Ta potworna historia nie wyszłaby na jaw, gdyby nie rekin, który w oceanarium w Sydney zwymiotował ludzką rękę, zapoczątkowując śledztwo w sprawie morderstwa.
Pierwszym bohaterem naszej opowieści jest rekin tygrysi. Został on złapany w 1935 roku przez Berta Hobsona ok. 1,5 kilometra od wybrzeży Coogee Beach w Australii. Mężczyzna „przyholował” go do brzegu i zaprezentował swojemu bratu Charlesowi. Prowadził on bowiem oceanarium – Coogee Aquarium Baths. Postanowił wpuścić tam schwytane zwierzę. Ale to czuło się nieszczególnie. Pływało niemrawo. Było widać, że coś mu dolega. W końcu dnia 25 kwietnia rekina chwyciły konwulsje i na oczach widzów zwrócił treść żołądkową. Widok był makabryczny. W akwarium znalazły się szczątki mniejszego rekina, ptaków, szczurów oraz… człowieka. A konkretnie – ludzka ręka. Turystki, które były świadkami tego wydarzenia, zemdlały.
Co się jednak stało? Czyżby rekin kogoś pożarł? Charles Hobson zachował się przytomnie. Szybko wyłowił rękę i wezwał policję. Natychmiast rozpoczęto śledztwo. Ręka była lewa, należała do mężczyzny, a na jej przedramieniu znajdował się tatuaż przedstawiający dwóch bokserów. Ale było coś jeszcze. Otóż wokół nadgarstka zawiązana była lina. Czyżby… zabójstwo? Jeżeli tak, to musiało ono wydarzyć się na otwartym morzu, ponieważ w niewoli rekin nie zdążył zjeść żadnego posiłku.
Rekin z nożem?
Początkowo funkcjonariuszom nawet nie przyszło to do głowy. Po prostu zakwalifikowali tę sprawę jako atak rekina, na skutek którego śmierć poniósł jakiś pływak czy żeglarz. Nic wielkiego, zdarza się, nie czego roztrząsać, proszę się rozejść. Ale nie wszystko w tej sprawie było takie oczywiste. Przede wszystkim dla policji prawdziwym wstrząsem było to, co zauważył patolog. Otóż zbadał on rękę i stwierdził, że nie została ona odgryziona przez rekina, ale precyzyjnie odcięta przy użyciu bardzo ostrego noża. Czyli mamy potencjalną zbrodnię.
Trzeba było zidentyfikować ofiarę. Spróbowano pobrać odciski palców, ale nie było to łatwe ze względu na stan naskórka. Ale i tak śledczy mogli mówić o szczęściu. Zdaniem zajmujących się rekinami specjalistów ręka została połknięta zaledwie kilka godzin przed schwytaniem zwierzęcia. Jeżeli minęłoby jeszcze trochę czasu, zwyczajnie zostałaby strawiona.
Ostatecznie udało się w miarę wyraźnie odbić kciuk oraz palec serdeczny. Wówczas okazało się, że „właściciel” ręki figurował w policyjnej kartotece! Był to James Smith, 40-letni były bokser oraz właściciel Rozelle Sports Club, w którym grano przede wszystkim w bilarda. Aresztowano go raz w przeszłości za nielegalną bukmacherkę. Kiedy policja dotarła do jego rodziny, dowiedziała się, że nikt nie widział go już od kilkunastu dni. Zniknął 8 kwietnia 1935 roku. Rękę zidentyfikował jego brat Edward. Natomiast żona Gladys zeznała, iż James miał wziąć udział w połowie. Nie powiedział jej jednak, z kim zamierzał wypłynąć.
Ciała brak. Świadkowie milczą lub… nie żyją
Kto towarzyszył Smithowi? Tego policja chciała się dowiedzieć od jego przyjaciela Patricka Brady’ego. Ale ten… przepadł jak kamień w wodę. Cóż, miał ku temu powody. Akurat był poszukiwany za fałszerstwo. W końcu 16 maja go namierzono w niewielkim mieszkaniu w Sydney. Zeznał, że rzeczywiście był przebywał z Jamesem w chacie w pewnej odległości od Coogee Beach, ale nie potrafił wskazać, dokąd udał się jego kolega.
Śledztwo utknęło w martwym punkcie. Minęło kolejnych siedem miesięcy, ale nie znaleziono żadnych nowych fizycznych śladów. Poszukiwania wielokrotnie podejmowali nurkowie, lecz nie natrafili na pozostałe szczątki Smitha. Co gorsza, znikało wszystko, co mogło mieć znaczenie dla wyjaśnienia sprawy – m.in. innymi jacht, którym przyjaciele wybrali się na połów, a potem nawet świadek. Ale po kolei.
Czytaj też: Ludojady z Tsavo. Miały zabić nawet ponad 100 bezbronnych ludzi
Szantażowanie przemytników może być dochodowe
W końcu policja trafiła na pewien ciekawy trop. Otóż okazało się, że Smith zajmował się przemytem opium. Służyła do tego łódź o nazwie „Pathfinder”. Narkotyk odbierano z pokładów chińskich liniowców. Wyszło wówczas na jaw, że Sydney jest wielkim centrum przemytniczym! Miejscem docelowym dla dostaw były Stany Zjednoczone. Na tę okoliczność przesłuchano budowniczego „Pathfindera”, Reginalda Holmesa, który nieźle się na tym biznesie przemytniczym wzbogacił.
