Wczesnym rankiem 10 maja 1940 roku Niemcy napadły na Francję, Belgię, Luksemburg i Holandię. Po miesiącach fałszywych alarmów Holendrzy dali się zaskoczyć.
Jak stwierdziła moja matka, naziści pojawili się jak „grom z jasnego nieba”. Utrzymywali, że mają wyłącznie dobre zamiary, że przyszli nas bronić – nas, czyli swoich aryjskich kuzynów i „bliskich krewnych”. W rzeczywistości jednak dzięki napaści na Holandię zamierzali obejść francuską linię Maginota i zapobiec zbudowaniu przez aliantów przyczółku nad Morzem Północnym, z którego ci mogliby w końcu zaatakować Rzeszę. Hitler oszacował, że nie zdoła wygrać bitwy o Europę bez zajęcia Niderlandów.
Naziści są wszędzie
W dniu inwazji królowa Holandii Wilhelmina – którą Anne Frank uwielbiała i której portret szybko powiesiła nad łóżkiem w Tajnej Kryjówce – wygłosiła przemówienie radiowe. Nakłaniała w nim do zachowania spokoju i porządku. Kto by jednak zdołał zachować spokój i porządek przy nieustannym wyciu syren, przy rojach bombowców Stuka i Heinkel miotających nad głowami piekielny ogień?
Dało się słyszeć eksplozje na lotnisku Schiphol i doniesienia o niemieckich spadochroniarzach, przebranych za oficerów armii holenderskiej lub zwykłych rolników, lądujących na polach tulipanów albo miejskich placach. Nagle zdawało się, że naziści są wszędzie. Czołgi i artyleria szybko przekroczyły granicę i gnały w stronę morza. Luftwaffe w okamgnieniu obróciła rotterdamską starówkę w płonące zgliszcza.
Po zaledwie pięciu dniach blitzkriegu nastąpił koniec. Niemcy dzięki swej miażdżącej przewadze i dużej prędkości złamali holenderską armię pomimo kilku jej bohaterskich prób stawienia oporu.
„Wierzcie w przyszłość”
Kapitulacja oznaczała okupację. Holendrzy starali się, by w ręce zwycięzców wpadło jak najmniej łupów. Podpalili magazyny ropy naftowej wokół portu w Amsterdamie i posłali w niebo olbrzymie słupy czarnego dymu. I zadbali o bezpieczeństwo swoich skarbów: najważniejsze dzieła Rembrandta zostały ewakuowane z Rijksmuseum, a najcenniejsze kamienie z amsterdamskiej dzielnicy diamentów znalazły bezpieczne kryjówki. Sto czterdzieści tysięcy żydowskich mieszkańców Holandii pozostawiono jednak samym sobie.
Gdy głównodowodzący holenderskich sił zbrojnych ogłaszał kapitulację, powiedział swoim rodakom, że nie miał wyboru, że uznanie porażki nie tylko „zapobiegnie dalszemu rozlewowi krwi”, lecz także powstrzyma „zagładę”. Ale co z zagładą, którą ta decyzja u ł a t w i ł a? – Mogę powiedzieć tylko jedno – dodał. – Wierzcie w przyszłość.
Królowa przynajmniej zachowała się na tyle przyzwoicie, że poleciła poddanym, by „pomyśleli o swoich rodakach pochodzenia żydowskiego” – po czym 13 maja na pokładzie brytyjskiego niszczyciela opuściła Holandię. Tysiące Żydów, na wieść, że w porcie IJmuiden cumują statki, które mają wypłynąć do Anglii, próbowały pójść w ślady władczyni i uciec. Statki były jednak pełne, a port – obstawiony, by zapobiec zamieszkom. Nie pozostało nic innego, jak wrócić do domu.
