Ten wybitny pianista poświęcił życie i karierę walce o niepodległość. To właśnie Ignacy Jan Paderewski zapewnił poparcie Amerykanów dla sprawy polskiej.
O wielkiej, międzynarodowej karierze Ignacego Jana Paderewskiego zadecydował… przypadek. I pomoc jednej z najsłynniejszych w XIX wieku polskich aktorek. Po niespodziewanym spotkaniu w Krakowie Helena Modrzejewska postanowiła wesprzeć utalentowanego kolegę. Zorganizowała zbiórkę pieniędzy, by wysłać go do Wiednia na naukę. Kiedy Paderewski trafił pod skrzydła jednego z czołowych wówczas nauczycieli fortepianu, Teodora Leszetyckiego, miał już 24 lata. Mimo to zdołał nadrobić braki techniczne (podstawy gry opanował w dzieciństwie; uczęszczał m.in. do konserwatorium muzycznego w Warszawie, w którym uczył się Fryderyk Chopin).
„Ruchliwy mamut” i „kowal fortepianu”
Na wiedeńskiej scenie zadebiutował trzy lata później, w 1887 roku. Przystojny, z arystokratycznymi manierami i doskonałą techniką gry, z miejsca zdobył grono wiernych fanek. Kobiety widziały w nim to, co wcześniej dostrzegła Modrzejewska. Talent Paderewskiego nie od razu przemówił natomiast do krytyków. Po początkowych sukcesach w Wiedniu i Paryżu, w Londynie spotkał się z bardzo chłodnym przyjęciem. Iwona Kienzler w książce Ignacy Paderewski. Ulubieniec kobiet opisuje:
„Zaledwie po kilku minutach, jakie spędził przy klawiaturze, można się było zorientować, że mamy do czynienia z wykonawcą, który zamiast czarować, pragnie nas przede wszystkim zadziwić” – relacjonował „Musical Times”, a „Evening Standard” skonstatował: „Wiele hałasu, mało muzyki”. Natomiast krytyk z „Daily Telegraph” porównał grę Polaka do „marszu po klawiaturze niezwykle ruchliwego mamuta” (…).
Piszący recenzje do „The Star” Bernard Shaw porównał nawet polskiego pianistę do „młodego kowala, który wygrywa koncert na fortepianie jak na kowadle i wybija go jak młotem z niezwykłą radością rozmachu i siły uderzenia”. Stwierdził też, że jego gra „rani uszy”. Wkrótce jednak nawet najbardziej zatwardziali krytycy musieli zmienić zdanie o Paderewskim. Pozostała część jego tournée po Anglii okazała się bezapelacyjnym sukcesem. A kiedy artysta wyruszył na trasę koncertową po Stanach Zjednoczonych, świat ogarnęła prawdziwa „Paddymania” (jeszcze w Anglii ukuto mu przydomek „Paddy”).
Czytaj też: Najwyższa pora im podziękować. Pięciu obcokrajowców, którzy pomogli Polsce wywalczyć niepodległość
Moda na Paderewskiego
Po raz pierwszy Paderewski zagrał w Nowym Świecie w 1891 roku. Od razu podbił serca amerykańskiej publiczności. Helena Modrzejewska, jego oddana przyjaciółka, tak skomentowała jego triumf za oceanem:
Panny i panie amerykańskie po prostu wariują za nim, a ponieważ tu ce que la femme veut [to, czego chce kobieta] etc., więc powodzenie jest kolosalne. Wszyscy się tym bardzo radujemy, tym bardziej, że jest nadzieja, że skoro tylko nasz artysta zbierze dość pieniędzy, osiądzie w jednym miejscu i zacznie komponować. Jego ostatni koncert jest bardzo piękny.
