W tych miejscach rozkładające się ciała leżą na ziemi pod okiem uczonych kryminalistyków. Oto najbardziej makabryczne placówki badawcze na świecie.
Mimo drastycznego charakteru prowadzonych tu badań, koncepcja trupiej farmy okazała się bardzo pomocna w zdobywaniu wiedzy z zakresu kryminalistyki oraz pokrewnych nauk. Dzięki pomysłowi doktora Williama Bassa z Uniwersytetu Medycznego w Tennessee świat dowiedział się bardzo wiele o tym, co dzieje się z naszymi ciałami po śmierci, jak postępuje rozkład w rozmaitych warunkach i jak można zidentyfikować znalezione zwłoki.
Ile trzeba czekać na larwę?
Urodzony w 1928 roku w amerykańskiej miejscowości Staunton, William Bass kształcił się na Uniwersytecie w Wirginii, a później Uniwersytecie w Kentucky. Doktorat ukończył na Uniwersytecie w Pensylwanii w 1961 roku. Początkowo zajmował się badaniem grobów rdzennych mieszkańców Ameryki. Praca – dość kontrowersyjna w oczach współczesnych Indian – oraz tragiczna śmierć na raka jego dwóch pierwszych żon przyczyniła się do uformowania się w głowie uczonego dość specyficznego podejścia do śmierci.
Już w 1971 roku doktor Bill Bass został kierownikiem wydziału antropologii Uniwersytetu Medycznego w Tennessee. Policja często zwracała się do niego z pytaniami związanymi ze znalezionymi zwłokami. W tamtych czasach nie proszono go o próbę zidentyfikowania ciała. Nauka nie pozwalała jeszcze antropologom na przykład na wiarygodne odtwarzanie wizerunku. Pytano raczej, jak długo dane ciało spoczywało w danym miejscu, nim je znaleziono.
Tak się złożyło, że parę pierwszych przypadków, które trafiły na stół Bassa, było ciałami pełnymi larw owadów. Uczony przeszukał fachową literaturę w poszukiwaniu informacji na temat czasu, po którym czerwie zaczynają pojawiać się na gnijącym ciele i… niczego nie znalazł. Po prostu wcześniej nikt się nad tym nie zastanawiał! To pchnęło Bassa do podjęcia stanowczych kroków.
Czytaj też: Zabójstwo sióstr Lyon. Śledztwo w sprawie jednej z największych zagadek kryminalnych Ameryki
Gdzie mogę położyć to ciało?
Jeszcze w listopadzie tego samego roku Bass udał się do dziekana i powiedział: „Panie dziekanie, potrzebuję miejsca, w którym mógłbym zostawić ciała”. Oczywiście w dużym uproszczeniu. Dziekan zgodził się umożliwić Bassowi badania. Już w 1972 roku założona została pierwsza powierzchnia doświadczalna, zlokalizowana w starej tartacznej szopie, w której pozostawiano zwłoki do samoistnego rozkładu i obserwowano proces.
Projekt dynamicznie się rozwijał. W 1980 roku Bass musiał postarać się o większą połać terenu, zlokalizowaną bliżej uczelni. Tak się złożyło, że Agencja Ochrony Środowiska zabroniła niedawno spalania śmieci na pobliskim wysypisku. Miejsce przysypano ziemią i oddano uczonemu pod opiekę. Tak właśnie powstała pierwsza Placówka Badawcza Wydziału Antropologii Uniwersytetu w Tennessee, w której prowadzono obserwacje rozkładających się zwłok.
Obecnie wydzielona powierzchnia 10 000 m2 otoczona płotem i drutem kolczastym przyjmuje około 100 ciał rocznie. Układa się je w rozmaitych miejscach i pozycjach, by obserwować proces rozkładu w różnych warunkach. Prowadzone są tu na przykład badania nad dekompozycją ciała w samochodowym bagażniku, pod wodą albo w przyczepie kempingowej. Obserwacje dotyczą głównie sekwencji i tempa rozkładu, a także aktywności owadów i związanych z nią objawów.
Czytaj też: Zwłoki rzucane na pożarcie sępom i… psom. Ta religia wyjątkowo brutalnie rozprawiała się ze zmarłymi
Moda na trupią farmę
Trupia farma w Tennessee nie jest oczywiście jedyną tego rodzaju placówką. W ślady projektu doktora Bassa poszły również inne uniwersytety, nie tylko w USA. Na terenie samych Stanów Zjednoczonych tego rodzaju miejsca znajdują się już w Zachodniej Karolinie, Teksasie (dwie lokalizacje), Południowym Illinois, Kolorado i Południowej Florydzie.
