„Jedni mieli spalone brwi, z ich twarzy i rąk zwisała skóra. Inni z bólu unosili ramiona (…). Jeszcze inni szli i wymiotowali” – opisywał w 1946 roku ofiary ataków nuklearnych na Japonię amerykański dziennikarz John Hersey. Zabitych i rannych liczono w dziesiątkach tysięcy. Ile dokładnie ich było?
Amerykanie przeprowadzili udaną próbę nuklearną 16 lipca. Dziewięć dni później wydano rozkaz o zrzuceniu pierwszej specjalnej bomby około 3 sierpnia, „kiedy tylko pogoda umożliwi obserwację jej zrzucenia na jeden z następujących celów: Hiroszima, Kokura, Niigata i Na-gasaki”. Armia została upoważniona do wykorzystania kolejnych bomb, gdy tylko będą dostępne.
Pięćset dziewiąta Mieszana Grupa pod dowództwem kapitana Paula Tibbetsa, weterana amerykańskiej kampanii bombardowań w Europie, została specjalnie przeszkolona pod kątem procedury zrzucenia bomby atomowej. W czerwcu grupa przeniosła się na wyspę Tinian, gdzie ulokowana była największa w owym czasie baza lotnicza na świecie.
Mały chłopiec, wielka katastrofa
Na początku sierpnia dołączyły do nich bomba uranowa, z fałszywą skromnością nazwana „Little Boy”, oraz bomba plutonowa „Fat Man”. W sobotę 4 sierpnia Tibbets przeprowadził odprawę dla swoich żołnierzy. „Ta chwila nadeszła – oznajmił. – Nad tym wszyscy pracowaliśmy. Broń, której teraz użyjemy, została właśnie z powodzeniem wypróbowana w Stanach Zjednoczonych. Otrzymaliśmy rozkaz, aby zrzucić ją na wroga”.
„Ta jedna bomba – dodał – jest najbardziej niszczycielską bronią, jaką kiedykolwiek wyprodukowano. Uważamy, że unicestwi ona wszystko w obrębie pięciu kilometrów”. Żołnierze słuchali tego „z pełnym zdumienia niedowierzaniem”.
Następnego dnia Tibbets zażądał, aby jego samolot nazwano imieniem jego matki – „Enola Gay”. Tego wieczoru załoga otrzymała błogosławieństwo na nabożeństwie dla katolików o godzinie dziesiątej, a dla protestantów o dziesiątej trzydzieści. Jeden lotnik miał poprosić o odpuszczenie grzechów.
W poniedziałek 6 sierpnia 1945 roku samolot „Enola Gay” wystartował, żeby odbyć dwunastogodzinny lot nad Hiroszimę i z powrotem. O 8.15 rano czasu Hiroszimy bomba „Little Boy” eksplodowała z oślepiającym błyskiem sześćset metrów nad centrum miasta. Chmura radioaktywnego pyłu w kształcie wielkiego grzyba uniosła się w niebo na wysokość około dwunastu kilometrów.
Tibbets powiedział do swoich żołnierzy: „Koledzy, właśnie zrzuciliście pierwszą bombę atomową w dziejach”. Robert Lewis, drugi pilot Tibbetsa, podczas lotu robił notatki. Zapisał: „Mój Boże, cóżeśmy uczynili?”. Prezydent Truman usłyszał o tym, gdy przelatywał nad Atlantykiem w drodze powrotnej ze spotkania ze Stalinem w Poczdamie. Natychmiast wydał oświadczenie:
Szesnaście godzin temu amerykański samolot zrzucił bombę na Hiroszimę, ważną bazę armii japońskiej. Bomba ta miała moc ponad 20 000 ton trotylu […]. Ta moc, z jakiej pochodzi energia Słońca, została wykorzystana przeciwko tym, którzy rozpętali wojnę na Dalekim Wschodzie.
[…] Zniszczymy ich porty, ich fabryki i ich łączność. Żeby nie było żadnych wątpliwości […]. Jeśli nie zgodzą się teraz na nasze warunki, mogą się spodziewać idącego z nieba deszczu zniszczenia, jakiego nikt nigdy nie oglądał na ziemi […].
