Odkrycie Ameryki przyniosło wiele problemów, które trzeba było rozwiązać. Kościół katolicki musiał się zmierzyć z kwestią, czy mieszkańcy tych ziem mają duszę.
To, że Kolumb w drodze do Indii znalazł jakiś ląd, stanowiło spore zaskoczenie dla współczesnych mu Europejczyków. W końcu istnienie Ameryki i jej mieszkańców nie zostało przewidziane w Biblii. Było to spore wyzwanie dla ówczesnej filozofii, a także dla Kościoła katolickiego, który musiał zdecydować, czy rdzenni Amerykanie… są ludźmi. A jeśli tak – to czy mogą przyjąć chrzest i inne sakramenty.
Klika możliwości
Można wyróżnić trzy stanowiska w tej sprawie. Pierwsze głosiło, że mieszkańcy Ameryk są zwierzętami lub że są „jak zwierzęta”. W związku z tym nie mieli żadnej podmiotowości i nie mogli przyjąć wiary. Za to można ich było eksploatować w dowolny właściwie sposób. Zgodnie z drugą tezą Indianie byli co prawda ludźmi, ale „niespełna rozumu” lub pozbawionymi racjonalności. Skutek przyjęcia tego punktu widzenia był taki sam jak poprzedniego: bezlitosna eksploatacja. Wreszcie ostatnią opcją było uznanie, że rdzenni Amerykanie są ludźmi takimi jak Europejczycy, a zatem mają racjonalny rozum i mogą zostać ochrzczeni.
Z pierwszymi dwoma stanowiskami był pewien problem. Otóż choćby Tainowie zamieszkujący Karaiby wykazywali pewien stopień organizacji politycznej, więc trudno było utrzymywać, że są „jak zwierzęta”. W dalszym ciągu jednak zdarzali się koloniści i konkwistadorzy, którzy odmawiali mieszkańcom Ameryki rozumności. Lucas Vasquez de Ayllón, który założył pierwszą kolonię na terenach należących współcześnie do USA, nawoływał, by: „zostawić Indian, by zostali na swoich ziemiach, zawsze będą zwierzętami skazanymi na piekło”.
Czasem nawet królewscy urzędnicy posuwali się kwestionowania umysłowych możliwości rdzennych Amerykanów. Jeden z nich, przebywający na Kubie, tak opisywał swoje wrażenia: „Ci Indianie nie są zdolni [do wiary] i nie mogą wierzyć w Boga, chyba, że tak jak papuga”. Porównanie do papug, zdarzało się zresztą dość często. Mieszkańcy Ameryki rzekomo mieli jedynie powtarzać prawdy wiary, bez rzeczywistego ich zrozumienia. Na ogół tego rodzaju twierdzenia wygłaszali właściciele wielkich posiadłości ziemskich. Ostatecznie w ich interesie leżała jak największa eksploatacja siły roboczej.
Wątpliwości ludzi Kościoła
Takie stanowisko reprezentowała jednak również część duchownych. Dlaczego? Często okazywało się, że potencjalni chrześcijanie wcale nie mieli ochoty na chrystianizację. Nie jest to jakoś bardzo zaskakujące. W wielu przypadkach wiara była przecież powiązania z brutalnym podbojem. Jednak opór ten wywoływał frustrację księży i zakonników. Przecież każdy racjonalnie myślący człowiek bez wahania przyjąłby prawdziwą wiarę prowadzącą do zbawienia. Jeśli nie przyjmował, to widać nie był racjonalny.
Franciszkanin Pedro de Gante jeszcze w 1558 roku twierdził, że grupa ludu Nahua, która uciekła misjonarzom, jest „jak zwierzęta bez rozumu”. Dominikanin Domingo Betanzos, zeznawał pod koniec 1532 roku przed Radą Indii, że mieszkańcy Ameryki, różnią się od Hiszpanów i są niezdolni do konwersji na chrześcijaństwo. „W Peru i Nowej Hiszpanii, wielu uważało, że Indianie nie są zdolni do spowiedzi i przyjmowania komunii” – pisał Gregorio Santiago Vela, hiszpański zakonnik i pisarz z przełomu XIX i XX wieku.
Czytaj też: Niewolnictwo i krwawy podbój w imię Boga, czyli co Kolumb sprowadził do Ameryki
Stanowisko papieża
Większość duchownych i świeckich uważało jednak od początku, że mieszkańcy Ameryki są racjonalni i mogą zostać ochrzczeni. Papież Aleksander VI już 1493 roku wydał dwie bulle: Inter Caetera i Dudum siquidem, które oddawały władzę nad Nowym Światem Hiszpanii. Uzasadnieniem tego nadania było właśnie to, że Hiszpanie będą chrystianizować go w najbardziej efektywny sposób. A zatem już tak wcześnie Kościół uznawał, że Indianie mają dusze. Dość szybko okazało się też, że największymi obrońcami praw rdzennej ludności Ameryki są zakonnicy. W tym zwłaszcza dominikanie. Jeden z nich, Antonio Montesinos mieszkający na Kubie, zwracał się w 1511 roku do kolonistów:
Wszyscy jesteście w śmiertelnym grzechu, z powodu okrucieństwa i tyranii, których używacie przeciw tym niewinnym ludziom. Powiedzcie mi, jakim prawem i za czyim przyzwoleniem, poddaliście tych Indian tak okrutnej i straszliwej niewoli. Jak to jest, że uciskaliście ich i wycieńczyliście pracą ponad siły, którą im daliście. Czy zadbaliście, by nauczyć ich, tak by znali ich Boga i Stwórcę? Czyż oni nie są ludźmi? Czyż nie mają rozumnych duszy?
