„Łódź przeżywała wczoraj sensację” – informowała 17 maja 1932 roku prasa. A to dlatego, że pewien psycholog chciał udowodnić, iż człowiek nie potrzebuje wzroku!
Już rano duża grupa policjantów przemaszerowała ulicą Piotrkowską. Następnie mundurowi skręcili w 6 Sierpnia, a potem w Aleję Kościuszki, gdzie uformowali dwa wielkie łańcuchy – kordony. Tłumy zbierały się w okolicach Grand Hotelu. Co było tego przyczyną?
Niezwykły eksperyment
Ulicami miasta miał odbyć się „ślepy rajd”. Otóż „psycholog międzynarodowy” – jak o nim pisano – doktor Adolf Maksymilian Langsner zamierzał udowodnić, że wzrok jest człowiekowi niepotrzebny. Eksperyment miał polegać na tym, że naukowiec poprowadzi samochód trasą biegnącą ulicą Piotrkowską do Andrzeja, Aleją Kościuszki do 6 Sierpnia i z powrotem przez ulicę Andrzeja do Grand Hotelu. Auto miało jechać z szybkością 40 km/h. Kierowca chciał prowadzić samochód z… zawiązanymi oczami.
Już wcześniej Langsner miał przeprowadzić taki eksperyment w Warszawie, ale do tego łódzkiego przywiązywano wyjątkową wagę. To w Łodzi miała się bowiem zebrać komisja kontrolna złożona m.in. z przedstawicieli świata naukowego, która czuwałaby nad prawidłowością całego wydarzenia. Dodatkowo główny bohater miał również w Teatrze Miejskim poprowadzić seans. Widzowie zobaczyć mieli jego eksperymenty z zakresu psychokryminologii, psychofizycznej analizy charakteru, magnetyzmu i nazwanego na jego cześć langsneryzmu, czyli metody usuwania jąkania się.
Człowiek renesansu
Pierwszy raz w Polsce zrobiło się o nim głośno dwa lata wcześniej dzięki wspomnieniom kapitana Mieczysława Lepeckiego, przyszłego adiutanta marszałka Józefa Piłsudskiego. Spotkał go w Chile i zachwycił się „dziwną mocą jego sugestii”. Sam Langsner mówił o sobie, że jest Polakiem urodzonym w Małopolsce. W bardzo młodym wieku wywędrował za ocean. Wrócił w czasie I wojny światowej, aby zaciągnąć się do wojska. Miał nawet służyć w Legionach pod dowództwem słynnego Beliny-Prażmowskiego. Następnie znów wyjechał z kraju. Wtedy miała zacząć się jego nadzwyczajna działalność.
Był w Egipcie, gdzie badał tajemnicę śmierci lorda Carnarvona, odkrywcy grobu Tutenchamona. To właśnie Langsner miał zgłębić przyczyny zgonu 12 badaczy tego grobowca. Miał też być 13. osobą, którą dosięgnie mściwa dłoń władcy Egiptu. Z kolei w San Paulo w Brazylii miał otworzyć zakład leczenia otyłości – bez stosowania jakichkolwiek zabiegów lekarskich i zastrzyków. W wyniku jego kuracji ośmiu pacjentów w ciągu dwóch tygodni straciło od 6 do 8 kilogramów. Za zasługi na polu kryminologii został mianowany honorowym oficerem policji kanadyjskiej. Miał być też przyjacielem wielu azjatyckich władców. To wszystko potwierdzał aktami notarialnymi i wycinkami prasowymi, które zawsze nosił ze sobą.
Mówił, że jest psychologiem eksperymentalnym i kryminologiem. Praktykował także jako profesor psychologii i lekarz. Nie chciał, aby uważano go za jasnowidza lub człowieka, który wmawia otoczeniu, iż posiada jakieś nadprzyrodzone zdolności. Jak twierdził, potrafi przeniknąć człowieka i nie potrzebuje do tego wzroku. Utrzymywał, że „wzrok nie jest człowiekowi potrzebny w takim stopniu, żeby nie mógł normalnie żyć na świecie”. Tego właśnie pragnął dowieść w Łodzi.
Czytaj też: Kim był Mały Albert? Ten eksperyment to jedna z najmroczniejszych kart w historii psychologii
Ślepy rajd
Trasa została celowo opracowana tak, aby przejeżdżać przez najruchliwsze wówczas ulice Łodzi. Langsner wsiadł do zwykłej taksówki (po to, aby wykluczyć wszelkie podejrzenia). Od samego startu towarzyszyły mu tłumy entuzjastycznie nastawionej publiczności. Policja z trudem utrzymywała porządek. Wyznaczona komisja przystąpiła do zakrycia oczu kierowcy. Najpierw na głowę nałożono mu przepołowioną piłkę, następnie obwiązano bandażem z waty oraz trzema chustkami krzyżującymi się na głowie w różnych kierunkach.
Langsner niepewnie uruchomił samochód, ale stopniowo zwiększał prędkość. Bez problemu wyminął wyrwę w bruku. Na rogu ulicy Zamenhoffa nieco zwolnił, dając jednocześnie sygnał ręką, aby inni uczestnicy ruchu jechali, po czym sam gwałtownie ruszył. Zwolnił znów przy następnym skrzyżowaniu. W trakcie rajdu wymijał inne samochody. Radził sobie również, skręcając w inne ulice.
