Samotny i „nieobyty” szlachcic mógł w XVIII wieku liczyć na pomoc w zdobyciu serca ukochanej. Z odsieczą przychodził mu poradnik napisany przez... ekszakonnika.
Napisane przez Pawła Mariana Zatorskiego i opublikowane we Wrocławiu w 1746 r. „Uwagi do zupełnego zabierających się w stan małżeński szczęścia służące” oraz wydany rok później „Przydatek do uwag zupełnemu stanowiących się szczęściu służących etc. Osobliwy przez tego co i przedtem Podgórzanina Ich Mościów Kawalerów ciekawości i pożytkowi poświęcony, to jest list listów rozliczanych do delikatnej o pozwoloną przyjaźń, tomików dwa” cieszyły się w XVIII-wiecznej Polsce sporą popularnością. Co radził autor zakochanym młodzieńcom z kręgów szlacheckich, którzy chcieli zdobyć rękę damy swego serca?
Miłosne porady z duchownego stanu
Poradnik Zatorskiego uznawany jest za pierwowzór polskich powieści sentymentalnych. „Przydatek…”, będący uzupełnieniem „Uwag”, ma z kolei charakter listownika – czyli podręcznika sztuki epistolarnej. Niekiedy określa się go jako pierwszą rodzimą próbę napisania powieści listownej.
Zatorski tworzył pod pseudonimem Laupi Trazkosy (Traskoshy, Trazkosi) lub Pogórzanin. Co ciekawe, przed napisaniem swych najsłynniejszych dzieł był zakonnikiem i profesorem poetyki w kolegium pijarskim w Łowiczu. W 1746 r. wystąpił jednak z zakonu, by poświęcić się pisarstwu. Najwyraźniej kariera duchownego nie przeszkodziła mu w zapoznawaniu się ze sztuką uwodzenia. Jak sam deklarował, jego „Uwagi…” wyrosły z rozmów prowadzonych na dworach szlacheckich na temat trosk i radości życia codziennego – i stanu małżeńskiego:
Księgi tej pisania dwie osobliwsze miałem okazje. Pierwsza, że w ciekawym różnych w ojczyźnie naszych miast i dworów lustrowaniu, wolny czas do przyjaznych między licznym wybornych kawalerów gronem mając dyskursów, najwięcej starania i myśli do tego zawsze obracał celu, aby jak najpomyślniejszego, jak najszczęśliwszego życia pewnych i nieomylnych dociec sposobów (…).
Druga, że zagęszczone w tym mianowicie kraju nieukontentowania, żale, skargi widząc i słysząc tych osób, które fortuna i natura słodkim małżeństwa węzłem do jak najpomyślniejszych doczesnego życia spoić by była powinna sukcesów, począłem szczególnych nieszczęścia tego badać się przyczyn, a po długich w podobnej materii dyskwizycjach, zawsze-m jednostajnie na to przypadał zdanie, iż jakimkolwiek sposobem tedy nierozmyślnie kawalerów i dam nawzajem obierania, źrzódłem dalszej są niefortuny.
Niewykluczone też, że rady dawał – przynajmniej częściowo – z własnego doświadczenia. Poza aspiracjami literackimi do zrzucenia zakonnej sukni miały go bowiem skłonić bliżej nieokreślone miłosne perypetie.
Jak wybrać (dobrą) żonę?
Czego zatem mogli się dowiedzieć z poradników Zatorskiego amanci czasów saskich? „Uwagi…” składają się z 2 części. W pierwszej autor opisał ogólne i szczegółowe nauki i przedstawił „ile od samej kawalera osoby należeć może”. Zawiera ona również przestrogi i refleksje na temat związków romantycznych.
Były zakonnik ostrzega np. szlachetnie urodzonych młodzieńców przed… fascynacją polskich kobiet kulturą francuską („Powszechnie tedy mówiąc, nie może być dla polskiej młodzi piękniejsza we wszystkim maniera jako ta, która się w rozumnych wydaje Francuzach i stamtąd manierę biorących Kawalerach”). Podkreśla też, że małżeństwo tylko wtedy jest szczęśliwe, kiedy małżonkowie są odpowiednio dobrani – i gdy łączy ich przyjaźń oraz wspólnota charakterów. W przeciwnym razie związek będzie „przyczyną trosków”:
Niechże: ty — fortunę utrzymywać, żona — głupią rozpraszać rozrzutnością; ty grzecznością — sąmsiad sobie jednać przyjaźń, żona wytwornością i dziwnymi nieunoszonych pasji swoich chimerami — odrażać; ty — trzeźwo się sprawować, żona — pokątne lubić truneczki (…) — owoż dwa razyś jeszcze nieszczęśliwym! Dni, nocy przeklęctwa, sekretnych pełne będą lamentów; owe żabie nadymania, owe wykwintne od ciebie stronienia, posępne w czele brozdy, dziwaczne w chodzie nawet samym, w mowie, maniery — nie wiem, czy wskroś spokojnego twego przerażać nie będą serca.