Tragiczna w skutkach samowola
Ponieważ dano im wolną rękę, amerykańscy dowódcy nie konsultowali się z politykami przed zrzuceniem 9 sierpnia bomby plutonowej „Fat Man” na Nagasaki. Po oświadczeniu Trumana w prasie pojawiło się kilka niemiłych publikacji o „jękach, skomleniu i narzekaniach” Japończyków, których za wszystkie ich okrucieństwa popełnione w czasie wojny i za podstępność w Pearl Harbor spotkało to, na co zasłużyli.
Ale też wielu Amerykanów przewidywało, że zastosowana przez nich straszliwa broń będzie mogła być skierowana przeciw nim samym. Tego samego dnia wieczorne wiadomości Radia NBC podały: „Musimy założyć, że wkrótce udoskonalona wersja użytej przez nas dzisiaj nowej broni zostanie wykorzystana przeciw nam”. (…) Zbulwersowany czytelnik magazynu „Time” napisał:
Stany Zjednoczone Ameryki tego dnia stały się nowym mistrzem okrucieństwa, niegodziwości i potworności […]. Żadne pokojowe zastosowanie tego Frankensteinowego potwora nigdy nie zmaże popełnionej przez nas zbrodni.
(…) Na początku było bardzo mało konkretnych informacji z japońskich miast. Japońskie radio podało, że „siła uderzeniowa bomby była tak straszliwa, iż praktycznie wszystkie żywe istoty, ludzie i zwierzęta, zostały dosłownie spopielone w wyniku olbrzymiej temperatury oraz ciśnienia wywołanego wybuchem”.
Bomba wybuchła bezpośrednio nad szpitalem w centrum miasta. Zabiła wszystkich pacjentów, lekarzy i pielęgniarki oraz wszystkich nauczycieli i uczniów w pobliskiej szkole. W położonym nieopodal garnizonie na porannym apelu zginęło trzy tysiące żołnierzy.
Na miejsce zaczęły docierać ekipy z zewnątrz, najpierw japońskie, później amerykańskie, brytyjskie i rosyjskie. Okazało się, że wybuch i ogień zniszczyły prawie trzynaście kilometrów kwadratowych miasta. Niemal nietknięty pozostał jeden betonowy budynek w punkcie zerowym wybuchu, inne zostały poważnie uszkodzone.
W promieniu półtora kilometra całkowitemu zniszczeniu uległy budynki z cegły, z kolei drewniane, których było najwięcej, zostały dosłownie zmiecione z powierzchni ziemi.
Policzyć niepoliczalne
Amerykańscy uczeni prowadzili pomiary ludzkich cieni wypalonych na budynkach oraz na ziemi przez błysk bomby. Posługując się matematyczną formułą zwaną „znormalizowaną liczbą ofiar”, oceniali, że bomba zabiła bądź zraniła ludzi sześć i pół tysiąca razy wydajniej w przeliczeniu na funt użytej siły wybuchowej niż w wypadku bomby konwencjonalnej.
Po kilkudziesięciu latach nadal niemożliwe było ustalenie ostatecznej liczby ofiar – zabitych i rannych wskutek początkowego rozbłysku i wybuchu, pożaru, napromieniowania, opadu radioaktywnego i wywołanych nimi zachorowań na raka. Pierwsze sprawozdania nadawane z Japonii mówiły o tym, że zwłok „było zbyt dużo, żeby dało się je policzyć”.
Na samym początku zabitych zostało co najmniej 70–80 tysięcy ludzi w Hiroszimie i 35–40 tysięcy w Nagasaki. Pod koniec sierpnia liczba ofiar śmiertelnych zaczęła znowu rosnąć, kiedy tylko dały o sobie znać skutki napromieniowania. Nigdy nie osiągnięto pewności w tej kwestii.