Eksperyment się udał. Jednak – co wszyscy zauważyli – doktor był niezwykle wyczerpany. Odnosiło się wrażenie, że był nawet przez chwilę… nieprzytomny. Publika entuzjastycznie podziękowała za to niezwykłe widowisko, a on sam zapewnił, że następnego dnia w Teatrze Kameralnym (mieszczącym się w Grand Hotelu w tzw. Białej Sali) wytłumaczy, jak to wszystko było możliwe.
Czytaj też: Świat uwziął się na tego wynalazcę. Niezwykła historia pierwszego samochodu osobowego
Telepatyczne dowody
Rzeczywiście spotkanie zaczęło się od tego, iż po raz kolejny zastrzegł przed traktowaniem jego eksperymentu jako czegoś nadprzyrodzonego. Zaczął od objaśniania zasad telepatii. „Każdym czynem człowieka, kieruje podświadomość” – tłumaczył. Odpowiednio trenowana, miała pomóc odczytać myśli innego człowieka. Dla udowodnienia tych słów odszukał na widowni kilka osób podyktowanych mu myślami innych widzów.
Idąc dalej, zaproponował zainscenizowanie symulowanego przestępstwa na widowni. W tym czasie on miał znajdować się w poczekalni. Wyznaczono trzy osoby: mordercę, ofiarę i świadka. Następnie morderca schował się, ofiara pozostała na widowni, a świadek, nie udzielając żadnych informacji, został zbadany przez doktora. Eksperyment udał się znakomicie. Langsner po kilku minutach odnalazł mordercę, jego ofiarę, a nawet narzędzie zbrodni. Przeprowadzono jeszcze telepatię bez kontaktu, czyli odczytywanie myśli na odległość. Doktorowi zawiązano oczy, a wyrwany włos z głowy pewnej kobiety schowano do papierośnicy, którą z kolei włożono do kieszeni przypadkowego widza. Psycholog nie miał problemów z odnalezieniem włosa.
Jednak dopiero kolejnym eksperymentem wywołał prawdziwą sensację Otóż na scenę poproszono znanego powszechnie młodego mężczyznę, który nieustannie się jąkał. Kiedy Langsner zapytał się go, jak się nazywa, ten z trudem wymówił swoje nazwisko. Doktor wpatrywał się w niego długo. Następnie kazał mu wznieść wzrok ku górze i głęboko oddychać, po czym przechylił go w tył, wydając polecenie, aby policzył do ośmiu. Mężczyzna uczynił to bez zająknięcia! Ba, po wybudzeniu z letargu nadal swobodnie rozmawiał z doktorem, który dokonał jeszcze kilku podobnych eksperymentów. Na zakończenie wyjaśnił podstawy magnetyzmu zwierzęcego, hipnotyzując dwa koguty i królika. Publiczność zgotowała owację. Uznano, że Langsner jest „czystej wody naukowcem”, a nie zwykłym szarlatanem.
Przypadek, zazdrość czy jeszcze coś innego?
Po niespełna dwóch tygodniach Łódź obiegła kolejna niezwykła informacja dotycząca tajemniczego doktora. W związku z tym, że coraz częściej dochodziły głosy, iż leczył on ludzi, biorąc za to sowite wynagrodzenie, ale porady nie przynosiły pozytywnych skutków, policja przeprowadziła rewizję w Hotelu Europejskim, gdzie się zatrzymał. Znaleziono różne zioła i preparaty z nich wytworzone, które serwował swoim pacjentom. Okazało się też, że tak naprawdę nie jest żadnym doktorem. Nie wiadomo nawet, czy posiada jakiekolwiek wykształcenie. Prawdą było, że sporo czasu spędził za granicą – od roku 1914 podróżował po Ameryce.
Do Polski przybył w celu zaprezentowania cyklu odczytów z dziedziny psychopedagogiki i psychokryminologii. Do pomocy przyjął sekretarza, niejakiego Janickiego, którego przeszłość również była niejasna. Wkrótce sprawę przeciwko niemu skierowano do sądu. Co kierowało oskarżycielami?
Langsner posiadał zapewne jakieś niedostępne innym umiejętności. Być może jednak nieco przesadził, gdyż jego kosztowne terapie nie przynosiły zrazu spodziewanych efektów i zbyt dużo ludzi czuło się po prostu oszukanymi. Być może też stawał się konkurencją dla innych, a tego przecież z reguły się nie lubi.
Bibliografia
- Liszewski (red.), K. Badziak, Łódź. Monografia miasta, Łódź 2009.
- B. Lepecki „Express Wieczorny Ilustrowany” nr 231 20 sierpnia 1930, Łazik legionowy przyjacielem szacha perskiego.
- „Hasło Ilustrowane” nr 40 4 października 1930, Polski Lawrence”.
- „Głos Poranny” nr 134 15 maja 1932, Wzrok jest człowiekowi niepotrzebny….
- „Głos Poranny” nr 138 20 maja 1932, Chory się więcej nie jąkał.
- „Ilustrowana Republika” nr 135 17 maja 1932, Niezwykły eksperyment dr Langsnera.
- „Echo” nr 145 27 maja 1932, Dr Langsner – oszustem.
- Łódzkie ulice (Internet Archive). [dostęp 2012-03-24]. (pol.).
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.