Można było mówić wręcz o modzie na Paderewskiego. Fani, by zdobyć bilety na koncerty, ustawiali się w kolejkach do kas już o 7 rano. Gazety publikujące cokolwiek na temat artysty rozchodziły się jak świeże bułeczki. Rozpisywano się o jego niebotycznych zarobkach (owszem, zarabiał nieźle, ale kwoty podawane w prasie były zdecydowanie przesadzone). Wymyślano niestworzone rzeczy o jego życiu intymnym. Według amerykańskich dziennikarzy miał wziąć potajemny ślub z rumuńską księżniczką, niemiecką baronówną lub bliżej nieznaną Cyganką. Ba, w sklepach pojawił się szampon do włosów, który miał zapewnić bujną fryzurę à la Paderewski, a nawet… lizaki w kształcie postaci pianisty.
Czytaj też: Sercem Polak, a pochodzeniem…? Na ile Fryderyk Chopin faktycznie był Polakiem?
Niepodległość po znajomości
Sukces w Stanach Zjednoczonych otworzył Paderewskiemu drzwi do globalnej kariery. Koncertował nie tylko w Europie i Ameryce Północnej. Swoje umiejętności wirtuoza – i własne kompozycje – prezentował również w Australii, Afryce i Ameryce Południowej. Jego szalona popularność przełożyła się na finansową stabilizację. Ta zaś doprowadziła go do zaangażowania w politykę. Piotr Grzelczak opisuje:
Z dużą częstotliwością angażował się w życie amerykańskiej Polonii, niejednokrotnie wspierając finansowo działalność polskich organizacji i stowarzyszeń na obczyźnie. Na politycznym gruncie czuł się zresztą coraz lepiej, czego wyrazem była m.in. głośna fundacja Pomnika Grunwaldzkiego (…), a przede wszystkim jego działalność w dobie pierwszej wojny światowej. Stał się wówczas nie tylko mandatariuszem wielkiej akcji dobroczynnej prowadzonej na rzecz rodaków w kraju (…), ale także, głównie za sprawą swych rozległych znajomości w świecie amerykańskiej i angielskiej polityki, ambasadorem sprawy polskiej na Zachodzie. Od 1917 roku był już oficjalnym przedstawicielem Komitetu Narodowego Polskiego w USA.
Mając na uwadze los ojczyzny, zawsze podczas tras koncertowych starał się nawiązywać kontakty ludźmi, którzy mogliby poprzeć sprawę polską. Wśród jego bliższych i dalszych znajomych byli m.in. Jules Ferry (premier Francji), Jules Cambona (francuski ambasador w Niemczech), lord Richard Haldane (brytyjski sekretarz do spraw wojny), Alfred Hamsworth (właściciel pism „The Times” i „The Daily Mail”), a także kilku prezydentów USA.
Wyzwolenie Rzeczpospolitej jak walka z niewolnictwem?
Polski wirtuoz przez parędziesiąt lat regularnie koncertował w Białym Domu. Spośród amerykańskich przywódców najlepiej wspominał Grovera Clevelanda, Wiliama H. Tafta, Herberta Hoovera, Alvina Coolidge’a, Woodrowa Wilsona oraz Theodore’a Roosevelta. To właśnie te kontakty w największym stopniu zadecydowały o roli, jaką pianista odegrał w walce o niepodległość Polski. Iwona Kienzler pisze:
Paderewski działając jako rzecznik sprawy polskiej nawet nie wahał się wsadzać przysłowiowego kija w mrowisko. Dowiódł tego chociażby w kwietniu 1893 roku, wygłaszając przemówienie na przyjęciu w nowojorskim Lotus Club, porównał w nim stosunki w Stanach Zjednoczonych z despotycznym panowaniem państw zaborczych nad narodem polskim, a także idee walki z niewolnictwem na południu Stanów Zjednoczonych z walką Polaków o niepodległość.
Gdy wybuchła I wojna światowa, tylko wzmógł starania o to, by o walce Polaków o niepodległość usłyszał cały świat. Nagabywał wszystkich możliwych polityków i inne wpływowe postaci, agitował wśród środowisk polonijnych. W USA w latach 1915–1918 dał ponad trzysta koncertów i przemówień. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Do Komitetu Narodowego ze wszystkich stron płynęło finansowe wsparcie. „Niemal wszyscy obywatele Stanów Zjednoczonych wiedzieli, co to jest Polska i dlaczego ten kraj powinien pojawić się znowu na mapach Europy” – dodaje Kienzler.
