Ciekawostki Historyczne
Nowożytność

Upiorne początki Madame Tussaud’s

O tym nietypowym „gabinecie” słyszała chyba większość z nas. Tymczasem zapewne niewielu zdaje sobie sprawę z tego, jakiego horroru w młodości musiała doświadczyć Madame Tussaud. Nie dano jej wyboru. Za odmowę takiej „obsługi” głów sama mogła… stracić głowę.

Naprawdę nazywała się Marie Grosholtz. Przyszła na świat w Szwajcarii. Jej rodzina przeniosła się jednak do Paryża. W stolicy Francji w młodym wieku została dostrzeżona przez uznanego już wtedy artystę. Był nim dr Philippe Curtius, który dla swojej nowej pasji porzucił ostatecznie praktykę lekarską. Prowadził on swój gabinet figur, nazywany „Salon de Cire”. Aż do ukończenia 18. roku życia szkoliła się pod jego okiem. Prywatnie nawet nazywała go wujkiem. W tym czasie dane jej było wykonać maski m.in. Voltaire’a oraz Jeana-Jacques’a Rousseau.

Później zaś otworzyła się przed nią niepowtarzalna wręcz szansa: otóż „Salon de Cire” odwiedzała siostra Ludwika XVI, Elżbieta, która zaoferowała Marie, żeby dołączyła do jej dworu w Wersalu w charakterze nauczycielki. I tak też się stało.

Marie Grosholtz poznała dworskie życie, a nawet samą parę królewską – Ludwika XVI i Marię Antoninę. Gdyby tylko mogła przewidzieć, w jakich okolicznościach przyjdzie jej ich żegnać…

W każdym razie w międzyczasie nastał rok 1789. Curtius miał wielu znajomych w kręgach politycznych i dobrze wiedział, co się święci. Rewolucja wisiała w powietrzu. Zdawał sobie sprawę z tego, co groziło Marii i zaczął ją przekonywać, by zrezygnowała ze służby w Wersalu. Według jednej z podawanych wersji miał jej zasugerować, by symulowała chorobę, którą będzie można wyleczyć tylko w Paryżu. Tak też się stało. Marie Grosholtz wróciła na artystyczne „stare śmieci”, gdzie w międzyczasie Curtius założył Caverne des Grands Voleurs – wystawę podobizn znanych francuskich przestępców, którą wzbogacał dzięki współpracy z jednym z katów, zapewniającym mu dostęp do ciał w zamian za odpowiednią gratyfikację finansową.

Przeczytaj także: Wielka rewolucja… antykościelna

Zdobycie Bastylii było dla niej szokiem. Ale nie z politycznego powodu

W końcu wydarzenia zaczęły dziać się szybko. Zaczęła się rewolucja, w którą Curtius aktywnie się zaangażował. BYł nawet członkiem utworzonej wtedy gwardii. Zresztą rewolucjoniści „odwiedzili” go na dość wczesnym etapie, żądając wydania na potrzeby propagandowe figur Jacques’a Neckera, odwołanego przez Ludwika XVI, oraz księcia Orleańskiego, Filipa Égalité, który zaczął im sprzyjać.

W końcu przyszedł dzień, w którym zaatakowana została Bastylia. Tłum pojmał tam dwóch więźniów, których następnie zdekapitował. Zastanawiano się, co robić dalej. I ktoś rzucił hasło: zanieśmy ich głowy do Curtiusa! Według jednej z wersji wydarzeń Marie Grosholtz była tam wtedy sama. Według innej to Curtius kazał jej wykonać to upiorne zadanie, o którym za chwilę napiszemy.

Jacques-Louis Davidfot.Jacques-Louis David / domena publiczna

Maria Antonina w drodze na egzekucję

Kiedy otwarła bramy, jej oczom ukazał się przerażający widok: nabite na piki głowy. A tłum oczekiwał, że – jak gdyby nigdy nic – wykona najpierw ich maski, a potem odlewy. Odmawiając, ryzykowała, iż tłum wedrze się do budynku i zagrozi jej matce. Zdecydowała się zatem wykonać maski pośmiertne obu ściętych członków załogi Bastylii.

W miarę rozkręcania się machiny rewolucji takie sytuacje powtarzały się coraz częściej. We wrześniu 1792 roku rewolucjoniści wdarli się do więzienia, skąd wywlekli tych, których podejrzewali o bycie arystokratami lub księżmi.

