Ciekawostki Historyczne
Druga wojna światowa

Obrona Berlina w 1945 roku

Opętany manią „twierdz” Hitler chciał stworzyć wokół stolicy upadającej III Rzeszy „mocny pas oporu”. Jak wyglądały przygotowania do obrony „Festung Berlin”?

Dopiero gdy na początku 1945 roku Armia Czerwona stanęła nad Odrą, Niemcy zaczęli budować pozycje obronne Berlina. Na wschodnich peryferiach miasta powoli pojawiło się kilka okopów i przeszkód przeciwczołgowych. A potem nastąpiło coś niewiarygodnego: kiedy Armia Czerwona zatrzymała się przed zamarzniętą rzeką, aby zaczekać na wiosenną odwilż, stanęły także przygotowania do obrony Berlina. Aż do marca nie poświęcono jej większej uwagi, a potem zrobiło się na to za późno. Nie było już sił, materiałów ani sprzętu, aby zbudować nieodzowne umocnienia.

Pas oporu wokół Wielkiego Berlina

W ciągu dwóch wyczerpujących miesięcy ożywionych prac powiązano sklecone naprędce linie obrony. Pod koniec lutego 1945 roku w przerywanym pierścieniu dwadzieścia do trzydziestu mil od miasta pośpiesznie utworzono „pas przeszkód”. Linia ta biegła przez tereny leśne, mokradła i wzdłuż jezior, rzek i kanałów, przeważnie na północ, południe i wschód od miasta. Nim Reymann objął dowództwo, wydano rozkazy określające te rejony przeszkód jako pozycje umocnione.

Zgodnie z manią „twierdz” Hitlera lokalnym oddziałom Volkssturmu powiedziano, że oczekuje się od nich utrzymania tych pozycji i walki do ostatniego człowieka. Aby przekształcić je w mocny pas oporu, potrzeba było wielkiej liczby ludzi, mnóstwa dział i innego sprzętu, ponieważ ten pas przeszkód ciągnął się prawie przez sto pięćdziesiąt mil wokół Wielkiego Berlina.

Żołnierz Volkssturmu na pozycji bojowej w okolicach Berlina w kwietniu 1945 roku.fot.Bundesarchiv, Bild 146-1985-092-29 / Woscidlo, Wilfried / CC-BY-SA 3.0

Żołnierz Volkssturmu na pozycji bojowej w okolicach Berlina w kwietniu 1945 roku.

Reymann stwierdził wkrótce, że poza rejonami, gdzie nad owym pasem bezpośredni nadzór miała armia, tak zwane pozycje umocnione często ograniczały się do kilku okopów przy głównych drogach, nielicznych, rozproszonych stanowisk dział bądź kilku wzmocnionych betonem budynków w pośpiechu przystosowanych do samodzielnej obrony, z oknami zamurowanymi cegłami i ze szczelinami dla karabinów maszynowych. Te słabe stanowiska, których w większości nawet nie obsadzono, na mapach w Kancelarii Rzeszy były oznaczone jako „silne punkty oporu”.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Pierwszy pierścień umocnień

Główna linia obrony leżała w samym mieście. Tworzyły ją trzy koncentryczne pierścienie. Pierwszy, o obwodzie sześćdziesięciu mil, opasywał peryferie miasta. Wobec braku odpowiednich materiałów umocnienia budowano z tego, co było pod ręką: starych wagonów i platform kolejowych, zwałów gruzu ze zburzonych domów, betonowych bloków. Schrony przeciwlotnicze zamieniano na bunkry, wykorzystano także przeszkody naturalne – jeziora i rzeki Berlina.

Teraz gromady ludzi pracowały dniem i nocą, aby powiązać te naturalne oraz sztuczne przeszkody w ciągłą linię obrony i zaporę przeciwczołgową. Prace te wykonywano ręcznie. Nie było sprzętu mechanicznego. Większość ciężkich maszyn do robót ziemnych dawno już wysłano na wschód, żeby budowały fortyfikacje na froncie nad Odrą. Możliwości tych niewielu, jakie pozostały, ograniczał brak paliwa – absolutne pierwszeństwo do benzyny miały dywizje pancerne.