Cóż, jak widać z tej litanii małżeńskich problemów – ona temu winna. Acz przynajmniej z początku wszystko jest w rękach kawalera. O ile oczywiście dobierze sobie odpowiednią damę.
Czytaj też: Przypalanie kwasem i wąchanie podpaski. Niezawodne sposoby na złamane serce
Kobieca natura
Część druga ma charakter bardziej praktyczny. Pogórzanin zamieścił w niej porady dotyczące tego, jak należy zacząć zabiegać o czyjeś względy, jak „serce damy zniewolić”, a następnie – w jaki sposób je poznać i utrzymać w stanie zakochania”. Zaznacza przy tym, że kawaler powinien kierować się rozumem i roztropnością oraz nie pozwolić, by zaślepiła go „pasyja miłości”, która „i w pachołkach i nie przebiera”. Były zakonnik wykłada też saskim amantom oparty na „fizjonomii i dobrej filozofii” oraz „wynikający z powszechności” opis kobiecej natury, którą kawaler koniecznie powinien wziąć pod uwagę w staraniach o pannę:
Z natury swej niewiasty są miękkie, równie do miłości i nienawiści skłonne, równie do płaczu i śmiechu jako i do innych odmian sposobne; miary pomiarkowania równego mężczyznom prawdziwym nie mają z natury; z natury swojej lubią karesy, lubią dla siebie dystynkcją: z natury większą ordynaryjnie od mężczyzn mają skromność i wstyd, (…) bardziej życzą sobie być urodziwemi, niżeli bogatemi; z natury do zelotypij, delikatności i innych słabości (które pospolicie kobiecemi zowią) są skłonne i ułożone, z natury nie tak pięknego jako mocnego, żwawego lubią mężczyznę; z natury to, co ja po polsku wyrazić nie umiem, a łacinnicy exstrema zowią, lubić zwykły; albo bardzo kochać, albo nadto nienawidzieć.
Czytaj też: Porady małżeńskie z II RP
Pora na amory
Jeszcze przed przystąpieniem do zalotów kawaler – według Zatorskiego – powinien nauczyć się przenikać jej naturę (opisaną powyżej), obyczaje i zalety. Jeśli panna idzie za modą – również poddać się „francuskim humorom”, acz nie naśladować ich bezmyślnie, tylko przejąć to, co młodzieńcowi przypadło do gustu. Autor podkreśla też, że należy dobrać strój i maniery nie tylko do upodobań potencjalnej narzeczonej, ale i do własnych umiejętności. Trudno bowiem zgrywać Francuza z sarmacką „ogładą”:
(…) z młodzi polskiej wzięta maniera, w chodzie raz na ten, drugi raz na ów bok głowę wykręcać (…) i w mowie dziwaczne nadymania, lic sztafirowania, ustawiczne wąsów muskania, po karku niby brudu spędzania, a kiedy się mówić stojący przytrafi, jakieś ciała na jeden bok wyłaniania, i z ukosa niby w zęby komu zaglądania, częste barków wznoszenia, czoła brzydkie z nałogu marszczenia, w ukłonach zajęce susy; bok podeprzeć, głowę zadrzeć, sukien poprawić etc. I tym inne podobne nałogi, które gdyby najpiękniejszego szpecą kawalera, i małą naukę lub obyczajności wiadomość wydają.
Przepisem na zdobycie serca wybranki jest zdaniem Zatorskiego szlifowanie swoich talentów, zwłaszcza artystycznych, bo damy są wrażliwe i łase na poezję czy muzykę. Co ciekawe, w tekście zawarte są również wiersze erotyczne. Były zakonnik zadziwiająco obszernie i ochoczo pisał bowiem w swych „Uwagach…” o kwestiach intymnych.
Rady na szczęśliwe pożycie
Jakie porady łóżkowe miał dla XVIII-wiecznych amantów eksduchowny? Przed wszystkim, by zadbali o odpowiednią różnicę wieku, ponieważ zarówno za duża, jak i zbyt niewielka może rodzić intymne problemy. Optymalnie, jeśli panna miała skończone 18 lat (a przynajmniej 14). Z kolei kawaler nie powinien stawać na ślubnym kobiercu za młodo, czyli przed… 30. rokiem życia.