Czytaj też: Życie po Auschwitz. Wstrząsająca relacja przyrodniej siostry Anne Frank
Szaleńcy i tchórze
W całym Amsterdamie w ciepłym wiosennym powietrzu z kominów unosiły się kłęby dymu, gdy ludzie w pośpiechu palili w piecach antyfaszystowskie czasopisma i książki żydowskich autorów. Większość holenderskich Żydów myślała, że ten dzień nigdy nie nadejdzie. Większość naprawdę wierzyła, że Hitler uszanuje neutralność Holandii, i wyśmiewała NSB (Holenderski Ruch Narodowosocjalistyczny – przyp. tłum.) – miejscową wersję partii nazistowskiej, która mimo prowokacyjnego gardłowania otrzymała w ostatnich wyborach krajowych jedynie cztery procent głosów.
Aż do samej inwazji holenderscy Żydzi przeważnie uważali tych, którzy postanowili uciec, za panikarzy, w dodatku pozbawionych patriotycznych uczuć. Jedna z osób ocalałych z holenderskiego Holokaustu wspominała, że gdy w 1938 roku pewien żydowski prawnik z Amsterdamu, niejaki pan Gans, zdecydował się na wyemigrowanie wraz z rodziną do Stanów Zjednoczonych, czego powodem był klimat polityczny w Europie, jego znajomi uznali go za „tyleż szaleńca, co tchórza”.
– Jesteśmy Holendrami – mówili. – I zostaniemy w Holandii. Wielu z nich pożałowało swojej decyzji o pozostaniu w kraju.
Pierwsze ofiary kapitulacji
Dla niektórych poczucie, że w powietrzu wisi niebezpieczeństwo, okazało się nie do udźwignięcia. Według szacunków sto pięćdziesiąt osób w Amsterdamie, w większości Żydów, popełniło samobójstwo w bezpośrednim następstwie kapitulacji – nie chciało czekać, aż się przekonają, co przyniosą ze sobą naziści.
W kilku przypadkach całe rodziny zażyły truciznę albo pozamykały okna i odkręciły gaz. Rankiem 15 maja, o dziesiątej, Jacob van Gelderen, żydowski ekonomista i wiceprzewodniczący Partii Socjaldemokratycznej, został znaleziony w swoim domu w Hadze – leżał w łóżku z żoną i dwojgiem dorosłych dzieci. Żadne z nich nie oddychało.
Ottonowi Frankowi nawet przez myśl nie przeszło, by podejmować takie nierozważne kroki. Wierzył, że znajdzie jakieś wyjście dla swojej rodziny, i starał się ukryć najbardziej przerażające ewentualności przed swoimi dwiema córeczkami. W przeciwieństwie do wielu holenderskich Żydów miał jednak pełną świadomość, do czego są zdolni naziści. Przecież właśnie z ich powodu w 1933 roku uciekł z Niemiec do neutralnej Holandii. Gdy jego nowa ojczyzna znalazła się pod okupacją, Otto zaczął się zastanawiać, czy nie mógłby powtórzyć tego zabiegu.
Starał się o uzyskanie wiz amerykańskiej i kubańskiej. Ale wszystkie drogi wyjazdu były zamknięte. Tym razem nawet pieniądze i kontakty zdawały się niewystarczające. Krewni z Wielkiej Brytanii wcześniej błagali go, by przysłał do nich dziewczynki i pozwolił im z nimi zamieszkać. Teraz jednak niemieckie bomby co noc siały spustoszenie w Londynie i innych angielskich miastach, a Otto nie mógł znieść myśli o rozdzieleniu rodziny. Wierzył, że cokolwiek się wydarzy, pozostaną bezpieczniejsi, jeśli będą się trzymać razem.