 

Zakładano, że przy budowie tych umocnień będzie pracowało sto tysięcy robotników. W rzeczywistości nigdy nie było ich więcej niż trzydzieści tysięcy. Brakowało nawet narzędzi ręcznych. Prasa apelowała o kilofy i łopaty, ale rezultaty były niewielkie. Jak to określił pułkownik Refior, „berlińscy ogrodnicy najwyraźniej doszli do wniosku, że okopywanie ich zagonów kartofli jest ważniejsze niż kopanie rowów przeciwczołgowych”. Tak czy owak, Reymann uważał, że wszystkie te wysiłki są daremne. Pierścień obrony okrężnej nie zostanie ukończony na czas. Była to beznadziejna robota i beznadziejnie daleko było do jej zakończenia.

Czytaj też: Do obrony stolicy konającej III Rzeszy Hitler wysłał… dzieci i starców

Ostatnia wyspa obrony

Drugi, czyli środkowy pierścień mógłby być groźną przeszkodą, gdyby został obsadzony przez doświadczone, dobrze uzbrojone jednostki. W obwodzie miał on około dwudziestu pięciu mil, a zapory już od dawna były gotowe. Sieć kolejową Berlina przekształcono w śmiertelną pułapkę. Głębokie wykopy, jakie porobiono na torach i bocznicach – niektóre miały od stu do dwustu jardów szerokości – tworzyły doskonałe rowy przeciwczołgowe. Z ufortyfikowanych domów przy torach artylerzyści mogli rozbić każdy czołg, który by wpadł w te rowy. Na innych odcinkach linia ta przebiegała wzdłuż torów szybkiej kolei miejskiej (S-Bahn), co dawało obrońcom przewagę dzięki wysokim szańcom nasypów.

Sieć kolejową Berlina przekształcono w śmiertelną pułapkę.fot.Bundesarchiv, Bild 183-J31319 / CC-BY-SA 3.0

Sieć kolejową Berlina przekształcono w śmiertelną pułapkę.

A gdyby i te pozycje obronne przełamano, pozostawał jeszcze trzeci, wewnętrzny, pierścień w centrum miasta. Rejon ten, zwany Cytadelą, którego miano bronić do końca, obramowany Kanałem Landwehry i Szprewą, leżał w dzielnicy Mitte. Na tej ostatniej wyspie obrony znajdowały się niemal wszystkie główne budynki rządowe. W tych wielkich gmachach, połączonych barykadami i ścianami betonowych bloków, ostatni obrońcy mieli się trzymać do końca – i w ogromnym Ministerstwie Lotnictwa (Reichsluftfahrtministerium) Göringa, i w olbrzymim Bendler Blocku, gmachu naczelnego dowództwa wojskowego, oraz w pustych bryłach Kancelarii Rzeszy i Reichstagu.

Z Cytadeli przez wszystkie pierścienie obrony rozchodziło się promieniście, jak kawałki pokrojonego tortu, osiem sektorów, z których każdy miał swego dowódcę. Poczynając od dzielnicy Weissensee na wschodzie, sektory oznaczono w kierunku ruchu wskazówek zegara literami od A do H. Sam wewnętrzny pierścień oznakowano literą Z. Wspierało te pierścienie sześć potężnych wież artylerii przeciwlotniczej – w Humboldthain, Friedrichshain i na terenie berlińskiego zoo.

Czytaj też: Operacja berlińska, czyli jak Stalin wyrolował Eisenhowera, a Żukow z Koniewem pokonał Niemców w 14 dni

Brak ludzi i broni

Ale „Festung Berlin” brakowało wielu istotnych elementów. Najbardziej ludzi. Zdaniem Reymanna nawet w idealnych warunkach potrzebowałby 200 tysięcy w pełni wyszkolonych i zahartowanych w walkach żołnierzy. Tymczasem do obrony 321 mil kwadratowych Berlina – obszaru niemal równego Nowemu Jorkowi – dostał po prostu zbieraninę, od piętnastoletnich członków Hitlerjugend do siedemdziesięciolatków.