Czytaj też: „Polska jest nasza!”. Wybuch i przebieg powstania wielkopolskiego
Amerykański sen o wolnej Polsce
Bodaj najważniejszym osiągnięciem Paderewskiego w sprawie polskiej było jednak przekonanie amerykańskiego prezydenta Woodrowa Wilsona, że warto przywrócić Polsce niepodległość. Jeszcze zanim USA w 1917 roku przystąpiły do wojny z Niemcami Wilson obiecał artyście: „Mój drogi Paderewski, mogę zapewnić Pana, że Polska zmartwychwstanie i będzie znów istnieć”. Słowa dotrzymał.
W ogłoszonym 8 stycznia 1918 roku orędziu do Kongresu prezydent w 13. punkcie programu pokojowego oznajmił, że konieczna jest odbudowa niepodległej Polski z dostępem do morza. Niedługo później – również dzięki staraniom Paderewskiego – podobną deklarację przyjęły Wielka Brytania, Francja i Włochy. 11 listopada 1918 roku niepodległość Polski stała się faktem. Paderewski mógł wreszcie spocząć na laurach.
Jednak tego nie zrobił. W grudniu na pokładzie brytyjskiego krążownika „Concord” przybył do Gdańska. Następnie udał się do Poznania. Jego wizyta przerodziła się w patriotyczną manifestację, która doprowadziła do wybuchu powstania wielkopolskiego. W styczniu 1919 roku Piłsudski powołał go na premiera i ministra spraw zagranicznych. Paderewski w imieniu Polski złożył podpis pod traktatem wersalskim. Pod koniec 1919 roku ustąpił z funkcji prezesa Rady Ministrów, jednak do końca życia (zmarł w 1941 roku) angażował się w działalność polityczną i pomoc Rzeczpospolitej. W końcu, jak sam mówił:
Nie przyszedłem po dostojeństwa, sławę, zaszczyty, lecz aby służyć, ale nie jakiemuś stronnictwu. Szanuję wszystkie stronnictwa, lecz nie będę należał do żadnego. Stronnictwo powinno być jedno: Polska, i temu jednemu służyć będę do śmierci.
Bibliografia:
- Ignacy Jan Paderewski. Polityk i wirtuoz, PolskieRadio.pl (dostęp: 20.06.2022).
- Piotr Grzelczak, Pianista, polityk, mąż stanu – Ignacy Jan Paderewski (1860–1941), IPN (dostęp: 20.06.2022).
- Iwona Kienzler, Ignacy Paderewski. Ulubieniec kobiet, Bellona 2022.
- Mariusz Olczak, Ignacy Jan Paderewski 1860–1941, IPN 2018.
- Eve Sobolewski, Ignacy Jan Paderewski, Culture.pl (dostęp: 20.06.2022).
KOMENTARZE (2)
Paderewski był na pewno wielkim polskim patriotą, a do tego wybitnym pianistą, co czyniło go postacią znaną na świecie i dobrze przysłużyło się sprawie Polski, szczególnie w USA. Bez Paderewskiego nie było by 14 punktu deklaracji Wilsona. Więc w pewnym sensie to Paderewski naprawdę „wygrał” Polską niepodległość na swoim fortepianie. Także w Wersalu 1919, obecność Paderewskiego pomogła naszej dyplomacji w walce o granice Polski. Dodatkowo był Paderewski osobą skromna, nigdy nie przypisywał sobie zasług innych i nie twierdził że bez niego Polska nie odzyskała by niepodległości. A tego w wszystkich współtwórcach Polski odrodzonej w 1918 roku, powiedzieć nie można.
Mój śp Tato mówił że Paderewski wygrał Polskę na fortepianie