Czytaj też: „My, Niemcy, przyszliśmy jako panowie, a Polacy mają być odtąd naszymi sługami”
Nowa „normalność”
I na początku okupacji miał powody do optymizmu. Choć widok nielicznych oficerów SS leniuchujących nad kanałami czy żołnierzy Wehrmachtu maszerujących przez plac Dam wywoływał pewien niepokój, to tamtego pierwszego lata, w 1940 roku, większość Holendrów była miło zaskoczona tym, jakie wszystko wydawało się „normalne”. Przedsiębiorstwa wznowiły działalność, życie toczyło się swoim torem, a Niemcy przeważnie jakoś się zachowywali.
Początkowo dali nawet spokój Żydom, jeśli nie liczyć nowych wymogów dla koszernych rzeźników, ale te dotknęły tylko pobożnych wyznawców. Niektórzy zaczęli podejrzewać, że okupacja może nie być taką katastrofą, jakiej się wszyscy obawiali. Pod koniec lata ten spokój się jednak skończył. W sierpniu niemieccy Żydzi przybyli do Holandii po 1933 roku musieli podać swoje nazwiska nazistom. Otto Frank posłusznie spełnił polecenie, którym w styczniu objęto już wszystkich tamtejszych Żydów.
Zanim jeszcze rozpoczęły się obławy, w ich życiu zaistniały ograniczenia. Nie mogli siadać na ławkach w parkach. Nie mogli korzystać z transportu publicznego. Nie mogli wykładać na uniwersytetach ani pełnić publicznych urzędów. Nie mogli trzymać więcej niż tysiąca guldenów w gotówce. Nie mogli chodzić do kin, hoteli, na plaże, na baseny.
„Przynajmniej nie grozi nam poparzenie słoneczne” – napisała Anne, starająca się dostrzec dobrą stronę. Nie minęło dużo czasu, gdy wraz z osiemdziesięcioma sześcioma innymi żydowskimi dziećmi musiała opuścić szkołę Montessori. Tylko dwadzieścioro z nich przeżyło nadciągającą zawieruchę.
Strajk w obronie holenderskich Żydów
Do pierwszych masowych aresztowań doszło 22 i 23 lutego 1941 roku w żydowskiej dzielnicy Amsterdamu. Przyjęły one postać pogromu – zbiry z NSB i naziści zabierali Żydom rowery, plądrowali ich zakłady oraz sklepy i dotkliwie bili ludzi. Z zatrzymanych trzystu osiemdziesięciu dziewięciu żydowskich mężczyzn, którzy wkrótce trafili do Buchenwaldu i Mauthausen, wojnę przeżyło tylko dwóch.
Holendrzy nie siedzieli bezczynnie i nie patrzyli bez słowa na dziejące się zbrodnie. Byli wściekli. Komuniści wzywali do ogólnokrajowego strajku w ramach protestu przeciwko takiemu traktowaniu holenderskich Żydów. I, o dziwo, 25 lutego trzysta tysięcy Holendrów odpowiedziało na to wezwanie. Nie przystąpili oni do pracy. Restauracje, stocznie, dworce kolejowe – wszystko było zamknięte. Życie w Amsterdamie stanęło.
Był to wówczas największy strajk w holenderskiej historii. I choć kilka dni później został brutalnie stłumiony przez nazistów, przez chwilę wydawało się, że Holendrzy wysłuchali prośby swojej królowej i nie zapomnieli o swoich żydowskich współrodakach.
Czytaj też: Brunatna zaraza. Nazistowski terror w okupowanej Holandii
Żółte gwiazdy
Dochodziło też do mniej spektakularnych aktów odwagi. Wiosną 1942 roku weszło w życie jedno z najbardziej niesławnych antyżydowskich rozporządzeń: wymóg noszenia żółtej gwiazdy Dawida. Niektórzy Holendrzy nieżydowskiego pochodzenia także przypinali gwiazdy do swoich ubrań – na znak protestu i solidarności.
