Kariera Henry’ego Every'ego nie była zbyt długa. Według większości podań korsarskie rzemiosło praktykował od 1694 do 1695 roku. Mimo krótkiego stażu „pracy” Every uznawany jest za jednego z największych piratów w historii. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Dokonał największego rabunku w dziejach piractwa.
Pierwsze miejsce na liście najbardziej dochodowych kradzieży w historii świata zajmuje napad na Isabella Stewart Gardner Museum. Szacuje się, że wartość zrabowanych w 1990 roku dzieł sztuki wyniosła ok. 500 milionów dolarów.
O bostońskim rabunku w kontekście poczynań XVII-wiecznego pirata warto wspomnieć z dwóch powodów. Po pierwsze, pozwala nam to uzmysłowić sobie, jak ogromny skarb padł łupem Every’ego. Szacuje się, że ładunek zrabowany z indyjskiego statku Ganj-i-Sawai dziś byłby wart ok. 400 milionów dolarów. Po drugie zaś, Henry Every – podobnie jak rabusie z Bostonu – nigdy nie został złapany.
Narodziny pirata
W 1694 roku na świecie trwała tzw. wojna dziewięcioletnia (wojna Francji z koalicją państw zrzeszonych w Lidze Augsburskiej). Na morzu na francuskie jednostki miały polować m.in. dwa pływające pod hiszpańską banderą statki – Charles II i James.
W maju 1694 roku na ich pokładach doszło jednak do buntu. Powodem rebelii był fakt, że zamiast łupić i rabować francuską flotę, okręty stały bezczynnie w porcie w La Corunii. Buntownicy przejęli kontrolę nad Charlesem II i postanowili szukać łupów na własną rękę. Na ich czele stał Henry „Long Ben” Every. To właśnie w tym momencie rozpoczęła się jego piracka kariera.
Bazą, z której Every wyruszał na pirackie eskapady, była leżąca tuż koło Madagaskaru Wyspa Św. Marii (dziś znana pod nazwą Nosa Borah). W XVII wieku miejsce to było dla piratów Oceanu Indyjskiego tym, czym Tortuga i Port Royal były dla piratów z Karaibów.
Every na Wyspę Św. Marii przybył w 1695 roku. Jego okręt (Charles II) został przemianowany na Fancy i – razem z resztą pirackiej braci – zaczął grasować po okolicznych wodach. Szczególnie istotna dla zbójnickich przedsięwzięć była cieśnina Bab el Mandeb (Brama Łez), łącząca Morze Czerwone z Oceanem Indyjskim. W sierpniu 1695 roku to właśnie tędy płynęła ogromna, licząca 25 statków flota. Byli to głównie indyjscy kupcy i pielgrzymi, którzy wracali z odbywających się w Mekce religijnych uroczystości. Wśród tych wszystkich statków jedna jednostka budziła szczególne zainteresowanie piratów.
Czytaj też: Okrutne rabunki, szał destrukcji i… morze rumu. Czy „złoty wiek” piractwa faktycznie był złoty?
Pływający skarb
Ganj-i-Sawai (Niezmierzony Skarb) był chlubą floty cesarza Indii Aurangzeba. Ten ogromny okręt przez piratów nazywany był Gunsway. Uzbrojony w 62 działa kolos, zabierał na pokład ok. 600 pasażerów i 500 żołnierzy (dla porównania Fancy miał tylko 46 dział i 150-osobową załogę).
Jakby tego było mało, Ganj-i-Sawai pływał zawsze w obstawie. Jego strażnikiem był cesarski okręt wojenny Fateh Mohammed. Every doskonale zdawał sobie sprawę, że atak na statki w pojedynkę nie wchodzi w grę. Dlatego też zmontował własną piracką flotę, która miała uderzyć na indyjskie jednostki. Oprócz Fancy składała się z jeszcze pięciu pirackich okrętów: Pearl, Portsmouth Adventure, Dolphin, Amity i Susannah. 15 sierpnia 1695 roku pod osłoną nocy indyjskim statkom udało się jednak wymknąć z zasadzki. Dopiero wczesnym rankiem piraci zorientowali się, że zostali przechytrzeni i od razu rzucili się w pościg. Gdy po pięciu dniach dogonili swoje ofiary, doszło do pierwszych walk.
Dowodzony przez Thomasa Tew statek Amity przegrał starcie z Fateh Mohammed, a cała jego załoga dostała się do niewoli. Every i spółka zdołali jednak odbić swoich pirackich braci. Fateh Mohammed został pokonany i doszczętnie złupiony. A łupić było co. Złoto i srebro znajdujące się w ładowni statku warte byłoby dziś ok. 12 milionów dolarów. Dla piratów była to jednak przystawka. Daniem głównym miał być Ganj-i-Sawai.
Czytaj też: Brudni, bezzębni, parchaci… Życie prawdziwych piratów nie było hollywoodzką bajką!
Klejnoty Indii
Dobry kapitan pirackiego statku oprócz szybkiej i zwrotnej jednostki, oddanej załogi i dużej żeglarskiej wiedzy powinien posiadać jeszcze jedną ważną rzecz. Szczęście. Henry Every je miał.