Stwierdził, że łódź zatonęła. I powiedział coś jeszcze: że Patrick Brady go szantażował. Dowiedział się bowiem o tym, do czego wykorzystywany był „Pathfinder”. Co więcej: Brady miał też szantażować Smitha, a ten ostatni płacił mu za milczenie. Holmes nie potwierdził jedynie wersji innego ze świadków, według którego Smitha po raz ostatni widziano żywego w towarzystwie Brady’ego.
Czytaj też: Mary Flora Bell – przerażająca historia jednej z najmłodszych morderczyń w historii
Kluczowy świadek zabity na raty
Postanowiono postawić Patrickowi Brady’emu zarzuty zabójstwa. Aresztowano go 17 maja. Trzy dni później miało miejsce zdarzenie dość niezwykłe. Policyjna łódź uczestniczyła w pościgu. Łódź, którą ścigano, nie zatrzymała się pomimo wielokrotnych wezwań. Co więcej, często zygzakowała, a nawet zawracała, najwyraźniej próbując staranować policjantów. Akcja trwała aż 4 godziny. Zakończyła się dopiero wtedy, kiedy w ściganej łodzi wyczerpało się paliwo.
Na pokładzie znaleziono postrzelonego w głowę Reginalda Holmesa. Nieprzytomnego odwieziono go do szpitala. Gdy się ocknął, oświadczył, że został postrzelony i próbował uciec łodzią. Ponoć był przekonany, że policjanci to bandyci, którzy chcą dokończyć robotę, dlatego próbował ich staranować. Uwierzono mu. Kiedy doszedł do siebie, wypuszczono go do domu. Przedtem Holmes oskarżył jeszcze Brady’ego o zabójstwo Smitha i pozbycie się jego ciała.
Wreszcie rozpoczął się proces Brady’ego, lecz zakończył się… zaledwie po dwóch dniach. Oświadczenia wydane przed oficjalnym przesłuchaniem nie zostały dopuszczone jako dowody. Dlatego zaplanowano formalne przesłuchanie Reginalda Holmesa. Jednak ten nigdy na nie nie dotarł. Został znaleziony martwy w swoim samochodzie, w okolicach Harbour Bridge w Sydney. Ktoś go zastrzelił. W rezultacie sąd nie miał innego wyjścia, musiał wypuścić Brady’ego. Co ciekawe, mężczyzna miał w przyszłości spędzić łącznie 20 lat za kratkami. Umarł na skutek zawału serca w szpitalu w sierpniu 1965 roku. Nigdy nie zdradził w sprawie Smitha niczego więcej niż to, co zeznał w trakcie śledztwa. Natomiast w sprawie zabójstwa świadka zarzuty postawiono później jeszcze dwóm innym osobom, lecz one także zostały uniewinnione.
Upiorny łańcuch pokarmowy
Co jednak w ogóle mogło być motywem zabójstwa? Otóż australijska policja miała pewną teorię. Zdaniem śledczych Brady i Smith planowali popełnienie kolejnego przestępstwa – wyłudzenia pieniędzy od przedsiębiorstwa ubezpieczeniowego. Wyjaśniałoby to, dlaczego jacht zniknął bez śladu. Coś jednak poszło nie tak. Najprawdopodobniej wspólnicy zwyczajnie pokłócili się o udziały w zyskach. A może po prostu Smith nie miał już ochoty płacić Brady’emu?
Zapewne wybuchła kłótnia, w której „zwyciężył” Brady. I postanowił pozbyć się corpus delicti. Podejrzewano, że próbował upchnąć swojego nieżyjącego kompana do skrzyni, ale ciało nie mieściło się w niej w całości. Morderca odciął więc wystającą rękę, a następnie przywiązał do skrzyni za pomocą sznurka. Wersję tę potwierdzały informacje uzyskane od żony Reginalda Holmesa, której mąż miał o tym powiedzieć, zanim sam został zabity. Tak samo uważali także słynni wtedy na cały świat patolodzy: Bernard Spilsbury oraz Sydney Smith, którzy wypowiedzieli się w tej sprawie podczas konwencji w Sydney.
Co stało się później? Brady wyrzucił ciało do oceanu. Skrzynia spokojnie spoczęła na dnie, a krew z ręki przyciągnęła uwagę rekina. Połknął ją w całości, a następnie… sam został zjedzony przez rekina tygrysiego, który z kolei skonsumował później makrelę, znajdującą się na haczyku Berta Hobsona. Niestety o dalszym losie i stanie zdrowia zwierzęcia, które pomogło ujawnić zbrodnię, autorzy milczą.
Bibliografia
- N. Blundell, The World’s Greatest Mysteries, Exeter Books, New York 1984.
- J. H. H. Gaute, R. Odell, The New Murderers’. Who’s Who, Dorset Press, New York 1989.
- R. G. Jones, Still Unsolved. Great True Murder Cases, Guild Publishing, London 1992.
- J. R. Nash, Encyclopedia of World Crime. A-C, CrimeBooks Inc., Wilmette 1989.
Zdjęcia otwierające tekst:
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.