Bronili się również humorem. Holenderski wyraz oznaczający Żyda (Jood), wpisywany w gwiazdy literami stylizowanymi na hebrajskie, był odczytywany jako akronim zdania „Joden overleven de ondergang van Duitsland” oznaczającego „Żydzi przeżyją upadek Niemiec”. I czy ktoś mógłby wątpić w tę przepowiednię? Ostatecznie, jak żartowano, była ona „zapisana w gwiazdach”.
KOMENTARZE (18)
Ps. Stąd też niestety w wielu krajach Europy Zachodniej jak i na świecie ucząc historii II wojny światowej mówi się, iż rozpoczęła się ona właśnie w maju 1940…
I już chyba tylko w Polsce mówi się o jej rozpoczęciu 1 (plus 17) września 1939 roku znowu ze strony kochanych sąsiadów… /vide: SC Mackiewicz/.
Niestety.
Zresztą co kraj to jest zdaje się inaczej: jak wygodniej, łatwiej i poręczniej; ZSRR/NKWD i Rosja/KGB oczywiście wszystkich przebiły w swojej wersji historii wojennej, wyzwoleńczej i martyrologicznej.
Ciekawym jest również jak owe dwie wojny światowe (patrząc nie tak dawno na Czeczenię, Gruzję i obecnie Ukrainę contra stalinowską, leninowską i bolszewicką Rosję tow. Putina z KGB) prawie zupełnie nic nie nauczyły Zachodu, Europy a teraz także tzw. UE: wszystko idzie po staremu, odwiecznym torem, szlakiem i wyżłobioną ścieżką od krwi kolejnych ludzkich ofiar starego/nowego ludobójstwa, exterminacji, holokaustu, raz ruskiego/rosyjskiego/radzieckiego a innym razem, przemiennie, niemieckiego/germańskiego/antychrześcijańskiego – nadludzkiego…
„Semper eadem, sed aliter„
Real Life of War
1 Września i atak na Polskę to oficjalna data rozpoczęcia II Wojny Światowej w większości państw zachodnich i nie tylko… Inaczej może to interpretować Rosja, gdzie Wielka Wojna Ojczyźniana rozpoczęła się w 1941r. atakiem ze strony Niemiec, zamiatając pod dywan okres współpracy Z III Rzeszą w ramach paktu Ribbentrop-Mołotow, albo przesuwając początek wojny wstecz, gdy Niemcy dokonały aneksji terytorium Czechosłowacji w porozumieniu z Polską, która również zajęła niewielki fragment.
W Chinach i innych krajach Azji data rozpoczęcia II WŚ może być ustalona na jeszcze wcześniejszą, gdy zaczęła się ekspansja Japoni.
„Niemcy dokonały aneksji terytorium Czechosłowacji w porozumieniu z Polską która również zajęła niewielki fragment.” Może przedstawisz jakieś dowody na porozumienie Niemiec i Polski w sprawie aneksji Czechosłowacji ? Za to przypomnę w jaki sposób zamieszkane w większości przez Polaków Zaolzie trafiło w łapy Czech. A stało się to w roku 1919, kiedy Polska walczyła z Ukraińcami Austriackimi z ZURL oraz bolszewikami, wtedy Czesi napadli na Zaolzie, którego nie chciał bronić litewski dziad Piłsudski, dla którego ważniejsze było zasrane Wilno w którym 30% ludności stanowili żydzi i które nigdy w historii nie należało do Polski. Natomiast tak naprawdę to Zaolzie utraciła Polska dopiero w SPA w roku 1920, gdzie Anglia i Francja oddały Zaolzie – Czechosłowacji. W Monachium 1938, Sudety zostały oddane przez …Francję ( sojusznik Czechosłowacji ) i Anglię …Hitlerowi, ale Polski w Monachium nie było ! Natomiast Zaolzie oddali Polsce sami Czesi, którzy jednak odwlekali tą decyzje i chcieli oddać Zaolzie …Niemcom.