Miał policjantów, saperów i przeciwlotników, ale na jego piechotę składało się jedynie sześćdziesiąt tysięcy niewyszkolonych volksszturmistów. Ci zmęczeni, starzy ludzie, którzy teraz kopali okopy lub dreptali na pozycje wzdłuż podejść do Berlina, mieli wziąć na siebie główny ciężar obrony miasta. W hierarchii wojsk Volkssturm znajdował się na samym dnie. (…) Nawet wyposażenie Volkssturmu leżało w gestii partii. Volksszturmiści nie mieli pojazdów, kuchni polowych czy własnych środków łączności.

„Festung Berlin” brakowało wielu istotnych elementów. Najbardziej ludzi.fot.Bundesarchiv, Bild 183-J31320/CC-BY-SA 3.0; koloryzacja: Ruffneck88/CC BY-SA 4.0

„Festung Berlin” brakowało wielu istotnych elementów. Najbardziej ludzi.

W sumie jedna trzecia ludzi Reymanna nie była uzbrojona. Właściwie to samo można by powiedzieć o reszcie. „Ich broń – jak później opowiadał – pochodziła ze wszystkich krajów, z którymi razem albo przeciwko którym Niemcy walczyły. Oprócz naszej broni była włoska, rosyjska, francuska, czechosłowacka, belgijska, holenderska i angielska”. Było co najmniej piętnaście różnych typów karabinów i dziesięć rodzajów karabinów maszynowych. Znalezienie amunicji do całej tej zbieraniny było sprawą niemal beznadziejną.

W lepszej sytuacji znajdowały się bataliony, które wyposażono w karabiny produkcji włoskiej: miały maksimum po dwadzieścia nabojów na karabin. Do karabinów belgijskich pasowała amunicja czeska, ale belgijska nie nadawała się do karabinów czeskich. Greckiej broni było bardzo mało, ale jakimś trafem w Berlinie znajdowało się dużo greckiej amunicji. Braki były tak rozpaczliwe, że wymyślono, jak przekalibrować greckie naboje, żeby można było nimi strzelać z włoskich karabinów. Jednakże takie szalone improwizacje ledwie łagodziły powszechny problem. Przeciętnie tego pierwszego dnia natarcia Rosjan wyposażony w karabin volksszturmista miał do niego około pięciu naboi.

Źródło:

Tekst stanowi fragment książki Corneliusa Ryana Ostatnia bitwa, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2025.

 

Zobacz również

Druga wojna światowa

Kto bronił Berlina w 1945 roku?

Alianci zbliżali się do Berlina, a siły niemieckie zdolne bronić stolicy były na wyczerpaniu. Trzeba było sięgnąć po wszelkie zasoby – także dzieci i starców.

24 kwietnia 2025 | Autorzy: Herbert Gnaś

Druga wojna światowa

Los jeńców podczas II wojny

Opowieści o wyjątkowym okrucieństwie czerwonoarmistów podczas II wojny światowej przeszły do legendy. Ale nie tylko oni pastwili się nad schwytanymi wrogami.

14 kwietnia 2025 | Autorzy: Richard Overy

Druga wojna światowa

Zbrodnie Sowietów w III Rzeszy

W 1945 roku Niemcy wiedzieli, co oznaczało wkroczenie Rosjan – oni mordowali, rabowali, palili domy i kościoły, a ludzi traktowali jako żywe reparacje wojenne.

28 marca 2025 | Autorzy: Tomasz Bonek

Druga wojna światowa

Smoleński zamach na Hitlera

Hitler mógł zginąć już 13 marca 1943 roku w samolocie ze Smoleńska. Spiskowcy byli o włos od sukcesu. W ostatniej chwili Führera uratowała... temperatura.

18 marca 2025 | Autorzy: Maria Procner

Druga wojna światowa

Reakcje Niemców na koniec wojny

8 maja 1945 roku bezwarunkowa kapitulacja III Rzeszy zakończyła II wojnę światową w Europie. Ludzi ogarnęła euforia. Ale jak na wieść o klęsce reagowali Niemcy?

22 maja 2024 | Autorzy: Volker Ullrich

KOMENTARZE (1)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Talisker

Mile określające odległości w Europie? Tłumacz był leniwy? Po za tym ciekawy temat.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.