Przeczytaj także: Rewolucja jest kobietą. Pięć niezwykłych kobiet Rewolucji Francuskiej

Stała się artystycznym trybikiem machiny terroru

Wśród wspomnianych arystokratów znalazła się księżniczka de Lamballe, którą Marie poznała podczas swojego pobytu w Wersalu. Nie dała jednak po sobie nic poznać, kiedy przyniesiono jej głowę. Praca, jaką wykonywała do tej pory, stała się zadaniem, które musiała realizować na rozkaz władz rewolucyjnych.

I tak w styczniu 1793 roku nakazano jej, by wykonała maskę Ludwika XVI. Później musiała powtórzyć tę czynność wobec zamordowanego Marata, a także ściętej Marii Antoniny. Odpowiadający za walory artystyczne rewolucji Jacques-Louis David nakazał jej także wykonanie szkicu byłej królowej w drodze na egzekucję, ale to już było dla Marie za wiele – na jej widok zemdlała.

Madame Tussaudfot.Hmvh / CC BY-SA 4.0

Madame Tussaud na wystawie w Londynie

Czasami przynoszono jej głowy skazanych, kiedy indziej kazano jej wybrać się na cmentarz Madeleine i znaleźć konkretną głowę, zanim została wrzucona do zbiorowego grobu po egzekucji. Odwiedzała ten cmentarz nader często, zaś wykonane przez nią odlewy służyły władzom rewolucyjnym i były umieszczane w ich galeriach. Figury Ludwika XVI i Marii Antoniny miały przypominać Francuzom o przepychu, w jakim żyła monarchia.

Wyraźnie też dano Marie do zrozumienia, że jeżeli odmówi wykonywania masek w tych przerażających warunkach, spotka ją los tych, których głowy przychodziło jej trzymać. Zresztą na pewnym etapie machina terroru działała tak sprawnie, że usprawniono jej pracę, umieszczając stanowisko Marie w pobliżu gilotyny – w ten sposób szybciej otrzymywała odcięte głowy.

Przeczytaj także: Czemu zginęła Maria Antonina?

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

O krok od własnej śmierci

W czasach rewolucji francuskiej nikt jednak nie mógł czuć się bezpieczny. W roku 1794 nagle to Marie i jej matka zostały aresztowane i uwięzione. Ktoś doniósł, że była przyjaciółką rodziny królewskiej. Niechybnie czekałaby je gilotyna i nic by im nie pomogło. Ale ocalały – zapewne dzięki temu, że Robespierre, z którym paradoksalnie na pewnym etapie Curtius współpracował, został obalony.

Zresztą to jej mentor miał załatwić jej zwolnienie i uratować od niechybnego wyroku śmierci. Marie wraz z matką wyszły na wolność. Nie oznaczało to jednak uwolnienia się od wykonywanej pracy – nowi rządzący Francją zażądali od niej, by wykonała pośmiertną maskę samego Robespierre’a.

Jesienią 1794 roku, po trwającej od lata chorobie, zmarł Curtius. Zostawił jej Salon de Cire. Sama Marie Grosholtz podejrzewała, że mógł zostać otruty. Od tej pory sama prowadziła tę nietypową galerię, a swoje kierownictwo rozpoczęła od spłacenia pozostawionych przez „wujka” długów.

Rok po przejęciu salonu stała się Madame Tussaud. Stało się to po tym, jak wyszła za mąż za inżyniera, ale i hulakę François Tussauda. Młodszego od niej o 8 lat i zatrudnionego już wcześniej w biznesie Curtiusa. Oświadczał się jej kilka razy. Dość szybko zdała sobie sprawę z tego, że popełniła błąd, ponieważ marnotrawił pieniądze, które ona zarobiła.

Kierunek: Anglia

W roku 1802 po tym, jak pomiędzy dwoma państwami zawarty został traktat pokojowy, Marie Grosholtz, a raczej już Madame Tussaud, zdecydowała się wyjechać do Anglii. Otrzymała stamtąd propozycję współpracy od znajomego Curtiusa nazwiskiem Philipstal, który zabawiał ludność swoim show o nazwie Phantasmagoria.