Nietrudno się domyślić, że adresaci wiadomości nie byli zachwyceni jej treścią.
Podbój imperiów Azteków i Inków, udowodnił, że mieszkańcy Ameryki są zdolni do stworzenia zaawansowanych cywilizacji. W związku z tym wątpliwości co do ich człowieczeństwa było coraz mniej. Niezależnie też od wszelkich zastrzeżeń, trwała akcja (dość powierzchownej) chrystianizacji, która powodowała, że wszystkie te spory, stawały się mało istotne. Ostatecznie papież Paweł III w bulli Sublimis Deus wydanej w 1537 roku stwierdzał: „(..) uważamy, że Indianie naprawdę są ludźmi i są zdolni nie tylko do rozumienia wiary katolickiej, ale zgodnie z naszymi informacjami, niezmiernie chcą ją przyjąć”.
Czytaj też: Egzorcyzmy Juana Toledo
Przyziemna motywacja
Nie zamknęło to całkowicie sporów, jednak od tej pory oficjalne stanowisko Watykanu było jasne. Trzeba jednak zwrócić uwagę na motywację Kościoła i wpływowych zakonów. Wielu zakonników broniło rdzennych Amerykanów, kierując się miłosierdziem i szczerym współczuciem. Nie były to jednak jedyne pobudki. Równie (a może jeszcze bardziej) istotna, była władza, którą niosła za sobą masowa chrystianizacja. W końcu ktoś musiał kierować mieszkańcami licznych misji, a zakonnicy często zyskiwali ogromny autorytet. Liczne nawrócenia mogły też wpłynąć na bogactwo zakonu i jego siłę polityczną.
Oczywiście rola Kościoła w podboju Ameryki jest bardzo niejednoznaczna. Wielu księży i zakonników zachowało się właściwie, broniąc mieszkańców kontynentu. Z drugiej strony wielu innych przyczyniło się nieodwracalnego zniszczenia lokalnych kultur, jak Diego de Landa, który rozkazał spalić bezcenne majańskie kodeksy.
Trzeba przy tym powiedzieć, że hiszpańskie podejście do kolonizacji dawało mieszkańcom Ameryki jakąś podmiotowość. Byli wiernymi Kościoła i poddanymi Korony. Oczywiście ich prawa często były łamane, ale mieli jakieś prawa. Hiszpańska Korona zadeklarowała, że rdzenni mieszkańcy jej amerykańskich posiadłości są jej poddanymi i wasalami już w 1542 roku. Angielska Korona nie zrobiła tego nigdy, a amerykańscy Indianie zostali obywatelami USA dopiero w 1924 roku. Bez wątpienia w obu przypadkach rdzenne ludy Ameryk spotkały niewyobrażalne cierpienia. Można jednak zaryzykować twierdzenie, że poddanych króla Hiszpanii czekał nieco lepszy los.
Bibliografia:
- Patricia Seed, ‘’Are These Not Also Men?’: The Indians’ Humanity and Capacity for Spanish Civilisation, „Journal of Latin American Studies”, 1993, № 3, s. 629–652.
- Enrique Dussel, Historia de la iglesia en América Latina Medio milenio de coloniaje y liberación (1492–1992), Mundo Negro-Esquila Misional, Madryt 1992.
- Bartolomé de las Casas, Juan Ginés de Sepúlveda, Domingo de Soto, Dysputa w Valladolid (1550/1551), Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańsk 2014.
- Paweł III, Sublimis Deus. On the Enslavement and Evangelization of Indians, www.papalencyclicals.net.
KOMENTARZE (8)
Nie można zapomnieć też o jezuitach i ich „redukcjach”. Zwłaszcza o Antonio Ruizie de Montoyi.
A to przypadkiem nie protestanci głównie kolonizowali Amerykę Północną ? Australie zresztą też.
Jedynym błędem w stosunku do indian było to że nie zdołano ich wybić do końca
smiała teza
Błędem to było to, że twój stary worka nie zawiązał prawidłowo i udało ci się do brzegu dopłynąć, jak i innym śmieciom.
To aż dziwne, że mieszkańcy tak małego kontynentu jak Europa podbili cały świat. Dlaczego Azjaci podbijając Europę nie zostali tu na stałe? Dlaczego indianie nie chcieli płynąć na wschód do Europy?
Trochę mniej ważne, ale nie tak zupełnie, było czy obcując z Indiankami nie dopuszcza się sodomii!
„Amerykańscy Indianie zostali obywatelami USA” :/ Przypuszczam ze dziś by woleli zabrać się do Afryki , UKoronie tez by to na rękę było Indie by się zaczynały na czarnym kontynencie. …Gdy by Amerykanie wiedzieli co to dyplomacja tak jak Europejczycy ;p