Podczas pierwszej salwy puszczonej z indyjskiego statku jedna z jego armat eksplodowała, a odłamki zdziesiątkowały załogę. Z kolei pierwsza kanonada wystrzelona z dział Fancy skosiła główny maszt Ganj-i-Sawai i kompletnie unieruchomiła statek. Walka trwała przez trzy godziny, lecz z każdą minutą piraci zyskiwali przewagę i ostatecznie triumfowali. Zaczęło się plądrowanie.
Ładownia statku wypełniona była sztabami złota i skrzyniami pełnymi drogocennych kamieni. Every na pokładzie Ganj-i-Sawai znalazł jednak jeszcze jeden szczególnej urody skarb. Cesarską wnuczkę. Legenda mówi, że Every zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia i wziął ją za żonę. Nie jest to jednak prawda. Miał stwierdzić, że: „Tak jak prawdziwy pirat, zapewniłem księżniczkę, że bardziej od kobiet wolę klejnoty”.
Wbrew obiegowej opinii nie ma również dowodów na to, że na pokładzie Ganj-i-Sawai doszło do rzezi załogi i zbiorowych gwałtów na indyjskich kobietach. Owszem, zdarzały się jednostkowe przypadki tego typu aktów barbarzyństwa, lecz dla piratów najważniejsze było złupienie statku i jak najszybsze oddalenie się.
Czytaj też: Baba na statku – marynarzom lżej
Poszukiwany żywy lub martwy
Kiedy cesarz Aurangzeb szacował wartość zrabowanych z Ganj-i-Sawai dóbr, ocenił, że było to ok 600 tys. funtów (co w dzisiejszych czasach stanowiłoby kwotę ok. 400 milionów dolarów). Every i jego załoga stali się najzamożniejszymi piratami w historii.
Do listy sukcesów Every’ego można dopisać jeszcze jedno osiągnięcie. Był on prawdopodobnie pierwszym człowiekiem, za którym wystawiono międzynarodowy list gończy. Gdy informacje o ataku na pielgrzymów dotarły do Indii, cesarz wpadł w furię. Jako że uważał, iż każdy grasujący po morzach pirat jest Anglikiem, to jego gniew padł na jedynych Anglików, których miał wówczas pod ręką – Brytyjską Kompanię Wschodnioindyjską.
Do jej siedziby w Bombaju wysłane zostało wojsko, a przebywający tam ludzie zostali aresztowani. Co najgorsze jednak, Kompanii zakazano prowadzić jakikolwiek handel na terenie Indii. Dopiero po finansowym zadośćuczynieniu, schwytaniu i straceniu piratów obostrzenia miały zostać cofnięte. Nawet brytyjski rząd bardzo mocno zaniepokoił się kłopotami Kompanii. Ostro potępił napad na indyjskie statki i wystawił za korsarzami list gończy. Oferowano 5000 funtów nagrody za ich schwytanie.
Czytaj też: Łupiły, mordowały, piły na umór. 5 kobiet, które przeszły do historii piractwa
The King of Pirates
Po podziale łupów piraci rozproszyli się po całym świecie. Jedna grupa śmiałków zdecydowała się nawet na powrót do Anglii, lecz – jak się później okazało – był to zły pomysł. Wkrótce zostali oni schwytani i powieszeni.
Tych sześciu piratów to jedyni członkowie załogi, którzy ponieśli karę za piracki rabunek stulecia. Zagadkowe są dalsze losy samego Every’ego. Według niektórych podań wrócił on do swojego rodzinnego miasta Devon. Miał tam prowadzić hulaszczy tryb życia, stracić całą fortunę i umrzeć w biedzie. Inni twierdzą, że udał się do Irlandii i pod przybranym nazwiskiem – jako Benjamin Bridgeman – wiódł spokojny żywot właściciela ziemskiego.
Bez względu na to, czy Every wrócił do Europy, czy też zaszył się gdzieś indziej, to stał się on prawdziwą legendą. Największym jego sukcesem nie była jednak fortuna, którą zagrabił, lecz decyzja, by wycofać się z pirackiego biznesu, zanim ktoś powiesi go na szubienicy.
Bibliografia:
- Rogozinski, Honor Among Thieves. Captain Kidd, Henry Every, and the Pirate Democracy in the Indian Ocean, 2000.
- Konstam, Pirates The Complete History from 1300 BC to the Present Day, 2011.
- Konstam, McBride, Pirates. 1660–1730, 1998.
- Little, The Golden Age of Piracy The Truth Behind Pirate Myths, 2016.
- R. Burgess, The Pirates’ Pact. The Secret Alliances Between History’s Most Notorious Buccaneers and Colonial America, 2009.
- Woodard, The Republic of Pirates Being the True and Surprising Story of the Caribbean Pirates and the Man Who Brought Them Down, 2007.
KOMENTARZE (2)
Poruszając taką tematykę, należałoby jednak wyraźnie rozróżnić pojęcia korsarz i pirat. Korsarz, choć prywatnie, działał legalnie – na zlecenie władcy, na podstawie wystawionego przez władcę listu kaperskiego, nakazującego działania przeciwko flocie wrogiego państwa. Uzyskane łupy stanowiły wynagrodzenie korsarza.
Pirat działał wyłącznie na własny rachunek, łupiąc statki bez względu na ich przynależność.
Z przedstawionej tu historii wynika, że Henry Every będąc korsarzem w służbie hiszpańskiej, po buncie na Charles’ie został piratem.
CO TAM SKARBY INKÓW !!! 🤣🤣🤣🤣