Chyba masz coś z głową, pisząc że Polska dokonała rozbioru Czechosłowacji w porozumieniu z III Rzeszą. Niemcy zrobili to, na dostali zgodę w Monachium. Polska po prostu wykorzystała okazję, którą to stworzyło. Nie było w tym żadnego wspólnego działania, nie mówiąc nawet o jakimś porozumieniu. Wysłaliśmy im ultimatum, a oni, pozbawieni potężnych fortyfikacji nadgranicznych i zdradzeni, na nie przystali.
Niemcy, nie żadni nazisci. Niemcy najpierw byli Niemcami i potem też nazistami. Zdecydowana większość zwykłych Niemców chciała być rasą panującą. Mieć innych w szczególności Słowian za niewolników. Holendrzy zostali by zasymilowani, najpewniej bez protestu. Wasza okupacja, w porównaniu z okupacją w Polsce to było nic. Byliście jak pączek w maśle.
Człowieku zmień dilera. NAZIŚCI, ESESMANI Niemcy nie mają z tym nic wspolnego. Oczywiście Ty wybralbys HONOR i dałbyś się zabic oraz swoją rodzinę odmawiając przystąpienia do partii nsdap. Mój dziadek był w Wermachcie bo musiał i więc co mówię BO MI OPOWIADAŁ. Przyszli żołnierze (Śląsk) nazi i.. albo idziesz z nami do woja albo ty i TWOJA rodzina do Auschwitz. Jaki jest twój wybór ??
@Mars28372
Napisałeś: „Człowieku zmień dilera. NAZIŚCI, ESESMANI Niemcy nie mają z tym nic wspolnego.”
To raczej ty zmień dilera. Nie jesteś jedynym, którego przodek został zmuszony do służenia w Wehrmachcie. Polskie losy podczas wojny były tragiczne. Ale tylko ty bronisz zbrodniarzy z III Rzeszy twierdząc, że nie mieli z tym nic wspólnego. To po prostu czysty idiotyzm z twojej strony. Albo wyjątkowa bezczelność. Obstawiam to drugie, bo widać, że masz kłopoty z pisaniem w polskim języku. Roi się od błędów.
Mam rozumieć, że Hitler, Eichman i wielu innych zbrodniarzy też było Niemcami, a nie Austriakami?
@ do człowieka o nicku „:)”
A jaka była w tamtych czasach różnica wedle ciebie pomiędzy Niemcem, a Austriakiem? Austria w średniowieczu była częścią I Rzeszy niemieckiej. Od połowy XIII wieku do 1918 roku rządzona była przez dynastię Habsburgów. Teoretycznie w latach trzydziestych były to dwa oddzielne państwa. Ale o tej samej historii, kulturze, mentalności i mówiące językiem niemieckim. Ja też nie zgadzam się na nazywanie niemieckich faszystów „nazistami”. To byli Niemcy. Czym Hitler i Eichman różnili się od obywatela Niemiec oprócz miejsca urodzenia? Moim zdaniem niczym. Chcesz bronić III Rzeszy, chowając się za urzędniczym bełkotem?
Nawet nie wiesz „geniuszu” że sami Austriacy nazywali swoje państwo Austria- Niemiecka. Zresztą były 2 pomysły na zjednoczenie Niemiec – Wielkie Niemcy z Austrią oraz Małe Niemcy z Prusami, po wojnach Śląskich toczonych przez Austrie i Prusy zwyciężyła idea Małych Niemiec z Prusami. Natomiast ci Niemcy Austriaccy byli jeszcze gorszym bydłem od innych Niemców. Hitler urodził się co prawda na terenie Austrii ale zawsze uważał się za Niemca i brał udział w 1 wojnie wcale nie w armii Austro-Węgierskiej tylko w Niemieckiej. W roku 1933 został wybrany Hitler kanclerzem Niemiec po wygraniu wyborów przez jego partię Narodowo-Socjalistyczną – NSDAP. Natomiast Austria Niemiecka w roku 1938 został pokojowo przyłączona do 3 Rzeszy, podobnie jak zamieszkane w 85% przez Niemców – Sudety.
