rządami firma weszła w XX wiek jako prawdziwa potęga przemysłowa, zatrudniająca tysiące osób. W 1891 roku Edward został wyniesiony do Izby Lordów jako baron Iveagh, a w 1919 roku otrzymał tytuł hrabiego. Guinness umocnił się wówczas jako symbol gospodarczy Irlandii. Wielu Irlandczyków traktowało to piwo jak dobro narodowe.
Filantropia – drugie oblicze dynastii
Równolegle z rozwojem interesów rosła sława Guinnessów jako filantropów. Arthur senior i Arthur II wspierali szkoły, szpitale i inicjatywy religijne, ale prawdziwy rozmach działalności dobroczynnej przyniósł czas Benjamina Lee i jego synów.
Benjamin zasłynął jako „dobry pan”. Płacił robotnikom więcej, niż wynosiła przeciętna płaca, wprowadzał świadczenia socjalne: fundusz emerytalny, opiekę zdrowotną czy też budownictwo mieszkaniowe. Jednocześnie z własnych środków sfinansował spektakularną renowację zaniedbanej katedry św. Patryka w Dublinie. Na prace wydał ponad 150 tysięcy funtów, co w połowie XIX wieku było sumą porównywalną z budżetem niewielkiego miasta. Odnowiona świątynia stała się symbolem odrodzenia Dublina, a wdzięczni mieszkańcy ufundowali jej dobroczyńcy pomnik na dziedzińcu.
fot.domena publicznaBenjamin płacił robotnikom więcej, niż wynosiła przeciętna płaca i wprowadzał świadczenia socjalne
Jeszcze większą skalę miała działalność Edwarda Cecila Guinnessa. W 1889 roku przeznaczył on 250 tysięcy funtów na utworzenie Guinness Trust, fundacji budującej tanie mieszkania dla robotników w Londynie i Dublinie. Późniejsza Iveagh Trust zrealizowała całe osiedla czynszówek, łaźnie i pralnie publiczne, targowisko Iveagh Market, a nawet świetlicę dla dzieci z biednych rodzin, znaną jako „Bayno”. Celem było nie tylko zapewnienie dachu nad głową, lecz także poprawa higieny i warunków życia w przeludnionych dzielnicach.
Edward wspierał również szpitale i uniwersytety, z Trinity College na czele. Jego brat Arthur finansował zakładanie parków i renowację zabytkowej biblioteki Marsh’s Library. W następnym pokoleniu Rupert Guinness podarował państwu irlandzkiemu reprezentacyjną rezydencję Iveagh House, dziś siedzibę Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Dzięki takim gestom Guinnessowie zapracowali na opinię dobroczyńców Dublina i całej Irlandii.
Przeczytaj też: Brygida tak kochała piwo, że zamieniała w nie brudną wodę po kąpieli. Poznaj sylwetki 5 świętych patronów piwa!
Tragedie, współczesność i dziedzictwo rodu
Wiek XX przyniósł rodzinie Guinnessów zarówno dalszą potęgę, jak i serię dramatów, które podsycały opowieści o rzekomej „klątwie” rodu. W latach 20. i 30. głośno było o „dziewczętach Guinness” – trzech córkach sir Ernesta Guinnessa, które stały się ikonami arystokratycznych salonów i mecenaskami sztuki. Jednocześnie rodzina nadal odgrywała ważną rolę polityczną: Walter Guinness, baron Moyne, był bliskim współpracownikiem Winstona Churchilla i ministrem ds. Bliskiego Wschodu. W 1944 roku został zastrzelony w Kairze przez bojowników żydowskiej organizacji Lehi. Zamach, który wstrząsnął opinią publiczną, stał się jednym z symboli burzliwego końca brytyjskiego panowania na Bliskim Wschodzie.
fot.domena publicznaWalter Guinness, baron Moyne, był bliskim współpracownikiem Winstona Churchilla i ministrem ds. Bliskiego Wschodu
W latach 60. tragiczną sławę zyskał Tara Browne, młody dziedzic fortuny Guinnessów i ulubieniec londyńskiej bohemy. W 1966 roku zginął w wypadku samochodowym, a jego śmierć zainspirowała Johna Lennona do napisania fragmentu piosenki „A Day in the Life”. Kolejne tragedie, m.in. samobójcza śmierć Lady Henrietty Guinness czy porwanie Jennifer Guinness przez irlandzkich gangsterów w 1986 roku, sprawiły, że media zaczęły mówić o rodzie, który „ma wszystko oprócz szczęścia”.
Równocześnie zmieniało się miejsce rodziny w samej firmie. Po II wojnie światowej browar stopniowo przechodził w ręce zawodowych menedżerów. W 1997 roku spółka Guinness plc połączyła się z koncernem Grand Metropolitan, tworząc globalnego giganta Diageo. Rodzina zachowała część udziałów, ale po raz pierwszy od 1759 roku nie kontroluje bezpośrednio przedsiębiorstwa, które przyniosło jej sławę i majątek.
Księga rekordów Guinnessa i marketingowy majstersztyk
Mimo to nazwisko Guinness pozostaje rozpoznawalne na całym świecie. W XXI wieku obecną głową rodu jest Arthur Edward „Ned” Guinness, 4. hrabia Iveagh. Rodzina wciąż należy do najbogatszych w Wielkiej Brytanii i Irlandii, lecz jej interesy są dziś znacznie bardziej zdywersyfikowane: od rolniczej posiadłości Elveden w hrabstwie Suffolk po ogromne tereny deweloperskie w Kanadzie. Kontynuowana jest również tradycja filantropii – poprzez fundacje mieszkaniowe, wsparcie szpitali, uczelni i instytucji kultury.
fot.Mikel Ortega / CC-BY-SA-3.0Nazwisko Guinness pozostaje rozpoznawalne na całym świecie
Co ciekawe, przez dziesiątki lat produkt nie potrzebował reklam. Sprzedawał się, kolokwialnie rzecz ujmując, sam. Marka piwa była tak znana, że odbiorcom niepotrzebne były dodatkowe afisze.
Innym „majstersztykiem” było stworzenie „Księgi rekordów Guinnessa”, która zawiera udokumentowane rekordy świata, zarówno naturalne, jak i osiągnięte przez ludzi. Pierwsza edycja została wydana w 1955 roku właśnie przez browar Guinness. Wymyślił ją jeden z dyrektorów, który spierał się w pubie – rzecz jasna przy ciemnym piwie – o to, który ptak jest najszybszy na świecie. Księga miała początkowo bawić, a stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych i prestiżowych publikacji na świecie. Na jej kartach można znaleźć rekordy całkowicie profesjonalne, jak i absurdalne.
Bibliografia
- www.guinness.com/en-us/our-craft/guinness-story (dostęp: 4 grudnia 2025 r.)
- www.hopculture.com/cult-of-guinness/ (dostęp: 4 grudnia 2025 r.)
- Sądeczanin: miesięcznik niezależny. R. 2, Nr 5 (maj 2009) ꞊ Nr 17, s. 38-39.
- Corcoran T., The Goodness of Guinness: The Brewery, Its People and the City of Dublin, 2005.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.