Zajęło to trochę czasu, zanim słyszalny stał się głos tych, którzy przeżyli – hibakusha, jak nazywano ludzi dotkniętych wybuchem bomby w Hiroszimie lub Nagasaki. Ocalali nie chcieli mówić o swoich przeżyciach, a inni – o nich słuchać. Na początku amerykańskie siły okupacyjne cenzurowały doniesienia dziennikarzy na ten temat.
Pierwsze obszerne sprawozdanie weterana wśród reporterów Johna Herseya ukazało się w sierpniu 1946 roku w „New Yorkerze”. I od razu weszło do klasyki dziennikarstwa. (…) Sprawozdanie Herseya zniknęło z kiosków w ciągu kilku godzin. Zostało w całości odczytane przez radio, rozpowszechnione bezpłatnie przez Klub Książki Miesiąca oraz opublikowane w postaci książki w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Po siedemdziesięciu latach wciąż jeszcze jest w sprzedaży.
Źródło:
Powyższy tekst stanowi fragment książki Rodrica Braithwaite’a „Armagedon i paranoja. Zimna wojna – nuklearna konfrontacja”, wydanej nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.
KOMENTARZE (14)
Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. Japończycy zasiali boski wiatr i taką też zebrali burzę. Poza tym z perspektywy historii dobrze na tym wyszli, bo wszyscy postrzegają ich jako ofiarę wojny i nikt nie pamięta o ich zbrodniach, które niewiele odstawały od zbrodni niemieckich, a w niektórych aspektach je przewyższały, jak na przykład zrzucanie broni biologicznej na cywilów.
Co to znaczy „Japończycy”? Co kilkuletnie dzieci zawiniły, że stały się ofiarą tego ataku?
To pryszcz w porównaniu z hekatomba Powstania Warszawskiego za wywołanie którego przywódców się czci i stawia pomniki i nazywa się ulice ich imieniem
Jakim trzeba być byd lakiem lub co najmniej ignorantem ,żeby coś takiego napisać.
Większość tych zwyklych szeregowych powstańców którzy wtedy żyli zrobiła by to samo jeszcze raz .
Ty zaś masz więcej związków z mitologią niż historią ponieważ jesteś pewnie ruskim lub niemieckim trolem
Nie żyłeś wtedy , może i lepiej
ponieważ w najlepszym wypadku robiłbyś w swoje wolksdetsch-owskie gacie .
Dlaczego nie chcesz przyjąć do wiadomości , że całe to powstanie było BEZSENSOWNYM i NIEPOTRZEBNYM rozlewem krwi , a chodziło w nim tylko o to zeby pokazać Sowietom że AK stanowi jakas tam sile zbrojną …. a wyszło jak wyszło miasto w ruinie , tysiące zabitych i rannych , tylko po co ? Zeby zaspokoić chore ambicje „polityków” i garstki oficerów ?
Jaki redaktor , taka zajawka , a ja głupi myślałem ,że jakiś Niemiec powiedział o „Rzezi Woli”
To prawda, ty glupi.
Bomba specjalna czyli tak jak operacja specjalna
Bóg nie ma z tym nic wspólnego. A tak proszę się zastanowić; Bogiem się szarga , poniewiera, wyśmiewa; gdy zaś zdarzy się tragedia to naiwnie pytamy – gdzie byłeś Boże? Ano tam gdzie mnie osobo pytająca postawiłaś – na marginesie, przecież masz przekonanie że mnie nie ma.
Proponuję przeczytać jeszcze raz…lub nie tylko tytuł artykułu. Może wtedy się rozjaśni przywołanie Boga w tym przypadku🤦🏼♂️
Nie Bóg lecz ludzie w jego imieniu bomby poświęcili. To cena głupoty i wada wolnej woli…
Hamerykany wypłaciły odszkodowanie Japończykom za te zrzucenie bomby? Skurwysyny rozjebali im całe miasto, bo inaczej z Japonią by nie wygrali
im to predzej by sie przydała sie wtedy raczej3 bobmka
Japonia zaplaciła za Pearl Harbor i jednostkę 731? W lipcu 1945 Japonia już przegrała wojnę, tylko nie umiała tego zrozumieć.