Pierwszą powierzchnię badawczą na terenie Australii otwarto dopiero w 2016 roku. Była to jednocześnie pierwsza placówka poza USA. Jej utworzenie było bardzo potrzebne, ponieważ wyniki obserwacji przeprowadzonych na terenie USA nie korelowały z tymi, które obserwowało środowisko kryminalistyków z Australii. Klimat ma ogromne znaczenie dla rozkładu zwłok. Australijska trupia farma znajduje obecnie się na obrzeżach Sydney, nieopodal Yarramundi. Na podstawie przeprowadzonych tu obserwacji udało się między innymi ustalić, że ręce martwych ludzi poruszają się podczas rozkładu znacznie bardziej niż wcześniej sądzono. Przyczyną są najprawdopodobniej kurczące się i skracające więzadła.
W planach jest utworzenie drugiej farmy na terenie Australii, tym razem w centralnym Queensland. Byłaby pierwszą tego rodzaju placówką w klimacie tropikalnym.
Pierwsza farma w Kanadzie powstała w roku 2018. W Europie, Azji i Ameryce Południowej nie ma oficjalnie działających placówek badawczych tego rodzaju, choć naukowcy prowadzą obserwacje na rozkładających się zwierzętach (Roma Khan z Indii na krowach, a profesor Sue Black w Wielkiej Brytanii na świniach).
Trup na widoku
Działalność uczonych na trupich farmach wzbudza oczywiście pewne kontrowersje. Lokalne społeczności w USA protestowały niejednokrotnie przeciwko niepokojącemu charakterowi badań. Skarżono się na przykry zapach, możliwe skażenie wody gruntowej oraz przerażający widok rozkładających się zwłok. Na terenie Stanów większość tego rodzaju protestów w końcu cichła lub była łagodzona. Na przykład w Tennessee zamontowano wysoki płot uniemożliwiający zobaczenie zwłok z zewnątrz. Okazało się, że to wystarczający środek zapobiegawczy. Jak mówił sam założyciel pierwszej farmy w wywiadzie dla magazynu „Vice” w 2009 roku:
„Tak wiele rzeczy dzieje się z ludźmi po śmierci, które odrzuciliśmy, mówiąc właściwie »Nie można na to patrzeć«. Ale moim zdaniem ludzie zastanawiają się, co dzieje się za tymi zamkniętymi drzwiami. Nie rozumiem, dlaczego staramy się to zakryć. Oczywiście, są wypadki w których nie powinno się pozwalać wszystkim zobaczyć co się stało. Nie uważam, że kluczowe dowody powinny być wystawiane na światło dzienne, ale jednocześnie nie widzę powodu dla którego nie mielibyśmy dogłębnie zbadać tego, co dzieje się z nami po śmierci”.
Czytaj też: W poszukiwaniu śladów zbrodni – techniki śledcze, które odmieniły sposób prowadzenia dochodzeń
Kopalnia wiedzy
Nie da się nie zauważyć wkładu w naukę, jaki przyniosły trupie farmy. Przede wszystkim bardzo pomogły w precyzyjniejszym ustalaniu czasu zgonu, wpływu klimatu i odzienia czy obecności lub braku wody w miejscu pozostawienia zwłok na tempo rozkładu.
Mikrobiologia również posunęła się naprzód: udało się zidentyfikować wpływ rozkładających się zwłok i ich mikrobiomów na lokalne środowisko. I odwrotnie – wpływ miejscowych zbiorowisk mikroorganizmów na ciało. Mikroekolożka Jennifer DeBruyn odkryła, że niektóre bakterie rodzajów Lactobacillus i Bacteroides mają na tyle regularne cykle i liczebności w rozkładających się zwłokach, że być może będzie możliwe jeszcze dokładniejsze określanie czasu zgonu przy ich pomocy. I to pomimo działania klimatu, wody czy liczebności padlinożerców.
Udało się zaobserwować szereg interesujących zjawisk związanych z gnijącymi ciałami. Na przykład, te spoczywające na powietrzu „poruszają się” wskutek działalności zwierząt znacznie bardziej niż dotychczas przypuszczano. Wcześniej mogło to prowadzić do błędnych spostrzeżeń na miejscu zbrodni.
