Wśród państw w Europie uczestniczących w II wojnie światowej okupacji uniknęły trzy stolice: Londyn, Moskwa i Helsinki. Jak przegrana Finlandia oparła się ZSRR?
Niejednokrotnie historycy – i nie tylko oni – starali się znaleźć odpowiedź na pytanie, które narodziło się wkrótce po wybuchu II wojny światowej. Jak to możliwe, że mały kraj, jakim jest Finlandia, potrafił oprzeć się potędze Związku Radzieckiego i na przestrzeni kilkunastu lat zachował niepodległość? Helsinki zdołały uniknąć okupacji jako jedna z zaledwie trzech stolic europejskich państw zaangażowanych w walki (obok Londynu i Moskwy). Fakt ten jest jeszcze bardziej zaskakujący, kiedy zdamy sobie sprawę, iż formalnie Finlandię zalicza się do przegranych w drugim globalnym konflikcie! Mimo to kraj ten nie został włączony do Związku Radzieckiego i zdołał utrzymać demokratyczny rząd oraz kapitalistyczną gospodarkę.
Niespodziewane decyzje Stalina
Wielu Polaków zazdrości Finom tych sukcesów, stawiając jednocześnie pytanie, skąd się wziął ten fenomen. Państwo dwukrotnie obroniło swoją niepodległość mimo strat terytorialnych – i to było już swego rodzaju zwycięstwo, chociaż de iure wojna była przegrana. Ostatecznie Armia Czerwona nie spełniła stawianego przed nią zadania, aczkolwiek Sowieci narzucili ciężkie warunki pokoju. Jak zatem udało się przetrwać Finlandii zarówno w czasie II wojny światowej, jak i zaraz po niej? Co za każdym razem skłaniało Stalina do odwrotu?
Próby wyjaśnienia tej kwestii podjął się Kimmo Rentola w książce „Finlandia kontra Stalin. Studium od wojny zimowej do zimnej wojny 1939–1950”. Autor stara się odpowiedzieć na te pytania, analizując wydarzenia z perspektywy decyzji Józefa Stalina.
Pierwsza z nich dotyczyła wojny zimowej w latach 1939–1940, gdy sowiecki dyktator zaatakował Finlandię, a potem niespodziewanie zawarł z nią pokój. Druga doprowadziła do separatystycznego traktatu pokojowego między ZSRR a Finlandią w roku 1944. Kończył on rozpoczęty w roku 1941 konflikt, w którym Finowie – sprzymierzeni z Niemcami – zaatakowali Sowietów. Trzecią podjął wiosną 1948 roku, gdy stał przed dylematem, czy uczynić z Finlandii „demokrację ludową”. Żadne z tych trzech wydarzeń nie zakończyło się tak, jak planował przywódca ZSRR. Dlaczego?
Bufor między Wschodem a Zachodem
Wydaje się, że jednym z głównych czynników, które wpłynęły na to, iż Finowie przetrwali, był fakt, że stali się buforem między Wschodem a Zachodem. Finlandia była terenem neutralnym, gdzie ścierały się interesy dwóch przeciwstawnych sobie części Europy. Zresztą niemal od zawsze była obszarem, który stanowił pole gry mocarstw, i to okoliczności zewnętrzne sprawiały, że zyskiwała podmiotowość. Najpierw była szwedzką prowincją, później przeszła we władztwo rosyjskie (zachowując pewną autonomię), a od czasów Napoleona jest języczkiem u wagi w tej części kontynentu. Rosjanie długo traktowali ją jako część swojego imperium – kiedy w 1920 roku nagle Finlandia zyskała niepodległość, ZSRR cały czas uważał, że to prowincjonalny kraj. I łatwy cel do zdobycia.
Najpierw Stalin, wykonując klauzulę tajnego protokołu do paktu Ribbentrop–Mołotow, usiłował ubezwłasnowolnić Finlandię, politycznie wysuwając żądania korekt terytorialnych. Stało się to zaczątkiem wojny tzw. zimowej, która wybuchła 30 listopada 1939 roku. Finowie powiedzieli twardo: „nie”, a własne wojska zmobilizowali już we wrześniu 1939 roku. Zrobili tym na Kremlu ogromne wrażenie, co może dziś jest niewystarczająco artykułowane – pokazując, że są uparci i nieustępliwi.
Czytaj też: Ten europejski kraj istnieje zaledwie od nieco ponad 100 lat, ale jego historia była wyjątkowo burzliwa
Fiasko wojny zimowej
Początkowo Zachód spisał Finlandię na straty. Arytmetyka dla tego kraju była bezwzględna: w przededniu wybuchu wojny na 3,6 miliona ludności pod bronią było 34 tysiące żołnierzy, 80 czołgów różnej wartości bojowej i niespełna 160 samolotów. Armia Czerwona zgromadziła ponad 425 tysięcy wojska i około 2200 czołgów oraz 2300 samolotów.