Przed ślubem oczywiście należało zachować wstrzemięźliwość. Jak to zrobić, skoro wypada czekać z ożenkiem do trzydziestki? I na to Zatorski miał rady. Jak pisze Agata Roćko: „Podane recepty wywołują dzisiaj uśmiech, jak choćby przywołana przez autora kamfora zmniejszająca przypływ chuci czy unikanie zbyt tłustego jedzenia, ale Podgórzanin starał się o wszechstronne uwagi dla jak najdoskonalszego kształtowania charakteru przyszłego małżonka, który powinien nauczyć się panować nad żądzami, poprzez np. obrzydzanie sobie w myślach kobiet, unikanie niewstydliwych lektur czy unikanie spuszczania wzroku w rozmowie z kobietą poniżej twarzy”.
Czytaj też: Swaty w dawnej Polsce
Idziemy w konkury
Przed przystąpieniem do właściwych zalotów kawaler musiał „przygotować grunt” – posłać zaufanego przyjaciela, brata panny lub swatkę, by przedstawili konkurenta w dobrym świetle. Kiedy już uda się w ten sposób zdobyć przychylność damy, można ruszać w konkury. Zatorski radził przy tym podejmowanie delikatnego flirtu towarzyskiego przy okazji zabaw, tańców czy… chiromancji – podczas wróżenia z dłoni można bowiem było długo wpatrywać się w oczy i dotykać ręki ukochanej:
(…) ile ci się (mówią) w wesołych mianowicie grach, gonitwach okazyja poda, nieznacznie i niby niechcący możesz damę dyskretnie ścisnąć i co się często trafia, że damy wojować kawalerów lubią, niby się jej broniąc lub poddając, etc., ostrożnie przez wolność takich bitew, na przykład ręce jej podniósłszy, z nią się zrównać lub się o nie jako mówią, otrzeć, gdyż jej tak albo zaraz, albo gdy na myśl potym przyjdzie, wzbudza się mile i rozrzewnia krew, i w sercu niewinną jakąś wzbudza lubość, ta zaś do większej powoli dysponuje przyjaźni.
Doskonałym uzupełnieniem tych zabiegów mogła być miłosna korespondencja – dlatego Zatorski opublikował później również 2-tomowy „Przydatek…”, złożony ze 172 fikcyjnych listów miłosnych wymienianych głównie między parą głównych bohaterów – Chlorydą i Rożynem. Dziełko to miało uczyć „nieobytych” kawalerów trudnej sztuki pisania listów. A gdy serce damy zostało zdobyte, oczywiście trzeba jeszcze było zdobyć pozwolenie na ożenek od rodziców wybranki, ale to już zupełnie inna kwestia…
Co ciekawe, pomoc zakochanym nie była jedynym, ani nawet głównym celem przyświecającym Zatorskiemu. Przede wszystkim chciał on bowiem (co podkreślał wielokrotnie w swojej prywatnej korespondencji) wzbogacić język polski w książki z różnych dziedzin naukowych. Swoje pragnienie wyraził zresztą również w „Uwagach…”, polecając młodym szlachcicom dokształcanie się przez częstą lekturę i wskazując potrzebę tworzenia polskich podręczników, co ułatwiłoby edukację. Cóż, przynajmniej w tym względzie zastosował się do własnych rad.
Bibliografia:
- Iwona Maciejewska, Miejsce „Przydatku do uwag” Aleksandra Pawła Zatorskiego w procesie kształtowania się języka polskiej prozy powieściowej, „Prace Językoznawcze” 10/2008, s. 159-170.
- Agata Roćko, Poradnik dla zakochanych z połowy XVIII wieku, Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie (dostęp: 8.03.2024).
- Agata Roćko, „Uwagi do zupełnego zabierających się w stan małżeński szczęścia służące…” – osiemnastowieczny poradnik byłego pijara, Aleksandra Pawła Zatorskiego. Próba wyzwolenia czy tradycja?, „Napis” XV/2009, s. 47-59.
Polecamy video: Najstarsze miasta na terenach Polski
KOMENTARZE (1)
Właśnie, retoryka, poetyka, kaznodziejstwo, homiletyka plus łacina oraz takież starożytne lektury, rady, szkoły, jakie kiedyś, szczególnie w XVII wieku /gdzieś tak do XIX stulecia; ewentualnie po Vaticanum Secundum, XX w./, wykładano, uczono i praktykowano, oczywiście w i poprzez KK.
A najlepszym znawcą, lekarzem /i psychologiem/ duszy i ciała zawsze był i jest po dziś dzień, zakonnik, ksiądz – spowiednik.
Praxis.
I oczywiście sam, wielki, jedyny oraz niepowtarzalny w tej materii, W. Szekspir: jego sonety, komedie, dramaty etc.
Real Life and Science