Zabrała przy tym ze sobą swojego starszego syna Josepha oraz wykonane odlewy. W Londynie zaś rozpoczęła swoją działalność wystawową w Lyceum Theatre. Jak pisze Patrycja Cembrzyńska:

W Londynie, gdzie osiadła na stałe, otworzyła ekspozycję, której główną atrakcją była gilotyna – pomniejszony model paryskiej „Wdowy” z placu de Grève – i głowy ofiar terroru. W przeciwieństwie do modeli innych postaci historycznych uświetniających ekspozycję nie były one przymocowane do tułowia, lecz eksponowane osobno w Gabinecie Okropności.

Madame Tussaudfot.Rudolph.A.furtado / domena publiczna

Ostatnią zaś figurą woskową, jaką wykonała w życiu, była jej własna

Ale nie zapomniała, co się najlepiej „sprzedaje”. Wykonała, chociażby pośmiertną maskę straconego za próbę zamachu na króla Jerzego III Edwarda Desparda.

Ruszyła w późniejszym czasie w podróż po Anglii, Szkocji i Irlandii, kontynuując z jednej strony zdejmowanie masek tamtejszych przestępców, z drugiej zaś wzbogacając w ten sposób swoją wystawę. Wcześniej sprowadziła do Anglii drugiego syna, François.

W końcu osiadła na stałe w Londynie. Ostatnią zaś figurą woskową, jaką wykonała w życiu, była jej własna. Zrobiła ją w 1842 roku, na osiem lat przed śmiercią. I w ten sposób sama unieśmiertelniła się w sposób, który doprowadziła do perfekcji w czasach terroru rewolucji francuskiej.

Bibliografia

  1. Cembrzyńska, Martwy przedmiot fotografii. Woskowane ciała, „Kultura Współczesna”, nr 2/2014.
  2. Chapman, Madame Tussaud in England. Career Woman Extraordinary, Quiller Press, London 1992.
  3. Tanaś, Tanatoturystyka. Od przestrzeni śmierci do przestrzeni turystycznej, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2013.
  4. Thorne, Madame Tussaud. Waxwork Queen of the French Revolution, Short Books, London 2004.

Zobacz również

Nowożytność

Polska ofiara wielkiej rewolucji

Piękna polska księżna jako wróg rewolucji była przetrzymywana w nieludzkich warunkach. Kiedy ją stracono, podniosły się głosy o zezwierzęceniu rewolucjonistów.

21 września 2024 | Autorzy: Herbert Gnaś

Średniowiecze

Władcy zabici przez poddanych

Nie każdemu królowi dane jest panować długo i szczęśliwie. W historii bywało, że z zemsty, żądzy władzy lub zwykłego niezadowolenia ginęli z rąk własnego ludu.

8 września 2023 | Autorzy: Maria Procner

Nowożytność

Diament nadziei i… klątwy

Diament Hope to jeden z najbardziej drogocennych artefaktów na ziemi. Przez stulecia wywoływał obsesję pożądania. Wokół kamienia krąży jednak mroczna legenda.

15 czerwca 2023 | Autorzy: Marcin Moneta

Nowożytność

Makabryczne eksponaty. Śledztwo w poszukiwaniu książek oprawionych w ludzką skórę

Choć trudno w to uwierzyć, w zbiorach wielu szacownych bibliotek świata znaleźć można książki oprawione w ludzką skórę. Skąd wzięły się te eksponaty i jaka...

23 kwietnia 2021 | Autorzy: Megan Rosenbloom

XIX wiek

Morderstwo w Czerwonej Stodole i dziwne losy szczątków zabójcy

Śledzenie poszukiwań seryjnych morderców, oglądanie relacji z ich rozpraw czy zaczytywanie się w szczegółach popełnionych przez nich zbrodni to makabryczne rozrywka, jednak nie jest to...

16 kwietnia 2021 | Autorzy: Anna Baron-Jaworska

Średniowiecze

Książki oprawione w ludzką skórę – makabra czy… romantyczny gest?

Co byście powiedzieli, gdyby ktoś, chcąc wyrazić swoją miłość, podarował wam cząstkę siebie? Dosłownie! Na przykład w formie romantycznych sonetów elegancko oprawionych w... ludzką skórę....

23 listopada 2020 | Autorzy: Anna Baron-Jaworska

KOMENTARZE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W tym momencie nie ma komentrzy.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.