Finowie wykorzystali jednak m.in. element zaskoczenia. Sowieci zlekceważyli przeciwnika, a dodatkowo jeszcze ich wrogiem stała się zima stulecia. Nawet gdy przełamali główną fińską linię obrony – linię Mannerheima – i wiosną 1940 roku zmusili Finów do przystąpienia do negocjacji pokojowych, ci ostatni się nie poddali. To miał być dodatkowy argument w negocjacjach – fińskie wojsko, choć na granicy wyczerpania, cały było gotowe do walki.
Stalin się przeliczył. Popełnił też szereg błędów, a jego ostrożność i kunktatorstwo uratowały Finlandię. Kiedy bowiem kraj bronił się przed czerwonoarmistami, na Zachodzie nastąpiło przewartościowanie – wojna zimowa stała się częścią wielkiej międzynarodowej układanki i pretekstem, aby zamanifestować wschodniemu imperium, że jego poczynania budzą niezadowolenie.
ZSRR został wykluczony z Ligi Narodów, a Stalin musiał zacząć się liczyć również z innymi konsekwencjami radzieckiej agresji. Wielkie wrażenie zrobiły na nim np. informacje o dostawach broni dla Finów i możliwości sformowania specjalnych brygad wojska. Była to tylko gra, bo Zachód bynajmniej nie palił się do przystąpienia do wojny, ale sowiecki dyktator nie chciał ryzykować konfliktu. Mimo że w Moskwie sformowano już nowy przyszły komunistyczny fiński rząd, Kreml wrócił do rozmów pokojowych.
Nie bez znaczenia był też fakt, że prezydent USA Franklin Delano Roosevelt wprowadził embargo m.in. na paliwa – i to był cios dla ZSRR. Po raz kolejny w dziejach ekonomia miała dużo do powiedzenia: Stalin się wycofał. Wojna zimowa zakończyła się formalnym zwycięstwem Sowietów, ale mimo strat terytorialnych Finowie zachowali niepodległość.
Czytaj też: Dlaczego Stalin postanowił zamordować wszystkich polskich komunistów?
Szczególny przypadek
Dzięki układom międzynarodowym Finlandia została uratowana. Bohaterska i długa obrona kraju, pomoc ze strony zachodnich mocarstw i wywierana przez nie presja na ZSRR spowodowały, że Finowie zbudowali sobie mocną pozycję do negocjacji. Narzucony pokój był ciężki. Rosjanie zrobili pauzę, wyczekując na kolejny dogodny moment, aby zaatakować ten kraj. Jednak to właśnie od wojny zimowej Finlandia stanowiła przypadek szczególny, który wyłamywał się z ogólnych ram polityki międzynarodowej.
Z biegiem czasu Zachód zaczął grać terytorium Finlandii jako strefą wpływów i Stalin zdał sobie sprawę, że państwo to może być neutralne, choć robił wiele, aby znalazło się jednak w strefie jego politycznego oddziaływania. Zapewne duże znaczenie miała także peryferyjność Finlandii – radziecki dyktator mógł uznać, że nie ma sensu za wszelką cenę kruszyć kopii z Zachodem o niewielkie państewko na dalekiej północy.
W kolejnych latach polityczna gra okazała się ważniejsza niż militarna, a politycy fińscy potrafili doskonale lawirować między Wschodem a Zachodem. W efekcie Finlandia okazała się krajem, który – jak to ujął szwedzki dyplomata – „uniknął na pozór nieuniknionych katastrof” i już w latach 60. stał się jednym z najbogatszych państw Europy. Kimmo Rentola w książce „Finlandia kontra Stalin” stwierdza, że „próba znalezienia racjonalnego wytłumaczenia dla wszystkiego jest zapewne skazana na niepowodzenie”, a o końcowym sukcesie bardzo często decydują: przypadek, ironia losu, sprzyjający moment, czy fakt, „że głupi ma szczęście”.
Źródło:
KOMENTARZE (1)
Pan Jacek Perzyński, z całym szacunkiem dla Jego wiedzy i dokonań, troszkę przesadza pisząc (…rozpoczęty w roku 1941 konflikt, w którym Finowie – sprzymierzeni z Niemcami – zaatakowali Sowietów. …)
Po 1. – Finowie nie byli sprzymierzeni z Niemcami, co najwyżej współdziałali czy współpracowali. Aby się z kimś sprzymierzyć trzeba z nim podpisać traktat, umowę, jakkolwiek byśmy to nazwali. Marszałek Mannerheim jak ognia unikał sformalizowania współpracy z III Rzeszą.
Po 2. – To nie Finlandia zaatakowała Sowietów. Proszę pamiętać o dacie 25.06.1941 r. kiedy sowieckie bombowce pokazały się nad Helsinkami i innymi miastami południowej Finlandii, nie tylko dla demonstracji ale w celu zbombardowania. Jasne, że był to dobry pretekst do rozpoczęcia odbijania zagrabionych ziem ale z formalnie to Sowieci zaatakowali Finlandię.