Po rozłożeniu się zwłok okoliczna roślinność tymczasowo zamiera, a na ziemi widoczny jest ciemniejszy ślad. Po jakimś czasie rośliny wracają na to miejsce i rosną bujniej niż sąsiedzi. To jednakże nie zawsze jest dobrą wskazówką do rozpoczęcia poszukiwań. Mogłoby okazać się one zbyt czasochłonne i niepewne. Dlatego uczeni, korzystając z danych z trupich farm, scharakteryzowali ponad 500 związków chemicznych unikalnych dla rozkładających się ciał. Można je wykrywać specjalnym chemoreceptorem „wąchaczem”, nawet jeśli ciało jest pod ziemią.
Czytaj też: Lekarstwo idealne, czyli o dobroczynnych właściwościach zwłok skazańców
Zgadnij, kto to
Na trupiej farmie w Pasco County na Florydzie testuje się także technologie mapowania laserowego zarówno z poziomu gruntu, jak i z powietrza. Pozwala to na stworzenie cyfrowego modelu miejsca znalezienia ciała. Prowadzi się również badania izotopów pierwiastków wchodzących w skład ciał. Izotopy tlenu osadzone w zębach mogą być wskazówką na to, gdzie dana osoba się wychowała, gdzie żyła. Cięższe izotopy występują częściej w południowej części Ameryki Południowej. W miarę przesuwania się na północ ich liczba będzie maleć. Znając charakterystykę wody występującej w danym regionie, można przybliżyć miejsce urodzenia zmarłej osoby. I to niezależnie od tego, czy dochodzenie ma miejsce w Ameryce czy na innym kontynencie.
Ponadto, poza określaniem czasu śmierci, trupie farmy pomagają także w dochodzeniu tożsamości znalezionych ciał. Na podstawie szczątków spoczywających na trupich farmach buduje się modele rekonstrukcji twarzy w oparciu o czaszkę zmarłego, co może bardzo pomóc w określeniu z kim mamy do czynienia.
Antropolożka kryminalna z Uniwersytetu Południowej Florydy Erin Kimberly mówiła w wywiadzie dla magazynu „Vice” o 250 000 nierozwiązanych morderstw popełnionych od 1980 roku w USA (dane na rok 2019). Szacuje się, że w samych Stanach w kostnicach spoczywa obecnie około 50 000 niezidentyfikowanych zwłok. Mnóstwo spraw utyka w martwym punkcie, a znajdowane ciała nigdy nie są identyfikowane. Dlatego właśnie z pomocą trupich farm prowadzi się szkolenia z zakresu kryminalistyki, a także badania nad sposobami uzyskiwania jak największej ilości informacji o zwłokach.
Wszystkie ciała wykorzystywane w badaniach na trupich farmach znajdują się na nich z przedśmiertnej woli właścicieli lub po przekazaniu przez rodziny zmarłych.
Bibliografia:
- Montgomery, D., William Bass wants your body. Washington Post, 1999.
- Lambert, A., Body Farm. Vice, vol. 16, issue 2, 2009.
- The Farm of Rotting Corpses in Tennessee. VBS IPTV, LLC., 2009. Dostęp: 06.05.2022.
KOMENTARZE (3)
Wydaje mi się, że w tym tekście dla jego autora słowa „kryminalistyka” i „kryminologia” są pojęciami zamiennymi. ;)
„Mimo drastycznego charakteru prowadzonych tu badań, koncepcja trupiej farmy okazała się bardzo pomocna w zdobywaniu wiedzy z zakresu kryminologii oraz pokrewnych nauk.” – tutaj w tym kontekście bardziej pasowałoby „kryminalistyki” a nie kryminologii, ponieważ, to kryminalistyka skupia się na bardziej „technicznych aspektach”. Kryminologia odpowiada na pytania kto jest przestępcą, dlaczego zabił, kim jest ofiara, dlaczego ta ofiara… i tak dalej. :D
Zdecydowanie bardziej pasuje kryminalistyka. Zmienimy :)
W Polsce swego czasu badania na martwych świniach prowadził prof. Matuszewski z UAM
https://nauka-polska.pl/#/profile/research?id=274466&_k=wmdqqs