Tiaaa…
Jak „pączek w maśle” ale rozgrzanym na maksa, mieli Holendrzy zwłaszcza pod koniec wojny.
We wrześniu holenderscy pracownicy kolei, mimo groźby kary śmierci dla uczestników, zaczęli strajk mający wesprzeć operację Market Garden. Zastrajkowało ponad 30 tys. Odwet niemiecki był straszliwy. Wstrzymano na sześć miesięcy transporty żywności. Hitler zażyczył sobie, by zmarło co najmniej 0,5 miliona, a najlepiej milion holenderskich „niewdzięcznych Aryjczyków”. Wynikający stąd 7 miesięczny głód „zimowy” dotknął od 4 do 5 milionów Holendrów, ciężkiego uszczerbku na zdrowiu szacuje się, że doznało ok. 200 tys., zmarło od 20 do 30 tys…
Dopiero groźby oskarżenia niemieckich dowódców wykonujących ten rozkaz, o zbrodnie wojenne, poskutkowały odblokowaniem dostaw żywności.
Mój ojciec (Polak) został złapany w łapance w Warszawie i skierowany do obozu pracy koło Mińska na Białorusi , z którego po pewnym czasie uciekł. Opowiadał, że najgorsi, najbardziej okrutni i bezwzględni z obstawy obozu byli SS-mani pochodzacy z Holandii i Flandrii!
Zacząłem czytać o Holendrach a potem temat przemienił się o 180° wymieniając tylko żydów… Sami tą wojnę sponsorowali, wywołali i nie jeden kraj wygnał ich wcześniej ze swoich ziem ale niestety to zaraza i ile razy byś nie wygnał tyle razy wraca.
„Zacząłem czytać o Holendrach a potem temat przemienił się o 180° wymieniając tylko żydów… Sami tą wojnę sponsorowali, wywołali…”
Żydzi wywołali II wś.? Swoją edukację zakończyłeś chyba w przedszkolu.
„… i nie jeden kraj wygnał ich wcześniej ze swoich ziem ale niestety to zaraza i ile razy byś nie wygnał tyle razy wraca…”
To samo twierdzono w III Rzeszy. I wprowadzono „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej”. Dla mnie jesteś tylko faszystowskim gnojem, Dziwię się, że tutejsza redakcja toleruje wpisy stojące nie tylko w niezgodzie z historią, ale jawnie popierające ludobójstwo.
Bajeczka dla naiwnych. Holendrzy to germanofile, dlatego nie walczyli z Niemcami. To samo Czesi, Słowacy, Węgrzy i Austriacy.
Otóż to. Holendrzy kochali nazistów, pomagali im, a niektórzy (jak Pieter Menten) dorobili się na tym fortuny. 50 000 holdnerskich ochotników dobrowolnie wstąpiło do SS. Dopiero jak Niemcy zaczęli przegrywać wojnę, to ich sojusznikom magicznie się odwidziało i nagle stali się wielkimi antynazistami.
g prawda
Po Niemcach największą ilość SS-manów wystawili …Holendrzy – 50 000. Niewiele ustępowali im …Belgowie – 38 000. Ale wyprzedziła ich …Łotwa 39 000 SS-manów. Chorwacja wystawiła 30 000. Ukraina 25 000. Estonia i Włochy po 20 000. Węgry i Serbia po 15 000. Dania 10 000. Francja 8000. Norwegia 6000. Indie …3 500. Rumunia i Albania po 3000. Hiszpania, Finlandia i Bułgaria po 1000. Szwajcaria 800. Szwecja – 130 Anglia – 50. Natomiast ZSRR sojusznik Niemiec z lat 1939-1941 wystawił aż …70 000 SS-manów. Polaków wśród tego wielonarodowego BYDŁA nie było.